Przeskocz do treści

Homilia Sługi Bożego Anzelma Gądka OCD wygłoszona podczas Uroczystości Bożego Ciała w latach 60 - tych.

Chrześcijanin jest dzieckiem Boga, bratem Syna Bożego, świątynią Ducha Świętego. Cóż może być nad tę godność wyższego i cenniejszego? Chrzest święty, brama tego dostojeństwa, zapoczątkował w nas życie, którego wielkości nigdy dosyć nie ocenimy, ani nie zgłębimy. Przez chrześcijańskie odrodzenie nie tylko Bóg nam jest obecny, bliski, nie tylko daje nam swoje dary, lecz sam się nam daje w niewypowiedziany sposób. Udzielając się duszy jako Ojciec, jako Brat i Przyjaciel, równocześnie nie przestaje być Bogiem i życie swoje własne w nas przelewa przez Ducha Świętego, któremu powierzył szczególniejszą misję duchową uświęcania całej naszej istoty. Chociaż przez łaskę uświęcającą wszystkie Trzy Osoby Boskie są Gośćmi naszej ubogiej duszy, uświęcenie jednak duszy przypisuje się szczególnie działaniu Ducha Świętego, przez którego miłość Boska rozlewa się w sercach naszych (por. Rz 5, 5). Żadna matka nie ma takiej troski o swego jedynaka, jaką ma Bóg w swej nieskończonej miłości o duszę naszą. Pamiętaj przeto, chrześcijaninie, na godność twoją i chodź godnie w powołaniu twoim!

Ponieważ Trójca Święta jest przedmiotem naszej wiary, a zatem pierwszym źródłem naszego życia, dając się nam i mieszkając w nas, przeto Ją czcić i uwielbiać mamy. To jest pierwsze i najistotniejsze nabożeństwo, o którym, niestety, chrześcijanie najczęściej zapominają. Nakazuje Apostoł: ?Chwalcież tedy i noście Boga w ciele waszym!? (1 Kor 6, 20). Nośmy przede wszystkim Trójcę Świętą w duszy naszej, a za Nią pójdzie ciało, nośmy Ją w duszy przez coraz doskonalsze wczytywanie się w Jej doskonałości (...) czyli przez poznanie, a nade wszystko przez miłość i adorację. Są to dwa skrzydła, które nas podnoszą do Boga, poznaniem i miłością możemy się zapoznać i zaprzyjaźnić z Bogiem. Poznajemy Trójcę Najświętszą, gdy często o Niej myślimy, rozważając tę niepojętą tajemnicę w Jej życiu Boskim i wewnętrznym, i w stosunku do naszej duszy. Miłość zaś okazujemy nie tylko przez pokorną adorację tej tajemnicy, lecz szczególnie naśladując jej najdoskonalszy obraz i doskonałość, jaka jaśnieje w Jezusie Chrystusie Bogu-Człowieku.

Jedność Trzech Osób Boskich w jednej naturze możemy i powinniśmy naśladować, nie tylko jednocząc się z Trójcą Najświętszą przez wiarę, nadzieję i miłość, lecz także zachowując jedność między nami, byśmy nie tylko starali się być doskonałymi, jak Ojciec niebieski doskonały jest (por. Mt 5, 48), lecz byśmy między sobą, bez względu na rasy i odmiany narodowościowe, jedno byli w Chrystusie, jako On jedno jest z Ojcem i Duchem Świętym. Nic piękniejszego na ziemi, nad zjednoczenie serc w miłości.

Cześć Trójcy Najświętszej nie wyklucza, owszem zamyka w sobie cześć i nabożeństwo do każdej z Osób Boskich poszczególnie. Serdeczne nabożeństwo do każdej z Osób Boskich spływa tym samym na całą Trójcę, bo chociaż Osoby różnią się między sobą, że jedna nie jest drugą, przecież jednym są Bogiem, niepodzielnym w naturze Boskiej. (...)

Ktokolwiek zdaje sobie sprawę, jakie potęgi Boskie tkwią w jego duszy przez mieszkanie w niej Trójcy Najświętszej, ten nigdy nie może się skarżyć na brak szczęścia i uważać się za ubogiego. Jest bowiem nie tylko bogaty, lecz ubóstwiony, jest nie tylko szczęśliwy, lecz przepełniony szczęściem z posiadania Dobra Najwyższego. Z Boga żyje, w Bogu żyje i przez Boga żyje. Cóż mu może brakować, gdy posiada Tego, przez którego wszystko jest, co jest?

Niestety! Biedny człowiek, mając takie skarby, jakże często przymiera głodem duchownym! (...) Bo chociaż mocą stworzenia i mocą obecności Boga, człowiek jest w Bogu, jeśli nie pamięta o Nim, nie myśli, nie kocha Go ? nie jest z Nim. Być bowiem z Bogiem, znaczy urzeczywistniać w sobie obraz Boży i urzeczywistniać się z Bogiem, którego obraz przedstawia przez poznanie, przez pamięć, przez miłość. Ponieważ wielu nie urzeczywistnia tego obrazu żywego, choć Bóg przenika duszę, ona nie jest z Bogiem. To zapomnienie całkowite sprawia, że traktujemy Boga w duszy i w uczynkach, jakbyśmy Go wcale nie znali.

Oto dlaczego należy nam tę prawdę o bytności Trójcy Najświętszej w duszy jak najczęściej przywoływać i w niej się zatapiać. Mając bowiem przez łaskę stworzenia wyryty na duszy obraz Trójcy, a przez łaskę uświęcającą zapewnione Jej mieszkanie, możemy pod wpływem światła i łaski żyć życiem prawdziwie wewnętrznym, odsłaniając coraz bardziej obraz Trójcy Świętej w naszej duszy przez poznanie doskonalsze, a przez miłość sami stając się podobnymi do Boga, w nas żyjącego. Dusza z ciągłego obcowania z Boskim majestatem przejmuje częściowo i stopniowo własności Boże, czuje się pod potężną mocą Boga, staje się sposobną do działania rzeczy naprawdę wielkich i świętych, najpowszedniejsze jej czynności stają się wysokie i święte, bo jest w nich życie Boże, jest z Bogiem i Bóg z nią!

Szczęśliwi, którzy się tak Bogiem przejmują i Bogu udzielają, żyją bowiem i działają pod wpływem mądrości Bożej. O nich to powiedzieć można słowa Pana Jezusa: ?Wyznaję Tobie, Ojcze, Panie nieba i ziemi, iż te rzeczy zakryłeś przed mądrymi tego świata, a objawiłeś je maluczkim? (Mt 11, 25).

                    Zob. Zasady życia duchowego, Łódź 2001, s. 71-76.

1 VI
Czcij bardzo Ducha Świętego, bo gdy On rządzi jest posiew łaski, a z nią obfitość dzieł świętych.
2 VI
Kochaj wszystko co dobre, piękne, szlachetne, cnotliwe, jako środek do celu ? do objęcia Boga.
3 VI
Choć twoje życie, dzień za dniem, jest prawie takie samo, czyń je codziennie nowym, świeżym: ?chodź w nowości ducha?. Nie można Bogu dawać rzeczy odgrzewanych, ale zawsze świeże przez przypływ miłości.
4 VI
W pokornej wdzięczności daj Bogu chwałę, w pokornej skrusze skreślaj swoje długi, w pokornej miłości służ Bogu i bliźnim.
5 VI
Trzeba patrzeć w oczy Boga, bo w tych oczach zobaczymy siebie w Bogu, a Boga w naszym oku.
6 VI
Dzieła Boże muszą być okupione cierpieniem.
7 VI  NAJŚWIĘTSZEJ TRÓJCY
Przez wiarę wiemy, a przez nową łaskę wlaną możemy doświadczyć, że Trójca Najświętsza jest w naszej duszy i że z Nią w przedziwnej poufałości rozmawiać możemy.
8 VI
Przyjaźń z Panem Jezusem trzeba okupić cierpieniem, bólem, wiernością, weselem obecności Bożej.
9 VI
Trzeba wielkiej wiary, by wznieść się ponad siebie, ufności, by oprzeć się o Boga, miłości, żeby widzieć nie krzyż, tylko Pana Jezusa.
10 VI
Gdy dusza siebie pozna, wszystkie swoje biedy ? to widzi z jednej strony dobroć Boga, a z drugiej strony ma wielkie wyrozumienie i szerokie serce dla drugich.
11 VI NAJŚWIETSZEGO CIAŁA I KRWI CHRYSTUSA
Gdy mamy rozmawiać o tajemnicy Eucharystii, lepiej jest uklęknąć i adorować, wierząc Miłości, ufając Miłości i kochając Miłość.
12 VI
Wiarą, choćby na ciemno, miłością, choćby na zimno ? toruj drogę do zjednoczenia myśli i woli z Panem Jezusem, a przez Niego z Ojcem w Duchu Świętym.
13 VI
Módl się zwłaszcza o żywą wiarę, prostotę i miłość - taką szczerą i dziecięcą, by ?Ojcze nasz? było zjednoczeniem, by ?Zdrowaś? było miłością, by ?Credo? było wyznaniem i czynem.
14 VI
Praca jest okazją do wielu cnót ? hartuje siły, broni od pokus, od bezczynności, która jest przyczyną tysiącznych niepotrzebnych myśli.
15 VI
Jeśli wiara jest okiem, nadzieja ręką, to miłość jest sercem, które wszystko ożywia, jest motorem, który w ruch puszcza wszystkie siły ducha i ciała.
16 VI
Na drodze cnoty czyń zawsze tak, tak... - szczerze i prosto, bo prosta droga jest najkrótsza. Zwodnicze porywy nie prowadzą do celu.
17 VI
Niech łaska będzie ci źródłem, miłość słońcem, prostota siejbą, wykonanie szczerością woli.
18 VI
Szukaj zawsze perły kosztownej, dając za miłość wszystkie swe majętności.
19 VI  NAJŚWIETSZEGO SERCA PANA JEZUSA
Cała teologia Serca Bożego streszcza się w miłości ? Bóg jest miłością! I w tej miłości streszczają się wszystkie tajemnice wiary.
20 VI  NIEPOKALANEGO SERCA NMP
Maryja stała się drogą, którą przyszedł do nas Syn Boży, Chleb który z nieba zstąpił.
21 VI
Ja ćwiczę się w cierpliwości ze sobą w rozmaitych fizycznych biedach i doświadczam, że cnota ocierpiana ma tytuł do cnoty.
22 VI
Gdzie jest pokora i miłość, tam łaska odnosi zwycięstwo.
23 VI
Czego na razie usunąć nie możesz, znoś cierpliwie ? sama cierpiąc wewnętrznie, nauczysz się lepiej rozumieć trudności drugich.
24 VI
Ufaj i idź naprzód, bo wystarczy ci łaska Pana ? nią się umacniaj i nie zniechęcaj się.
25 VI
Proszę Pana Jezusa ?by twój kwiatek? nie więdnął, lecz był zawsze piękny pięknością Bożych kolorów: wiary żywej, nadziei niezachwianej i miłości, co się podpisuje ofiarą.
26 VI
Modlitwa daje Boga i łaskę, posłuszeństwo buduje cnoty, miłość Boga i wzajemna ? wiąże wszystko w doskonałość.
27 VI
Popełniamy często niedorzeczność, przejmując się tym, co będzie w przyszłości.
28 VI
Modlitwa, to ciągłe kierowanie myśli, serca, pamięci do Boga, to ciągła adoracja, uwielbianie, dziękczynienie, oddawanie się Bogu ? czyli ciągła, rosnąca miłość ku Bogu, oparta na wierze i dziecięcej ufności.
29 VI
Uzbrajaj się w pokorę i cichość, i bądź mężną duszą.
30 VI
Umartwienie to nic innego, jak pokora rozumu i prostota serca, i miłość bliźniego, w której ta pokora naprawdę i praktycznie służy.

Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD w dniu 17 maja 1925 r. uczestniczył w największym wydarzeniem duchowym w Kościele powszechnym na ówczesne czasy, tj. w kanonizacji św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

W 1924 r. został wybrany przez kapitułę prowincjalną pierwszym socjuszem prowincjała polskiej prowincji, dlatego w kwietniu następnego roku wyjechał do Rzymu na 74. Kapitułę Generalną swego Zakonu. Jego towarzyszami w tej ważnej wyprawie do Wiecznego Miasta byli: o. Andrzej Gdowski, prowincjał polskiej prowincji oraz o. Alfons Mazurek, drugi socjusz prowincjała[1]. Następnie brał także udział w uroczystościach dziękczynnych w Rzymie, m.in. w kościele św. Teresy od Jezusa przy Domu Generalnym na Corso d?Italia[2].

Kanonizacja św. Teresy z Lisieux wywarła na o. Anzelma wielki duchowy wpływ. Chociaż już od swojego nowicjatu w Czernej czytał jej ?Dzieje duszy?, wydane po polsku w 1902 r., czuł się jej odtąd duchowym bratem. Teraz, gdy od 1921 r. stał się ojcem nowej rodziny zakonnej w Kościele, swoimi przeżyciami i częścią swego płomiennego ducha dzielił się z duchowymi córkami, Siostrami Karmelitankami Dzieciątka Jezus, którym św. Teresę od Dzieciątka Jezus dał za Patronkę Zgromadzenia.

Entuzjastyczny opis uroczystości oraz swoje głębokie przeżycia wyraził w liście do sióstr w Sosnowcu. Podał w nich nie tylko opis zewnętrznej strony tej wzniosłej ceremonii, ale przekazał swoje doświadczenie duchowe, własne porywy duszy ku świętości, zachęcając duchowe córki do wejścia na ?małą drogę? i naśladowania Teresy.

                                                                                                            s. Konrada Dubel

Jezus + Maryja                                                   
Pax  Christi                                                                                 Rzym, 22 maja 1925.

Drogie moje Siostry i Dzieci!

Pan Jezus chciał, żebym został na jakiś czas w Rzymie dla prac dla dobra naszego całego Zakonu. Będę tu mniej więcej do Bożego Narodzenia, lecz być może, że jeśli ukończymy powierzoną nam przez Kapitułę Generalną pracę, wrócę wcześniej. Nie martwcie się tym, bo wola Boża jest zawsze na pierwszym miejscu. Bądźcie mocne, naprawdę mocne, jako przystało tym, które służą Panu Jezusowi nie dla ziemskiej zapłaty i pociechy, ale z miłości Jego krzyża i cierpienia. Zawsze Was Panu Jezusowi oddaję, przy każdej Mszy św., gdy podnoszę Świętą Hostyję i Kielich proszę Pana za Wami wszystkimi, aby Wam błogosławił i świętymi uczynił.

Ciekawe zapewne jesteście, jak Kanonizacja się odbyła. Trzeba by księgę o tym napisać, ja tylko krótko opiszę. O godz. 8 rano wyruszyła procesja z Watykanu do Bazyliki. W procesyi tej brało udział samo tylko duchowieństwo. Procesyę otwierali Karmelici Bosi, może przeszło 100 Ojców w białych płaszczach ? śpiewając hymny i psalmy. Za nimi wszystkie zakony, Kongregacyje, Kanonicy ze swojemi sztandarami na czele. Za wszystkimi tymi procesyami szli znowu nasi ojcowie z pochodniami płonącymi niosąc sztandar świętej Tereni. Ojcowie, którzy szli na czele procesyi już byli na trybunie koło konfesyi ? mogli więc oglądać całą procesyę.

Kiedy się sztandar Tereni okazał burza oklasków zerwała się w kościele, i w miarę jak się Terenia posuwała, oklaski się wzmagały ? Bazylika nabita pielgrzymami. Około 40 tysięcy ludzi ? bo więcej nie puszczono. Potem postępowali biskupi około 300, Kardynałowie około 36, wreszcie wspaniała Gwardya dei nobili, a potem Ojciec Święty (Pius XI) w całym przepychu.

Trudno się było opanować. Okrzyki ? klaskanie, powiewanie chustkami ? prawdziwy wjazd tryumfalny. Czuło się, że ten Staruszek ma moc Boską. Półtorej godziny trwała ta procesya. Zaczęły się ceremonie, prośba o kanonizacyę trzykrotna, usilnie ? usilniej, najusilniej ? litania do Wszystkich św., Veni Creator ? poczem Ojciec Święty stojąc ogłosił światu całemu, że odtąd błogosławiona Terenia jest policzona między świętych i ma być wzywana od całego Kościoła. Głosząc używał Ojciec Święty przyrządu tak zwanego megafonu, tak że głos jego słyszany był w całej bazylice. Kiedy Ojciec Święty skończył ? burza oklasków zabrzmiała w całym Kościele, a potem Te Deum z całych piersi śpiewał cały Kościół ? jeden wiersz Chór watykański, drugi Kapłani i lud. Zaczęła się Msza św., w czasie której podczas ofiarowania składano Ojcu Świętemu dary ? świece, baryłkę wina, chleby i trzy klatki z ptaszkami ? gołąbki, kanarki i... wróble (prawdziwe polskie wróble które ćwierkały ? jak w Polsce ? cierp, cierp).

Ojciec Święty miał kazanie ? i rzecz dziwna jeśli nie cudowna ? kiedy skończył kazanie, ze stropów bazyliki, od kandelabrów zawieszonych urwały się róże, niczyją nie spuszczone ręką i padły w stronę Ojca Świętego. Terenia dziękowała Ojcu Świętemu. Komunię Ojciec Święty przyjmował na tronie a Krew Najświętszą pił z kielicha rurką, a z taką pokorą to czynił, że łzy się cisnęły do oczu. W czasie podniesienia kiedy cały Kościół był na kolanach ? zagrały z Kopuły św. Piotra hejnał cudowny srebrne trąbki. Wprost porywające to wszystko i wzruszające. Kończyła się ceremonia o godzinie 2giej, poczem w tym samym porządku przy odgłosie trąb odprowadzano Ojca Świętego do Watykanu.

Wieczorem od 8-12 wspaniała iluminacja bazyliki całej wraz z kopułą. Widok, jakiego nigdy i nigdzie nie widziałem. Cała bazylika w jednym płonącym ? żywym ogniu lamp, pochodni ? lampek. 300.000 ludzi asystowało temu widokowi, a na wszystkich dachach stali ludzie.

Cześć św. Tereni! Kochajcie ją bardzo. Bądźcie dziećmi jak ona, bo naprawdę opłaci się cierpieć dla Boga i być świętą.

Pozdrawia Was i błogosławi Wasz ojciec i brat ? fr. Anselm[3].

W tym samy dniu w osobnym liście do Matki Współzałożycielki, dzisiaj Czcigodnej Sługi Bożej, Matki Teresy Kierocińskiej dodał:

Ja zawsze jestem z Wami nie ma żadnej modlitwy, żadnej ofiary; w której bym przede wszystkiem nie pamiętał o Was. Z trzech rzeczy, o które prosiłem w czasie Kanonizacji Św. Tereni, Sosnowiec był na pierwszym miejscu, aby ona wzięła was w swoją opiekę i temu ziarnku gorczycznemu dała wzrost ewangeliczny. Ufam, że tak będzie[4].

[1] Druga część kroniki internatu [Karmelitów Bosych w Wadowicach, red. o. Alfons Mazurek, 1913-1931], s. 59. Kapituła generalna, trwała od 1 do 13 maja 1925 r.

[2] Por. List do Salomei Gądek, Rzym, 29 VI 1925.

[3] List do sióstr w Sosnowcu, Rzym, 22 V 1925.

[4] List do m. Teresy Kierocińskiej, Rzym, 22 V 1925.