Przeskocz do treści

W dniu 1 maja 2020 mija dokładnie 100 lat od faktu erygowania na nowo przez Kapitułę Generalną Zakonu Karmelitów Bosych w Rzymie, Polskiej Prowincji, nieistniejącej od czasu kasaty klasztorów po powstaniu styczniowym w 1864 r.

  1. Rys historyczny dziejów polskiej prowincji w latach 1617-1864

Ustanowienie Polskiej Prowincji pw. Ducha Świętego pierwotnie miało miejsce podczas kapituły generalnej Zakonu w Rzymie 14 maja 1617 r. Powstała ona w perspektywie dalekosiężnych planów misji Zakonu na Wschód. Jej pierwszym prowincjałem był o. Maciej od św. Franciszka, Hiszpan. W wyniku pomyślnego rozwoju, zarówno co do ilości powołań jak i fundacji nowych klasztorów na ziemiach wschodnich I Rzeczypospolitej, doszło do podziału prowincji i utworzenie w 1734 r. prowincji litewskiej pw. św. Kazimierza. Największy rozkwit Karmelu na naszych ziemiach miał miejsce pod koniec XVIII w. Jednakże z chwilą utraty przez Polskę wolności, po kolejnych rozbiorach, następowała konfiskata poszczególnych klasztorów i upadek życia zakonnego. Datą graniczną jest rok 1864, kiedy po powstaniu styczniowym nastąpiła kasata ostatnich klasztorów.

Tak więc, po 247 latach od aktu erygowania i wspaniałego rozkwitu, Polska Prowincja pw. Ducha Świętego przestała istnieć. Pozostał jedynie erem w Czernej, i to tylko z tego względu, że znajdował się na terenie Wolnego Miasta Krakowa. W 1805 r. otworzył swe mury i ze statusu eremu przeszedł na cenobicki tryb życia pozostałej garstki zakonników. Konwent, pozbawiony kontaktu z centrum Zakonu i z powodu trudnych warunków materialnych, dopiero po wizytacji generała zakonu w 1861 r., otrzymał nadzieję na ratunek. Został on podporządkowany bezpośrednio definitorium generalnemu w Rzymie[1].

Musimy mieć tę historyczną świadomość, że licząca ponad 400 lat obecność Karmelitów Bosych na ziemiach Rzeczypospolitej Polskiej (od 1605 r.), miała bolesną ? 56 lat trwającą ? przerwę w istnieniu swoich struktur. W 1875 r. jedyny klasztor w Czernej został przyłączony do semiprowincji austro-węgierskiej. W tym okresie polscy kandydaci odbywali nowicjat w Austrii, jak np. św. Rafał Kalinowski, który wstąpił do Karmelu w 1877 r. (wyświęcony na kapłana w 1882 r. w Czernej). W 1880 r. przy pomocy personalnej zakonników z bratnich prowincji europejskich: akwitańskiej, belgijskiej i austriackiej, w klasztorze w Czernej przywrócono regularne życie wspólnotowe (reforma czerneńska), co pozwoliło na otwarcie w nim własnego nowicjatu. Już w 1892 r. miała miejsce fundacja o. Rafała w Wadowicach i otwarcie internatu dla chłopców, którzy odtąd rozpoczynali życie zakonne w Czernej[2]. Do tej generacji należał m.in. Maciej Gądek, który w latach 1895-1901 był uczniem wadowickiego konwiktu, a jako br. Anzelm od św. Andrzeja Corsini w 1902 r. złożył w Czernej I profesję.

  1. Sługa Boży o. Anzelm Gądek a odrodzenie semiprowincji polskiej, w 1911 r.

Kroniki klasztorów zawierają bardzo ciekawe zapisy odzwierciedlające atmosferę panującą wśród polskich karmelitów bosych, przebywających we wspólnotach należących do prowincji austriackiej, którzy tęsknili za własnymi, polskimi klasztorami i przełożonymi, i czuli ?sprawę polską?. Kronika klasztoru krakowskiego, gdzie od 6 XII 1909 r. w fundacyjnej wspólnocie przebywał również o. Anzelm (wyświęcony dwa lata wcześniej w Rzymie), jest odzwierciedleniem tego rodzaju pragnień i dążeń.

Pod koniec lipca 1911 przybył do Krakowa o. generał Ezechiel (Imaz Bilbao), który zażyczył sobie, by podczas wizytacji jego tłumaczem języka włoskiego był właśnie o. Anzelm[3]. Sługa Boży, wtedy zaledwie 27-letni magister kleryków, okazał się tu człowiekiem opatrznościowym. Stał się nie tylko świadkiem, ale i rzecznikiem dążeń współbraci Polaków. Liczba zakonników polskich na terenie Galicji zbliżała się do 50, posiadali trzy klasztory, z których jeden był nowicjatem, a dwa pozostałe domami studiów, ponadto w Wadowicach istniał juwenat. Do semiprowincji należały także cztery klasztory karmelitanek bosych: dwa w Krakowie (Wesoła i Łobzów) oraz Przemyśl i Lwów[4]. Jak zauważył o. Anzelm, we wszystkich klasztorach, obok zwyczajnych problemów życia zakonnego, poruszano sprawę usamodzielnienia się polskich wspólnot w Galicji. Zapisał wtedy znamienne słowa: ?wśród Ojców powstało pewne poruszenie. Umysły zajęte były kwestią, czy nadszedł już czas dla polskich konwentów wydzielenia się z prowincji austriackiej, z którą dotychczas byliśmy złączeni. Niemal wszyscy opowiedzieli się za separacją. Pierwszy podnietę dał nasz Konwent Krakowski, jednogłośnie kierując do Wielce Czcigodnego Naszego Ojca Generała petycję, aby stosownie do możliwości i dobroci swojej raczył wskrzesić dawną prowincję polskiego Karmelu?[5]. Sługa Boży, jako wykładowca w seminarium zakonnym w Krakowie, uzgodnił z wizytatorem także nowy program studiów i zasady formacji kleryków[6].

Tę sytuację właściwie ocenił historyk prowincji: ?Inicjatorami tego przedsięwzięcia byli młodzi ojcowie, wychowani w polskich szkołach, dla których zależność od przełożonego austriackiego była jednym więcej przejawem braku niepodległości. Ich argumenty były poważne. W klasztorach galicyjskich w zasadzie przebywali zakonnicy pochodzenia polskiego?[7]. Ojciec generał widząc, jak bardzo młodym zakonnikom zależało na sprawie, dołożył wszelkich starań, by już 19 X 1911, po uzgodnieniu z definitorium prowincjalnym w Wiedniu i po uzyskaniu zgody Stolicy Apostolskiej z dnia 11 X tegoż roku, definitorium generalne w Rzymie erygowało semiprowincję polską, wydzielając ją z prowincji austriackiej. Wikariuszem prowincjalnym semiprowincji polskiej został o. J. Chryzostom Lamoš, Morawianin, który pełnił ten urząd do 1920 r. Był to człowiek zacny i świątobliwy, ale dość sceptycznie nastawiony do ? jego zdaniem ? przedwczesnej autonomii polskich konwentów.

3. Misja o. Anzelma Gądka podczas kapituły generalnej w Rzymie, w 1920 r.

Wielka wojna 1914-1918 zdawała się pogrzebać rozpoczęty proces odrodzenia prowincji. Jednakże w wyniku klęski państw okupujących ziemie polskie, upragniona i wymodlona przez Polaków niepodległość, stała się faktem. Wskrzeszenie Polski w listopadzie 1918 r. stało się widzialnym dziełem Opatrzności. Fakt ten ożywił także nadzieję zakonników semiprowincji polskiej na podjęcie skutecznych starań o odzyskanie także dawnych klasztorów na ziemiach polskich. Z upoważnienia Stolicy Apostolskiej, definitorium generalne przedłużyło władzę przełożonych semiprowincji aż do zakończenia działań wojennych. Również kapituła generalna, zamiast w 1919, miała się odbyć się w roku następnym[8]. Semiprowincję polską na tejże kapitule w 1920 r., reprezentował prawnie wybrany prokurator ? o. Anzelm Gądek. Był on przedstawicielem młodej generacji zakonników, która ? jak określił historyk ? ?przejmowała sprawy prowincji w swoje ręce?[9].

Sługa Boży miał silne przekonanie wewnętrzne, że jest to wolą Bożą i Opatrzność w tym momencie składa w jego ręce wielką sprawę ? szansę na wskrzeszenie Polskiej Prowincji pw. Ducha Świętego. Dlatego pragnął tę sposobność jak najlepiej wykorzystać. Już na przełomie września i października 1919 r., na sesji rady semiprowincji w Czernej, przedstawił swoją ocenę sytuacji i projekt starań o przyszłość prowincji[10]. Osobiście zredagował memoriał do gremium Kapituły Generalnej i odwiedzając poszczególne klasztory Ojców, przedkładał współbraciom treść przygotowanego pisma, zostawiając im wolność w podpisaniu go[11]. Semiprowincja w tym czasie liczyła pięć klasztorów męskich ?aczkolwiek niekompletnie obsadzonych? [12], tj. Czerną, Wadowice, Kraków, Lublin i Berdyczów?. Wszyscy polscy zakonnicy pragnęli utworzenia autonomicznych struktur, jedynie trzech starszych zakonników[13], widząc w klasztorach braki personalne, byli nastawieni negatywnie[14]. Przed wyjazdem do Rzymu, o. Anzelm napisał do swojego rówieśnika, przeora w Czernej: ?Circa erectionem Provinciae u nas uczyniłem, co mogłem, resztę pro posse zrobię w Rzymie. Sam ułożyłem podanie, jeździłem z niem do N[aszego] Ojca Prow[incjała], prosiłem i perswadowałem. Zmusić nikogo nie mogę. Każdy ma wolność pod tym względem...?[15].

Była to bardzo odpowiedzialna misja podjęta dla dobra wspólnego, jednakże po ludzku ryzykowna. Zabierał ze sobą do Rzymu podpisaną przez braci prośbę, sporządzając na prostym powielaczu 18 kopii, by móc ja przedłożyć Ojcom gremialnym, przedstawicielom wszystkich prowincji[16]. Podjęte zadanie było także przedmiotem jego modlitwy i wielu aktów zawierzenia. Prosił o modlitwę także współbraci i siostry w polskim Karmelu. Pragnął, by przez decyzję kapituły okazała się przede wszystkim wola Boża. Do swojego przyjaciela, o. Antoniego Foszczyńskiego, napisał: ?Moja jazda nie zapowiada się świetnie. Koszta będą ogromne.... A jeśli jeszcze wrócę z niczem? Myślę, że wtedy nikt mi nie będzie jazdy zazdrościł. Zresztą, ja sam proszę Boga i każę się modlić, aby, gdyby ta sprawa erekcyi prowincji miała wyjść nam na szkodę ? nic z tego nie było. Pan jest w tem, niech czyni, co dobre jest w oczach Jego. Orate pro me...?[17].

Dla nas, ludzi XXI w., może wydawać się dziwne nawet to, jak w ówczesnych warunkach przebiegała jego podróż? Dowiadujemy się o tym z kroniki wadowickiej. Ojciec Anzelm, przewidując utrudnienia, wyjechał z Krakowa już 25 marca 1920 r., na trzy tygodnie przed terminem rozpoczęcia kapituły, pociągiem włoskiej komunikacji Czerwonego Krzyża, który w tym okresie kursował 1 lub 2 razy tygodniowo, między Krakowem a Rzymem. Według stempli z pocztówek wysyłanych z podróży do braci w Wadowicach, w dniu 29 marca dotarł do stacji St. Michaël w Styrii (Austria), następnego dnia na granicę włoską, a 1 kwietnia (w Wielki Czwartek), dotarł wreszcie do Rzymu[18]. Przed rozpoczęciem obrad kapituły Sługa Boży wykorzystał czas na modlitwę i na załatwienia rożnych spraw, zwłaszcza w rzymskich dykasteriach (m.in. w Sacra Congregatio de Disciplina Sacramentorum), gdzie wystarał się o liczne jurysdykcje i pozwolenia, które miały mu służyć w pracy duszpasterskiej w Wadowicach. Jednakże najbardziej zależało mu na zjednaniu dla sprawy polskiej uczestników kapituły.

4. Dzień 1 maja 1920 r.

Sługa Boży, jako prokurator polskiej semiprowincji i jedyny jej delegat, uczestniczył w Kapitule Generalnej, która trwała w dniach od 23 kwietnia do 3 maja 1920 r. Podczas 9 sesji obrad, w sobotę 1 maja 1920 r., bardzo zręcznie w języku łacińskim przedstawił dostojnemu gremium sprawę polską, uzasadniając potrzebę przekształcenia semiprowincji polskiej w pełnoprawną prowincję. Argumenty wewnętrzne, którymi tłumaczył potrzebę jej utworzenia, to: ?gloria Ordinis nostri in regno Poloniae, securius regimen, praelatorum maior auctoritas, facilior agendorum modus, amplior in decernendis rebus sive in capitulo provinciali sive in definitoriis claritas et firmitas?[19] [chwała Zakonu naszego w królestwie Polskim, bezpieczniejszy zarząd, większe poważanie przełożonych, łatwiejszy sposób postępowania; szersza jasność i stałość rozstrzygania spraw czy to na kapitule prowincjalnej czy na definitoriach]. Wiazała się z tym potrzeba większej powagi przełożonych, a nie jak dotąd, gdy niektóre klasztory były tylko wikariatami, a prowincjał miał siedzibę aż w Wiedniu. Drugim argumentem była: ?cum resuscitato regno Poloniae resuscitetur quoque et augeatur et crescat dilecta vinea Carmeli in Polonia?[20] [aby jednocześnie ze wskrzeszeniem królestwa Polskiego/Rzeczypospolitej Polskiej wskrzeszona była również, powiększała się i wzrastała umiłowana winnica Karmelu w Polsce].

W akie głosowania nad wnioskiem o. Anzelma za reerygowaniem Prowincji Polskiej pw. Ducha Świętego ? na 56 ojców biorących udział w kapitule generalnej, 51 gremialnych oddało głos pozytywny[21]. Była to wielka łaska dla polskich karmelitów, ale też niemały sukces o. Anzelma, zdobyty usilnym osobistym zaangażowaniem. Spełniona przez niego misja stała dziełem historycznym.

5. Pierwszy prowincjał wskrzeszonej polskiej prowincji, 1920-1921

Po skończonej kapitule Sługa Boży powracał do ojczyzny przez Wiedeń, gdzie wg zapisu w kronice tegoż klasztoru przybył 13 V 1920 r.[22]. Najwymowniejsze było powitanie Sługi Bożego 16 V w Krakowie, gdzie młodzi zakonnicy, za pomyślne załatwienie interesów prowincji urządzili mu miłą owację[23]. Po powrocie do Wadowic nadal spełniał urząd przeora i zabrał się do dzieła utworzenia Małego Seminarium. Jak podaje zaraz bł. o. Alfons Mazurek w swojej kroniczce, pod datą 27 maja: ?Konsylium ostatnie Semiprowincji Polskiej w Czernej. Uchwalono wreszcie utworzyć internat z nauczaniem w domu. Wykonaniem zajął się o. Anzelm?[24].

Dokument erekcyjny Polskiej Prowincji Karmelitów Bosych pw. Ducha Świętego, na mocy pozwolenia Stolicy Apostolskiej, z 19 VI, podpisał nowy o. generał Łukasz Mastrofini, 27 VI 1920 r. Następnie, 31 VIII, definitorium generalne, na podstawie głosów wyrażonych przez zakonników polskich na kartkach[25], mianowało prowincjała i czterech definitorów prowincjalnych. Spodziewano się, jak dedukują historycy, że najwyższy urząd otrzyma bardzo zasłużony, dotychczasowy wikariusz semiprowincji o. Chryzostom Lamoš [26]. Jednakże stało się inaczej, pierwszym prowincjałem polskiej prowincji został o. Anzelm Gądek, liczący zaledwie 36 lat, a definitorami ojcowie: o. Chryzostom Lamoš, Czesław Jakubowski, Marian Göeschelberger i Andrzej Gdowski. Najmłodszym w zarządzie prowincji był o. Prowincjał. Decyzje przesłane z Rzymu otrzymano w Polsce 14 IX 1920 r., w święto Podwyższenia Krzyża św. Definitorium generalne obsadzając najważniejsze urzędy w prowincji, wyraźnie zadbało o zachowanie równowagi między starszym i młodym pokoleniem. Pozostałe urzędy w prowincji wyznaczono podczas pierwszego zebrania definitorium prowincjalnego, które obradowało w Czernej w dniach 27-28 IX 1920 r.

  1. Reakcje w prowincji na wybór prowincjała

W klasztorach ojców i sióstr karmelitanek bosych w Polsce nominację o. Anzelma na prowincjała przyjęto z radością. Uczeń o. Anzelma ? o. Alfons Mazurek, nie kryjąc entuzjazmu, zapisał w swojej kronice: ?Wybór prowincjała bardzo nas ucieszył. Po cnocie, energii i przedsiębiorczości nowego Prowincjała, wiele się spodziewamy?[27]. Na innym zaś miejscu tenże sam dodał: ?Cnota, roztropność, energia, silny charakter, miłość Zakonu i jego karność, na ten urząd go zalecały?[28].

Także siostry karmelitanki bose w Krakowie przy ul. Łobzowskiej, w ocenie Sługi Bożego, jako prowincjała, w swojej kronice dały upust uczuciom, gdyż zanotowały: ?Prawdziwie Opatrzność Boska zesłała nam takiego Ojca i Opiekuna. Ojca, w całym tego słowa znaczeniu, który rozumem i doświadczeniem, a przy tym świętością życia zjednał sobie ogólną miłość i zaufanie[29]?. Zaś karmelitanki z krakowskiego klasztoru na Wesołej, zapisały: ?Wielka była z tego powodu radość we wszystkich klasztorach?[30].

Przy powitaniu zaś nowego prowincjała w klasztorze czerneńskim, o. Chryzostom Lamoš, dotychczasowy długoletni wikariuszem semiprowincji polskiej, wygłosił dość sceptyczne przemówienie ze znamiennym ?refrenem?: ?oby się Ojcu udało??, z którego ? według odczucia młodych zakonników, których wyrazicielem był o. Alfons Mazurek ? ?jasno przebijała niechęć, zgryźliwość, zwątpienie i pesymizm?[31]. Mogło to oznaczać, że starsze pokolenie zakonników, w swoim rozumieniu roztropności, nie było nastawione tak entuzjastycznie jak młodzi. Nie była to również łatwa sytuacja dla o. Anzelma, który de facto miał w mianowanej przez Rzym swojej radzie prowincjalnej miał dwóch ojców krytycznie nastawionych do projektu odrodzenia prowincji. Jednak na powitalne życzenia byłemu przełożonemu semiprowincji odpowiedział w słowach miłych i pełnych szacunku, które młodym zakonnikom wydawały się znów pochlebne[32].

Decyzję definitorium generalnego o. Anzelm przyjął z wiarą i poddaniem woli Bożej. Musiał więc pożegnać Wadowice, gdzie dopiero co 14 września zainaugurowało swoją działalność, zwłaszcza okupione niemałym trudem dzieło Niższego Seminarium[33]. Było ono wielką nadzieją na źródło nowych powołań i tym samym na rozwój nowo odrodzonej prowincji.

Po przekazaniu, w dniu 8 X 1920 r., kierownictwa Niższego Seminarium w Wadowicach swojemu następcy, o. Alfonsowi Mazurkowi, jako prefektowi, Sługa Boży 12 X 1920 r. przeniósł się do klasztoru w Krakowie, który odtąd stał się siedzibą prowincjała polskiej prowincji, zaś na I sesji definitorium prowincjalnego klasztor krakowski, ze statusu wikariatu, podniesiono do rangi przeoratu.

7. Troska o. Anzelma Gądka OCD o duchowy rozwój prowincji

Z właściwą sobie gorliwością i zarazem pokorą, o. Anzelm zajął się organizowaniem struktur prowincji. Z braku dostatecznych sił dydaktycznych, sam pozostał także drugim wykładowcą teologii w seminarium krakowskim[34]. Od nowego roku akademickiego 1922/1923 o. Anzelmowi, jako prowincjałowi, przybyło zajęć, które angażowały go w Krakowie. Z powodu braków personalnych oraz nieudanej próby sprowadzenia pomocy w postaci lektorów teologii z prowincji Nawarra (Hiszpania)[35], Sługa Boży osobiście podjął się stałego obowiązku drugiego lektora teologii w Kolegium Teologicznym w Krakowie[36].

W podległych sobie klasztorach zaczął przeprowadzać wizytacje kanoniczne, ale także chętnie odwiedzał współbraci i siostry karmelitanki bose, z tzw. wizytą ojcowską. Przy każdej okazji Sługa Boży kładł akcent na stronę duchową wspólnot i jednostek. Sam dawał świadectwo prymatu życia duchowego i zachęcał nowo wybranych przełożonych do tego rodzaju troski. Dla tej najważniejszej misji, wypływającej z odpowiedzialności jego urzędu, był gotów ofiarować swoje życie. Do o. Antoniego Foszczyńskiego, przeora domu nowicjatu w Czernej, pisał: ?życzę ze serca, aby się Waszej Wielebności udało odnowić, a we wstępujących wszczepić ducha wewnętrznego wyrobienia. Tego oczekuję i za to najchętniej moje życie dam. Bo wtedy Karmel będzie Karmelem??[37].

Odwiedzając często domy formacyjne, Sługa Boży troszczył się o właściwy kierunek wychowania nowicjuszy oraz rozwój kolegium filozoficzno-teologicznego. Czuwał też nad umiłowanym dziełem, jakim było Niższe Seminarium w Wadowicach, wspierając po ojcowsku i bratersku o. Alfonsa od Ducha Świętego w posłudze prefekta. Zadbał o lepsze warunki materialne, wyposażenie sal naukowych, warunki mieszkalne i urządzenia sanitarne. Najbardziej jednak zależało mu na dobrym wychowaniu chłopców i ich rozwoju duchowym.

Mimo bardzo wielu swoich obowiązków, znajdował czas, by w okresie Wielkiego Postu, w marcu 1921 i 1923 r., osobiście głosić chłopcom rekolekcje oraz ich spowiadać[38]. Przyjeżdżał również regularnie na ich semestralne egzaminy oraz rozdania świadectw[39]. Sługa Boży dawał w ten sposób wyraz nie tylko własnemu zainteresowaniu postępem uczniów, jako potencjalnych kandydatów do zakonu, ale doceniał również pracę wychowawców. Sam będąc wychowankiem internatu, wiedział, że najlepszą metodą pracy z młodymi jest wychowanie w atmosferze zdrowej karności, ale zawsze z ojcowską miłością i życzliwym wspomaganiem rozwoju talentów.

8. Nowa kadencja o. Anzelma, 1921-1924

Wiosną 1921 r. w całym zakonie karmelitów bosych odbywały się kapituły prowincjalne. Także w młodej Polskiej Prowincji pw. Ducha Świętego została prawnie zwołana I kapituła prowincjalna, która obradowała w Czernej w dniach od 15-22 kwietnia. Prowincja liczyła wówczas 51 zakonników w pięciu klasztorach oraz pięć klasztorów karmelitanek bosych z 75 mniszkami[40]. W kapitule wzięło udział 11 ojców gremialnych, tj. prowincjał, czterech definitorów, trzech przeorów oraz trzech delegatów wybranych przez kapituły przeoratów[41]. Na najbliższe trzechlecie, w dniu patronalnym św. Anzelma z Canterbury, prowincjałem wybrano ponownie o. Anzelma Gądka[42].

Urzędowanie w nowej kadencji Sługa Boży rozpoczął znów od wizytowania podległych mu klasztorów, powierzając się modlitwom sióstr karmelitanek bosych: ?Proszę o modlitwy, by wizyta przyniosła obfite owoce łaski i gorliwości, aby nasz Drogi Karmel był w całej pełni w rozwoju życia wewnętrznego i zewnętrznego?[43].

W zachętach Sługi Bożego, braciom i siostrom w Karmelu polskim dawało się odczuwać przede wszystkim jego gorące pragnienie i entuzjazm w dążeniu do świętości. Dawał temu wyraz w rozmowach, w udzielanych naukach rekolekcyjnych oraz w listach, jak np. w jednym z listów do przeoryszy karmelitanek we Lwowie: ?Chcąc być świętym trzeba cierpieć i umieć cierpieć. Świętych, Świętych nam potrzeba, świętych Karmelitów i Karmelitanek!?[44].

                                                                                               s. Konrada Dubel CSCIJ

 

[1] Por. B.J. Wanat, Zakon Karmelitów Bosych w Polsce, Kraków 1979, s. 56-70.

[2] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, w: Karmelici bosi w Polsce 1605-2005. Księga jubileuszowa, Kraków 2005, s. 294.

[3] Por. Kronika Ojców Karmelitów Bosych Konwentu Krakowskiego ab A. D. 1907 /do sierpnia 1944/, t. I, s. 36-37.

[4] Por. P. F. Neumann, Karmelici bosi w klasztorach polskich w okresie ich przynależności do austriackiej prowincji zakonu, w: Księga jubileuszowa, s. 180n.

[5] Kronika Ojców Karmelitów Bosych Konwentu Krakowskiego, s. 38r.

[6] Por. Tamże, s. 37v.

[7] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s. 294-295.

[8] Por. C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, s. 350-351.

[9] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s. 299.

[10] Por. Acta Definitorii Provincialis Provinciae Poloniae, s. 70-71.

[11] Por. List do o. A. Foszczyńskiego, Wadowice, 21 III 1920.

[12] Por. Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach 1892-1921, oprac. C. Gil, Kraków 2009, s. 434.

[13] Druga część kroniki Internatu, s. 10.

[14] Por. [J.K. Osierda] Zapiski do dziejów klasztoru pustelniczego w Czernej, s. 1550.

[15] List do o. A. Foszczyńskiego, Wadowice, 21 III 1920.

[16] Por. [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 41.

[17] List do o. A. Foszczyńskiego, Wadowice, 21 III 1920.

[18] Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach, s. 434.

[19] [Petycja do Kapituły Generalnej o wskrzeszenie Polskiej Prowincji, 1 maja 1920 r.], s. 2-3.

[20] Tamże, s. 3.

[21] Acta Capituli Generalis OCD, vol. V, s. 91, n. 68.

[22] Historiae Conventus nostri Viennensis, t. IV, s. 262.

[23] Por. [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 41.

[24] Tamże, s. 42.

[25] [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 43.

[26] Por. C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s. 299.

[27] [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 43.

[28] Druga część kroniki Internatu, s.10.

[29] Kroniki Karmelitanek Bosych, Kraków Łobzow, część V, s. 3. Archiwum Klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych Kraków-Łobzów.

[30] Roczne dzieje klasztoru Karmelitanek Bosych w Krakowie fundowanego pod tytułem Seraf. M. N. Teresy i św. O. N. Jana od Krzyża w Roku Pańskim MDCCXVII, 1914-1948, ps. 489. Archiwum Sióstr Karmelitanek Bosych w Kraków-Wesoła.

[31] Por. [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 43.

[32] Por. Tamże; oraz por. [Przemowa o. Chryzostoma Lamoś]. APKB, sygn. Rkps bibl. [b.s].

[33] Druga część kroniki Internatu?, s. 11; [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s. 44.

[34] Por. C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, s. 407.

[35] Por. List o. Anzelma do o. gen. Łukasza Mastrofini, Kraków, 28 V 1921; oraz: List z 13 IX 1921.

[36] Por. Acta Definitorii Provincialis Provinciae Poloniae Spiritus Sancti Ordinis B. V. Mariae de Monte Carmelo erectae anno 1617, ut Semiprovincia a. 1911 et Provincia a. 1920 resuscitatae. Tomus primus ab anno 1911 ad annum 1951, s. 135; oraz: C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, Kraków 2012, s. 407.

[37] List do o. A. Foszczyńskiego, [b.m., po 28 IX 1920].

[38] Por. Rekolekcje wielkopostne dla chłopców studentów gimnazjum w Wadowicach, 1921, 1923.

[39] Por. Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach, s. 455; oraz: [Alfons Maria Mazurek], Kroniki własnej część IV, s.45, 46; Druga część kroniki Internatu, s. 19.

[40] Por. Catalogus Ordinis Carmelitarum Discalceatorum in Provincia S. Spiritus Poloniae pro anno 1921, Cracoviae 1921, s. 5-20; oraz: C. Gil, Historia Karmelu Terezjańskiego, s. 350

[41] Por. Acta Capitulorum Provinciae Poloniae, p. 6r-16r;oraz: C. Gil, Prowincja polska w latach 1911-1947, s 300.

[42] Dokument wyboru na prowincjała, Czerna, 21 IV 1921.

[43] List do m. Antoniny Kobylińskiej, Czerna, 20 IX 1921.

[44] List do m. Małgorzaty Teresy Siemieńskiej, [Rzym, przed 15 XI 1925].

?Błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody? (Łk 1, 48). Nasz polski naród słusznie może się chlubić, że we czci Bogarodzicy Dziewicy idzie na czele innych narodów. Świadczy o tym każde serce prawego syna Polski. Świadczą drożyny i lipy przydrożne, chaty ubogie i bogate pałace, i kościołów Maryi wysmukłe wieże, świadczy historia całego narodu, że Maryja jest naszą chwałą, naszą radością i obroną. Błyszczy też na Jej skroniach korona Polski na znak, że Ona jest naszą Panią i Monarchinią, że wszystko, co u nas najlepsze, skupia się we czci Maryi.

Polonia semper fidelis ? Polska zawsze wierna swej wierze katolickiej ? wykarmiona i wychowana była przez Matkę naszej wiary i wykołysana przez Matkę Jezusową. Krótki rzut oka na przebieg dziejowych wypadków Ojczyzny dla nieuprzedzonego oka jest tego dostatecznym dowodem.

Od czasu, gdy Polska przyjęła chrzest święty i tym samym weszła do wielkiej rodziny chrześcijańskiej, naród nasz, o potężnym napięciu uczuciowym, zrozumiał zaraz znaczenie Matki Jezusowej. (...) Obok krzyża Jezusowego, znaku zbawienia i wiary naszej, stoi zawsze Matka serdeczna w miłości i w boleści, gotowa czynić dobrze i pocieszać. Toteż miłość do Maryi, Jej pieśni, Jej kościoły i przydrożne kapliczki ? to najlepszy nasz pedagog w wychowaniu rodzinnym i narodowym. Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maryja, pieśń najstarsza i najpiękniejszy hymn narodowy, była dla nas najpopularniejszym katechizmem i wyznaniem wiary. Tę pieśń śpiewały matki dzieciom swoim przy kolebce, śpiewali ją wśród potu pracy ojcowie na roli i wśród szczęku oręża nasi rycerze.

Ze światłem wiary i blaskiem krzyża Jezusowego w Polsce, Maryja objęła rolę wychowawczyni narodu. Że to wychowanie było Boże i skuteczne, świadczy nie tylko dziwnie pokojowy przebieg nawrócenia całego narodu i dziwnie szybkie przyjęcie wiary, lecz także niezwykłe cnoty naszych ojców, jakie zakwitły pod wpływem Boskiej nauki i takiej nauczycielki i wychowawczyni. Niepodobna bowiem było narodowi ze szlachetnym uczuciem serca oprzeć się takiemu urokowi, jaki wywierała na duszach Matka pięknej miłości. Jeśli to prawda, że łatwiej się oprzeć rozumowi niż sercu, to szczególnie jest to prawdą w naszym usposobieniu. Stąd też Maryja zawładnęła sercami naszymi i wcześniej, nim nasze usta śpiewały, stała się naszą serdeczną Matką.

Skutki wychowania nie każą długo na siebie czekać. Naród wydaje świętych, którzy wyrośli w szkole i pod okiem Bogarodzicy. Święty Stanisław, biskup krakowski, to pierwszy kwiat w koronie Maryi. Ten święty męczennik, który nie wahał się stanąć w obronie uciśnionych przeciw samowoli króla, podnieść swój głos w obronie Boskich zasad wiary i obyczajów, i raczej dać się poćwiartować, niż milczeć, świadczy swym hartem i mocą ducha, jakich Maryja miała synów. Tak miłość do Maryi nie tylko nas wychowywała, ale dawała narodowi Bożych wychowawców. Snują się potem przed oczyma narodu przepiękne postacie, aby razem z Maryją i pod Jej kierownictwem czerpać świętość i nieść ją swoim owieczkom i współbraciom. W ślad za tym wielkim męczennikiem i przewodnikiem we czci Maryi idą następcy na stolicach biskupich, jak Błogosławiony Bogumił, Wincenty Kadłubek, Iwo Odrowąż, Jakub Strepa. Wielcy ci pasterze i duchowi przywódcy narodu przodowali w synowskim przywiązaniu do Maryi. Toteż wychowują oni nie tylko serce, ale stają się apostołami wiedzy, którą naród mógł czerpać pod okiem takich mężów ze źródeł zdrowych, fałszem nie zatrutych.

Nie tylko pojedyncze postacie występują na ziemiach naszych, lecz mnożą się ogrody Maryjne, w których pielęgnowane ręką Maryi wykwitają najpiękniejsze lilie. Jacek, syn św. Dominika, Czesław, jego brat, Bronisława, ich siostra, roznoszą nabożeństwo Maryi, czy to słowem apostolskim w najdalsze krańce Polski i Rusi, czy też życiem bogomyślnym podają wzór, jak naśladować Maryję, obierając najlepszą cząstkę (por. Łk 10, 42). Święty Jacek szczególnie jest jakby symbolem całego narodu. Niesie on w jednej ręce monstrancję, a w drugiej posąg Maryi, dając przez to narodowi naoczny wzór, jak przez cześć do Maryi ma zdążać do Jezusa. Z tych też ogrodów zakonnych rozeszła się niebawem woń róż, to jest różańca świętego, przez zakon dominikański, potem duch modlitwy przez suknię Maryi, czyli szkaplerz karmelitański. Nie było Polaka, nie było rycerza, który by obok pałasza nie miał i różańca, a na piersiach swych puklerza Maryi, szkaplerza świętego. Te dwa nabożeństwa stały się domowymi, rodzinnymi, do których później przyłączyły się Godzinki do Matki Boskiej, tak że cały naród stał się psałterzem Maryi.

Cześć do Matki Boga zapuszcza głębokie korzenie na dworach książęcych, w których wzory świętości świecą całemu ludowi. Błogosławione: Kinga, Jolanta, Jadwiga, czerpały u stóp Maryi cnoty domowego współżycia i czystości obyczajów, nawet w stanie małżeńskim zachowując wysokość dziewictwa. Któż im dał taką moc ducha i tak wysokie pojęcie cnoty, jeśli nie wychowanie przy boku tej Królowej...? (...)

Maryja, wdzięczna swym sługom, darzy Polskę swoimi względami i obiera za główną swoją stolicę Jasną Górę w Częstochowie, która staje się duchową stolicą Polski ? Jeruzalem, gdzie schodzą się czciciele Maryi, a każdy wierzący katolik uważa sobie za obowiązek miłości, choć raz w życiu nawiedzić swoją Matkę i Królową. Z tą nową, duchową stolicą Polski, Częstochową, łączy się życie narodu, wiążą się jego dzieje i życie prywatne. Tutaj, u stóp Królowej Niepokalanej, królowie i senatorzy, wodzowie i żołnierze, biskupi i lud wierny, zanoszą swe modły, czynią śluby, składają zwycięskie miecze lub zawieszają na wrogach zdobyte sztandary. Stała się przez to Maryja rzeczywistą Królową Polski, umieszczając swój tron najpewniejszy, bo utwierdzony w sercach poddanych. Umieszcza też w swej koronie najpiękniejszy klejnot, wybierając go z rodziny królewskiej. Święty Kazimierz, królewicz, codziennie chwali Maryję cnotą i ustami, przenosząc cnotę nad koronę, a czystość nad życie. Potius mori, quam foedari! - Raczej umrzeć, niż się skalać!

Wiek następny zaznaczył się w całej Europie wielkim zepsuciem obyczajów, reforma luterańska i innych kacerzy zatruła dusze fałszem, a serce odarła z nabożeństwa do Maryi. Polska jednak mniej odczuła ten zalew niszczycielski niż inne narody. Naród nasz nie mógł przyjąć nowej wiary, bo w niej nie było Matki Jezusowej. W tych smutnych czasach, kiedy zwłaszcza młodzież zabawiała się nowinkami heretyckimi, Maryja wybiera (...) św. Stanisława Kostkę, młodzieniaszka anielskich obyczajów i anielskiego nabożeństwa do Maryi. Daje nam Maryja w tym świętym, polskim dziecku wzór, zwłaszcza dla młodzieży, jak zachować nieskalaną młodość przez miłość do Eucharystii i przez miłość do Matki pięknej miłości. Jakże cudowny jest ten młodzieniaszek w swych porywach do Matki Boga: ?Przecież to Matka moja!? Staje się ten święty symbolem nowego kontaktu, jaki Maryja zawiera z duszą młodzieży: przez miłość Maryi ? (...) do Jezusa, do prawdziwej wiary i do czystości obyczajów!

Gdy następnie cały naród tonął w potopie nieszczęść i wojen, budzi go Maryja do obrony przez cud Częstochowy. Czego nie zdołały uczynić piersi narodu, zarażone niewiarą, to uczyniły piersi wielkiego czciciela Maryi, pokornego zakonnika (Ojciec Augustyn Kordecki, przeor klasztoru Paulinów na Jasnej Górze), który nie dopuścił wrogów do Jej sanktuarium, ale z garstką obrońców obronił Jasną Górę. Cud ten prawdziwy odnowił naród we czci do Maryi i pobudził go przy boku króla do obrony Ojczyzny. W tych, pełnych udręki czasach zdobywa się naród na wiekopomne śluby: przez usta króla Jana Kazimierza, aktem urzędowym i publicznym w katedrze lwowskiej ogłasza Maryję Królową całego Królestwa Polskiego, oddaje się Jej w szczególniejszą opiekę i przyrzeka szerzyć Jej cześć, a zwłaszcza brać w opiekę tych, którzy tego serca macierzyńskiego najbardziej potrzebują: ubogi i uciśniony lud, ten lud najwierniejszy Maryi.

Następnie Maryja wsławiła imię Polski cudownym zwycięstwem króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Zwycięstwo to dało całemu światu nowe święto Matki Najświętszej, mianowicie święto Imienia Maryi. Tak Maryja swoje imię złączyła z imieniem Polski i jej synów, a przez to Polskę wsławiła w całym Kościele katolickim.

Ślubów Jana Kazimierza złożonych u stóp Maryi nie dotrzymano, naród zaczął obojętnieć we czci swej Królowej i chylił się coraz bardziej do upadku. Utraciliśmy byt polityczny i dostaliśmy się w niewolę obcych, bo nie chcieliśmy dźwigać słodkich kajdan niewoli w służbie Maryi. W tych najsmutniejszych czasach niewoli zajaśniała znowu Maryja, jako nasza opiekunka i Królowa.

Śpiewali żołnierze na obczyźnie: ?Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy, co nam obca przemoc wzięła, mocą odbierzemy?. Nie moc oręża, ale moc miłości do Maryi pozwoliła nam przetrwać te najcięższe czasy. Polska nie zginęła, bo jej Królową była Maryja. Przez krew męczenników podlaskich, przez męczarnie Sybiru, przez łzy katowanego ludu za wiarę i język, przez wysiłki patriotów, przebijała się jedna potężna nuta, nuta serdecznej Matki, która nie zapomniała o swym narodzie. Ojczyzna powstała cudem, przez morze łez i krwi. Lecz trzeba było jeszcze cudu Maryi, żeby nam przypomnieć, że to Jej zawdzięczamy wolną Ojczyznę, że Ona jest naszą Królową.

Zaledwie Ojczyzna przyszła do życia, a już czyhał na nią moloch bolszewizmu i całą nawałą niósł jej zagładę. Cud nad Wisłą, ten wielki cud w dzień Wniebowzięcia Maryi, czyż nam nie głosi, komu zawdzięczamy zwycięstwo i ustaloną państwową egzystencję? Podczas gdy dzieci bezbronne szły do walki, w Częstochowie modlili się na klęczkach, u tronu Maryi, biskupi, wodzowie duchowi narodu, a z nimi modlił się cały świat katolicki do Królowej Polski. I stał się cud wielki i wielkie zwycięstwo!

Stąd też, gdy 3 maja obchodzimy uroczyście święto Królowej Korony Polskiej, niechże wszystkie polskie serca się ożywią i u stóp swej Królowej złożą nowe ślubowanie, że w sercach naszych Maryja zawsze będzie Królową, a w ustach naszych i duszach nigdy nie będzie dosyć o Maryi! Niechże modlitwa wiernych Jej dzieci płynie w niebo za Ojczyznę, szczególnie za młodzież, by przez Nią odnowił się naród cały i utwierdził we czci swej Pani i Królowej, by złączyły się rozdarte serca, jak już złączyły się rozdarte ziemie, by na tej polskiej i Maryjnej ziemi wszystkie serca złączyły się w jeden chór chwały ku czci Maryi:

Tyś polskiego Królestwa największą obroną

Tyś od nieprzyjaciela tarczą i zasłoną,

Wszakże Twoja nad Polską łaska zawsze słynie,

Pod cieniem Twej opieki włos z głowy nie zginie!

Br. Anzelm od św. Andrzeja Corsini

Głos Karmelu 2(1928) 130-134.

Przeżywany obecnie trudny czas pandemii skłania nas do głębszej refleksji nad autentyzmem życia wiarą na co dzień. Czujemy sercem, jak ważna jest dla nas Eucharystia, szukamy żywego kontaktu z Chrystusem, gdyż bardzo potrzebujemy odczuwać bicie Jego Serca w nas. Pytamy też o zamysł Boży co do naszego życia. Ze swoim świadectwem przychodzi nam Sługa Boży o. Anzelm Gądek, karmelita bosy, który jak się okazuje, także doświadczył epidemii ? groźnej grypy ?hiszpanki?, zbierającej śmiertelne żniwo w Europie i na świecie (jak podają statystyki, że w latach 1918-1919 zmarło ok. 100 mln ludzi).

Gdy w listopadzie 1918 r. cała Polska cieszyła się odzyskaniem niepodległości, o. Anzelm Gądek ? od pół roku przeor klasztoru w Wadowicach ? zaraził się prawdopodobnie przychodząc z pomocą duchową chorym w sąsiednich parafiach, gdzie wadowiccy karmelici swoją posługą wspierali duszpasterzy (por. Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach, Kraków 2009, s. 389-390). Współbracia obawiali się o życie swojego młodego, bo zaledwie 34-letniego gorliwego przełożonego tym bardziej, że odziedziczona po matce skłonność do choroby płuc stawiała go w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jak zapisał w swojej kronice prywatnej, dziś błogosławiony o. Alfons Mazurek, uczeń Sługi Bożego: ?Ojciec Anzelm, przeor? ciężko chory i już na śmierć zaopatrzony. Wstrząsające to wywarło na nas wrażenie. Z jego utratą nasz polski Karmel nadzwyczaj dotkliwą poniósłby stratę? (por. Kronika własna, cz. IV, 11 XI 1918, s. 18). Sam Sługa Boży ? nie bez domieszki humoru ? pisał w tym okresie do przyjaciela: ?od miesiąca nie opuszczam celi, teraz opuściłem łóżko. Hiszpanka bardzo mię srogo wzięła i zaopatrzono mię już nawet w auxilia (pomoce) niebieskie, widocznie jednak nie nadawałem się do Królestwa niebieskiego, kiedy mi przyjęcia odmówili? (List do o. A. Foszczyńskiego OCD, Wadowice, 22 XI 1918). Stan zdrowia uniemożliwiał mu jeszcze długo spełnianie swoich obowiązków. Nawet kilka miesięcy później kronikarz klasztoru w Czernej 9 I 1919 r. zanotował z troską: ?przyjechał o. Anzelm, przeor wadow[icki] dla poratowania zdrowia, gdyż po hiszpance płuca mu nie dopisują i obawa zachodzi, by nie dostał galopujących suchot? (Zapiski do dziejów klasztoru pustelniczego w Czernej [wg J. K. Osierdy], s. 1544). Pogodzony z wolą Bożą o. Anzelm napisał w tym okresie do jednej ze swych penitentek: ?Pytasz o moje zdrowie? Takie jakie jest myślę, że dobre dla mnie jest, bo tak Pan Jezus zrządził. Według fizyki je mierząc, trzeba jednak powiedzieć, że ze mną ?niewyraźnie?. Po niedzieli muszę wyjechać z wyższej woli na wypoczynek na Czernę, może na dwa miesiące. Gorączkuję codziennie a piersi słabe. Módl się za mnie, żeby choć duch był mocny? (List do H. Wowkówny, Wadowice, 18. I 1919).

Dzieciątko Jezus, którego był wielkim czcicielem, nie pozwoliło mu jednak umrzeć w tym czasie, ale szczęśliwie przetrwał epidemię i jej zdrowotne konsekwencje. Ustrzegło swojego sługę od przedwczesnej śmierci, gdyż wybrało go do ?dzieł wielkich dla Boga? (Notatnik, s. 319v). Sługa Boży o. Anzelm, mimo że zawsze był słabego zdrowia, stał się narzędziem spełnienia planów Bożych w Zakonie i w Kościele. Oto już 1 maja 1920 r. podczas kapituły generalnej Zakonu w Rzymie wyjednał wskrzeszenie Polskiej Prowincji pw. Ducha Świętego, która przestała istnieć od czasu konfiskaty klasztorów (po 1864 r.). Na polecenie generała Zakonu, latem 1920 r. zorganizował w Wadowicach Niższe Seminarium; we wrześniu tegoż otrzymał z Rzymu nominację na pierwszego prowincjała nowo erygowanej Polskiej Prowincji i zajął się z gorliwością pracą nad odnową duchową wspólnot. Rok później, 31 grudnia 1921 r., przy współudziale Janiny Kierocińskiej (1885-1946), założył Zgromadzenie Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Za niespełna pięć lat (1926), z polecenia przełożonych założył w Rzymie Międzynarodowe Kolegium Karmelitów Bosych i tą uczelnią przez 19 lat kierował jako rektor; po powrocie do Polski w 1947 r. jeszcze trzykrotnie był wybierany przez współbraci do posługi przełożonego polskiej prowincji Karmelu.

Dziś, po 100 latach od tamtych wydarzeń jesteśmy świadkami, że wszystkie te dzieła, spełnione z wiarą przez pokornego sługę, trwają, rozwijają się i spełniają odwieczny zamysł Opatrzności. Niech przykład Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD będzie także dla nas motywem zawierzenia Bogu w trudnych czasach, w jakich przyszło nam się znaleźć. Tylko Bóg jest Panem naszego życia!
                                                                                               s. Konrada Dubel CSCIJ

Oto dzień, który Pan uczynił, weselmy się i radujmy się w nim. (Ps 118, 24) Rokrocznie święcimy wielkie święto ? Wielkanoc, zwycięstwo Jezusowe nad śmiercią, nad grzechem, nad sprawcą śmierci i grzechu ? szatanem. Rokrocznie powtarzamy okrzyk tryumfu: Chrystus Zmartwychwstał ? Alleluja! Zwyciężył za nas ? bez nas, tryumfuje z nami i w nas swoją łaską, swym życiem, i przynagla nas byśmy zawsze chodzili w nowości życia.

(...) Niosę więc Wam tę radosną nowinę z Marią Magdaleną, na ustalenie naszej wiary, którą na klęczkach wyznajemy z Tomaszem: ?Pan mój i Bóg mój!? (J 20, 28); ?A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara.? (1 Kor 15, 14). ?Dic nobis Maria, quid vidisti in via? i głoszę: Chrystus zmartwychwstał ? nadzieja nasza, bo gdybyśmy tylko w tym życiu opierali się na Chrystusie, bylibyśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania (por. 1 Kor 15, 19). Ponad wszystko zaś Alleluja Chrystusowe, to odnowienie ducha, który żywiony wiarą i nadzieją ujawnia się w uczynkach mocną i stałą miłością.

Widzimy Chrystusa nie tylko na drodze naszego życia i powołania. On, Pierworodny wobec każdego stworzenia, współczując z naszymi słabościami, które przeżył i doświadczył, kreśli ją sam, jako drogę wąską, nieodłączną od zaparcia się siebie i krzyża, jako warunek przyszłej chwały.

Przyniósł nam Pan Jezus, po grzechem zamrożonej ziemi, wiosenny rozkwit życia, przyniósł dobro pokoju. Dziś dzieląc się z Wami wielkanocnym weselem, życzę Wam tego Boskiego pokoju. Bo ten pokój to serenitas mentis ? pogoda ducha, który ma być, jak niebo pogodne i jasne, bez ciężkich, czarnych chmur przesłaniających słońce. Bo pokój to tranquilitas animi ? cisza woli, której nie zmąci ani przeszłość, ani teraźniejszość, ani przyszłość, i gdziekolwiek postawi nas wola Boża, dobrze jest z nami. Bo pokój to sinceritas cordis ? szczerość i prostota serca, czyli duch wiary w uczynkach, bez łuski czy skorupy kryjącej pustkę. Bo pokój to vinculum unitatis ? węzeł jedności, który wiąże nie tylko domowników wiary, lecz nieprzyjaciół zwycięża dowodem ofiary. Bo pokój wreszcie, to consortium caritatis ? współżycie i uczestnictwo w miłości. Ecce quam bonum... ? jak dobrze jest i miło mieszkać braciom razem.

Niechże ten pokój, wysłużony krwią Jezusa, (...) będzie pierwszym i najświętszym święconym darem Zmartwychwstania, moją i waszą modlitwą w pełnym Alleluja naszego karmelitańskiego obcowania.

                                                          fr. Anselmus a st. Andrea Corsini provincialis