Przeskocz do treści

OFIAROWANIE PANA JEZUSA W ŚWIĄTYNI

Czterdzieści dni upłynęło od narodzenia Dzieciątka Jezus. Prawo żydowskie nakazywało matce, po urodzeniu pierworodnego syna, stawić się w świątyni z dziecięciem, aby to dziecię wykupić parą synogarlic lub gołąbków (Łk 2, 22nn). Józef i Maryja zastosowali się do tego przepisu, aczkolwiek przepis ten, co do ofiarowania Bogu pierworodnych synów i co do oczyszczenia matek, nie obowiązywał Pana Jezusa ani Jego Matki Najmilszej. Po raz pierwszy Bóg – Stwórca świata – Pan nieba i ziemi, który sam będąc świątynią, świątyni nie potrzebował, przekraczał jej progi; aby tam złożyć hołd Ojcu swemu.

A żył w tym czasie w Jerozolimie staruszek Symeon, mąż sprawiedliwy i pobożny, otrzymał on obietnicę od Ducha Świętego, iż nie zejdzie ze świata póki nie ujrzy Chrystusa. Wiedziony Duchem przybył do świątyni, a ujrzawszy Maryję, Józefa i świętą Dziecię, poznał z Ducha Świętego, że jest to Ten, którego oczekiwano tyle wieków. Wziął Dziecię w objęcia swe i z radością wołał: „Teraz wypuszczasz sługę Twego, Panie w pokoju, albowiem wzrok mój ujrzał Twe zbawienie, któreś zgotował wobec wszystkich ludów” (Łk 2, 29-31). Zbliżywszy się do Maryi, składał Jej życzenia, wykazał wielkość posłannictwa Bożej Dzieciny, przeznaczonej na upadek i powstanie wielu w Izraelu i przepowiadał, że przyjdzie chwila, gdy temu Dziecięciu sprzeciwiać się będą, a duszę Maryi przeszyje miecz. W świątyni była i Anna; żyła ona naprzód w dziewictwie, krótko w stanie małżeńskim, a owdowiawszy dzień i noc trwała na usługach świątyni w modlitwie. Ona to rozpowiadała wszystkim o tym, co się zdarzyło (por. Łk 2, 36nn).

Opowiadanie to jest piękne samo w sobie, ale nasuwa myśli nader głębokie. Oto Matka Najświętsza składa Bogu najdroższą i najdoskonalszą ofiarę; niesie Dziecię pierworodne nie dlatego, by była zmuszona, ale czyni to dla naszego zbawienia. Niesie Jezusa, bo wie, że składając Go Bogu, składa Go równocześnie na ofiarę dla ziemi. Oto nauka dla nas – jeśli Bogu składamy ofiarę, powinniśmy ją składać z tego, co nas najwięcej kosztuje.

Również Dziecię składa ofiarę – przedstawia się Ojcu niebieskiemu, jako grzesznik, bo grzechy nasze przyjmuje na siebie. Daje Ojcu to, co ma najdroższego: Siebie Samego. Stąd nauka dla nas: dawać powinniśmy Bogu siebie samych. (...)

Gdy się przypatrzymy staruszkowi Symeonowi i Annie, to zobaczymy, że całe ich życie było pełne dobrych uczynków. On pełen ufności oczekuje Boga, ona pewna, że otrzyma zapłatę. – Dzisiaj nieśliście gromnice, czyli świece płonące. Jezus Chrystus ma być światłem naszym w długiej czy krótkiej procesji, jaką nam Bóg naznaczy. Świeca, to wiara, która ma nam przyświecać i przenikać uczynki, aby one chwaliły Boga, który jest w niebie.

Dziś weźmiemy ten piękny obraz i zastanowimy się nad tym, nad czym nie rozmyślaliśmy jeszcze: oto ten staruszek drżący, trzęsący się, osiwiały w służbie Bożej, oczekuje zbawienia. Trzyma na drżących rękach Dziecię, trzyma Boga samego. Czy to nie piękny kontrast? Z jednej strony starzec, chylący się nad grobem, z drugiej prześliczne, budzące się do życia Dziecię. Starzec szczęśliwy i Dziecię szczęśliwe. Pod wpływem tego szczęścia - Dziecię, chociaż ustami przemawiać nie może, sercem przemawia, a starzec Symeon światłem Ducha Świętego przenikniony, staje się poetą i śpiewa przecudny hymn, bo trzyma w ręku Boga samego. Kim jest ten starzec, a Kim to Dziecię?

Widzieliście może starca z długą brodą, trzymającego i rozdającego liczne dary. Ten starzec to czas. A kim to Dziecię w jego rękach? Wieczność, która zawsze jest młoda, zawsze wiosenna. A czas? O, czas jest najstarszy na świecie. Z chwilą, gdy Bóg stworzył świat, czas się rozpoczął. Płynie i starzeje się z każdą chwilą, i nic starszego nie ma nad czas. A Dziecię? To wieczność zawsze świeża, która się nigdy nie zmieni.

Cóż to jest czas? Święty Augustyn, ten wielki mędrzec, powiada: gdy się mnie nie pytasz, to wiem, czym jest, ale kiedy się zapytasz, już nie wiem, już moment ten upłynął i nastał nowy. To, co minęło nie jest czasem, ani to, co przyjdzie, tylko między tym, co było a tym, co będzie, jest czas. Płynie szybko, nieuchwytnie, a dlatego, że jest nieuchwytny najdroższy jest na świecie. Za żaden pieniądz nie kupimy czasu. (...)

Tak, czas jest tak drogi, że kupić go nie można. (...) Dlatego św. Mędrzec pisze: „Oto teraz czas łaski, czas zbawienia” (2 Kor 6, 2; Iz 49, 8). (...) Jak wyzyskać czas? Wróćmy do dzisiejszej Ewangelii. Symeon, pełen Ducha Świętego oczekuje Chrystusa Pana. To znaczy, że jeśli chcemy czas naprawdę wyzyskać, musi to być czas pełen Ducha Świętego. (...) Trzeba, więc czas napełnić Duchem Świętym. Postaw skałę, zwietrzeje, postaw marmur, skruszy się, ale postaw uczynek dobry, ten po wiekach nie przeminie. Co uczynisz dobrego, to trwa całe wieki.

Symeon, pełen Ducha Świętego, pełen dobrych uczynków, oczekiwał zbawienia. Czy zawiódł się? O nie! Na jego rękach spoczywa Święte Dziecię. Nie został zawstydzony, dobre uczynki sprowadziły na jego ręce Boga samego. Z oczu Dzieciny Boska radość przechodzi w serce starca. – Jeśli czas naprawdę wyzyskamy, to w rękach i sercach, w działaniu i pracy naszej będzie Bóg. Cokolwiek uczynimy w czasie, będzie uczynione na wieczność. Tak czyńmy i korzystajmy z czasu, który nam Bóg daje. A jeśli w pracach i uczynkach będzie Bóg, jeśli czas wypełnimy Bogiem, zapewniam was, będziemy oglądali Boga samego. Amen.

Kazania Niedzielne, 1923 r.