Przeskocz do treści

Florete flores…:

Sługa Boży, będąc przez wiele lat wychowawcą, czy to jako magister braci kleryków czy rektor międzynarodowego kolegium w Rzymie, a także jako przełożony, lubił ludzi młodych, porównując ich do kwiatów w ogrodzie Bożym. Widząc u nich entuzjazm serca i radość życia, zachęcał do odważnego realizowania wielkich pragnień i pójścia za Chrystusem, posługując się ulubionymi słowami wyjętymi z Księgi Eklezjastesa, zastosowanymi w łacińskiej antyfonie ku czci św. Teresy od Dzieciątka Jezus: „Słuchajcie, co wam mówi głos mędrca Pańskiego: Jako róża posadzona nad strumieniem wód, owoc czyńcie! Wydajcie z siebie woń miłą jako kadzidło. Wypuszczajcie kwiatki jako lilia i dajcie wonność i wypuszczajcie latorośle pełne wdzięku, a śpiewajcie pieśń chwały i błogosławcie Pana w dziełach Jego!” (por. Eccl wg Wulgaty 39, 19).

Rozwijał tę myśl w listach do braci kleryków, gdy np. dziękował im za imieninowe życzenia i przy tym pouczał o wzniosłym ideale życia karmelitańskiego. Czytamy w jednym z nich:

„Moje życzenia uprzedziły wasze, bo mi się zdaje, że Ojciec więcej myśli o dzieciach, niż dzieci o Ojcu i omadla je codziennie, by były święte, wychowane, wykształcone i radosne. Toteż: „Florete flores, et date odorem et frondete in gratiam”, date odorem w modlitwie, bo ta uświęca, w umartwieniu, bo ono urabia, w wiedzy, bo ta świętość pomnaża i rozdziela; wreszcie w radości, bo bez niej Karmel nie byłby ogrodem kwiatów i owoców, ale wyschniętym stepem” (Warszawa, 17 IV 1960).

Stosował tę dewizę także do sióstr nowicjuszek założonego przez siebie zgromadzenia karmelitanek Dzieciątka Jezus. Dziękując za ich życzenia z okazji rocznicy święceń kapłańskich, pisał:

„Drogie Dzieci, Florete flores…!

Dziękuję za wasze życzenia, modlitwy, ofiary. Łączność wasza z moim kapłaństwem jest mi tym droższa, że wy jesteście kwiatami przy ołtarzu, na którym spełniam ofiarę: ofiarę Jezusową i moją. W jednej i drugiej wy uczestniczycie. Nie tylko uczestniczycie – wy również tak przez chrzest z wody, a również przez chrzest z ognia w świętej profesji, jesteście „rodzajem kapłańskim, królewskim kapłaństwem” (1P 2,9), bo należycie mistycznie do Głowy Jezusa Chrystusa, a jako członki Jego sprawujecie z Nim i Jego ofiarę.

Bądźcie więc – według daru – już to kwiatkiem, lichtarzem, już to tabernakulum, krzyżem, już to hostią ofiarną w pełni współżycia z Jezusem – Florete, frondete in gratiam et date odorem... Ofiara i życie Jezusa – Dzieciątka w prostocie miłości niech będzie źródłem waszej ofiary i świętości.

Błogosławię. fr. Anselmus” (Łódź, 1961).

cdn.

Nie jest dziełem przypadku, że wokół Domu Pamięci Sługi Bożego Ojca Anzelma Gądka w małopolskich Marszowicach – oprócz miesięcy zimowych – zawsze kwitną kwiaty. Nie jest to wyłącznie wymóg etnograficzny tego miejsca.

Marszowickie kwiaty

Wiejski ogródek przy domu rodzinnym Gądków od samej wiosny wypełniają zwyczajne polskie kwiaty. I tak, od wczesnej wiosny, marca czy kwietnia, w zależności od aury, u o. Anzelma zakwitają kolejno: przebiśniegi, krokusy, hiacynty, pierwiosnki, barwinek, żonkile czy narcyze; w maju wdzięczą się tulipany, fiołki, konwalie, szafirki, niezapominajki. Nieco później kwitną już: piwonie, złocienie, nagietki, rumianki i bratki. W pełni lata ogródek rozweselają smukłe malwy, ostróżki, irysy, floksy, słoneczniki, cynie i mieczyki; wreszcie aż do późnej jesieni kwitną dalie, astry, michałki i chryzantemy. Po cokole kapliczki ze statuą Dzieciątka Jezus przez całe lato wspina się powój, u jej podnóża swoim zapachem wdzięczą się lawenda, chabry i dziewanna, gościnne dla trzmieli i pszczół. Otoczenie Domu Pamięci, to także niewielki dywan zielonej trawy z tysiącem stokrotek, koniczyny i mleczy, paprocie oraz ozdobne krzewy i drzewa owocowe. Spośród tych ostatnich, od wczesnej wiosny zakwitają: forsycja, mimoza, magnolia, żarnowiec, bez, jaśmin, stary krzew roży pamiętający podobno „czasy Maciusia”, następnie jabłoń, grusza, śliwa, wiśnie i wreszcie maliny i poziomki, których owoce stają się słodkim udziałem osób szukających w Domu Pamięci skupienia i samotności.

Jeszcze niedawno skromne podwórze Gądków otaczały stare nadrabskie wierzby, które wyznaczały granicę kilkuarowej „ojcowizny”. Dziś, przy Domu Pamięci, powrócono do dawnego marszowickiego płotu, jakich we wiosce w „czasach Maciusia” musiało być wiele. Jego przęsła tworzą przeplatane wierzbowe gałązki, zerwane na przedwiośniu nad zakolem Raby. Nowy płot, nad dawnym przydrożnym stawem przy zagrodzie Gądków, wykonany został kilkanaście lat temu przez jedynego z miejscowych mistrzów tejże sztuki, pamiętający sposób wykonywania plecionki z wierzbiny. W pobliżu domu rodzinnego o. Anzelma można spotkać jeszcze nieliczne zagrody i budynki gospodarcze, których charakterystyczne ściany i zasieki wykonane są z wierzbowych prętów, a te, wbite w ziemię, łatwo puszczają korzenie.

Maciusiowe zachwyty

Maciej Józef Gądek (1884-1969) od dzieciństwa i w całym swoim życiu kochał przyrodę i wykazywał wyjątkowe upodobanie w kwiatach. Nie był jednak marzycielem, ale w stworzeniach widział Boże piękno. Jego przyrodnia siostra, wspomina:

„Piękno przyrody pociągało go i zachwycało, był dzieckiem wsi. Zwłaszcza, że nasze rodzinne okolice mają w sobie tyle uroku – te zachwycające łąki pachnące trawą i polnymi kwiatami, ziemia urodzajna, w dali pasmo zalesionych wzgórz, niedaleko płynąca rzeka Raba i dwa duże stawy (dawniej dworskie) z rybami. Mały Maciuś nadsłuchiwał, oglądał i wchłaniał całe piękno przyrody, która - jak mówił - pociągała go do chwalenia Boga. Tak Go odnajdywał i rozmawiał, jak umiał” (Wspomnienia, s. 2).

Gdy w latach 1895-1901 Maciej był w Wadowicach uczniem gimnazjum, razem z wychowawcą i kolegami karmelitańskiego konwiktu w czasie wakacji nie tylko brał udział w wycieczkach krajoznawczych, ale i pisał kronikę alumnatu. Relacje z wakacyjnych przygód oraz opisy przyrody, świadczą o jego bystrości umysłu, ale i wielkiej wrażliwości chłopca na piękno, które odnosił do jedynego Autora – Stwórcy. Jak np. w następującym fragmencie:

„Wychodzimy na obszerną i zaciszną łąkę leśną. Bujna trawa, umajona białymi, żółtymi i niebieskimi kwiatami, bawiła oko swym pięknym różnobarwnym kobiercem. […] Człowiek przyzwyczajony do jednych widoków natury, nie może podziwiać w tym wszechmocności Pana Boga. Gdy zaś na przykład zobaczy nowy kwiatek na wiosnę, zobaczy całe pola pokryte zielonością, jakoś mimo woli przychodzi mu na myśl, Kto to wszystko stworzył, Kto się tym wszystkim opiekuje? Lecz wnet sam sobie odpowie: Pan Bóg, którego my przez te Jego dzieła poznajemy, uczymy się Jego kochać, dziękować Mu za Jego dary” (Wycieczka do Tatr, 1896).

Wstąpienie do ogrodu Maryi

Wchodząc na drogę powołania zakonnego, brat Anzelm od św. Andrzeja Corsini miał świadomość, że Karmel jest takim „ogrodem Maryi”, gdzie każdy karmelita czy karmelitanka mają w nim żyć na wzór Maryi, odzwierciedlając w swoim życiu Jej cnoty. W okresie nowicjatu i formacji w Czernej, w latach 1901-1903, element „kwiatów” występuje obficie w jego notatkach duchowych i w poezji:

„Dziecięcą miłość do Najświętszej Panny Maryi staraj się nabyć – znoś przed Nią kwiaty uczuć i bukiety cnót i z ufnością Jej wzywaj – ofiarując przez Nią uczynki Jezusowi” (Postanowienie z 21 XII 1902).

Obym miał miłość, umarł od miłości!
Niebo zerwałbym jej siłą na ziemię!
Maryjo – miłość – tym kwiatem młodości
Odnów mię dzisiaj, odnów ludzkie plemię.
(Maryi…, 6v).

Mój cel, me życie, większa chwała Boża!
Drogą i środkiem – Maryja, ma Matka!
Rano mi świeci, jak złocista zorza,
Wieczorem kryje, aby życie kwiatka
Po ciężkim srogim namiętności skwarze
Orzeźwić rosą, dać Synowi w darze.
(U stóp mej Pani, 12v)

Żywisz ptaszęta i leśne owady,
Motylów roje i polne świerszczyki;
Kwiatami stroisz i łąki i sady,
Jak ton muzyki –
A mojej duszy przyświecasz na gorze –
Kocham Cię Boże!
(16r)

„Mędrzec bez cnoty, to drzewo bez owocu; na niem okazują się przepyszne liście; dają się spostrzec i kwiaty, które wiele rokują, ale wiatr próżnej chwały osusza te liście, a ogień własnej miłości pochłania kwiaty, tak że drzewo staje się bezpłodnem i nie przynosi owocu” (s. 379r).

Rzucać kwiaty

Ojciec Anzelm z własnego doświadczenia życia duchowego tłumaczył, co znaczy „rzucać kwiaty pod stopy Jezusa”, jak czyniła to jego przyjaciółka – św. Teresa od Dzieciątka Jezus. W ten sposób Sługa Boży uczył swe duchowe dzieci wyrażać Jezusowi miłość:

„Rzucajmy kwiaty apostolstwa przez słowo prawdy i Ewangelii, przez uczynki miłosierdzia, tak co do duszy, jak ciała, bo te wołają językiem miłości i znaczmy przejście nasze przez życie nie głosem chwały naszej, lecz aktem ofiary ciągłej, stałej w najmniejszych nawet okazjach. […]

Wiecie, co znaczy rzucać kwiaty, aby zdobywać dusze? To znaczy być rzuconym, jako ofiara gotowa na wszystkie męki, z zupełnym zapomnieniem o sobie. Rzucać kwiaty, to oddać się całkowicie, żyć poświęceniem i ofiarą, to rzucać co krok akty miłości i ofiar; to nic nie zachować dla siebie ani dla siebie nie przyjmować, lecz wszystko dać, ze wszystkiego się ogołocić, aby wzbogacić duszę; to znaczy jednym słowem: kochać Boga, kochać bliźniego i z miłości do Boga stać się całkowitą ofiarą” (GK 4 (1930) 2-7).

Cnoty jak kwiaty…

W pracy duszpasterskiej, w homiliach i artykułach używał porównań i symboliki kwiatów, by wytłumaczyć słuchaczom prawdy teologiczne. W jego pismach czytamy:

„Czyż zrzekniemy się kwiatów, gdyśmy tak mało do nich podobni? Czyż potępimy najpiękniejszą ziemi ozdobę, gdy nam do piękności daleko? Nie bądźmy okrutni dla siebie! Wszak i spod lodu wygląda stuoczna stokrotka i z poddasza zwiesza się fuksja, i w suterenach przypomina się mile niezapominajka; przy łożu chorego kwiaty ból koją i dają nadzieję zdrowia, a nawet groby kwiatami ozdobione, zdają się mówić, że żyją” (GK, 1930).

Często o. Anzelm cechom kwiatów, ich pięknu, zapachowi przypisywał cnoty chrześcijańskie. W jego Konferencjach zakonnych, czytamy:

Czystość i lilie

„Owoc żywota Maryi, śliczny nazareński Kwiat Dziewictwa, jest najpiękniejszy między synami ludzkimi, którego pragną widzieć i adorować sami aniołowie. On jest bowiem blaskiem chwały Ojca i obrazem Jego istoty. My zaś w Owocu Maryi, Synu Bożym, znajdujemy podobieństwo do Boga i prawdziwą radość i wielkość” (Pozdrowienie Anielskie).

„Ponieważ cnota czystości jest najdelikatniejszym kwiatem, który nawet oddechem się kazi, z największą troską należy ją pielęgnować, by trwała w swej piękności. Z tego powodu czystość potrzebuje obrony i pomocy także innych cnót, którymi są: wstydliwość, skromność, wstrzemięźliwość i umartwienie” (O czystości, s. 104).

„Chyba zgodzicie się ze mną, że najwięcej nas zachwycają u św. Józefa: Dzieciątko Jezus, które piastuje i lilia, która go zdobi. Dzieciątko wskazuje na jego godność, a lilia na jego piękność, bo dla niej Boga piastuje. Jak jego przeczysta i nienaruszona Oblubienica Maryja, dla swej niepokalanej czystości i dziewiczości, godna była stać się Matką Boga, z panieństwem łącząc macierzyństwo, tak św. Józef dla tejże cnoty osiągnął tak wysokie stanowisko wobec Boga i wobec nieba, wobec Kościoła Świętego i wobec całego świata chrześcijańskiego” (Józef – lilia).

c.d.n.                                                               

Opracowała: s. Konrada Dubel CSCIJ

15 września 2020 r., w kolejnym dniu modlitw o beatyfikację Sługi Bożego o. Anzelma Gądka, w łódzkim kościele karmelitów bosych przy ul. Liściastej 9, została odprawiona Msza św., której przewodniczył i homilię wygłosił o. Ernest M. Zielonka OCD, przeor wspólnoty i proboszcz parafii pw. Opieki św. Józefa i Matki Bożej z Góry Karmel. Przed liturgią, przy grobie Sługi Bożego w przedsionku kościoła, gdzie zgromadziły się siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus z Matką Błażeją Stefańską, przełożoną generalną Zgromadzenia, została wzniesiona modlitwa o łaski za przyczyną o. Anzelma oraz o jego beatyfikację. Znamiennym gestem o. Ernesta i zarazem „niespodzianką” dla wiernych, był użyty przez celebransa ornat rzymski, przywieziony na ten dzień modlitwy specjalnie z klasztoru warszawskiego ojców, używany tam przez Sługę Bożego. Jak informuje dedykacja wyszyta na lewej stronie tejże szaty liturgicznej, haft artystyczny na ornacie został wykonany ręcznie przez siostry karmelitanki bose z klasztoru we Wrocławiu w 1952 r. Ornat został przez nie ofiarowany o. Anzelmowi, jako prowincjałowi Polskiej Prowincji Karmelitów Bosych, z okazji złotego jubileuszu jego profesji zakonnej (zob. fotografie).                                                 

Homilia o. Ernesta Zielonki OCD, Łódź,

Maryja, która stoi pod krzyżem, to nie wzór jakiegoś cierpiętnictwa, czy spektakularnej boleści wystawionej na pokaz gawiedzi. Ale to dla każdego z nas wzór tracenia i wzór przeżywania opuszczenia, tego najgłębszego. Maryja dzisiaj pod krzyżem traci Tego, który był i jest całym sensem Jej istnienia – swego Syna. Maryja nie traci tego, co złe, ale to, co najlepsze, to co dobre i uczy nas tego zupełnie innego tracenia. Ona, która posiada Nieogarnionego, w Jej łonie Nieskończony zamknął swe istnienie, a teraz po trzydziestu latach otrzymuje syna Zebedeusza w miejsce Syna Ojca Przedwiecznego. Maryja bolesna, osamotniona, to dla nas wzór oczyszczenia do końca i wzór wierności do końca. To wzór dla świętych wszystkich czasów.

Matka Teresa z Kalkuty, we wrześniu 1959 r. pisze do swego spowiednika: „Niech mnie Ojciec zostawi samą. Bóg musi chcieć ode mnie tej samotności. Proszę o modlitwę. Mimo wszystko, chcę kochać Boga za to, co mi zabiera. On zniszczył we mnie wszystko. Czuję w duszy po prostu ten straszliwy ból z powodu utraty Boga, Boga, który mnie nie chce, Boga, który nie jest Bogiem, Boga, który naprawdę nie istnieje. Proszę, Jezu, wybacz moje bluźnierstwa – kazano mi pisać wszystko. Ta ciemność, która otacza mnie z każdej strony nie potrafi wznieść swojej duszy do Boga, nie dociera do niej żadne światło, ani natchnienie”.

Dla o. Anzelma Zakon, Karmel, był największą miłością. Dla niego życie zakonne i Kościół stanowiło sens całego istnienia. Jakże boleśnie, jak wielkim oczyszczeniem było dla niego przeżywanie zmian soborowych, gdy widział jak wiele rzeczy, które kochał, dla których poświęcił całe swoje życie, gdzieś odchodzi. On, który całe życie tak bardzo dbał o gorliwość w swoich klasztorach, nagle widzi rzeczy, których nie rozumie.

Pisze do m. Stanisławy Połotyńskiej OSU w Rzymie: „Widzę i uznaję, że trzeba prowadzić dialog najpierw z Panem Bogiem, potem z Kościołem, potem ze sobą, wreszcie ze wszystkimi, aby wszystkich pociągać do Boga, by we wszystkim był Chrystus. Widzę jednak, że raczej świat pociąga zakonników, a nie zakonnicy świat, i nad tym boleję”.

Ojciec Anzelm przeżywał duchowe oczyszczenie, ale również oczyszczenie związane z postępującym wiekiem, brakiem sił. Nie udaje jednak, że jest młodzieniaszkiem. Potrafi w swoich listach i wspomnieniach przyznawać się z prostotą do tego, co w jego duszy po ponad 60 latach życia zakonnego, kapłańskiego się dzieje. Pisze: „W przeszłym roku miałem częściowy paraliż – w tym roku zapalenie płuc – mimo to pracuję, wolniej i powolniej niż dawniej. Trochę ślepnę, trochę głuchnę; najwięcej mi dokucza posucha wewnętrzna…”.

„W duszy sucho a na zewnątrz bardzo uroczyście – opisuje swój diamentowy jubileusz kapłaństwa. Niech będzie Bóg uwielbiony – dla mnie zaś szczera pokuta i prośba o Miłosierdzie… Cierpień fizycznych nie brak, ale wszystkie zakonne ćwiczenia spełniam, duchowa zaś posucha rodzi coraz większe ciernie. Głoszę jeszcze słowo Boże, ale wielki zanik pamięci, zwłaszcza imion i faktów – żyję tylko dniem obecnym… Raduję się mym powołaniem, bieg do mety zostawiam Miłosierdziu Boga... Proszę o modlitwy, by nie był zmarnowany żaden moment z mojej starości, lecz aby każdy był aktem miłości Boga”.

Tak Matka Teresa, jak i o. Anzelm wpatrzeni w Maryję nie zatrzymują się na cierpieniu. Maryja pod krzyżem jest królową, która zasiada po prawicy swego Króla, zdobna w klejnoty. Maryja pod krzyżem śpiewa swój ostatni Magnificat, który będzie słyszany dopiero w raju, podobnie jest w życiu Matki Teresy, a także w ostatnich dniach o. Anzelma.

Matka Teresa z Kalkuty pisała: „Jezu, nie zważaj na moje uczucia, nawet na mój ból. Twoje szczęście, to wszystko, czego pragnę. Co do reszty, proszę, nie zadawaj sobie trudu. Chcę tego wszystkiego. Nie pozwól, bym w jakikolwiek sposób zrobiła Ci krzywdę. Zabierz mi zdolność ranienia Cię. Błagam Cię tylko o jedno, proszę, nie zadawaj sobie trudu, by wrócić szybko. Jestem gotowa czekać na Ciebie całą wieczność”.

I ostatnie słowa o. Anzelma napisane do jego siostry: „Byłem bardzo szczęśliwy w swoim powołaniu. Kochałem zawsze moje powołanie i kocham, i bardzo jestem Bogu wdzięczny za tę wielką łaskę daną mi z miłosierdzia Bożego. Kocham Karmel i wszystko, co On mi dał i daje. Jestem naprawdę dzieckiem Zakonu. Zakon święty przyjął mnie, jako dziecko, wychował i dał wszystko, co tylko mógł dać. Tak Bóg wszystkim kierował”. Amen.

W dniu 1 maja 2020 mija dokładnie 100 lat od faktu erygowania na nowo przez Kapitułę Generalną Zakonu Karmelitów Bosych w Rzymie, Polskiej Prowincji, nieistniejącej od czasu kasaty klasztorów po powstaniu styczniowym w 1864 r.

  1. Rys historyczny dziejów polskiej prowincji w latach 1617-1864

Ustanowienie Polskiej Prowincji pw. Ducha Świętego pierwotnie miało miejsce podczas kapituły generalnej Zakonu w Rzymie 14 maja 1617 r. Powstała ona w perspektywie dalekosiężnych planów misji Zakonu na Wschód. Jej pierwszym prowincjałem był o. Maciej od św. Franciszka, Hiszpan. W wyniku pomyślnego rozwoju, zarówno co do ilości powołań jak i fundacji nowych klasztorów na ziemiach wschodnich I Rzeczypospolitej, doszło do podziału prowincji i utworzenie w 1734 r. prowincji litewskiej pw. św. Kazimierza. Największy rozkwit Karmelu na naszych ziemiach miał miejsce pod koniec XVIII w. Jednakże z chwilą utraty przez Polskę wolności, po kolejnych rozbiorach, następowała konfiskata poszczególnych klasztorów i upadek życia zakonnego. Datą graniczną jest rok 1864, kiedy po powstaniu styczniowym nastąpiła kasata ostatnich klasztorów.

Tak więc, po 247 latach od aktu erygowania i wspaniałego rozkwitu, Polska Prowincja pw. Ducha Świętego przestała istnieć. Pozostał jedynie erem w Czernej, i to tylko z tego względu, że znajdował się na terenie Wolnego Miasta Krakowa. W 1805 r. otworzył swe mury i ze statusu eremu przeszedł na cenobicki tryb życia pozostałej garstki zakonników. Konwent, pozbawiony kontaktu z centrum Zakonu i z powodu trudnych warunków materialnych, dopiero po wizytacji generała zakonu w 1861 r., otrzymał nadzieję na ratunek. Został on podporządkowany bezpośrednio definitorium generalnemu w Rzymie[1].

Musimy mieć tę historyczną świadomość, że licząca ponad 400 lat obecność Karmelitów Bosych na ziemiach Rzeczypospolitej Polskiej (od 1605 r.), miała bolesną ? 56 lat trwającą ? przerwę w istnieniu swoich struktur. W 1875 r. jedyny klasztor w Czernej został przyłączony do semiprowincji austro-węgierskiej. W tym okresie polscy kandydaci odbywali nowicjat w Austrii, jak np. św. Rafał Kalinowski, który wstąpił do Karmelu w 1877 r. (wyświęcony na kapłana w 1882 r. w Czernej). W 1880 r. przy pomocy personalnej zakonników z bratnich prowincji europejskich: akwitańskiej, belgijskiej i austriackiej, w klasztorze w Czernej przywrócono regularne życie wspólnotowe (reforma czerneńska), co pozwoliło na otwarcie w nim własnego nowicjatu. Już w 1892 r. miała miejsce fundacja o. Rafała w Wadowicach i otwarcie internatu dla chłopców, którzy odtąd rozpoczynali życie zakonne w Czernej[2]. Do tej generacji należał m.in. Maciej Gądek, który w latach 1895-1901 był uczniem wadowickiego konwiktu, a jako br. Anzelm od św. Andrzeja Corsini w 1902 r. złożył w Czernej I profesję.

  1. Sługa Boży o. Anzelm Gądek a odrodzenie semiprowincji polskiej, w 1911 r.

Kroniki klasztorów zawierają bardzo ciekawe zapisy odzwierciedlające atmosferę panującą wśród polskich karmelitów bosych, przebywających we wspólnotach należących do prowincji austriackiej, którzy tęsknili za własnymi, polskimi klasztorami i przełożonymi, i czuli ?sprawę polską?. Kronika klasztoru krakowskiego, gdzie od 6 XII 1909 r. w fundacyjnej wspólnocie przebywał również o. Anzelm (wyświęcony dwa lata wcześniej w Rzymie), jest odzwierciedleniem tego rodzaju pragnień i dążeń.

Pod koniec lipca 1911 przybył do Krakowa o. generał Ezechiel (Imaz Bilbao), który zażyczył sobie, by podczas wizytacji jego tłumaczem języka włoskiego był właśnie o. Anzelm[3]. Sługa Boży, wtedy zaledwie 27-letni magister kleryków, okazał się tu człowiekiem opatrznościowym. Stał się nie tylko świadkiem, ale i rzecznikiem dążeń współbraci Polaków. Liczba zakonników polskich na terenie Galicji zbliżała się do 50, posiadali trzy klasztory, z których jeden był nowicjatem, a dwa pozostałe domami studiów, ponadto w Wadowicach istniał juwenat. Do semiprowincji należały także cztery klasztory karmelitanek bosych: dwa w Krakowie (Wesoła i Łobzów) oraz Przemyśl i Lwów[4]. Jak zauważył o. Anzelm, we wszystkich klasztorach, obok zwyczajnych problemów życia zakonnego, poruszano sprawę usamodzielnienia się polskich wspólnot w Galicji. Zapisał wtedy znamienne słowa: ?wśród Ojców powstało pewne poruszenie. Umysły zajęte były kwestią, czy nadszedł już czas dla polskich konwentów wydzielenia się z prowincji austriackiej, z którą dotychczas byliśmy złączeni. Niemal wszyscy opowiedzieli się za separacją. Pierwszy podnietę dał nasz Konwent Krakowski, jednogłośnie kierując do Wielce Czcigodnego Naszego Ojca Generała petycję, aby stosownie do możliwości i dobroci swojej raczył wskrzesić dawną prowincję polskiego Karmelu?[5]. Sługa Boży, jako wykładowca w seminarium zakonnym w Krakowie, uzgodnił z wizytatorem także nowy program studiów i zasady formacji kleryków[6].

Tę sytuację właściwie ocenił historyk prowincji: ?Inicjatorami tego przedsięwzięcia byli młodzi ojcowie, wychowani w polskich szkołach, dla których zależność od przełożonego austriackiego była jednym więcej przejawem braku niepodległości. Ich argumenty były poważne. W klasztorach galicyjskich w zasadzie przebywali zakonnicy pochodzenia polskiego?[7]. Ojciec generał widząc, jak bardzo młodym zakonnikom zależało na sprawie, dołożył wszelkich starań, by już 19 X 1911, po uzgodnieniu z definitorium prowincjalnym w Wiedniu i po uzyskaniu zgody Stolicy Apostolskiej z dnia 11 X tegoż roku, definitorium generalne w Rzymie erygowało semiprowincję polską, wydzielając ją z prowincji austriackiej. Wikariuszem prowincjalnym semiprowincji polskiej został o. J. Chryzostom Lamoš, Morawianin, który pełnił ten urząd do 1920 r. Był to człowiek zacny i świątobliwy, ale dość sceptycznie nastawiony do ? jego zdaniem ? przedwczesnej autonomii polskich konwentów.

3. Misja o. Anzelma Gądka podczas kapituły generalnej w Rzymie, w 1920 r.

Wielka wojna 1914-1918 zdawała się pogrzebać rozpoczęty proces odrodzenia prowincji. Jednakże w wyniku klęski państw okupujących ziemie polskie, upragniona i wymodlona przez Polaków niepodległość, stała się faktem. Wskrzeszenie Polski w listopadzie 1918 r. stało się widzialnym dziełem Opatrzności. Fakt ten ożywił także nadzieję zakonników semiprowincji polskiej na podjęcie skutecznych starań o odzyskanie także dawnych klasztorów na ziemiach polskich. Z upoważnienia Stolicy Apostolskiej, definitorium generalne przedłużyło władzę przełożonych semiprowincji aż do zakończenia działań wojennych. Również kapituła generalna, zamiast w 1919, miała się odbyć się w roku następnym[8]. Semiprowincję polską na tejże kapitule w 1920 r., reprezentował prawnie wybrany prokurator ? o. Anzelm Gądek. Był on przedstawicielem młodej generacji zakonników, która ? jak określił historyk ? ?przejmowała sprawy prowincji w swoje ręce?[9].

Sługa Boży miał silne przekonanie wewnętrzne, że jest to wolą Bożą i Opatrzność w tym momencie składa w jego ręce wielką sprawę ? szansę na wskrzeszenie Polskiej Prowincji pw. Ducha Świętego. Dlatego pragnął tę sposobność jak najlepiej wykorzystać. Już na przełomie września i października 1919 r., na sesji rady semiprowincji w Czernej, przedstawił swoją ocenę sytuacji i projekt starań o przyszłość prowincji[10]. Osobiście zredagował memoriał do gremium Kapituły Generalnej i odwiedzając poszczególne klasztory Ojców, przedkładał współbraciom treść przygotowanego pisma, zostawiając im wolność w podpisaniu go[11]. Semiprowincja w tym czasie liczyła pięć klasztorów męskich ?aczkolwiek niekompletnie obsadzonych? [12], tj. Czerną, Wadowice, Kraków, Lublin i Berdyczów?. Wszyscy polscy zakonnicy pragnęli utworzenia autonomicznych struktur, jedynie trzech starszych zakonników[13], widząc w klasztorach braki personalne, byli nastawieni negatywnie[14]. Przed wyjazdem do Rzymu, o. Anzelm napisał do swojego rówieśnika, przeora w Czernej: ?Circa erectionem Provinciae u nas uczyniłem, co mogłem, resztę pro posse zrobię w Rzymie. Sam ułożyłem podanie, jeździłem z niem do N[aszego] Ojca Prow[incjała], prosiłem i perswadowałem. Zmusić nikogo nie mogę. Każdy ma wolność pod tym względem...?[15].

Była to bardzo odpowiedzialna misja podjęta dla dobra wspólnego, jednakże po ludzku ryzykowna. Zabierał ze sobą do Rzymu podpisaną przez braci prośbę, sporządzając na prostym powielaczu 18 kopii, by móc ja przedłożyć Ojcom gremialnym, przedstawicielom wszystkich prowincji[16]. Podjęte zadanie było także przedmiotem jego modlitwy i wielu aktów zawierzenia. Prosił o modlitwę także współbraci i siostry w polskim Karmelu. Pragnął, by przez decyzję kapituły okazała się przede wszystkim wola Boża. Do swojego przyjaciela, o. Antoniego Foszczyńskiego, napisał: ?Moja jazda nie zapowiada się świetnie. Koszta będą ogromne.... A jeśli jeszcze wrócę z niczem? Myślę, że wtedy nikt mi nie będzie jazdy zazdrościł. Zresztą, ja sam proszę Boga i każę się modlić, aby, gdyby ta sprawa erekcyi prowincji miała wyjść nam na szkodę ? nic z tego nie było. Pan jest w tem, niech czyni, co dobre jest w oczach Jego. Orate pro me...?[17].

Dla nas, ludzi XXI w., może wydawać się dziwne nawet to, jak w ówczesnych warunkach przebiegała jego podróż? Dowiadujemy się o tym z kroniki wadowickiej. Ojciec Anzelm, przewidując utrudnienia, wyjechał z Krakowa już 25 marca 1920 r., na trzy tygodnie przed terminem rozpoczęcia kapituły, pociągiem włoskiej komunikacji Czerwonego Krzyża, który w tym okresie kursował 1 lub 2 razy tygodniowo, między Krakowem a Rzymem. Według stempli z pocztówek wysyłanych z podróży do braci w Wadowicach, w dniu 29 marca dotarł do stacji St. Michaël w Styrii (Austria), następnego dnia na granicę włoską, a 1 kwietnia (w Wielki Czwartek), dotarł wreszcie do Rzymu[18]. Przed rozpoczęciem obrad kapituły Sługa Boży wykorzystał czas na modlitwę i na załatwienia rożnych spraw, zwłaszcza w rzymskich dykasteriach (m.in. w Sacra Congregatio de Disciplina Sacramentorum), gdzie wystarał się o liczne jurysdykcje i pozwolenia, które miały mu służyć w pracy duszpasterskiej w Wadowicach. Jednakże najbardziej zależało mu na zjednaniu dla sprawy polskiej uczestników kapituły.

4. Dzień 1 maja 1920 r.

Sługa Boży, jako prokurator polskiej semiprowincji i jedyny jej delegat, uczestniczył w Kapitule Generalnej, która trwała w dniach od 23 kwietnia do 3 maja 1920 r. Podczas 9 sesji obrad, w sobotę 1 maja 1920 r., bardzo zręcznie w języku łacińskim przedstawił dostojnemu gremium sprawę polską, uzasadniając potrzebę przekształcenia semiprowincji polskiej w pełnoprawną prowincję. Argumenty wewnętrzne, którymi tłumaczył potrzebę jej utworzenia, to: ?gloria Ordinis nostri in regno Poloniae, securius regimen, praelatorum maior auctoritas, facilior agendorum modus, amplior in decernendis rebus sive in capitulo provinciali sive in definitoriis claritas et firmitas?[19] [chwała Zakonu naszego w królestwie Polskim, bezpieczniejszy zarząd, większe poważanie przełożonych, łatwiejszy sposób postępowania; szersza jasność i stałość rozstrzygania spraw czy to na kapitule prowincjalnej czy na definitoriach]. Wiazała się z tym potrzeba większej powagi przełożonych, a nie jak dotąd, gdy niektóre klasztory były tylko wikariatami, a prowincjał miał siedzibę aż w Wiedniu. Drugim argumentem była: ?cum resuscitato regno Poloniae resuscitetur quoque et augeatur et crescat dilecta vinea Carmeli in Polonia?[20] [aby jednocześnie ze wskrzeszeniem królestwa Polskiego/Rzeczypospolitej Polskiej wskrzeszona była również, powiększała się i wzrastała umiłowana winnica Karmelu w Polsce].

W akie głosowania nad wnioskiem o. Anzelma za reerygowaniem Prowincji Polskiej pw. Ducha Świętego ? na 56 ojców biorących udział w kapitule generalnej, 51 gremialnych oddało głos pozytywny[21]. Była to wielka łaska dla polskich karmelitów, ale też niemały sukces o. Anzelma, zdobyty usilnym osobistym zaangażowaniem. Spełniona przez niego misja stała dziełem historycznym.

5. Pierwszy prowincjał wskrzeszonej polskiej prowincji, 1920-1921

Po skończonej kapitule Sługa Boży powracał do ojczyzny przez Wiedeń, gdzie wg zapisu w kronice tegoż klasztoru przybył 13 V 1920 r.[22]. Najwymowniejsze było powitanie Sługi Bożego 16 V w Krakowie, gdzie młodzi zakonnicy, za pomyślne załatwienie interesów prowincji urządzili mu miłą owację[23]. Po powrocie do Wadowic nadal spełniał urząd przeora i zabrał się do dzieła utworzenia Małego Seminarium. Jak podaje zaraz bł. o. Alfons Mazurek w swojej kroniczce, pod datą 27 maja: ?Konsylium ostatnie Semiprowincji Polskiej w Czernej. Uchwalono wreszcie utworzyć internat z nauczaniem w domu. Wykonaniem zajął się o. Anzelm?[24].

Dokument erekcyjny Polskiej Prowincji Karmelitów Bosych pw. Ducha Świętego, na mocy pozwolenia Stolicy Apostolskiej, z 19 VI, podpisał nowy o. generał Łukasz Mastrofini, 27 VI 1920 r. Następnie, 31 VIII, definitorium generalne, na podstawie głosów wyrażonych przez zakonników polskich na kartkach[25], mianowało prowincjała i czterech definitorów prowincjalnych. Spodziewano się, jak dedukują historycy, że najwyższy urząd otrzyma bardzo zasłużony, dotychczasowy wikariusz semiprowincji o. Chryzostom Lamoš [26]. Jednakże stało się inaczej, pierwszym prowincjałem polskiej prowincji został o. Anzelm Gądek, liczący zaledwie 36 lat, a definitorami ojcowie: o. Chryzostom Lamoš, Czesław Jakubowski, Marian Göeschelberger i Andrzej Gdowski. Najmłodszym w zarządzie prowincji był o. Prowincjał. Decyzje przesłane z Rzymu otrzymano w Polsce 14 IX 1920 r., w święto Podwyższenia Krzyża św. Definitorium generalne obsadzając najważniejsze urzędy w prowincji, wyraźnie zadbało o zachowanie równowagi między starszym i młodym pokoleniem. Pozostałe urzędy w prowincji wyznaczono podczas pierwszego zebrania definitorium prowincjalnego, które obradowało w Czernej w dniach 27-28 IX 1920 r.

  1. Reakcje w prowincji na wybór prowincjała

W klasztorach ojców i sióstr karmelitanek bosych w Polsce nominację o. Anzelma na prowincjała przyjęto z radością. Uczeń o. Anzelma ? o. Alfons Mazurek, nie kryjąc entuzjazmu, zapisał w swojej kronice: ?Wybór prowincjała bardzo nas ucieszył. Po cnocie, energii i przedsiębiorczości nowego Prowincjała, wiele się spodziewamy?[27]. Na innym zaś miejscu tenże sam dodał: ?Cnota, roztropność, energia, silny charakter, miłość Zakonu i jego karność, na ten urząd go zalecały?[28].

Także siostry karmelitanki bose w Krakowie przy ul. Łobzowskiej, w ocenie Sługi Bożego, jako prowincjała, w swojej kronice dały upust uczuciom, gdyż zanotowały: ?Prawdziwie Opatrzność Boska zesłała nam takiego Ojca i Opiekuna. Ojca, w całym tego słowa znaczeniu, który rozumem i doświadczeniem, a przy tym świętością życia zjednał sobie ogólną miłość i zaufanie[29]?. Zaś karmelitanki z krakowskiego klasztoru na Wesołej, zapisały: ?Wielka była z tego powodu radość we wszystkich klasztorach?[30].

Przy powitaniu zaś nowego prowincjała w klasztorze czerneńskim, o. Chryzostom Lamoš, dotychczasowy długoletni wikariuszem semiprowincji polskiej, wygłosił dość sceptyczne przemówienie ze znamiennym ?refrenem?: ?oby się Ojcu udało??, z którego ? według odczucia młodych zakonników, których wyrazicielem był o. Alfons Mazurek ? ?jasno przebijała niechęć, zgryźliwość, zwątpienie i pesymizm?[31]. Mogło to oznaczać, że starsze pokolenie zakonników, w swoim rozumieniu roztropności, nie było nastawione tak entuzjastycznie jak młodzi. Nie była to również łatwa sytuacja dla o. Anzelma, który de facto miał w mianowanej przez Rzym swojej radzie prowincjalnej miał dwóch ojców krytycznie nastawionych do projektu odrodzenia prowincji. Jednak na powitalne życzenia byłemu przełożonemu semiprowincji odpowiedział w słowach miłych i pełnych szacunku, które młodym zakonnikom wydawały się znów pochlebne[32].

Decyzję definitorium generalnego o. Anzelm przyjął z wiarą i poddaniem woli Bożej. Musiał więc pożegnać Wadowice, gdzie dopiero co 14 września zainaugurowało swoją działalność, zwłaszcza okupione niemałym trudem dzieło Niższego Seminarium[33]. Było ono wielką nadzieją na źródło nowych powołań i tym samym na rozwój nowo odrodzonej prowincji.

Po przekazaniu, w dniu 8 X 1920 r., kierownictwa Niższego Seminarium w Wadowicach swojemu następcy, o. Alfonsowi Mazurkowi, jako prefektowi, Sługa Boży 12 X 1920 r. przeniósł się do klasztoru w Krakowie, który odtąd stał się siedzibą prowincjała polskiej prowincji, zaś na I sesji definitorium prowincjalnego klasztor krakowski, ze statusu wikariatu, podniesiono do rangi przeoratu.

7. Troska o. Anzelma Gądka OCD o duchowy rozwój prowincji

Z właściwą sobie gorliwością i zarazem pokorą, o. Anzelm zajął się organizowaniem struktur prowincji. Z braku dostatecznych sił dydaktycznych, sam pozostał także drugim wykładowcą teologii w seminarium krakowskim[34]. Od nowego roku akademickiego 1922/1923 o. Anzelmowi, jako prowincjałowi, przybyło zajęć, które angażowały go w Krakowie. Z powodu braków personalnych oraz nieudanej próby sprowadzenia pomocy w postaci lektorów teologii z prowincji Nawarra (Hiszpania)[35], Sługa Boży osobiście podjął się stałego obowiązku drugiego lektora teologii w Kolegium Teologicznym w Krakowie[36].

W podległych sobie klasztorach zaczął przeprowadzać wizytacje kanoniczne, ale także chętnie odwiedzał współbraci i siostry karmelitanki bose, z tzw. wizytą ojcowską. Przy każdej okazji Sługa Boży kładł akcent na stronę duchową wspólnot i jednostek. Sam dawał świadectwo prymatu życia duchowego i zachęcał nowo wybranych przełożonych do tego rodzaju troski. Dla tej najważniejszej misji, wypływającej z odpowiedzialności jego urzędu, był gotów ofiarować swoje życie. Do o. Antoniego Foszczyńskiego, przeora domu nowicjatu w Czernej, pisał: ?życzę ze serca, aby się Waszej Wielebności udało odnowić, a we wstępujących wszczepić ducha wewnętrznego wyrobienia. Tego oczekuję i za to najchętniej moje życie dam. Bo wtedy Karmel będzie Karmelem??[37].

Odwiedzając często domy formacyjne, Sługa Boży troszczył się o właściwy kierunek wychowania nowicjuszy oraz rozwój kolegium filozoficzno-teologicznego. Czuwał też nad umiłowanym dziełem, jakim było Niższe Seminarium w Wadowicach, wspierając po ojcowsku i bratersku o. Alfonsa od Ducha Świętego w posłudze prefekta. Zadbał o lepsze warunki materialne, wyposażenie sal naukowych, warunki mieszkalne i urządzenia sanitarne. Najbardziej jednak zależało mu na dobrym wychowaniu chłopców i ich rozwoju duchowym.

Mimo bardzo wielu swoich obowiązków, znajdował czas, by w okresie Wielkiego Postu, w marcu 1921 i 1923 r., osobiście głosić chłopcom rekolekcje oraz ich spowiadać[38]. Przyjeżdżał również regularnie na ich semestralne egzaminy oraz rozdania świadectw[39]. Sługa Boży dawał w ten sposób wyraz nie tylko własnemu zainteresowaniu postępem uczniów, jako potencjalnych kandydatów do zakonu, ale doceniał również pracę wychowawców. Sam będąc wychowankiem internatu, wiedział, że najlepszą metodą pracy z młodymi jest wychowanie w atmosferze zdrowej karności, ale zawsze z ojcowską miłością i życzliwym wspomaganiem rozwoju talentów.

8. Nowa kadencja o. Anzelma, 1921-1924

Wiosną 1921 r. w całym zakonie karmelitów bosych odbywały się kapituły prowincjalne. Także w młodej Polskiej Prowincji pw. Ducha Świętego została prawnie zwołana I kapituła prowincjalna, która obradowała w Czernej w dniach od 15-22 kwietnia. Prowincja liczyła wówczas 51 zakonników w pięciu klasztorach oraz pięć klasztorów karmelitanek bosych z 75 mniszkami[40]. W kapitule wzięło udział 11 ojców gremialnych, tj. prowincjał, czterech definitorów, trzech przeorów oraz trzech delegatów wybranych przez kapituły przeoratów[41]. Na najbliższe trzechlecie, w dniu patronalnym św. Anzelma z Canterbury, prowincjałem wybrano ponownie o. Anzelma Gądka[42].

Urzędowanie w nowej kadencji Sługa Boży rozpoczął znów od wizytowania podległych mu klasztorów, powierzając się modlitwom sióstr karmelitanek bosych: ?Proszę o modlitwy, by wizyta przyniosła obfite owoce łaski i gorliwości, aby nasz Drogi Karmel był w całej pełni w rozwoju życia wewnętrznego i zewnętrznego?[43].

W zachętach Sługi Bożego, braciom i siostrom w Karmelu polskim dawało się odczuwać przede wszystkim jego gorące pragnienie i entuzjazm w dążeniu do świętości. Dawał temu wyraz w rozmowach, w udzielanych naukach rekolekcyjnych oraz w listach, jak np. w jednym z listów do przeoryszy karmelitanek we Lwowie: ?Chcąc być świętym trzeba cierpieć i umieć cierpieć. Świętych, Świętych nam potrzeba, świętych Karmelitów i Karmelitanek!?[44].

                                                                                               s. Konrada Dubel CSCIJ

 

[1] Por. B.J. Wanat, Zakon Karmelitów Bosych w Polsce, Kraków 1979, s. 56-70.

[2] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, w: Karmelici bosi w Polsce 1605-2005. Księga jubileuszowa, Kraków 2005, s. 294.

[3] Por. Kronika Ojców Karmelitów Bosych Konwentu Krakowskiego ab A. D. 1907 /do sierpnia 1944/, t. I, s. 36-37.

[4] Por. P. F. Neumann, Karmelici bosi w klasztorach polskich w okresie ich przynależności do austriackiej prowincji zakonu, w: Księga jubileuszowa, s. 180n.

[5] Kronika Ojców Karmelitów Bosych Konwentu Krakowskiego, s. 38r.

[6] Por. Tamże, s. 37v.

[7] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s. 294-295.

[8] Por. C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, s. 350-351.

[9] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s. 299.

[10] Por. Acta Definitorii Provincialis Provinciae Poloniae, s. 70-71.

[11] Por. List do o. A. Foszczyńskiego, Wadowice, 21 III 1920.

[12] Por. Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach 1892-1921, oprac. C. Gil, Kraków 2009, s. 434.

[13] Druga część kroniki Internatu, s. 10.

[14] Por. [J.K. Osierda] Zapiski do dziejów klasztoru pustelniczego w Czernej, s. 1550.

[15] List do o. A. Foszczyńskiego, Wadowice, 21 III 1920.

[16] Por. [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 41.

[17] List do o. A. Foszczyńskiego, Wadowice, 21 III 1920.

[18] Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach, s. 434.

[19] [Petycja do Kapituły Generalnej o wskrzeszenie Polskiej Prowincji, 1 maja 1920 r.], s. 2-3.

[20] Tamże, s. 3.

[21] Acta Capituli Generalis OCD, vol. V, s. 91, n. 68.

[22] Historiae Conventus nostri Viennensis, t. IV, s. 262.

[23] Por. [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 41.

[24] Tamże, s. 42.

[25] [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 43.

[26] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s. 299.

[27] [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 43.

[28] Druga część kroniki Internatu, s.10.

[29] Kroniki Karmelitanek Bosych, Kraków Łobzow, część V, s. 3. Archiwum Klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych Kraków-Łobzów.

[30] Roczne dzieje klasztoru Karmelitanek Bosych w Krakowie fundowanego pod tytułem Seraf. M. N. Teresy i św. O. N. Jana od Krzyża w Roku Pańskim MDCCXVII, 1914-1948, ps. 489. Archiwum Sióstr Karmelitanek Bosych w Kraków-Wesoła.

[31] Por. [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 43.

[32] Por. Tamże; oraz por. [Przemowa o. Chryzostoma Lamoś]. APKB, sygn. Rkps bibl. [b.s].

[33] Druga część kroniki Internatu?, s. 11; [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 44.

[34] Por. C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, s. 407.

[35] Por. List o. Anzelma do o. gen. Łukasza Mastrofini, Kraków, 28 V 1921; oraz: List z 13 IX 1921.

[36] Por. Acta Definitorii Provincialis Provinciae Poloniae Spiritus Sancti Ordinis B. V. Mariae de Monte Carmelo erectae anno 1617, ut Semiprovincia a. 1911 et Provincia a. 1920 resuscitatae. Tomus primus ab anno 1911 ad annum 1951, s. 135; oraz: C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, Kraków 2012, s. 407.

[37] List do o. A. Foszczyńskiego, [b.m., po 28 IX 1920].

[38] Por. Rekolekcje wielkopostne dla chłopców studentów gimnazjum w Wadowicach, 1921, 1923.

[39] Por. Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach, s. 455; oraz: [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s.45, 46; Druga część kroniki Internatu, s. 19.

[40] Por. Catalogus Ordinis Carmelitarum Discalceatorum in Provincia S. Spiritus Poloniae pro anno 1921, Cracoviae 1921, s. 5-20; oraz: C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, s. 350

[41] Por. Acta Capitulorum Provinciae Poloniae, p. 6r-16r;oraz: C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s 300.

[42] Dokument wyboru na prowincjała, Czerna, 21 IV 1921.

[43] List do m. Antoniny Kobylińskiej, Czerna, 20 IX 1921.

[44] List do m. Małgorzaty Teresy Siemieńskiej, [Rzym, przed 15 XI 1925].