Przeskocz do treści

Żaden się na ziemi nie narodził, ... jako Józef,
który się człowiekiem narodził, księciem braci,
utwierdzeniem ludu, rządcą braci, umocnieniem narodu.
(por. Eccl 49, 16-17)

(...) Trzy zdania będą przedmiotem mojego przemówienia, mianowicie: św. Józef jest opiekunem Kościoła, św. Józef jest opiekunem chrześcijańskiej rodziny, św. Józef jest opiekunem każdego z nas z osobna. Niech on sam poda wam to do serca, aby, jak mówi Mszał rzymski, (...) pod opieką jego niewinnie i zawsze bezpiecznie płynęło nam życie.

Święty Józef opiekunem Kościoła

Z powodu nadzwyczajnej swej godności, jako Oblubieniec przeczystej Dziewicy i ojciec mniemany Zbawiciela świata, ma teraz powierzony sobie skarb największy ? Kościół Chrystusowy. Jak niegdyś opiekował się i wychowywał Jezusa, równocześnie będąc stróżem dziewictwa Matki Najświętszej, tak teraz opiekuje się tymi, których Jezus odkupił i których Maryja jest Matką. Jezus ma swoich braci, których kupił; Maryja ma swoje dzieci, które pod Krzyżem Syna duchowo porodziła; św. Józef ma swoich ?klientów?, których okrywa płaszczem swej opieki. Ci bracia, te dzieci, ci ?klienci?, to jedna wielka rodzina ? Kościół święty, nie tylko wojujący na ziemi, nie tylko królujący w niebie, lecz i cierpiący w czyśćcu. Stąd i święci w niebie i dusze zostające w czyśćcu, są pod opieką św. Józefa. ?Postawił go Bóg Panem domu swego i książęciem wszystkiej dzierżawy swojej?.

Przede wszystkim jednak opieka św. Józefa rozciąga się nad Kościołem wojującym, bo ten szczególnie potrzebuje pomocy. Kościół święty sam to odczuwa i po Matce Bożej największą cześć oddaje Jej przeczystemu Oblubieńcowi, uciekając się do niego w swoich uciskach. Szczególnie w ostatnich czasach, kiedy moce piekielne używają wszystkich sił, aby zniszczyć Kościół Boży, kiedy zabrano Ojcu Świętemu jego ziemskie królestwo. Kiedy zewsząd udręczeni byli kapłani i biskupi, wtedy to Pius IX, ulegając prośbom wiernych całego świata, ogłosił św. Józefa patronem i opiekunem całego Kościoła. Nie, jakoby św. Józef dopiero od Piusa IX był patronem Kościoła, ale on to przypomniał rzeczywiście światu, że jak niegdyś św. Patriarcha bronił życia Dzieciątka Jezus od Heroda, tak dziś broni Mistyczne Jego Ciało szarpane od herodów i szukane na zagładę. (...)

Możny opiekun rodzin

Opieka św. Józefa rozciąga się na rodziny chrześcijańskie. Przez nazwę rodzina rozumie tu przede wszystkim te osoby, które jak najbliżej łączą się między [sobą] przez związek krwi, a więc przede wszystkim rodziców i dzieci. W tym znaczeniu rodzina jest kolebką, z której rodzi się ludzkość.

Pan Bóg, stworzywszy Adama i Ewę, błogosławił im: Rośnijcie i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię (por. Rdz 1, 28). To błogosławieństwo Boskie spoczywa ciągle nad rodziną. Grzech odłączył ludzi od Boga, zmieniały się ustroje państw i zanikały. Potop zniszczył wszelkie życie, rodzinę jednak Pan Bóg zachował, która rozmnożyła się i zapełniła ziemię (por. Rdz 7-8). Z łona rodziny wyrosły narody, ona jest najstarszą społecznością.

Rodzina w tym znaczeniu jest filarem państwa i Kościoła. Bo czym jest Kościół, jeśli nie zjednoczeniem chrześcijańskich rodzin pod wspólnym Ojcem, do otrzymania i osiągnięcia zbawienia wiecznego? Czym korzeń dla drzewa, czym źródło dla rzeki, tym rodzina dla Kościoła. Gdzie otrzymaliśmy pierwszy dach, który nas chronił, gdzie kolebkę, gdzie spożywaliśmy mannę, która nas żywiła, oko, które nas doglądało, rękę, która nam pomagała stawiać pierwsze kroki, skąd wzięliśmy tego ducha, który nas ożywia, serce, które boleć się nauczyło i radować? To wszystko mamy ze skarbnicy rodzinnej. Przy piersiach matki razem z mlekiem wyssaliśmy początki wiary, na kolanach ojca uczyliśmy się nie tylko pozdrawiać ojca, który nam dał ziemskie życie, ale uczyliśmy się czcić i kochać Ojca, który jest w niebie. Rodzina przeto, jak trafnie mówi wielki Augustyn, jest dla nas Kościołem prywatnym, gdzie kapłanami są rodzice, wiernymi dzieci.

Z tego, co powiedziałem, jakby naturalnie wypływa, że w takim gnieździe, z którego tyle płynie dobra, musi panować miłość. I rzeczywiście, jeśli gdzie na świecie jest miłość, to ona pierwsza w rodzinie ma swe ognisko. Gdzie jej szukać, jeśli jej tam nie ma? Wszakże w rodzinie, między ojcem a matką istnieje miłość, która dla swej piękności nazywa się sakramentem (por. Ef 5, 32), tam bije serce, które się nazywa sercem matki, tam też jest miłość między dziećmi, która się nazywa braterstwem. I z tych to przyczyn rodzina jest także domem pokoju i jedności. Dobry mąż, dobra matka, dobre dziecko najpiękniejsze, najradośniejsze chwile spędza nie w teatrze, nie w restauracji, ale w gronie rodzinnym. Tam i łzy stają [się] radosne, bo przez nie prześwieca tęcza wzajemnej miłości.

Taka powinna być każda rodzina chrześcijańska, ona ma być jakby obrazem Trójcy Świętej. Czy takie są wasze rodziny, czy tam panuje tyle dobra, ciepła, tyle miłości, pokoju, zgody? Czy przeciwnie, zamiast miłości - nienawiść, zamiast jedności - niezgoda, zamiast braterstwa - zawiść? Oszczędzam wam odpowiedzi. Powiem tylko, że jeśli chcecie, by rodziny wasze były prawdziwie domem Bożym, kościołem prywatnym [domowym], ogniskiem życia i miłości, muszą być wzorowane na świętej Rodzinie z Nazaretu. Innymi słowy, ojcem, głową, opiekunem waszych rodzin musi być św. Józef, tak jak był on w Nazarecie, i jest po dziś dzień w każdej chrześcijańskiej familii.

Jeśli chcecie się uczyć, jak pracować, cierpieć dla rodziny, jak o chleb codzienny się pocić, jeśli chcecie widzieć, jak szlachetne i czyste ma być współżycie małżonków, jaka miłość do dzieci, jaka nade wszystko miłość ku Bogu, weźcie Józefa za opiekuna, od niego nauczycie się tych cnót, które są ozdobą chrześcijańskich rodzin. To, czego was uczy św. Józef, nie są tylko słowa, ale czyny. Co sama natura przypisała ojcom rodziny, to św. Józef najsumienniej wypełnił. Był on bowiem w tym Bożym domu nazaretańskim, który był figurą waszych ognisk domowych, i stróżem, i obrońcą, i dostawcą i opiekunem. Obowiązki pojął i wypełnił jak prawdziwy ojciec, póki mu życia starczyło. Czuwał nad czystą Dziewicą i nad Jej Boskim Synem, z największą miłością i codzienną pilnością; dwojgiem rąk zarabiał na chleb codzienny i potem swoim go przyprawiał; z niebezpieczeństwem życia ratował Boską Dziecinę; znosił z męstwem prześladowanie dla sprawiedliwości, nie zląkł się przeciwności. W podróży, w trudach i na nędzach wygnania towarzyszył [jako] najpewniejszy pomocnik, najwierniejszy przyjaciel dla Maryi i Jezusa, pocieszyciel. Słowem, on był głową, środkiem tej Rodziny, którą żywił, sam zaś szczęśliwy był z tego, że się karmił trudem i potem, a cieszył [się] bezpieczeństwem swoich. Dlatego też Kościół święty daje chrześcijańskim rodzinom św. Józefa jako wzór, a zarazem jako opiekuna. (...)

Wysoko urodzeni, mając przed oczyma obraz Józefa, niechaj się uczą utrzymać swą godność nawet wtedy, kiedy im nędza dokucza; bogaci niech zrozumieją, czego najwięcej mają pragnąć i wszystkimi siłami zbierać. Lecz rękodzielnicy, robotnicy i wszyscy, których stan i majątek jest pośledniejszy, niech się jakby z własnego prawa uciekają do św. Józefa i niech biorą od niego to, co stanem swoim naśladują. Święty Józef bowiem, z krwi królewskiej, małżonek największej i najświętszej z niewiast, ojciec, jak mniemano, Syna Boga samego, życie jednak przepędził wśród ciężkiej pracy, i cokolwiek mu potrzeba było do życia swoich [bliskich] i własnego, ręką własną i pracą zarobił.

Oto, gdzie rodziny chrześcijańskie mają szukać opiekuna. Jeśli św. Józef będzie od dnia dzisiejszego opiekunem waszych rodzin i wzorem, od dnia dzisiejszego, ręczę wam, rodzina wasza będzie domem Bożym. Skądże w rodzinach chrześcijańskich tyle żalów, narzekań, nie mówię już złorzeczeń i bluźnierstw na Boga, na ludzi, na los? Stoją one z dala od domu nazaretańskiego, z dala od domu Bożego, od opiekuna - św. Józefa. A przecież stan i praca ubogich nie jest wcale wzgardzona. Ewangelia Chrystusa to Ewangelia ubogich i maluczkich. A św. Józef zadowolony na małym, ale swoim; przeciwne losy, głód i biedę, i wygnanie, znosił z mężnym sercem na wzór przybranego Syna swego, który bogatym będąc, stał się ubogim, abyśmy ubóstwem jego stali się bogatymi (por. 2 Kor 8, 9). A więc sursum corda!

Rodzina chrześcijańska, chociażby najuboższa, mając św. Józefa za opiekuna, będzie spokojna, szczęśliwa, bo św. Józef zaopatrzy ją we wszystko; on jest dobrym gospodarzem, dobrym ekonomem. Spróbujcie, a doświadczycie.

Opiekun każdego z osobna

Święty Józef jest opiekunem każdego z nas osobno. Wiedzą o tym ci, którzy mają do niego nabożeństwo. ?Chciałabym wszystkich przekonać, woła św. Matka nasza Teresa, aby byli nabożni do tego chwalebnego Świętego, z doświadczenia wiedząc o wielkich i niezliczonych dobrach, które nam wyprasza u Boga. Od wielu już lat corocznie proszę go w jego święto o jakąś łaskę, a zawsze mnie wysłuchuje. Jeśli zaś prośba nie jest tak prosta, on ją prostuje i sprawia, że obraca się na nasze dobro. Proszę przez miłość Boga - mówi dalej - kto mi nie wierzy, niech spróbuje, a dozna z własnego doświadczenia jak wielkim jest dobrem polecać się temu chwalebnemu ze wszech miar Patriarsze?.

Dlaczego ta opieka Józefa nad każdym z nas ma taką skuteczność? Bo św. Józef, rzec by można, ma w tym jakby własny interes. On jest opiekunem, szafarzem Kościoła Bożego, dlatego im więcej udzieli pomocy, im więcej [ludzi] doprowadzi do zbawienia, tym bardziej rośnie chwała jego przybranego Syna, a równocześnie jego własna. Idźcie więc zawsze z ufnością do Józefa! Tam, gdzie już nikt nie pomoże, tam Oblubieniec Maryi wezwany z ufnością, pomoże na pewno. (...)

Głos o upowszechnienie kultu św. Józefa

Jeśli zatem św. Józef jest opiekunem Kościoła, jeśli jest opiekunem rodziny chrześcijańskiej, jeśli jest wreszcie opiekunem każdego z nas z osobna, bez różnicy wieku, stanu, powołania, zajęcia, to cześć jego powinna być tak powszechna, jak powszechny jest Kościół katolicki. I stąd można powiedzieć, że kto nie czci św. Józefa, kto go nie wzywa, ten nie jest prawdziwie pobożnym katolikiem.

Piękną jest rzeczą, jeśli czcicie świętych Stanisławów, Alojzych, Berchmansów, pięknie jeśli naśladujecie panieńskie cnoty Agnieszki, Barbary, Katarzyny; pochwały godne, jeśli kochacie Apostołów Piotra i Pawła i innych świętych patronów kraju, rodzin i waszych osobistych, ale najpotrzebniejszym, najskuteczniejszym nabożeństwem do świętych Pańskich jest nabożeństwo i naśladowanie św. Józefa. Bo inni święci proszą Boga, Józef [tak skutecznie prosi, że jakby] Mu rozkazuje; inni święci w tym lub owym wypadku niosą pomoc, św. Józef wszystko może [wyprosić]; inni święci mają tylko cząstkę powierzoną sobie w Kościele, św. Józef jest opiekunem całego Kościoła powszechnego. ?Postawił go Bóg Panem domu swego i książęciem wszystkiej posiadłości swojej?.

Moi Drodzy, idźcie do Józefa! Proszę was i ja, ze świętą Matką Teresą: Spróbujcie, a doświadczycie, bo jak mówi Pismo: Żaden na ziemi nie narodził się jako Józef, który się człowiekiem narodził ? książęciem braci, utwierdzeniem ludu, rządcą braci, umocnieniem narodów. Amen.

Poniżej podajemy fragmenty z notatnika duchowego br. Anzelma zapiski z rekolekcji odprawianych w Czernej w r. 1902.

J[ezus] + M[aryja] + J[ózef] + T[eresa]

Porządek ćwiczeń.

Rano:
godz. 5.    Chór, pryma i tercja
                        5.   Rozmyślanie przez godzinę
                   6.   Przygotowanie do mszy.
 godz. 7.    Msza i dziękczynienie
                                                         8.  Śniadanie i czas wolny, przygotowanie do spowiedzi
                                        8.   Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu
                                     godz. 8. Czytanie pierwszej części Naszych Konstytucji
                                        9.   Przygotowanie do drugiego rozmyślania
                 9.   Rozmyślanie przez godzinę
                                       godz. 10. Oficjum lub czas wolny na przygotowanie do    spowiedzi lub czytanie O Naśladowaniu Chrystusa
                                                  11. a następnie chór, rachunek sumienia, obiad, rekreacja,                                                      w czasie której nawiedzenie kościoła, itd. droga krzyżowa, nabożeństwo, odpoczynek.

Wieczorem:

          godz. 2. Nieszpory, różaniec i czas wolny
 3.  Rozważanie
                   4.   Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu
                  4.   Przygotowanie do trzeciego rozmyślania
                                     godz. 5.    Rozmyślanie przez godzinę lub kompleta według różnego czasu
                       6.   Kolacja i pozostałe ćwiczenia jak wspólnota.
                                        godz. 7.  Modlitwy ustne, akty wiary, nadziei i miłości a później  spoczynek w Panu do północy

Wszystko na większą Boga i Najświętszej Maryi Panny chwałę

Z Rekolekcyj:
I.Ta jest wola Boża, poświęcenie nasze?. [Tes 4, 3]
Cel twój na ziemi pełnić wolę Bożą cała twoja doskonałość na tem zależy; z tego zaczerpniesz spokój serca i szczęście prawdziwe w Bogu. Wolą Bożą jest dla ciebie: Naśladowanie Jezusa Chr[ystusa] przez ścisłe zachowanie przykazań i rad ewangelicznych ? (Reguły, przepisy).

Należysz zupełnie do Boga, bo On tobą rządzi; jesteś jego własnością; stworzył cię i utrzymuje twe życie; kupił cię ceną nieskończoną Krwią Swą Przenajśw[iętszą]; on jedynie Twoim Panem; oddaj Mu się zupełnie.

Obowiązkiem twoim kochać Boga: dla Jego dostojeństwa i doskonałości; dla niezliczonych dóbr i darów przeszłych, teraźniejszych i przyszłych (nieba); dla przysięgi na Chrzcie św. złożonej. Serce więc twoje jedynie dla Boga, kształć, niech On jedynie będzie jego udziałem. (Obojętność św[iętą] ćwiczyć przez wykorzenianie miłości własnej za pomocą Obecności Bożej, wiary, miłości, nadziei, modlitwy i rozmyślania, pokory.) Deo grat[ias] Virg[ini] M[ariae] et Josef Squ Patr[onis] et Ang[elo] Cust[odi] dies I.
II. Masz kochać Boga nade wszystko, za pomocą środków: łaski (darów nadprzyrodzonych) i stworzeń; wszystko, złe i dobre uważaj jako środki od Boga dane ci do doskonałości; wybierając z nich odpowiedniejsze idź za pociągiem łaski a nie natury. Stworzenia o tyle cenić, o ile zbliżają nas do celu tj. Boga. We wszystkiem wielbij rękę Opatrzności.

(Ukochaj Zakon, nieś wdzięcznie słodkie jarzmo i dźwigaj ochotnie lekkie brzemię Jezusa, a znajdziesz pokój serca i rozkosz nieba.)

Dziękuj Bogu za nieocenioną łaskę powołania; na świecie trudne zbawienie, w zakonie pewne; godnie odpowiadaj tej łasce przez wierność, aby nie było odjęte od ciebie królestwo [B]oże a dane narodowi innemu?. Masz pewność, że spełniasz wolę Bożą.
V. W naśladowaniu Jezusa Chrystusa dojdziemy jedynie do doskonałości, bo On jest "Droga, Prawda, Żywot". Chceszli wejść do Żywota, "powinieneś jako On chodził, i sam chodzić". Kto nie wierzy Jezusowi, jest kacerzem; kto wierzy a nie naśladuje Jezusa w uczynkach, jest również kacerzem pod względem obyczajów. Albowiem, które przejrzał, (te) i przeznaczył, aby byli podobni Obrazowi Syna Jego. Nauka Jego i życie dla ciebie ma być prawem. Krzyż, wzgarda, ubóstwo weselem i największym zaszczytem.

Doskonałość twoja zawisła na tem, o ile zbliżysz się do twego pierwowzoru Jezusa; nie możesz większej okazać mu miłości, jak naśladując Go; wielka jest chwała naśladować Pana; Oblecz się zatem w Pana Jezusa Chrystusa, abyś nie ty żył, ale by żył w tobie Chrystus.

Doskonałość twoja zależy na zachowaniu przepisów, które są żyłami łask Bożych. "Pokój wielki tym, którzy Zakon twój miłują". Wierne zachowanie w najdrobniejszych szczegółach, bo "kto w małem niewierny i w wielkiem niewierny będzie". Bóg sam nadał te prawa, jeśli ich nie zachowujesz, gardzisz władzą Boga, zgubisz duszę. Zachowaj prawo, a prawo ciebie zachowa (św. Augustyn). Nie trzymając się przepisów niszczysz podstawy życia zakonnego, stajesz [się] nieużytecznym bo wypadasz z budowy, jak cegła, rujnując powoli gmach cały. Postanów więc z Dawidem ? Iuravi et statui custodire iudicia iustitiae tuae.

Pokora jest fundamentem każdej cnoty: jesteś nicestwem i to nicością grzeszną i występną, godną wszelkiej pogardy. Poddaj swój sąd pod rozporządzenia Przełożonych, znoś bez szemrania upokorzenia, unikaj oklasków i zaszczytów, nie mów nic na swoją korzyść; nie gardź nikim, znosząc wzgardę radośnie od drugich, usprawiedliwiaj błędy bliźnich ? nie ufaj sobie, nie mieszaj się gdy upadniesz, bo kto się dziwi swoim upadkom, ten dowodzi, że nie zna swej nędzy.

Patrz na naukę i przykład Jezusa: "Uczcie się ode mnie, żem jest pokornego Serca". Nie wynoś się, bo Bóg "mądrość mocarzów poniży". Miej przed oczyma Krzyż, Ołtarz, Żłóbek. Pełnij obowiązki te, na które cię posłuszeństwo postawi, nie pchając się na inne, bo Bóg daje łaskę do tego urzędu do którego cię powołuje.

Słodycz - cichość miła Bogu. Cisi nazwani będą Synami Bożymi, ludzi za serca chwyta. Patrz na Jezusa: Przyszedł zachować dusze, a nie tracić ? obcuje z grzesznikami, przyjmuje Magdalenę, nie potępia cudzołożnicy, myje nogi Judaszowi!, płacze nad Jerozolimą, Baranek modli się za krzyżowników: Tej jednej cnoty [przede wszystkiem] wprost od siebie każe nam się uczyć: Uczcie się ? żem cichy. Chcesz nabyć tej cnoty ? miej pokorę, uważaj w bliźnim Jezusa, znienawidź gniew; nie mów w zapalczywości.

Łącz z pracą modlitwę.
VI. Ubóstwo duchowne polega na wyrzeczeniu się rzeczy nie tylko zewnętrznych, ale także wewnętrznych: wyrzec się osobistych przyjaźni, oderwać się od krewnych, oderwać się od dóbr duchownych. Sama myśl, że Bogu służysz, winna cię cieszyć niezmiernie. Tego wewnętrznego zaparcia uczy cię twój Boski Nauczyciel i słowem i przykładem. Uważaj za stracone to wszystko, co ulega zniszczeniu. ?Kto nie odstępuje wszystkiego, co ma nie może być uczniem moim?, a więc i życia, bo ?[Kto by] chciał zachować duszę swą, straci ją, a [kto by] stracił duszę swą dla mnie, znajdzie ją?. Jezus dla ciebie wyrzekł się chwały i szczęścia swego, wyrzeknijże się i ty dla Niego wszelkiego upodobania w samym sobie. Ukochaj cnotę ubóstwa ? bo ?błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest królestwo niebieskie?. Nie miejcie złota ani srebra, ani pieniędzy w trzosach waszych, ani taistry w drodze, ani dwu sukien, ani butów ani laski. Boga miej ? a z nim wszystko posiędziesz.

Ubóstwo ewangeliczne opiera się na dobrowolnem wyrzeczeniu się wszelkich dóbr doczesnych, ślubując, że ich nigdy nie będziemy posiadać na własność ani rościć sobie praw do nich: Nic nie brać, zatrzymywać, chować, dawać, sprzedawać, pożyczać, zamieniać bez pozwolenia.

Idź za przykładem Jezusa, który Bogiem będąc ?nie miał, gdzie by głowę skłonił?, który ?stał się ubogim, będąc bogatym?. Z radością znoś brak rzeczy nawet koniecznych ? ceń ubogich i maluczkich ? bądź rzeczywistym zakonnikiem, a nie widmem ubogiego ? miej przed oczyma żłóbek ? Krzyż.

Czystość, cnota anielska, anioł czysty z natury, człowiek z woli wolnej. Przez nią staje się dusza Oblubienicą Jezusa, przysięgając, że ciała nie odda na grzeszne rozkosze, a serca nie splami miłością ziemską bez złamania wierności Oblubieńcowi. ?Błogosławieni, którzy na wieczerzę wesela Barankowego wezwani są?. Jezus czystością samą ? Ojciec i Matka Jego Dziewica ? uczeń dziewica ? dziewice idą za Nim w raju. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają. Środkami do otrzymania tej cnoty anielskiej są: modlitwa, pokora, posłuszeństwo, unikanie okazyi, czuwać nad sercem ? naturalny pociąg niszczyć, pracować, umartwiać zmysły i ciało ? zwłaszcza oczy i uszy ? wyjawiać O[jcu] Duch[ownemu] pokusy. Umiłuj całym jestestwem tę cnotę Jezusa i Maryi ? anielską.

VII. Posłuszeństwo fundamentem cnoty, najwznioślejszem ze wszystkich ślubów, czyni człowieka świętym, bezgrzesznym, wzbogaca duszę niezmiernymi skarbami zasług, zwycięża pokusy ? daje pokój w życiu ? przy śmierci. Jezus zaleca tę cnotę w szczególny sposób: ?Kto was słucha ? mnie słucha ? kto wami gardzi, mną gardzi?. Sam był [R]odzicom posłuszny ?A był im poddanym?. Słuchał wrogów swoich: ?Ciało moje dałem bijącym a policzki moje szczypiącym?? ?Sam się poniżył ? stawszy się posłusznym do śmierci?? Słuchaj więc we wszystkiem wszystkich przełożonych, chętnie i ślepo, bo tylko ?ochotnego dawcę Bóg miłuje?. W sprawach swoich wystrzegaj się pośpiechu i niedbalstwa.

Miłość bliźniego jest rozkazem Bożym; ?Kto miłuje bliźniego [Z]akon wypełnił?. ?Przykazanie nowe daję wam, abyście się społecznie miłowali?? ?po tem poznają wszyscy, żeście uczniami mymi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu?. Każdy bliźni jest członkiem twojej rodziny, ma Ojca w niebie, odkupiony Krwią Jezusa, dzieckiem Kościoła, obrazem Chrystusa ? żywym członkiem ? a członki nigdy się nie gryzą między sobą. ?Kto nie miłuje, trwa w śmierci?. Co czynisz dla bliźniego, czynisz Chrystusowi. Miłuj tych, ku którym czujesz odrazę ? wystrzegaj się poufałości z tymi, ku którym naturalny pociąg serca cię ciągnie.

Apostolstwo każdego obowiązuje, wypływając z woli Bożej z prawa miłości bliźniego; powołuje cię do tego P[an] Jezus przy studni Jak[u]bowej ? wdzięczność tego wymaga zadośćuczynić pragnieniu Jezusa. Do gorliwości o dusz zbawienie winna cię pobudzać zajadłość szatana, wzniosłość tej sprawy, pożytek twój własny ?bo który by uczynił, że się nawrócił grzesznik od błędnej drogi jego ? zakryje mnóstwo grzechów?. Wielkie łaski do tego przywiązane; nauczać malutkich, nawracać grzeszników, prowadzić dusze do Boga ? jeśli posłuszeństwo nie pozwala czynem ? to pracuj ?modlitwą i przykładem?. ?Żniwo iście wielkie, ale robotników mało?. Gdy jedną duszę wyratujesz, tak to ceni Jezus, jakbyś Jemu samemu uratował życie.

Przebywaj zawsze sam w sobie ? nie szukając towarzystwa tylko z Jezusem i Jego świętymi, bo ci tylko szukają towarzystwa, którzy się sami znieść nie mogą. [...]

Z konferencyi duchownej: Całe życie masz być nowicyuszem coraz doskonalszym; małych rzeczy nie lekceważ, bo ?kto małemi gardzi powoli upadnie?. Nie patrz, kto z ludzi za tobą lub przeciw tobie; na Bogu się oprzej, a nigdy się nie zawiedziesz. Cześć ludzka, przyjaźń, honor, chwała, miłość u świata, to bańka mydlana, która w słońcu chwilę błyszczy, a potem pryska. Strzeż się, jak zarazy przyjaźni osobistych; zaraz w pierwszym początku wyjaw to przełożonemu. Na modlitwie mało myśl a dużo kochaj, rozumowanie wyziębia serce, aktami cnót trzeba je rozgrzewać; akty strzeliste, obecność Boża nade wszystko, miłość Jezusa i Maryi ma wszystko zwyciężać. [...]


J[ezus] + M[aryja]

Z konferencyi duchownej ? z dnia 22-23 maja 1903.

  1. Obraz Dzieciątka Jezus zawsze mieć w sercu i przed oczyma.
  2. Przez akty (nawyknienia) nabywać cnót; szczególniej ustawicznej obecności Bożej (miłość matką cnót wszystkich).
  1. Rozmyślanie odbywać nie dla wiedzy, lecz by się nauczyć kochać Boga ? (zawsze mieć przed oczyma Boga obecnego w nas ? pamięć zajętą ? rozumem ujarzmiać wyobraźnię).
  1. Szczególniej ćwiczyć się w pokorze (wykorzeniać miłość własną).
  2. Lękliwość pokonywać przez akty pokory
  3. Unikać wszystkiego, [co by] sprowadzało rozprószenie wewnętrzne (zbytniej wesołości, jak i zbytniego smutku, powagi swobodnej przestrzegać, skromności oczumówić wolno i z rozwagą).
  1. Pracować wytrwale, usilnie z łaską Bożą, dziękować, prosić, darów Bożych używać na Jego chwałę.
  1. Kochać i modlić się za wszystkich, a przyjaźni partykularnej się wystrzegać.
  2. Z siebie nic nie możesz, w Bogu wszystko.
  3. Uczyć się aktów na pamięć.
  4. Najdrobniejsze nawet przepisy najskrupulatniej wypełniać ? znać ? czytać ? kochać.
  5. Naśladować Jezusa ? Maryę, św. Józefa i M[atkę] N[aszą] Św. Teresę ? gotować się na dokonanie dzieł wielkich dla Boga.
  6. Czuwać i modlić się dniem i nocą.
  7. Każde rozmyślanie przygotować ? obmyśleć, jaki owoc z niego masz odnieść; rozdzielić na punkta; [przede wszystkiem] pamiętać na akty tej cnoty, której się nabyć pragnie.

         Chwała Bogu i Najświętszej Maryi Pannie ?

br. Anzelm Karmelita Bosy niegodny

1 XII
Czas Adwentu to ciągłe i wielkie zwiastowanie. Jak niegdyś Anioł Pański zwiastował Maryi i poczęła z Ducha Świętego, tak my z łaski tegoż Ducha mamy począć w naszej duszy nowe, Boże życie, stać się uczestnikami życia tego Słowa, które między nami stało się Ciałem.
2 XII
W milczącym oczekiwaniu łaski i pomocy Bożej przygotowują się plany i siły do wykonania woli Bożej.
3 XII
Adwent to droga ludzkości przez Maryję do Jezusa, stąd Adwent to czas naszego zbliżenia się i zapoznania z Matką Boga.
4 XII
Bóg kocha... Kochać, to przemawiać do tych, których się kocha. Przemówił więc Bóg do nas wspaniałością dzieł swoich, przemawiał przez Proroków, lecz i to nie wystarczało. Przemówił do nas swoim Słowem, przez Syna swego, i ta mowa Jego przedziwna, pełna prawdy i mocy, i łaski, nazywa się objawieniem, Ewangelią.
5 XII
Idąc za Maryją nie zbłądzisz, do Niej się modląc, nie upadniesz na duchu, Jej się trzymając, nie zginiesz, pod Jej opieką niczego się nie zlękniesz, pod Jej kierunkiem prosta do celu droga, pod Jej płaszczem nic ci nie grozi.
6 XII
Wierność łasce zawsze prowadzi do Jezusa.
7 XII
Wszystko jest miłosierdziem. Gdy więc przychodzi poznanie nieudolności swojej, nie trzeba się silić na uczucie; byłoby to bezcelowe i byłby zawód; natomiast należy żyć wiarą, ufnością i miłością.
8 XII
W Maryi znajdziesz, duszo, Jezusa, bo nierozłączny jest Syn od Matki.
9 XII
Jak bez wiary nie można podobać się Bogu, tak bez nadziei nie podobna Boga osiągnąć.
10 XII
Całe dzieło naszego zbawienia i uświęcenia opiera się na fundamencie nadziei w Miłosierdzie Boże.
11 XII
W twoich trudnościach, czy co możesz lub nie możesz, zawsze się módl, bo modlitwa to wszechmoc prosząca.
12 XII
Milczenie jest mową, w której Bóg mówi do duszy a dusza do Boga ? mowa i rozmowa duchowa, w której obowiązuje nie poprawność słowa czy prawidła składni, ale w której obowiązuje gramatyka miłości.
13 XII
Wiara wymaga posłuszeństwa, oddania rozumu i woli, nadzieja opiera się na ubóstwie, które nic nie mając czeka na dar Boga, miłość stroi się w czystość duszy i ciała, by dusza była jako oblubienica odziana w barwy i kolory cnót wszystkich.
14 XII
Jezus przez Maryję przyszedł do nas, my przez Maryję idziemy do Jezusa, ale droga jest jedna: Miłość.
15 XII
Słusznie mówi Prorok (por. Iz 32, 15), że w milczeniu i nadziei jest potęga, twórczość myśli i poczynań, utwierdzenie pokoju, w którym dzieła kwitną.
16 XII
Wszyscy mamy radosną ufność i nadzieję, że nawet kiedy w niegodności naszej nic godnego Bogu ofiarować nie możemy, przez ręce tej Matki, Maryi, ofiary nasze Bóg przyjmie łaskawie.
17 XII
Tajemnice Boga i Jego dzieła twórcze i zbawcze osłonięte są ciszą, milczeniem, bo dla swej wielkości wypowiedzieć się nie dają. ?Ciemna noc?, to nic innego, tylko światło wielkiej wiary, światło dla rozumu, dla woli, dla pamięci, światło, które przychodzi zawsze z góry.
18 XII
Módlmy się spojrzeniem wiary, widzeniem Boga przez wiarę. Spojrzenie to sprawi, że zapomnimy o sobie, a pamiętać będziemy o Bogu.
19 XII
Największym przywilejem jakie daje dziecięctwo jest łaska. Gdy dziecko i Ojciec patrzą sobie w oczy, to widzą w nich swoje własne odbicie. Tak Bóg odbija się w duszy a my      w Nim. To podobieństwo trzeba odnawiać przez modlitwę.
20 XII
Bóg odbijając się w Maryi swymi doskonałościami, podzielił się także z nią swoimi prawami i doskonałościami. Dał Jej co sam miał najpiękniejszego dla stworzenia: pełność łaski.
21 XII
Obecnie oczy nie oglądają w widzialny sposób wcielonego Boga; w zamian znajduje go wiara, pewniejsza niż oczy, ufna nadzieja opierając się na wierze spodziewa się dalszych łask i bogaci się nimi! Miłość wreszcie całą wolą przytula się do Boga, obejmuje i przytula Boga do siebie.
22 XII
U Boga na początku było Miłosierdzie, a Miłosierdzie było u Boga, a Bogiem było Miłosierdzie, bo w rzeczywistości ten cud nad cudy, to Wcielenie Syna Bożego, to cóż jest innego, jak nie ta miłość Boża, która zstępuje, to miłosierdzie, które się zlewa na ludzką nędzę, litując się nad nią; otwiera się Boże Serce, a przez to podnosi się ten biedny człowiek ze swojej nędzy do niepojętej godności dziecka Bożego. I tak to opisuje św. Jan, że przez to Słowo wszystko się stało, co się stało, a bez Niego nic się nie stało, że Ono było Życiem, i życie dało wszystkiemu, co żyje.
23 XII
Przez to, że Bóg stał się Synem człowieczym zyskuje wiara, bo człowiek wierzy Bogu osobiście mówiącemu. Również nic nie podnosi tak naszej nadziei, jak przeświadczenie że wszystko nam da, kiedy dał siebie. Miłość wreszcie budzi się przez Wcielenie. Jakaż bowiem może być większa przyczyna przyjścia Pana jak miłość?
24 XII
Jezus przyszedł do nas przez Maryję, Ona jest Matką Jego, a równocześnie Matką i drogą nasza do Jezusa.
25 XII
Gdy przyszło wypełnienie czasów, objawił się nam Bóg nie w majestacie mocy i potęgi, lecz w pełności miłosierdzia i łaski.
26 XII
Bądź pierwej służącą przy żłóbku, nim będziesz królewną w niebie.
27 XII
Bogu bowiem narodzonym i Zbawicielu świata miały świadczyć Jego dzieła miłości
i ofiary, i na nie Zbawiciel się powoływał (por. J 18, 37; 10, 25). Przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie (por. J 18, 37). Ta prawda nam przyszła przez Ewangelię
i znaleźliśmy ?łaskę po łasce? (J 1, 16).
28 XII
?A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące
w żłobie?(Łk 2, 2). Taki jest znak Nowo Narodzonego Króla, taki znak Jego Boskiej maleńkości i wyniszczenia. Po tym znaku Go poznamy, w tym znaku rokrocznie będzie się nam przypominał. W tym znaku dał się nam poznać jako Zbawiciel, bo zstąpił tak nisko, jak nisko upadliśmy.
29 XII
W Bogu-Dzieciątku znajdziesz wszystko. Chcesz wiedzy ? wiara uczy, że On jest światłem; chcesz mocy ? jedno Jego słowo jest czynem, chcesz miłości ? Bóg jest miłością.
30 XII
Jezus jako Słowo Wcielone największy cud uczynił, że Bóg stał się człowiekiem, a człowiek Bogiem, by jako Bóg-Człowiek, Boskim sercem i ludzkim, kochać człowieka ? grzesznika.
31 XII
Nigdy nie będziesz bogatą, jeśli się nie wzbogacisz ubóstwem Jezusa.

 

 

 

Dziecinne figle, z których był znany Maciej Gądek w rodzinnej Niegowici, i które płatał potem w konwikcie wadowickim a nawet w nowicjacie czerneńskim, przypisuje się jego żywemu temperamentowi, spostrzegawczości paradoksów życia a potem wyrobionej w sobie chęci budzenia życia i pogody. Przez pracę nad sobą stał się człowiekiem radości i siewcą radości.
Dowodzą tego jego RADYAFORYZMY:

"Prawdziwie cnotliwy jest zawsze słoneczny" (L do J.U. 1961)

***

"Radość prawdziwa jest cechą dzieci Bożych" (L do J.U. 15 VII 1936)

***

"Powinnaś roznosić wszędzie radość a nie kwilić ciągle nad sobą.
Służyć Bogu znaczy królować i nad sobą
i nad przypadłościami życia" (L do J.U. 1 X 1964).

***

"Tam szczęśliwiej, gdzie jest radość,
która się z krzyża rodzi" (L do S.G. 30 IX 1925)

***

W życzeniach świątecznych pisywał:

"Radości bardzo życzę,
bo smutek to chyba największa choroba" (L do O.W. 4 IV 1967).

***

"Niech brak zdrowia zastąpi radość ducha,
bo to może najskuteczniejsze lekarstwo" (L do O.W. 4 IV 1967)

***

A gdy sam cierpiał, był słaby i pióro samo wypadało mu z ręki:

"Każdy dzień niesie jakieś cierpienie (...).
Staram się nadrabiać humorem".

***

"Ja nie choruję, lecz starość dobrze czuję i cierpię nawet wiele. (...)
Staram się jednak być radosny,
i radości i zdrowia i pięknych myśli
życzę Drogiemu Ojcu na gwiazdkę" (L do O.W. 15 XII 1966).

***

Pisząc z trudnością kończy życzenia:
"Resztę powinszuję uśmiechem lub słowem żywym,
jeśli będę miał szczęście uściskać W. Ojca w Łodzi" (L do O.W. 13 IV 1969).

***

"Pragnę widzieć Siostry Dzieciątka wesołe ale rozważne, skupione,
umiejące myśleć i chcieć, i działać z równowagą myśli i woli,
pilne w pracy, ofiarne dla drugich, twarde dla siebie" (L do SS. w Cz. 27 II 1956).

HUMOR KRONIKARZA

Ojcu Anzelmowi powierzono kroniki w Wadowicach i w Krakowie. Podając rzeczy ważne okrasił je tu i ówdzie żartem własnym lub powtórzeniem cudzego. Klasztor w Czernej zakładając nowy dom zakonny w Krakowie, postanowił po pewnym czasie zrzec się władzy nad czteroosobowym zgromadzaniem krakowskim pozostawiając mu ciężar dalszej budowy kościoła, klasztoru i wieży. Ojcowie krakowscy bez grosza, nadto zadłużeni, odsyłają do Czernej "łaskawy dokument nadania suwerenności", a o. Anzelm opatrzy to w kronice uwagą: "Czerneńscy Ojcowie podobni są do tego ewangelicznego człowieka, który zaczął budować wieżę a nie mógł potem dokończyć" (Kr Krak I k. 17r).

Teren budowy na Rakowicach był obiektem wypraw na owoce i jarzyny, i schadzek chuliganów. O. Anzelm miał określony czas strzeżenia, co też kilkakrotnie wyprowadzało go z równowagi. Strapionego z powodu obrzucenia wyzwiskami przełożony, O. Chryzostom Lamoś pocieszał słowami: "Takie są strapienia fundatorów" - a spoglądając mu z uśmiechem w oczy dodawał "podoba ci się korona. Nie odrzucaj utrapienia" (Kr Krak I, k. 25).

W warunkach fundacyjnych trapiły zakonników różne braki. Zdarzyło się, że dla przybyłych z Czernej braci dla sprawunków w Krakowie nic się na posiłek nie znalazło jak tylko kwaśne ogórki w beczce. "Ale humory gościom nie pokwaśniały", stwierdził kronikarz (Kr Krak I, k. 20r).

Zakrystię wyposażały Karmelitanki z Łobzowa. Kiedy przełożony domu wstał po ciężkiej chorobie, przysłały mu prezenty, między innymi czarny ornat. O. Anzelm uznał za wskazane napisać zdanie O. Lamosia wypowiedziane przy tej okazji: "Chory jest, czarny ornat jest, jeszcze trumny potrzeba" (Kr Krak I, k. 56). Umieli i w ubóstwie żartować sobie czterej fundatorzy!

KALAMBURZYSTA

W listach lubił o. Anzelm posługiwać się paradoksami, zwrotami zawierającymi grę słów i komiksy: po przyjeździe na miejsce odpoczynku powiadamia:

"Znalazłem się w Polanicy, choć się jeszcze nie zgubiłem" (L do O.W. 8 XI 960).

***

"Wróciłem z wczasów, nie wiem czy wypoczęty,
czy zmęczony próżnowaniem" (L do O.W. 1 IX 1959).

***

Informuje o podróżach ekonoma prowincji znanego z oryginalnych konceptów:

"O. Gabriel objechał - to jest nie słowami ale koleją i autobusem
- większość naszych domów, dzieląc się obfitością
swoich wysokich myśli" (L do O.W. 8 XI 1961).

***

Miał zwyczaj czynić delikatne wymówki tym, w których zachowaniu było coś do poprawienia; nie bywało to przykre, wyczuwano zresztą szlachetny zamiar. Prosił jednak o cierpliwe znoszenie go w tym, kończąc list:

"Życzę ci wesela, spokoju i cierpliwości zwłaszcza w tym,
który znajduje pociechę w dokuczaniu" ("Listy" t. VII, s. 190).

***

Poszły Siostry do kościoła na nabożeństwo odpustowe. W drodze powrotnej zaskoczyła je ulewa. Wróciły mokre jak wydry ale szczęśliwe i uśmiechnięte.

***

Stwierdzając osłabienie pamięci, imion, nazw itp. snuje refleksje nad sobą:
"Wszystko się opuszcza, a najsmutniejsze, że sam się opuszczam.
Myślę, że mię dociągną do mety ci i te,
którzy się za mnie Panu Jezusowi naprzykrzają i nadrabiają,
co mi nie dostaje". (L do O.W. 20 II 1968).

ŻART WYCHOWUJĄCY

Żartem posługiwał się O. Anzelm także w celach wychowawczych, a także dla odprężenia siebie samego. Nawał pracy szkolnej, zgłaszane do rektora interesy studentów, sprawy wykładowców, troska o sprawy materialne, były wielkim ćwiczeniem cierpliwości. Kiedy jeszcze w Krakowie "twardej pracy był poddany", dodawał: "Ale korzyść w tym była taka, że nie miał czasu na chorowanie" (Kr Krak I, k. 61r).

A teraz w Rzymie: "Zajęcia mam wiele, jak to przy zarządzie domem. Drzwi się nie zamykają w celi, chyba gdy mnie nie ma albo w nocy. Poza tem, co chwila ktoś puka. Stąd też studia moje na tem cierpią, jaki miły kiermasz ma się z tymi dziećmi internacjonalnego kolegium" (L do S. T. 2 II 1928).

Jako wychowawca potrafił wykorzystać okazję, by kogoś poprawić miłym sposobem. Jeden z braci, imieniem Cyryl, lubiany przez wszystkich, nadto pielęgnował swoje włosy. Zdarzyło się, że gdy odnawiał profesję i klęczał przed ołtarzem, jedna ze świec zgasła. O. Anzelm powiedział mu: "Patrz, zgasła świeca na znak, że Wasza Miłość postanowił wyrzec się wszelkiej próżności, także we włosach". Wszyscy się uśmiechnęli, a O. Cyryl wspomina z wdzięcznością miłą przymówkę (Wspomnienia O. Albino Marchetti).

Z siebie samego w chorobie i starości żartować aż do końca to już objaw raczej jakiejś duchowej młodości. Pragnął ją posiąść i zachować do końca O. Anzelm. "Pewno ciekawaś, czy jestem zdrowy" pisze z Rzymu pod koniec 1927 r. do swej siostry w Karmelu "czasem aż przychodzi ochota, żeby zachorować, ale nie ma na to czasu; najczęściej ta ochota się zdarza, kiedy rano trzeba wstawać. Takiego mam "lenia" jak nigdy dotąd, a że mocny, więc muszę wszystkich sił używać, aby go powalić, bo z wymyślania nic sobie nie robi".

W chorobie na zapalenie płuc pisze krótki list uspokajający prowincjała: "Zapalenie płuc, jak doktor mówił, poważne, cudownie minęło, ale trzeba będzie jeszcze tydzień odcierpieć. Mam wszystkie wygody, lekarstwa, zastrzyki i nic nie cierpię, prócz jednej niecierpliwości, że trzeba jeszcze w łóżku leżeć". (L do O.W. 31 I 1962). A po dwóch tygodniach uzupełni: "Więcej cierpiałem z powodu tych wygód niż z samej choroby (...). Na zimno jestem zapalny" (L do O.W. 14 II 1962). Po tygodniu: "(...) wykaszlałem już chorobę" (L do O. W. 21 II 1962).

Kiedy dziewiąty krzyżyk nad nim się przechyla, mimo to nie daje się pokonać starości: "U mnie fizyka się kończy: bóle w piersiach, zawroty w głowie, osłabienie z potami, nadrabiam miną ale mię ubywa. Nawiedza lekarz, jednak kuracja zaznacza się raczej ujemnie. Mimo to wszyscy mi winszują, że dobrze wyglądam, a ty Maciuś cierp" (L do O.W. 4 IV 1967).

Lękał się, by nie stać się ciężarem dla otoczenia, więc do końca niemal pociesza się świadomością, iż może pracować: "Mimo rozmaitych wrażliwości nie jestem jeszcze ciężarem, do chóru chodzę, wyjątków nie mam, nawet jeszcze w niedzielę kazańko powiem. Jedyna trudność, że jestem ciężarem taksówki i obciążeniem przez to kasy domowej" (L do O.W. 27 VI 1968).

Na kartce-bileciku znajdowała się winieta przestawiająca Świętą Rodzinę podróżującą z osiołkiem, ciągniętym przez św. Józefa po kładce; znalazł w tej grupce O. Anzelm siebie: "Ufam, objaśnia, że Dzieciątko i Matka Jego przy trosce św. Józefa wprowadzą z Egiptu do Ziemi obiecanej także osła, choć czasem wierzga" (L do J.U. 6 I 1967).

Z wszelkich zauważonych u siebie objawów, właściwych wiekowi 86-letniego człowieka, potrafi sobie uczynić wyścig myśli i wiary, wszystko wyprzedzającej. Kiedy w zgromadzeniu łódzkim grypa wszystkich po kolei kładła, on o sobie: "Ja, Bogu dzięki grypy nie miałem, ale osłabienie ciągle mi towarzyszy a temperatura 35,7 i senność morzy, zwłaszcza w rannych godzinach, tak że z piórem w ręku zasypiam. Uprzedzam zaśnięcie dozgonne" (L do O.W. 20 II 1969).

Anzelm był człowiekiem, za symbol którego można uznać kwiat, dzieło słońca, miłości Bożej i przejaw dziecięctwa Bożego. Jako uczeń św. Teresy, reformatorki, trzymał się jej opinii, że humor też jest potrzebny, żeby znieść życie.

"RADOŚĆ  PRAWDZIWA  JEST CECHĄ  DZIECI  BOŻYCH".