Przeskocz do treści

1 VII
Słuchaj codziennie, co ci powie Dzieciątko Jezus, bo Ono jest formą twej myśli, prostotą twej woli, radością twego życia.
2 VII
Modlę się za ciebie, byś pełniła misję Bożą – pełniąc ją, znajdziesz w cierpieniu zwycięstwo Krzyża Jezusowego.
3 VII
Dziecięctwo karmi się modlitwą, rozwija się umartwieniem i rośnie jak dziecko przez akty, pomnaża się w łasce i w mądrości.
4 VII
Niech cnoty twoje nie będą tylko poezją oderwaną od rzeczywistości, ale niech będą życiowe.
5 VII
Niech miłość i pokora będą ramionami, którymi obejmujesz Dzieciątko Jezus i przez które sama staniesz się dzieckiem.
6 VII
Miej zawsze wielką ufność i oddanie się Bogu – bo tyle otrzymujemy, ile ufamy. Ufność mówi Panu Bogu, że On jest „dobry” – a my, że jesteśmy biedni.
7 VII  Początek nowenny przed uroczystością NMP z Góry Karmel
Fundamentem Karmelu jest wiara w cudowną opiekę Matki Bożej - jest nią dziecięca ufność w macierzyńskie obietnice Królowej Szkaplerza św. i miłość ku Maryi.
8 VII
W Sercu Niepokalanej Matki Boga zrodził się Karmel z mocy modlitwy i umartwienia, i przez Jej przyczynę wyprasza u Chrystusa zmiłowanie nad światem w postaci łask, które jak deszcz życiodajny przywołują do życia wyschłe od grzechów dusze.
9 VII
Zapewnieniem zbawienia jest miłość do Matki Boga i naśladowanie Jej cnót, a znakiem tejże miłości jest Szkaplerz. Odziewając się Szkaplerzem wyznajemy, że chcemy naśladować życie Dziewicy.
10 VII
Dajemy Maryi tytuł: Decor Carmeli - Ozdoba Karmelu - przede wszystkim dlatego, że w Karmelu zakorzeniło się życie Eliasza i proroków, i tych wszystkich, którzy podziwiając i rozmyślając o życiu Niepokalanej Dziewicy całkowicie poświęcili się Jej czci w modlitwie, w umartwieniu, i w czystości życia.
11 VII
Niepokalana Matka Karmelu, to jakby obłok wznoszący się nad grzeszną ziemią, rosą i deszczem zwilżający całą ziemię, i dający nam Zbawiciela świata, który wyschłą i bez życia ziemię znowu do życia powołał.
12 VII
Karmel żyje życiem swej Matki, Maryi – modlitwą, ofiarą, miłością bliźniego, a gdzie jest cała miłość tam jest całkowite oddanie Bogu.
13 VII
Poświęcenie naszego życia Maryi polega na tym, by tak złączyć się z Jezusem w miłości, tak Go naśladować w czystości, tak się z Nim zjednoczyć w ofierze, by stać się z Nim jednym duchem, prowadzić jedno życie w miłości Boga.
14 VII
Kto nosi nabożnie Szkaplerz, temu Matka Najświętsza wyprasza wielkie łaski – dzięki którym człowiek potrafi dobrze żyć, unikać grzechów, a jeżeli w nie wpadnie, pomoże się z nich podźwignąć, wrócić z powrotem do Ojca; Ona wyjedna mu szczęśliwą śmierć, Ona wszystko może w Jezusie Chrystusie.
15 VII
Pierwszym przywilejem, jakim każdego obdarza Szkaplerz św. – jest to, że czyni nas szczególnie umiłowanymi dziećmi Maryi.
16 VII   NMP z Góry Karmel
Matka Boża daje nam nie tylko Szkaplerz – znak przemiany natury ludzkiej w Bożą, ale uprasza nam też szatę łaski.
17 VII
Nie poddawaj się nigdy smutkowi – lecz radośnie znoś swoje biedy i siebie, wystrzegając się najmniejszej nawet niedoskonałości, to znaczy dobrowolnego odchylania się od łaski.
18 VII
Modlitwa wyprasza łaskę i siłę do zachowania, mimo trudności, pogody wewnętrznej - więc - sursum corda!
19 VI
Często w swych rozmyślaniach wzywaj Ducha Świętego, bo On daje łaskę, pociesza, rozgrzewa, leczy, prostuje i zawsze kieruje ku dobremu.
20 VII
Bóg Ojciec, a zwłaszcza w obrazie swego Syna-Dzieciątka jest Bogiem radości, a Duch Święty tę radość rozlewa w duszach, które mają łaskę uświęcającą – przez tę łaskę bowiem dusze stają się dziećmi Bożymi.
21 IV
Potrzeba, byś była wielkoduszną, nie zajmowała się sobą – o tobie będzie myślał Bóg miłości, ty zaś myśl o Jego chwale w Kościele, w duszach – także w twojej duszy i w twoich codziennych zajęciach.
22 VII
Bądź pogodna, spokojna, radosna – w miłości nie może być smutku ani bojaźni.
23 VII
Jeśli masz trudności – to zwyciężaj je ufnością i pokojem; a one pomogą ci do ciągłej obecności Bożej, do adoracji i dziękczynienia, do skruszonej i ufnej modlitwy.
24 VII
Milsze są Panu Bogu oschłości przy wytrwałej pracy z łaską, niż uczuciowe zachwyty, które znikają jak bańki mydlane i raczej plamią, niż zdobią.
25 VII
Niech Boże Dzieciątko błogosławi i prowadzi cię „małą” drogą do świętości, bo każdy krok na tej małej drodze jest wielkim krokiem naprzód. Bądź dzieckiem i powierzaj się dobroci Bożej.
26 VII
Przeto z ufnością oddaj się w ręce Boże, ćwicz cnotę pokory i czyń co czynisz z pobudką wiary i miłości. Bóg żąda dusz ofiarnych, a nie rozpieszczonych pobożnością cukierkową.
27 VII
Każdy dzień zaczynaj z radością, każdy czyń miłością, a kończ oddaniem się siebie.
28 VII
Nie poddawaj się nigdy przygnębieniu albo smutkowi, ale z dziecięcą prostotą, pokorą i ufnością oddawaj się w ręce Ojca, a wtedy z twoich trudności odniesiesz zysk wielki.
29 VII
Bądź dzieckiem wiary, ufności i miłości, a równocześnie dzieckiem radości, bo służba Bogu jest radością.
30 VII
Ciało nasze czasem cierpi, ale dusza bogata Bogiem żyje radością. 31 VII
Najkosztowniejszą rzeczą jest miłość – którzy ją mają, należą do najbogatszych.

1 VI  Wniebowstąpienie Pańskie
Okrzyk miłości św. Pawła: „nie daj Boże, abym się miał w czym innym chlubić, tylko w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa” – wskazuje drogę do zmartwychwstania i do wniebowstąpienia!
2 VI
Potrzebne są i cierpienia, bo bez nich nie ma cnoty - każdą cnotę trzeba okupić męczeństwem, w którym krzyżuje się miłość własną z miłością Boga.
3 VI
Żyj dziecięctwem i bądź jego apostołką.
4 VI
Pokora i miłość - łączą się zawsze w jedną ofiarę, z której wywodzą się cnoty i radość z piękności Boga we własnej duszy.
5 VI
Niech Dzieciątko Jezus prowadzi cię po drogach swoich do Ojca – i błogosławi każdy twój krok.
6 VI
Zdaje mi się, że masz wszystko dane, by być świętą – jednego ci niedostaje: dania siebie.
7 VI
Trudnościami się nie przejmujcie – one potrzebne, jak ćwiczenia wojskowe czy sportowe, by się zaprawić w siły Boże.
8 VI  ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
Łaska uświęcająca czyni nas świątynią Ducha Świętego i całej Trójcy Świętej.
9 VI  NMP MATKI KOŚCIOŁA
Matka Boża – Mater Dei – ten tytuł i godność jest fundamentem jej wielkości.
10 VI
Cierpienie i przykrości, jakie masz, uważaj za łaskę, przez którą Pan Jezus wyrabia twoje codzienne cnoty.
11 VI
Cierpienie zakorzenia cnotę, a ufność sprawia, że miłość rośnie.
12 VI
Trwajcie w miłości Dzieciątka i Jego Matki, i nie zapominajcie, że tę miłość trzeba okupić ofiarą.
13 VI
Rośnijcie w miłości i nieście wszędzie obecność Bożą ze świętym przykładem, który ma często mocniejszą wymowę niż słowo.
14 VI
Dzieciątko Jezus powie każdej, co ma czynić, w czym się ćwiczyć – więc wsłuchajcie się w Jego głos.
15 VI  NAJŚWIETSZEJ TRÓJCY
Słuchaj – chowaj – chodź z jednym „Słowem”, które wszystkie najgłębsze słowa zamyka – które oświeca i uświęca łaską i prawdą - mając je w duszy, niebo nosisz i świątynią Trójcy jesteś.
16 VI
Nieście wszędzie radość – wesele – Boży uśmiech, byście nie tyle słowem ile świętością budowały bliźnich.
17 VI
Niech Boże Dziecię będzie nauczycielem w modlitwie, w poznaniu i czynieniu woli Bożej, w kierowaniu siebie samej ku dobremu i ku pełnej doskonałości.
18 VI
Nie szukaj siły w ludzkiej pomocy, lecz w miłości Dzieciątka Jezus, Tego, które się „wcieliło w nasze niemoce”.
19 VI  NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI PAŃSKIEJ
Jak chleb tworzy się z wielu ziaren, jak wino wyciska się z wielu gron, tak w Eucharystii jednoczą się i zlewają wierni w jedno serce i w jedną duszę.
20 VI
Cieszę się, że wróciłaś do zdrowia – i dlatego w stosunku do pracy, obok gołębiej prostoty, niech będzie także roztropność, która umie zabezpieczyć własną „skórę”.
21 VI
Wiesz chyba, jak pragnę twojej świętości – ale nie buduję jej na tobie, ani na darach tobie danych – buduję ją na Bożym Dzieciątku i na Bożym Dziecięctwie twoim – bo ty się możesz przy darach otrzymanych załamać, ale Dzieciątko Jezus, ani Jego Dziecięctwo  nie!
22 VI
Bądź w twej pracy apostołką Dzieciątka – przez modlitwę, przez ofiarę, przez przykład, przez Słowo głoszone czy znakiem powiedziane.
23 VI
Czuwaj nad pokojem, nad ciszą obcowania z Bogiem, w tym pokoju i ciszy porządkuj myśli i serce, by dążyły stale, pogodnie do zjednoczenia w Miłości.
24 VI 
Bądź dzieckiem Bożym, byś Boga w sobie poznawała, bądź dzieckiem, byś do Niego ręce podnosiła, byś Go kochała, by miłość była treścią, życiem, a nie samym uczuciem.
25 VI 
Pełne dziecięctwo Boże to pełnia doskonałości – ono wyklucza największego wroga miłości Boga i bliźniego - to jest miłość własną.
26 VI
Szukaj Pana Jezusa, a gdy znajdziesz, usiądź u stóp Jego i słuchaj, aż zrozumiesz, że jednego potrzeba - kochać, pełnić wolę Bożą i żyć ofiarą.
27 VI  NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA
Ciesz się, że możesz dać dar swego serca Bogu, bo ono będzie zawsze niespokojne, póki nie spocznie w Bogu.
28 VI  NIEPOKALANEGO Serca NMP
Maryjo spraw, abym mieszkał w Sercu Jezusa, który udziela pokornym łaski – niechaj w Nim będzie mieszkanie moje z Tobą na wieki.
29 VI 
Z krzyżem zdążaj do świętości, a w krzyżu znajdziesz zrozumienie twej drogi, w niej świętość, a ze świętością znajdziesz pokój i owocną drogę do uświęcenia siebie i drugich.
30 VI
Wyczuwam, że ci zdrowie wraca, a z nim energia do życia i do pracy – a jeśli i cierpieć trzeba – niech z tego będzie chwała Boża i świętość osobista i dobro Kościoła.

Spotkanie formacyjne sióstr Zgromadzenia w Domu Pamięci Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD Marszowice, 24 maj 2025 r.

W spotkaniu wzięło udział 34 siostry z trzech prowincji, z domów: Sosnowca, Torunia, Konstancina, Balic, Barcic, Wielogłów, Mielca, Pragi i Bagnères de Bigorre. Spotkanie było przygotowane przez Wicepostulację w Łodzi, s. Imeldę Kwiatkowską i s. Koletę Bajdę.

Nasz sobotni dzień w rodzinnej parafii Ojca Założyciela rozpoczęłyśmy Mszą święta sprawowaną przez ks. proboszcza Janusza Łomzika w kościele parafialnym w Niegowici. W homilii ks. Proboszcz przedstawił nam historię kultu maryjnego w naszej Ojczyźnie, w którą wpisuje się również osoba Macieja Józefa Gądka. Był on ofiarowany przez swoją matkę Niegowickiej Maryi Wniebowziętej przed Jej obrazem słynącym łaskami w kościele parafialnym, jeszcze przed urodzeniem, a następnie podejmował realizację powołania zakonnego w Zakonie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, i przez całe życie szerzył jej cześć. Ks. Kustosz J. Łomzik zachęcił nas, abyśmy za przykładem swego Założyciela oddały się pod opiekę Maryi, Wspomożycielki wiernych, której święto jest obchodzone właśnie 24 maja, zawierzając Jej wszystkie swoje sprawy i problemy.

Po Mszy św. siostry udały się do domu zakonnego w Niegowici, gdzie zostały serdecznie przyjęte i ugoszczone przez niegowicką wspólnotę naszych sióstr. O godz. 11.15, w atmosferze rodzinnej i przy słonecznej pogodzie, rozpoczęło się spotkanie w Domu Pamięci Sł. B. o. Anzelma w Marszowicach.

W swojej prelekcji skierowanej do sióstr pt. „Żyć nadzieją i nieść nadzieję...”, s. Imelda głównie na podst. bulli papieża Franciszka Spes non confundit, a także encykliki Benedykta XVI Spe salvi, omówiła niektóre kwestie dotyczące cnoty nadziei. Zasadniczym jednak tematem, który podjęłyśmy w naszych rozważaniach, była kwestia Nadziei w życiu Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD. Dlatego skupiła się w swoim opracowaniu i przytoczyła fakty z różnych okresów życia Sługi Bożego, m.in.: z okresu dzieciństwa – sytuację bytową rodziny Gądków w galicyjskiej rzeczywistości, z okres pierwszej i drugiej wojny światowej, z okres przeżywania reżimu komunistycznego i prześladowania Kościoła w Polsce powojennej.

Na tle tych kontekstów historycznych, a nawet skrajnych warunków, w jakich przyszło mu żyć i w dodatku być odpowiedzialnym za innych, zobrazowała życie o. Anzelma i jego konkretne postawy, decyzje i wybory, które opierał na cnocie nadziei i całkowitym zaufaniu do Boga. W odtworzeniu tych konkretnych sytuacji życiowych pomogły nam teksty źródłowe, wydobyte z Archiwum Założyciela w Łodzi, jak zapisy kronikarskie, wspomnienia świadków życia o. Założyciela, korespondencja o. Anzelma do współbraci, sióstr zakonnych i osób świeckich. Prelekcję ubogaciła projekcja multimedialna, która dzięki zachowanym fotografiom umożliwiła odtworzenie i zobrazowanie niektórych momentów jego życia.

Po prelekcji, siostry podjęły pracę nad tekstami źródłowymi w czterech grupach, szukając odpowiedzi na trzy zagadnienia: 1) jakie postawy Ojca Założyciela świadczą o jego zaufaniu wobec Pana Boga?; 2) w jaki sposób zachęcał innych do pokładania nadziei w Bogu?; 3) jak wygląda praktyka cnoty nadziei w naszym życiu, czy i jak niesiemy nadzieję innym?

Po obiedzie spożytym w pobliskim folwarku „Wiązy” i krótkiej rekreacji w naszym ogrodzie, uczciłyśmy Matkę Bożą śpiewem Litanii loretańskiej. Następnie siostry kontynuowały pracę w swoich grupach, by w konkluzji podzielić się owocami swoich przemyśleń z całą grupą formacyjną. Cieszyłyśmy się, że na nasze spotkanie przybyły cztery siostry, które osobiście znały o. Założyciela: s. Marietta Dziuba, s. Tacjana Janulek, s. Nikodema Radomska i s. Apolinaria Wysocka. Siostry te, uczestnicząc w poszczególnych grupach dyskusyjnych, z radością podzieliły się swoimi wspomnieniami z osobistych spotkań i relacji z Ojcem Założycielem. Ich świadectwo było dla nas, młodszych, bardzo wymownym i cennym doświadczeniem.

Po podsumowaniu i zakończeniu wspólnej pracy, obejrzałyśmy dokumentalne nagranie audiowizualne – Wspomnienia Ojca Założyciela o swoim powołaniu w dniu obchodów 65. rocznicy jego profesji zakonnej w Sosnowcu, z 17 sierpnia 1967 r.; a także wspomnienia naszej s. Sylwii Tymińskiej o Ojcu Założycielu, zrealizowane przez Postulację w Łodzi w 2018 r.

Nasze siostrzane spotkanie z Ojcem Założycielem w jego domu rodzinnym zakończyła krótka modlitwa, ok. godz. 16.30. Siostry wpisały się do księgi pamiątkowej i wyrażały swoją wdzięczność za możliwość pobytu w tym szczególnym dla nas miejscu – urodzin i dzieciństwa Sługi Bożego. Dzięki udostępnieniu siostrom cennych źródeł archiwalnych, miałyśmy dobrą sposobność głębszego poznania jego życia, a także możliwość wspólnego spotkania oraz dzielenia się swoją wiarą i duchowością dziecięctwa na wspólnej drodze powołania.

Zachęcone przykładem Ojca Założyciela, polecając się jego opiece z radością powróciłyśmy do swoich wspólnot, by żyć nadzieją, rozwijać ją w swoim życiu duchowym i nieść jej światło dzisiejszemu światu.

opracowała: s. Imelda Kwiatkowska CSCIJ

Fotografie: s. Bogdana Batog CSCIJ

17 maja 2025 r. mija dokładnie 100 lat od kanonizacji św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza (1873-1897), francuskiej karmelitanki, najmłodszej wśród Doktorów Kościoła. Świadkiem tamtych wielkich wydarzeń w Rzymie sprzed 100 laty był polski karmelita bosy, Sługa Boży o. Anzelm od św. Andrzeja Corsini, (Maciej Gądek, 1884-1969).

Siostra Teresa Martin z Lisieux była i jest szeroko znana i czczona w całym Kościele i świecie. Także w naszym kraju, po tym jak pięć lat po jej śmierci opublikowano „Dzieje duszy”, cieszyła się entuzjastycznym kultem wiernych, dlatego też Polskę nazwano jej drugą ojczyzną. Zarówno beatyfikacji (29 IV 1923), jak i dwa lata później kanonizacji, dokonał papież Pius XI (Achille Ratti), który nazywał św. Teresę „Gwiazdą” swego pontyfikatu. Ponadto, w 1927 r. ogłosił ją patronką misji katolickich. W 100-lecie swej śmierci została ogłoszona doktorem Kościoła, przez św. Jana Pawła II.

Sługa Boży o. Anzelm Gądek od początku swego życia zakonnego, od nowicjatu w Czernej (1902) czuł się duchowym bratem Teresy. Czytał jej autobiografię w języku polskim i postanowił, tak jak ona, zdecydowanie dążyć do świętości. Po jej beatyfikacji, jako prowincjał polskiej prowincji Karmelu, w 1923 r. zorganizował w kościołach Ojców i mniszek tridua i głosił kazania ku jej czci. W kwietniu 1925 r. wyjechał do Rzymu na kapitułę generalną swego Zakonu. Podczas kapituły został wybrany członkiem Komisji do renowacji Konstytucji i z tego powodu musiał pozostać kilka miesięcy dłużej. Wydarzeniem, które wywarło wielki wpływ na dalsze życie duchowe o. Anzelma była kanonizacja św. Teresy od Dzieciątka Jezus w bazylice św. Piotra. Jej „mała droga” dziecięctwa duchowego była drogą także jego osobistej duchowości oraz Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, które założył (1921) w Sosnowcu, przy udziale Czcigodnej Sługi Bożej m. Teresy Kierocińskiej (1885-1946).

Wpływ kanonizacji św. Teresy z Lisieux na duchowość Zgromadzenia

17 maja 1925 r. z wielkim wewnętrznym zaangażowaniem uczestniczył w tej niezwykłej uroczystości i potem dawał świadectwo o swoich głębokich przeżyciach w korespondencji przede wszystkim do współzałożycielki, Matki Teresy od św. Józefa i sióstr w Sosnowcu. W liście skierowanym do swych córek duchowych podał nie tylko opis zewnętrznego splendoru wzniosłej ceremonii, ale także wyraził swoje głębokie przeżycia duchowe i porywy duszy ku świętości. Zachęcał więc siostry do odważnego wejścia na „małą drogę” św. Teresy i do naśladowania jej w ofiarnej miłości. Pragnął, by kanonizacja Teresy stała się mocnym impulsem rozwoju Zgromadzenia i zachętą do osobistej świętości w całym polskim Karmelu.

List o. Anzelma do m. Teresy Kierocińskiej i sióstr w Sosnowcu

J +M

Pax Christi

Rzym, 22 V 1925.

Drogie moje Siostry i Dzieci!

Pan Jezus chciał, żebym został na jakiś czas w Rzymie dla prac dla dobra naszego całego Zakonu. Będę tu mniej więcej do Bożego Narodzenia, lecz być może, że jeśli ukończymy powierzoną nam przez Kapitułę Generalną pracę, wrócę wcześniej. Nie martwcie się tem, bo wola Boża jest zawsze na pierwszem miejscu. Bądźcie mocne, naprawdę mocne, jako przystało tym, które służą Panu Jezusowi nie dla ziemskiej zapłaty i pociechy, ale z miłości Jego krzyża i cierpienia. Zawsze Was Panu Jezusowi oddaję, przy każdej Mszy św., gdy podnoszę świętą hostyję i kielich proszę Pana za Wami wszystkiemi, aby Wam błogosławił i świętemi uczynił.

Ciekawe zapewne jesteście, jak Kanonizacja się odbyła. Trzeba by księgę o tem napisać, ja tylko krótko opiszę. O godz. 8 rano wyruszyła procesja z Watykanu do Bazyliki. W procesyi tej brało udział samo tylko duchowieństwo. Procesyę otwierali Karmelici bosi, może przeszło 100 Ojców w białych płaszczach – śpiewając hymny i psalmy. Za niemi wszystkie zakony, Kongregacyje, Kanonicy ze swojemi sztandarami na czele. Za wszystkimi tymi procesyami szli znowu nasi ojcowie z pochodniami płonącemi niosąc sztandar świętej Tereni. Ojcowie, którzy szli na czele procesyi już byli na trybunie koło konfesyi – mogli więc oglądać całą procesyę.

Kiedy się sztandar Tereni okazał burza oklasków zerwała się w kościele, i w miarę jak się Terenia posuwała, oklaski się wzmagały. Bazylika nabita pielgrzymami, około 40 tysięcy ludzi, bo więcej nie puszczono. Potem postępowali biskupi, około 300, Kardynałowie około 36, wreszcie wspaniała gwardya dei nobili, a potem Ojciec Święty w całym przepychu. Trudno się było opanować. Okrzyki, klaskanie powiewanie chustkami, prawdziwy wjazd tryumfalny. Czuło się, że ten Staruszek ma moc Boską. Półtorej godziny trwała ta procesya.

Zaczęły się ceremonie, prośba o kanonizacyę trzykrotna, usilnie, usilniej, najusilniej, litanie do Wszystkich świętych, Veni Creator – po czym Ojciec Święty stojąc, ogłosił światu całemu, że odtąd błogosławiona Terenia jest policzona między świętych i ma być wzywana od całego Kościoła! Głosząc, używał Ojciec Święty przyrządu, tak zwanego megafonu, tak że głos jego słyszany był w całej bazylice. Kiedy Ojciec Święty skończył – burza oklasków zabrzmiała w całym Kościele, a potem Te Deum z całych piersi śpiewał cały Kościół – jeden wiersz chór watykański, drugi Kapłani i lud. Zaczęła się Msza św., w czasie której podczas ofiarowania składano Ojcu Świętemu dary – świece, baryłkę wina, chleby, i trzy klatki z ptaszkami – gołąbki, kanarki i... wróble (prawdziwe polskie wróble, które ćwierkały, jak w Polsce – cierp, cierp).

Ojciec Święty miał kazanie – i rzecz dziwna jeśli nie cudowna, kiedy skończył kazanie, ze stropów bazyliki od kandelabrów zawieszonych urwały się róże, niczyją nie spuszczone ręką i padły w stronę Ojca Świętego. Terenia dziękowała Ojcu Świętemu. Komunię Ojciec Święty przyjmował na tronie a Krew Najświętszą pił z kielicha rurką, a z taką pokorą to czynił, że łzy się cisnęły do oczu. W czasie podniesienia kiedy cały Kościół był na kolanach – zagrały z Kopuły św. Piotra hejnał cudowny srebrne trąbki. Wprost porywające to wszystko i wzruszające. Kończyła się ceremonia o godzinie 2giej, po czem w tym samym porządku przy odgłosie trąb odprowadzano Ojca Świętego do Watykanu.

Wieczorem od 8 – 12 wspaniała iluminacja bazyliki całej wraz z kopułą. Widok, jakiego nigdy i nigdzie nie widziałem. Cała bazylika w jednym płonącym – żywym ogniu lamp, pochodni – lampek. 300.000 ludzi asystowało temu widokowi, a na wszystkich dachach stali ludzie.

Cześć św. Tereni! Kochajcie ją bardzo. Bądźcie dziećmi jak ona, bo naprawdę opłaci się cierpieć dla Boga i być świętą.

Pozdrawia Was i błogosławi

Wasz ojciec i brat fr. Anzelm

W innym liście do Sosnowca znów przypominał siostrom o słowach Patronki i zachęcał do naśladowania jej cnót:

„Jej hasło jest jakby godłem waszego Zgromadzenia: ‘niebem waszym ma być – czynić dobrze na ziemi’, na wzór tego Dzieciątka, nie lękając się żadnej ofiary, żadnej trudności, bo mocniejsze będziecie w krzyżach i trudnościach, aniżeli we wszystkich wygodach” (List do sióstr w Sosnowcu, Rzym, XII 1925).

Pragnienie świętości

W jego korespondencji także do wspólnot karmelitanek bosych w Polsce, znajdujemy słowa zachęty do zdobywania świętości, jak w liście do mniszek we Lwowie:

„Matko Droga, ja tak często myślę, czemu my nie mamy w polskim Karmelu świętych, nie mówię tych świętych u Boga, ale i tych na kandelabrze postawionych? Zdaje się, że nie umiemy tak blisko, szczerze, serdecznie z Bogiem obcować, jak należy. Uważamy Go zanadto za coś niedostępnego dla nas – a przecież w Nim jesteśmy, ruszamy się i żyjemy. Wyrabiajmy w sobie tę szczerość dzieci Bożych. […] Że zaś w Waszym zgromadzeniu widziałem tę szczerość, przeto mam nadzieję, że z tego Waszego grona musi być święta. Niech Was Pan Jezus wszystkie świętymi uczyni, ale prosić będę, żeby choć jedna stanęła na ołtarzu, żeby Polska nie była zapomniana w Karmelu. Wszystkim życzę obfitych łask Ducha Świętego do tejże świętości i dobrej szczerej woli, która wydobywa siłę z duszy i wszystkie jej władze kieruje ku Bogu. Za rzymskiego poganina Anzelma czasem Pana Jezusa poproście, żeby się też dał ochrzcić w wodach Boskiego miłosierdzia i dobroci” (List do m. Teresy Małgorzaty Siemieńskiej OCD, Rzym, Rok Święty 1925).

Dziecięctwo Jezusa wzorem do naśladowania

Nawet po trzydziestu latach i później, Sługa Boży, dojrzały w swoim życiu kontemplacyjnym, zachęcał swe duchowe dzieci do upodobnienia się do Chrystusa, który w całym swoim życiu, od żłóbka aż po krzyż, wyrażał swoją miłość do Ojca. W tej wewnętrznej postawie synostwa uczy nas wszystkich prawdziwego dziecięctwa. W licznych konferencjach i w korespondencji o. Anzelm pisał:

Drogie Dziecko, Łaska dziecięctwa Bożego niech będzie zawsze z Tobą!

Cóż ci napisać mogę lepiej czy więcej, tylko to, byś chodziła godnie w tym powołaniu (por. Ef 4, 1) dziecięctwa Jezusowego. Jest ono najpiękniejsze dla oka, najdroższe dla serca, zawsze nowe w swych objawach obcowania z Ojcem w niebie i z Matką na ziemi. Jest ono streszczeniem wiary i całego naszego karmelitańskiego sposobu wykonania tej wiary, jest urzeczywistnieniem naszej nadziei, jest naszym życiem miłości. Rodzi się ono z Ducha Świętego i rośnie w tymże Duchu. Dzieje tego dziecięctwa to rozwój łaski i darów tegoż Ducha. Potęguje się to dziecięctwo przez zaślubiny z posłuszeństwem, czystością i ubóstwem, i czym więcej mnożą się akty, tym więcej utwierdza się w pokorze i wyniszczeniu. […]

Trzeba dalej prowadzić te dusze do Matki Dziecięcia, aby od Niej nauczyły się nie tylko chować i rozważać, co słyszały (por. Łk 2, 10) o Dziecięciu, ale brać samo Dziecię i naśladować, a zwłaszcza w pełnieniu ślubów. Bo pokora ściąga Ojcostwo i Dziecięctwo z nieba, czystość Je rodzi, ubóstwo karmi, posłuszeństwo wychowuje, modlitwa odziewa w cnoty, wyniszczenie daje Mu Imię. Tajemnice dziecięctwa Jezusowego, tajemnice Jego wyniszczenia i krzyża, niech będą częstym rozmyślaniem, uwielbieniem, dziękczynieniem, ofiarą praktycznej, wyniszczającej się miłości. Ideał zawsze przed oczyma, a oczy i kroki zawsze ku Ideałowi. […] Chciałem coś innego pisać, ale nie mogłem, bo ilekroć o was myślę lub piszę, to samorzutnie ciśnie się Dziecię Jezus pod myśl i pióro, bo przecież największą chwałą człowieka nie jest niebo, ale być dzieckiem Boga” (List do s. Bernardy Kurzeja CSCIJ, Warszawa, 4 III 1955).

Dziecięctwo duchowe nauką i życiem

Sługa Boży o. Anzelm w 1955 r. napisał „Traktat o dziecięctwie duchowym”. Zarówno w tym dziele, jak i w innych pismach, zawarł własne przemyślenia, będące owocem kontemplacji tajemnicy Słowa Wcielonego – Dzieciątka Jezus. To Chrystus, Syn Boży, który przez Ducha Świętego stał się człowiekiem, wyjednał nam, grzesznym ludziom, łaskę usynowienia, która otrzymujemy na Chrzcie świętym. Oto jak Sługa Boży w podanych niżej fragmentach traktatu, wyjaśnia tę tajemnicę naszego dziecięctwa Bożego:

„Bóg-Dziecię jest nauczycielem; Ono uczy modlitwy, Ono uczy jak trzeba być posłusznym, jak kochać Boga, być czystym i umieć być ofiarą za braci. Każda też cnota bierze swój wdzięk rodzinny od tego Maleńkiego, każda radość uśmiecha się Jego oczyma, a każdy ból płacze Jego łzami. Z chwilą, gdy to Dziecię wzięło naturę naszą i połączyło ją z naturą Boską w jednej Osobie Boskiej, wszystkie akty ludzkiego życia uczyniło Boskimi.

Dziecię Jezus jest naturalnym Synem swego Ojca niebieskiego, my natomiast dzięki Synostwu Boga, z Nim i przez Niego, i w Nim jesteśmy synami przybrania, adoptowanymi przez łaskę. Mocą tej łaski i podniesionej natury nasze akty stają się również aktami dziecięctwa Bożego i przez to Dziecię oddajemy Ojcu w Duchu Świętym wszelką cześć i chwałę. Jak zaś Dziecię rosło i pomnażało się w łasce, w mądrości i latach przed Bogiem i ludźmi (por. Łk 2, 40 i 52), tak również dziecięctwo nasze rośnie w miarę, jak pomnaża się rozumienie i wykonanie dziecięctwa duchownego. Dziecięctwo bowiem nie jest jakąś pieczątką, jakąś martwą formą, ale jest życiem! Żyje ono przez łaskę w uczestnictwie natury Bożej, rozwija się pod wpływem wiary, nadziei i miłości, jako też innych cnót wlanych i strojne jest w dary Ducha Świętego, które kierują wychowaniem dziecięctwa Bożego. […]

Dziecięctwo duchowe dojrzałością i rozwojem

Dziecięctwo to dojrzałość wiary, to utwierdzenie się w prawdzie i w ufności w łaskę, to pomoc Boga i branie z niej w pełności, to miłość, która nie pyta, tylko czyni prawdę w prostocie wykonania, jednym słowem dziecięctwo duchowne to rozwój w duszy łaski, jej cnót, darów i owoców wlanych, to życie Boga, które pod wpływem łaski i rosnącej miłości w ofierze ze siebie, dokonuje się w prostocie dziecka.

W tym dziecięctwie łaski obcują ze sobą Ojciec i dziecko, Matka i dziecko, i cała duchowa rodzina tych, co wierzą i czynią. Ojcem jest Bóg, którego ojcostwo jest Jego naturą; On rodzi swego Boskiego Syna równego sobie w naturze, który też z miłości dla Ojca stał się człowiekiem, aby mu zdobyć wiele dzieci przybranych i uczestniczących w ojcowskiej naturze Boskiej. Bóg Ojciec i Bóg Syn przelewają sobie wzajemnie miłość, która jest Bogiem, Duchem miłości Ojca i Syna. Tak w tym dziecięctwie Bożym na ziemi Ojciec niebieski jest jego twórcą, Syn Jego, Słowo Wcielone jest wzorem, a Duch Święty, będąc miłością Ojca i Syna, rozlewa tę Boską miłość w duszach (por. Rz 5, 5) i sercach przez łaskę dla tych, co się rodzą nie ze krwi ani z ciała, ani z woli męża, ale z Boga, i stają się mocą tego Ducha Świętego dziećmi Bożymi (por. J 1, 13), dziećmi Boskiego dziewictwa i dziewiczego synostwa, i dziełem duchowego narodzenia. W tym dziecięctwie Bożym synów, którzy naturalnie rodzą się z ojca i matki, w sposób nadprzyrodzony bierze udział cała Trójca Święta, mocą Ducha Świętego czyniąc przez łaskę dzieci natury dziećmi Bożymi” (Traktat o dziecięctwie duchowym).

Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD przez swoje doświadczenie duchowe nie tylko pozostawił świadectwo osobistego życia kontemplacyjnego, ale na gruncie polskim rozwinął charyzmat terezjański i duchowość dziecięctwa, o czym świadczą także jego pisma, które rozświetlają drogę naszego powołania do życia darem dziecięctwa.

Opracowała: s. Konrada Dubel, cscij