Przeskocz do treści

Blog

Aby osiągnąć doskonałość, dusza na wzór Chrystusa musi przejść z Nim razem całą drogę, wiodącą na szczyt krzyża i miłości. A więc musi się stać dzieckiem łaski i miłosierdzia, nauczyć się pokory i posłuszeństwa łasce i woli Bożej, (...) staczać zwycięską walkę z pokusami i czuwać we dnie i w nocy na modlitwie, (...) by wreszcie przez miłość dusza mogła wejść do Wieczernika na ucztę miłości i ofiary, złączona z kapłańską modlitwą Chrystusa.

Ogrójec po uczcie będzie nader bolesny, by przemienić wolę duszy na całkowitą i pełną wolę Bożą i wprowadzić ją na drogę krzyżową ze wszystkimi udręczeniami ciała i duszy. Tak oczyszczona dusza wstąpi na szczyt Kalwarii, na szczyt miłości i ofiary, aby być jedno z Chrystusem i przez Niego i z Nim jedno z Ojcem w Duchu Świętym. (o. Anzelm, MUR, 195)

Modlitwa wstępna

Panie Jezu Chryste, pragniemy dzisiaj towarzyszyć Ci w dźwiganiu zbawczego krzyża, niech prowadzi nas Twój Sługa, Ojciec Anzelm, który w swoim kapłańskim życiu kontemplował tajemnice Twego świętego dziecięctwa "od żłóbka aż po krzyż" oraz chwalebne Zmartwychwstanie. Wpatrując się w Twoją Ofiarę, Najwyższy Kapłanie, prowadź nasze dusze drogami świętości.

Prosimy Cię, aby przez te rozważania pociągał nas do Ciebie swoją nauką o dziecięctwie Bożym, był przykładem posłuszeństwa woli Twego Ojca, uczył miłości do Twojej Matki i św. Józefa oraz wspierał nas w cierpliwym przyjmowaniu doświadczeń życia i wiernym pełnieniu codziennych obowiązków.


Stacja pierwszaNiesprawiedliwy wyrok

Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus przyjął na siebie nasze grzechy

Droga Chrystusa jest tą drogą ciasną i wąską, przez którą każdy musi przejść, jeśli pragnie wejść do Królestwa. Na tej drodze trzeba się wyzuć ze starego człowieka, a odziać się w nowego, według wzoru Chrystusa (por. Ef 4, 22). Na tej to drodze trzeba umrzeć dla grzechu i rzeczy świata, wzgardzić bogactwami i rozkoszami, podbić w niewolę ciało i ujarzmić pożądliwość, ukochać pokorę i służyć bliźnim, umocnić serce w miłości Chrystusa i nieść krzyż jako sztandar mocy Bożej i naszej. (KZ, 413)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, niosący ciężar naszych grzechów, odnów w nas moc swego Ducha.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja druga: Jezus przyjmuje krzyż na swoje ramiona

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał (J 3, 16).

Słowo "tak", ma w tym miłowaniu szczególniejszy akcent: tak szeroko, jak szerokie jest Jego Serce, jak miłość wieczna mogła się jeszcze rozszerzyć dla stworzenia; tak głęboko, jak miłość mogła zstąpić nisko, by podnieść wysoko; tak jak Bóg mógł umiłować, że za duszę człowieka dał duszę Syna. (NS, 23).
A Jezus, jak Baranek wziął krzyż, by za nim szły dusze, które rozumieją głos Oblubieńca; będąc zaś Królem królów i Panem panujących wyniszczył samego siebie, i stał się posłusznym aż do śmierci (por. Flp 2, 8). (KZ, 68)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, dźwigający krzyż, uczyń nas posłusznymi woli Twego Ojca.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja trzecia: Jezus upada po raz pierwszy

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Twoją świat odkupić raczył.

Bóg przywraca nam godność dzieci Bożych

Bóg pozwala na upadki sług swoich i nie daje nam tego nadzwyczajnego przywileju, jakim uposażył swoją Matkę, byśmy nie wpadli w zarozumiałość. Nie chce Bóg nasz, byśmy byli godni potępienia, ale chce byśmy byli pokorni. Upadki mówią o naszej nędzy, ale mówią i o miłosierdziu Bożym. To, co boli i rani Serce Jezusowe, to brak ufności i zaufania. (MUR, 94)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, uczyń nas na nowo Twoimi dziećmi pełnymi ufności i zaufania.

Któryś za nas cierpiał rany,  Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja czwarta: Jezus spotyka swoją Matkę

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Matka pięknej miłości czuwa nad sanktuarium naszego serca

Potrzebujemy serca, które by nas strzegło, rozumiało i oświecało. Któż nas lepiej zrozumie, lepiej pocieszy niż Matka pięknej miłości? (...) Z Nią możemy poufnie rozmawiać o naszych walkach, o naszych poruszeniach serca, o naszej pracy, o naszym apostolstwie. Jej możemy powierzyć sanktuarium naszego serca. Gorąca miłość do tej Matki i dziecięca ufność uchroni nas od wszystkiego złego. Ona nas prowadzić będzie, jak Jezusa i do Jezusa, jak prowadziła Jana i apostołów. (NS, 82)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, dziękujemy Ci za Twoją Matkę, niech uprosi nam serce czyste zdolne do prawdziwej miłości.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja piąta: Pomoc Szymona Cyrenejczyka

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.


 Jezus stał się naszym Bratem

Przez grzech wszyscy jesteśmy grzesznikami, bo ani z nas, ani dla nas nie możemy nic uczynić dla życia, nawet chcieć nie jest w naszej mocy, a tym mniej wykonać. Miłosierdzie Boga znalazło lekarstwo na naszą nędzę. Jezus uczynił się naszym Bratem, naszym towarzyszem, jedynym Nauczycielem i Przyjacielem. Nie możemy inaczej zdobyć naszej doskonałości, osiągnąć naszej szczęśliwości i dać prawdziwej chwały Bogu na wysokości, jak wiernie naśladując na niskości Jezusa Chrystusa i będąc w jedności z Nim. (KZ, 138)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, naucz nas kontemplować Twoje człowieczeństwo i upodabniać się do Ciebie

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja szósta: Święta Weronika ociera Oblicze  PanJezusa

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus pragnie dusz naszych

Przed nami jest Oblicze Pana Jezusa: popatrz na Oblicze Chrystusa Twojego (por. Ps 83, 10). Oblicze skrwawione, oczy zapłakane, krew obficie spływa, usta na wpół uchylone, serce gwałtownie bijące, ręce rozłożone,  wszystko to woła: "Gdy będę podwyższony nad ziemię, wszystko pociągnę do siebie" (J 12, 32). Jest to wołanie cierpienia. Ale jest i inne wołanie, głośne, rzeczywiste: "Sitio - Pragnę" (J 19, 28). (NS, 99)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, wzbudź w naszych sercach pragnienie zbawiania z Tobą dusz.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja siódma: Jezus upada po raz drugi                       

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus przypomina nam, że miłość zakrywa wiele grzechów

Ponieważ największą przeszkodą, by wejść do Królestwa jest grzech, Jezus nakazywał czynić pokutę (por. Mt 4, 17), kazał prosić o odpuszczenie (por. Mt 6, 12), a pokutę naznaczał nie przez kary i chłosty, ale przez miłość, która nie tylko głodnych nasyci, nagich odzieje (por. Mt 25, 33-40), lecz oddziela się od grzechu, od niegodziwości (por. Dz 2, 40) i niesie miłość nawet nieprzyjaciołom (por. Mt 5, 44). To jest największe przykazanie (por. Mt 22, 38). (NS, 101)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, obdarz nas duchem pokuty i miłosierdzia w względem naszych bliźnich.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja ósma: Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.


Jezus uzdrawia nas swoim miłosiernym spojrzeniem

Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? (J 4, 29). Oto przykład łaskawego spojrzenia Pana. Ten łaskawy, łagodny wzrok Zbawiciela przenika do głębi duszę, porusza ją, czyni on człowieka jakby chorym, ale wzbudza w nim gorące pragnienie lekarza, powstania z grzechu. Takich chwil, w których Jezus spogląda na nas w życiu grzesznika jest wiele. Są to różne okoliczności, przez które działa łaska Boża. (KP, 2)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, spraw, by nasze spojrzenie było pełne miłości i współczucia dla innych.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja dziewiąta: Jezus upada po raz trzeci

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.


Jezus przez swój upadek podnosi nas z grzechu


My również, stając się ofiarą na wzór ofiarującego się Chrystusa, musimy się podnieść, a podniesienie nasze jest na świeczniku krzyża. Podnieść nam się trzeba na krzyżu. Mocą tego krzyża i mocą naszej ofiary, pociągnąć wszystkich do Boga; mocą modlitwy, pracy apostolskiej i mocą cierpienia. (NS, 99-100)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, obdarz nas łaską nieustannego podnoszenia się z naszych upadków.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja dziesiąta: Pan Jezus z szat obnażony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus, pokorny Baranek, odpuszcza nam grzechy

Między tytułami, jakie dajemy Panu Jezusowi, szczególnie rzewny jest Baranek Boży: "Oto, Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (J 1, 29). Chcąc więc być podobnym do Jezusa, który jak baranek przed strzygącym go, milczał (por. Iz 53, 7), pokorny i cichy, musimy się przyoblec we własności baranka. Żąda od nas tego sam Boski Mistrz, kiedy mówi: "Oto Ja was posyłam, jako owce między wilki" (Łk 10, 3), abyście waszym umartwieniem, cichością i pokorą wilki zwyciężyli. (NS, 34)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, udziel nam ducha umartwienia, ducha pokory i cichości.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja jedenasta: Pan Jezus przybity do Krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus przebacza tym, którzy Mu źle czynią

Cóż odpowie Syn Boży synom człowieczym krzyżującym Go? (...) Uchylają się Jego usta, głoszą i niosą przebaczenie i miłość, o miłosierdzie Ojca proszą: "Ojcze, odpuść, bo nie wiedzą, co czynią". Cud miłości! Jeden Bóg tak mógł uczynić i uczynił. Któż bowiem w okropnościach śmierci nie myślałby raczej o sobie, aby się uwolnić? A On? On zapomniał o sobie, o swej męce i wzgardzie, i błagał za swoich nieprzyjaciół, by ich z Bogiem pojednać. Nieskończone jest miłosierdzie Boskie, lecz często tak głęboka jest przepaść złości, że nie tylko odrzuca zaproszenie, ale nawet sprzeciwia się wołaniu Boga proszącego. (KZ, 416)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, uzdolnij nas do przebaczenia i miłowania naszych nieprzyjaciół.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja dwunasta: Jezus umiera na Krzyżu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus Zbawicielem świata

"Wykonało się!"(J 19,30).
Przepowiednie, które zapowiadały misję Zbawiciela, Jego wyniszczenie, zniewagi, mękę i haniebną śmierć na krzyżu "Wykonało się!"
Grzech, który wojnę wydał Bogu, ze swoją złością i karą wieczną skonał "Wykonało się!"
Sprawiedliwość i miłosierdzie, które nie chciały sobie dać dotychczas pocałunku, w ofiarnym ciele Jezusa pocałowały się "Wykonało się!"
Miłość, której ostatnim wyrazem i słowem była ofiara, miłość, która świat odkupiła "Wykonało się!"
Męki i bóle, które miały być wzorem dla bohaterów wiary i ustawicznym wezwaniem do doskonałości w miłości krzyża i Ukrzyżowanego "Wykonało się!"(KZ, 420)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, niech nasze serca napełnione zostaną wdzięcznością za Twoją zbawczą mękę i śmierć.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja trzynasta: Jezus zdjęty z krzyża i oddany Matce

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezus pozostawia nam swoją Matkę

Serce Syna Bożego i Serce Matki - jedną są myślą, jednym są sercem, jednego pragną i za jedno spełniają ofiarę za zbawienie grzeszników. Czyż mając taką Matkę możemy wątpić o zbawieniu? Jest bowiem Matką, Uzdrowieniem chorych, Ucieczką grzesznych, Pocieszycielką utrapionych, Wspomożycielką Chrystusowych braci! W dziewiczej duszy Jego Matki żywym echem odzywają się słowa Jana Chrzciciela: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (J 1, 29). Oto Baranek - cichy, milczący, bez zmazy. (KZ, 415)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, niech Twoja Matka nieustannie towarzyszy nam na naszej drodze wiary.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja czternasta: Jezus złożony do grobu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,  żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus naszą nadzieją

"Obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga 2, 20). A więc: za mnie Wcielenie Jego, za mnie życie, prace i trudy Jego, za mnie krew, męka i śmierć Jego, za mnie pot, bicze, ciernie i wyniszczenie Jego, za mnie łzy i mocne na Krzyżu wołanie. Gdyby nawet nikogo [na świecie] nie było, za mnie to wszystko było! (...) Dlaczego? By stać się dla mnie Bogiem nadziei mojej, bym nie wątpił, ale ufał, bym nie zginął. (MUR, 124)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, spraw, by moja wiara była mocna, nawet w największych doświadczeniach i trudnościach.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Stacja piętnasta: Jezus powstał z grobu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jezus przez krzyż wysłużył nam zmartwychwstanie

"Konieczność cierpienia i zmartwychwstania Chrystusa ukazana jest jasno w Piśmie świętym i w przykładzie samego Chrystusa. I taki też jest nasz udział i taki sposób naszego życia: cierpieć i umrzeć, być wskrzeszonymi i powstać z martwych w naszym codziennym życiu. Taka jest prawda i prawo pozostawione nam przez Chrystusa. Kto chce iść za Mną, niech zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż codziennie i niech idzie za Mną (por. Mt 16, 24). I kto chce iść aż do grobu, aż do chwały zmartwychwstania, pierwej niech niesie krzyż, niech cierpi. Krzyż i zmartwychwstanie są nierozdzielne. Od krzyża trzeba zaczynać, bo chwała jest z cierpienia, a z nią pokój przewyższający wszelki zmysł". (KZ, 441)

Osobista rozmowa z Jezusem w milczeniu...

Jezu, prosimy, abyśmy potrafili przyjmować z odwagą krzyż naszej codzienności.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.


Zakończenie:

Na świecie nie ma nic większego nad Jezusa Chrystusa, a w życiu Jezusa nic nie ma większego nad Jego ofiarę na krzyżu, na którym zamierającymi wargami wymawiał słowa: "Wykonało się!" Stąd i w naszym życiu nic nie powinno być tak uroczyste, a równocześnie tak codzienne, jak rozważanie tej wielkości, to jest tej krwawej tajemnicy odkupienia, przez którą odrodziliśmy się do łaski i odzyskaliśmy utracone prawa do życia. Będzie więc rzeczą sprawiedliwą i godną, byśmy coraz więcej i coraz częściej wczuwali się w mękę Pana Naszego Jezusa Chrystusa, szli za Nim krok za krokiem w Jego drodze krzyżowej, a w ten sposób stali się godnymi uczestnikami Jego tryumfalnego zmartwychwstania (KZ, 410). Amen.

Opracowała: s. Imelda od Chrystusa Króla CSCIJ

Stacje Drogi krzyżowej z kaplicy domu prowincjalnego Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Łodzi

17 maja 2025 r. mija dokładnie 100 lat od kanonizacji św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza (1873-1897), francuskiej karmelitanki, najmłodszej wśród Doktorów Kościoła. Świadkiem tamtych wielkich wydarzeń w Rzymie sprzed 100 laty był polski karmelita bosy, Sługa Boży o. Anzelm od św. Andrzeja Corsini, (Maciej Gądek, 1884-1969).

Siostra Teresa Martin z Lisieux była i jest szeroko znana i czczona w całym Kościele i świecie. Także w naszym kraju, po tym jak pięć lat po jej śmierci opublikowano „Dzieje duszy”, cieszyła się entuzjastycznym kultem wiernych, dlatego też Polskę nazwano jej drugą ojczyzną. Zarówno beatyfikacji (29 IV 1923), jak i dwa lata później kanonizacji, dokonał papież Pius XI (Achille Ratti), który nazywał św. Teresę „Gwiazdą” swego pontyfikatu. Ponadto, w 1927 r. ogłosił ją patronką misji katolickich. W 100-lecie swej śmierci została ogłoszona doktorem Kościoła, przez św. Jana Pawła II.

Sługa Boży o. Anzelm Gądek od początku swego życia zakonnego, od nowicjatu w Czernej (1902) czuł się duchowym bratem Teresy. Czytał jej autobiografię w języku polskim i postanowił, tak jak ona, zdecydowanie dążyć do świętości. Po jej beatyfikacji, jako prowincjał polskiej prowincji Karmelu, w 1923 r. zorganizował w kościołach Ojców i mniszek tridua i głosił kazania ku jej czci. W kwietniu 1925 r. wyjechał do Rzymu na kapitułę generalną swego Zakonu. Podczas kapituły został wybrany członkiem Komisji do renowacji Konstytucji i z tego powodu musiał pozostać kilka miesięcy dłużej. Wydarzeniem, które wywarło wielki wpływ na dalsze życie duchowe o. Anzelma była kanonizacja św. Teresy od Dzieciątka Jezus w bazylice św. Piotra. Jej „mała droga” dziecięctwa duchowego była drogą także jego osobistej duchowości oraz Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, które założył (1921) w Sosnowcu, przy udziale Czcigodnej Sługi Bożej m. Teresy Kierocińskiej (1885-1946).

Wpływ kanonizacji św. Teresy z Lisieux na duchowość Zgromadzenia

17 maja 1925 r. z wielkim wewnętrznym zaangażowaniem uczestniczył w tej niezwykłej uroczystości i potem dawał świadectwo o swoich głębokich przeżyciach w korespondencji przede wszystkim do współzałożycielki, Matki Teresy od św. Józefa i sióstr w Sosnowcu. W liście skierowanym do swych córek duchowych podał nie tylko opis zewnętrznego splendoru wzniosłej ceremonii, ale także wyraził swoje głębokie przeżycia duchowe i porywy duszy ku świętości. Zachęcał więc siostry do odważnego wejścia na „małą drogę” św. Teresy i do naśladowania jej w ofiarnej miłości. Pragnął, by kanonizacja Teresy stała się mocnym impulsem rozwoju Zgromadzenia i zachętą do osobistej świętości w całym polskim Karmelu.

List o. Anzelma do m. Teresy Kierocińskiej i sióstr w Sosnowcu

J +M

Pax Christi

Rzym, 22 V 1925.

Drogie moje Siostry i Dzieci!

Pan Jezus chciał, żebym został na jakiś czas w Rzymie dla prac dla dobra naszego całego Zakonu. Będę tu mniej więcej do Bożego Narodzenia, lecz być może, że jeśli ukończymy powierzoną nam przez Kapitułę Generalną pracę, wrócę wcześniej. Nie martwcie się tem, bo wola Boża jest zawsze na pierwszem miejscu. Bądźcie mocne, naprawdę mocne, jako przystało tym, które służą Panu Jezusowi nie dla ziemskiej zapłaty i pociechy, ale z miłości Jego krzyża i cierpienia. Zawsze Was Panu Jezusowi oddaję, przy każdej Mszy św., gdy podnoszę świętą hostyję i kielich proszę Pana za Wami wszystkiemi, aby Wam błogosławił i świętemi uczynił.

Ciekawe zapewne jesteście, jak Kanonizacja się odbyła. Trzeba by księgę o tem napisać, ja tylko krótko opiszę. O godz. 8 rano wyruszyła procesja z Watykanu do Bazyliki. W procesyi tej brało udział samo tylko duchowieństwo. Procesyę otwierali Karmelici bosi, może przeszło 100 Ojców w białych płaszczach – śpiewając hymny i psalmy. Za niemi wszystkie zakony, Kongregacyje, Kanonicy ze swojemi sztandarami na czele. Za wszystkimi tymi procesyami szli znowu nasi ojcowie z pochodniami płonącemi niosąc sztandar świętej Tereni. Ojcowie, którzy szli na czele procesyi już byli na trybunie koło konfesyi – mogli więc oglądać całą procesyę.

Kiedy się sztandar Tereni okazał burza oklasków zerwała się w kościele, i w miarę jak się Terenia posuwała, oklaski się wzmagały. Bazylika nabita pielgrzymami, około 40 tysięcy ludzi, bo więcej nie puszczono. Potem postępowali biskupi, około 300, Kardynałowie około 36, wreszcie wspaniała gwardya dei nobili, a potem Ojciec Święty w całym przepychu. Trudno się było opanować. Okrzyki, klaskanie powiewanie chustkami, prawdziwy wjazd tryumfalny. Czuło się, że ten Staruszek ma moc Boską. Półtorej godziny trwała ta procesya.

Zaczęły się ceremonie, prośba o kanonizacyę trzykrotna, usilnie, usilniej, najusilniej, litanie do Wszystkich świętych, Veni Creator – po czym Ojciec Święty stojąc, ogłosił światu całemu, że odtąd błogosławiona Terenia jest policzona między świętych i ma być wzywana od całego Kościoła! Głosząc, używał Ojciec Święty przyrządu, tak zwanego megafonu, tak że głos jego słyszany był w całej bazylice. Kiedy Ojciec Święty skończył – burza oklasków zabrzmiała w całym Kościele, a potem Te Deum z całych piersi śpiewał cały Kościół – jeden wiersz chór watykański, drugi Kapłani i lud. Zaczęła się Msza św., w czasie której podczas ofiarowania składano Ojcu Świętemu dary – świece, baryłkę wina, chleby, i trzy klatki z ptaszkami – gołąbki, kanarki i... wróble (prawdziwe polskie wróble, które ćwierkały, jak w Polsce – cierp, cierp).

Ojciec Święty miał kazanie – i rzecz dziwna jeśli nie cudowna, kiedy skończył kazanie, ze stropów bazyliki od kandelabrów zawieszonych urwały się róże, niczyją nie spuszczone ręką i padły w stronę Ojca Świętego. Terenia dziękowała Ojcu Świętemu. Komunię Ojciec Święty przyjmował na tronie a Krew Najświętszą pił z kielicha rurką, a z taką pokorą to czynił, że łzy się cisnęły do oczu. W czasie podniesienia kiedy cały Kościół był na kolanach – zagrały z Kopuły św. Piotra hejnał cudowny srebrne trąbki. Wprost porywające to wszystko i wzruszające. Kończyła się ceremonia o godzinie 2giej, po czem w tym samym porządku przy odgłosie trąb odprowadzano Ojca Świętego do Watykanu.

Wieczorem od 8 – 12 wspaniała iluminacja bazyliki całej wraz z kopułą. Widok, jakiego nigdy i nigdzie nie widziałem. Cała bazylika w jednym płonącym – żywym ogniu lamp, pochodni – lampek. 300.000 ludzi asystowało temu widokowi, a na wszystkich dachach stali ludzie.

Cześć św. Tereni! Kochajcie ją bardzo. Bądźcie dziećmi jak ona, bo naprawdę opłaci się cierpieć dla Boga i być świętą.

Pozdrawia Was i błogosławi

Wasz ojciec i brat fr. Anzelm

W innym liście do Sosnowca znów przypominał siostrom o słowach Patronki i zachęcał do naśladowania jej cnót:

„Jej hasło jest jakby godłem waszego Zgromadzenia: ‘niebem waszym ma być – czynić dobrze na ziemi’, na wzór tego Dzieciątka, nie lękając się żadnej ofiary, żadnej trudności, bo mocniejsze będziecie w krzyżach i trudnościach, aniżeli we wszystkich wygodach” (List do sióstr w Sosnowcu, Rzym, XII 1925).

Pragnienie świętości

W jego korespondencji także do wspólnot karmelitanek bosych w Polsce, znajdujemy słowa zachęty do zdobywania świętości, jak w liście do mniszek we Lwowie:

„Matko Droga, ja tak często myślę, czemu my nie mamy w polskim Karmelu świętych, nie mówię tych świętych u Boga, ale i tych na kandelabrze postawionych? Zdaje się, że nie umiemy tak blisko, szczerze, serdecznie z Bogiem obcować, jak należy. Uważamy Go zanadto za coś niedostępnego dla nas – a przecież w Nim jesteśmy, ruszamy się i żyjemy. Wyrabiajmy w sobie tę szczerość dzieci Bożych. […] Że zaś w Waszym zgromadzeniu widziałem tę szczerość, przeto mam nadzieję, że z tego Waszego grona musi być święta. Niech Was Pan Jezus wszystkie świętymi uczyni, ale prosić będę, żeby choć jedna stanęła na ołtarzu, żeby Polska nie była zapomniana w Karmelu. Wszystkim życzę obfitych łask Ducha Świętego do tejże świętości i dobrej szczerej woli, która wydobywa siłę z duszy i wszystkie jej władze kieruje ku Bogu. Za rzymskiego poganina Anzelma czasem Pana Jezusa poproście, żeby się też dał ochrzcić w wodach Boskiego miłosierdzia i dobroci” (List do m. Teresy Małgorzaty Siemieńskiej OCD, Rzym, Rok Święty 1925).

Dziecięctwo Jezusa wzorem do naśladowania

Nawet po trzydziestu latach i później, Sługa Boży, dojrzały w swoim życiu kontemplacyjnym, zachęcał swe duchowe dzieci do upodobnienia się do Chrystusa, który w całym swoim życiu, od żłóbka aż po krzyż, wyrażał swoją miłość do Ojca. W tej wewnętrznej postawie synostwa uczy nas wszystkich prawdziwego dziecięctwa. W licznych konferencjach i w korespondencji o. Anzelm pisał:

Drogie Dziecko, Łaska dziecięctwa Bożego niech będzie zawsze z Tobą!

Cóż ci napisać mogę lepiej czy więcej, tylko to, byś chodziła godnie w tym powołaniu (por. Ef 4, 1) dziecięctwa Jezusowego. Jest ono najpiękniejsze dla oka, najdroższe dla serca, zawsze nowe w swych objawach obcowania z Ojcem w niebie i z Matką na ziemi. Jest ono streszczeniem wiary i całego naszego karmelitańskiego sposobu wykonania tej wiary, jest urzeczywistnieniem naszej nadziei, jest naszym życiem miłości. Rodzi się ono z Ducha Świętego i rośnie w tymże Duchu. Dzieje tego dziecięctwa to rozwój łaski i darów tegoż Ducha. Potęguje się to dziecięctwo przez zaślubiny z posłuszeństwem, czystością i ubóstwem, i czym więcej mnożą się akty, tym więcej utwierdza się w pokorze i wyniszczeniu. […]

Trzeba dalej prowadzić te dusze do Matki Dziecięcia, aby od Niej nauczyły się nie tylko chować i rozważać, co słyszały (por. Łk 2, 10) o Dziecięciu, ale brać samo Dziecię i naśladować, a zwłaszcza w pełnieniu ślubów. Bo pokora ściąga Ojcostwo i Dziecięctwo z nieba, czystość Je rodzi, ubóstwo karmi, posłuszeństwo wychowuje, modlitwa odziewa w cnoty, wyniszczenie daje Mu Imię. Tajemnice dziecięctwa Jezusowego, tajemnice Jego wyniszczenia i krzyża, niech będą częstym rozmyślaniem, uwielbieniem, dziękczynieniem, ofiarą praktycznej, wyniszczającej się miłości. Ideał zawsze przed oczyma, a oczy i kroki zawsze ku Ideałowi. […] Chciałem coś innego pisać, ale nie mogłem, bo ilekroć o was myślę lub piszę, to samorzutnie ciśnie się Dziecię Jezus pod myśl i pióro, bo przecież największą chwałą człowieka nie jest niebo, ale być dzieckiem Boga” (List do s. Bernardy Kurzeja CSCIJ, Warszawa, 4 III 1955).

Dziecięctwo duchowe nauką i życiem

Sługa Boży o. Anzelm w 1955 r. napisał „Traktat o dziecięctwie duchowym”. Zarówno w tym dziele, jak i w innych pismach, zawarł własne przemyślenia, będące owocem kontemplacji tajemnicy Słowa Wcielonego – Dzieciątka Jezus. To Chrystus, Syn Boży, który przez Ducha Świętego stał się człowiekiem, wyjednał nam, grzesznym ludziom, łaskę usynowienia, która otrzymujemy na Chrzcie świętym. Oto jak Sługa Boży w podanych niżej fragmentach traktatu, wyjaśnia tę tajemnicę naszego dziecięctwa Bożego:

„Bóg-Dziecię jest nauczycielem; Ono uczy modlitwy, Ono uczy jak trzeba być posłusznym, jak kochać Boga, być czystym i umieć być ofiarą za braci. Każda też cnota bierze swój wdzięk rodzinny od tego Maleńkiego, każda radość uśmiecha się Jego oczyma, a każdy ból płacze Jego łzami. Z chwilą, gdy to Dziecię wzięło naturę naszą i połączyło ją z naturą Boską w jednej Osobie Boskiej, wszystkie akty ludzkiego życia uczyniło Boskimi.

Dziecię Jezus jest naturalnym Synem swego Ojca niebieskiego, my natomiast dzięki Synostwu Boga, z Nim i przez Niego, i w Nim jesteśmy synami przybrania, adoptowanymi przez łaskę. Mocą tej łaski i podniesionej natury nasze akty stają się również aktami dziecięctwa Bożego i przez to Dziecię oddajemy Ojcu w Duchu Świętym wszelką cześć i chwałę. Jak zaś Dziecię rosło i pomnażało się w łasce, w mądrości i latach przed Bogiem i ludźmi (por. Łk 2, 40 i 52), tak również dziecięctwo nasze rośnie w miarę, jak pomnaża się rozumienie i wykonanie dziecięctwa duchownego. Dziecięctwo bowiem nie jest jakąś pieczątką, jakąś martwą formą, ale jest życiem! Żyje ono przez łaskę w uczestnictwie natury Bożej, rozwija się pod wpływem wiary, nadziei i miłości, jako też innych cnót wlanych i strojne jest w dary Ducha Świętego, które kierują wychowaniem dziecięctwa Bożego. […]

Dziecięctwo duchowe dojrzałością i rozwojem

Dziecięctwo to dojrzałość wiary, to utwierdzenie się w prawdzie i w ufności w łaskę, to pomoc Boga i branie z niej w pełności, to miłość, która nie pyta, tylko czyni prawdę w prostocie wykonania, jednym słowem dziecięctwo duchowne to rozwój w duszy łaski, jej cnót, darów i owoców wlanych, to życie Boga, które pod wpływem łaski i rosnącej miłości w ofierze ze siebie, dokonuje się w prostocie dziecka.

W tym dziecięctwie łaski obcują ze sobą Ojciec i dziecko, Matka i dziecko, i cała duchowa rodzina tych, co wierzą i czynią. Ojcem jest Bóg, którego ojcostwo jest Jego naturą; On rodzi swego Boskiego Syna równego sobie w naturze, który też z miłości dla Ojca stał się człowiekiem, aby mu zdobyć wiele dzieci przybranych i uczestniczących w ojcowskiej naturze Boskiej. Bóg Ojciec i Bóg Syn przelewają sobie wzajemnie miłość, która jest Bogiem, Duchem miłości Ojca i Syna. Tak w tym dziecięctwie Bożym na ziemi Ojciec niebieski jest jego twórcą, Syn Jego, Słowo Wcielone jest wzorem, a Duch Święty, będąc miłością Ojca i Syna, rozlewa tę Boską miłość w duszach (por. Rz 5, 5) i sercach przez łaskę dla tych, co się rodzą nie ze krwi ani z ciała, ani z woli męża, ale z Boga, i stają się mocą tego Ducha Świętego dziećmi Bożymi (por. J 1, 13), dziećmi Boskiego dziewictwa i dziewiczego synostwa, i dziełem duchowego narodzenia. W tym dziecięctwie Bożym synów, którzy naturalnie rodzą się z ojca i matki, w sposób nadprzyrodzony bierze udział cała Trójca Święta, mocą Ducha Świętego czyniąc przez łaskę dzieci natury dziećmi Bożymi” (Traktat o dziecięctwie duchowym).

Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD przez swoje doświadczenie duchowe nie tylko pozostawił świadectwo osobistego życia kontemplacyjnego, ale na gruncie polskim rozwinął charyzmat terezjański i duchowość dziecięctwa, o czym świadczą także jego pisma, które rozświetlają drogę naszego powołania do życia darem dziecięctwa.

Opracowała: s. Konrada Dubel, cscij

1 V   Św. Józefa Rzemieślnika
Święty Józef był głową Świętej Rodziny i jako taki jest głową i wzorem wszystkich rodzin chrześcijańskich.
2 V
Przez czystość serca naśladuj Maryję. Czym głębiej się uniżysz, tym bliżej będziesz Boga.
3 V   NMP Królowej Polski
Gdy 3 maja obchodzimy uroczyście święto Królowej Polski, niechże wszystkie polskie serca się ożywią i u stóp swej Królowej złożą nowe ślubowanie, że w sercach naszych Maryja zawsze będzie Królową, a w ustach naszych i duszach - nigdy nie będzie dosyć o Maryi!
4 V
Wszystko przez Maryję Jezusowi ofiaruj - im więcej cierpieć będziesz, tym bliższy będziesz Bogu.
5 V
Dziecięcą miłość do Najświętszej Maryi Panny staraj się nabyć - zanoś przed Nią kwiaty uczuć i bukiety cnót i z ufnością Jej wzywaj, ofiarując przez Nią uczynki Jezusowi.
6 V
Prawdziwa wielkość człowieka jest w tym, co człowiek od Boga otrzymał, i w tym, co człowiek dla Boga i bliźnich dobrego zrobił.
7 V
Maryja jest najściślej złączona z Trójcą Najświętszą, jest najgodniejszym Jej mieszkaniem.
8 V
Nazywamy Maryję tym, co Jej Imię głosi: Gwiazdą morza, bo tak jak żeglujący przez gwiazdę kierują się do portu, tak my przez Maryję - Gwiazdę morza, kierujemy się do chwały nieba.
9 V
By służyć Bogu wszystko upiększaj radością, bo służyć Bogu znaczy królować.
10 V
Łaska niech cię ożywia, wiara karmi, nadzieja podnosi, miłość rozwesela.
11 V
Staraj się być żywym „tabernakulum” i w nim adoruj to Słowo, które ciałem się stało i zamieszkało nie w tabernakulum ale „w Nas”.
12 V
Niech łaska Dzieciątka niesie ci duchową radość we wszystkich twoich cierpieniach i przyniesie codzienne żniwo świętości.
13 V
Nie lękaj się o siebie, bo o tobie myśli Dzieciątko Jezus i Jego Matka Najświętsza.
14 V
Przebywaj myślą w tabernakulum, bo tam jest cały Jezus, ze swoim dziecięctwem, ze swoim Ogrójcem i Kalwarią, ale także cały ze swoim Zmartwychwstaniem i ze swoją chwałą - niech ta chwała będzie twoim dziedzictwem.
15 V
Nie smuć się - w cierpieniu i opuszczeniu najlepszym przyjacielem jest zawsze Pan Jezus.
16 V
W twoim opuszczeniu i samotności potrzebna ci siła Boża - dar męstwa, by cierpliwość była większa niż ból, a radość duchowa większa, niż cierpienia ciała.
17 V
Choroba i cierpienie niech ci będzie drogą do nieba - a do nieba idzie się z miłością.
18 V
Często powtarzaj: Bądź wola Twoja, by w niej umacniała się twoja cierpliwość i miłość.
19 V
Dobra doczesne dane są ludziom nie do wynoszenia się nad drugich, lecz do czynienia dobrze i do pełnienia uczynków miłości i miłosierdzia.
20 V
Jestem synem wielkiej Królowej, ale to nie daje mi znaczenia ani zacności w oczach Bożych, jeśli uczynki moje nie będą świadczyły o szlachetności i wysokości mego pochodzenia.
21 V
Czystość serca i czystość ciała, miłość Bożą i miłość bliźniego, pokorę i prostotę racz mi wyprosić Matko najukochańsza, Pani najjaśniejsza.
22 V
Cześć do Maryi rozszerzaj przykładem i słowem. Poczytuj sobie za największą łaskę, jeżeli pozwoli ci siebie umiłować nade wszystko.
23 V
My zaś w Owocu Maryi - Synu Bożym, znajdujemy podobieństwo do Boga, prawdziwą radość i wielkość.
24 V
Z aniołami idąc w zawody - pozdrawiajmy Matkę Boga naszego, Jezusa Chrystusa, czerpmy z pełności Jej łaski i błogosławmy z Nią i przez Nią błogosławiony Owoc Jej żywota, byśmy przez Nią przyszli do Jezusa, a przez Jezusa do Trójcy Najświętszej, której chwała i cześć na wieki!
25 V
Między osobami ludzkimi nie ma drugiej tak wysokiej, tak Bogu bliskiej, tak nam drogiej, jak osoba Matki Bożej, Matki Jezusowej.
26 V
Do kogóż Cię porównam, Panno Święta? Święci lubili nazywać Cię Gwiazdą Morza, czyli gwiazdą naszego życia, prowadzącą nas jak rozbitków płynących do przystani.
27 V
Maryjo, spraw abym mieszkał w Sercu Jezusa, który słodki i pokorny udziela pokornym łaski. Niechaj w Nim będzie mieszkanie moje z Tobą na wieki.
28 V
Szczególnie ćwicz prostą dziecięcą wiarę, ufność i miłość, bo to podstawa dziecięctwa.
29 V
Uczcie się cierpieć – a cierpienia, które macie w radość miłości zamieniajcie.
30 V
Kwiat złoty to miłość, którą osłania szara pokora – „dwie siostry”, które poznaje się po kolorze, ale złączone są w jedności.
31 V
Uświęcajcie siebie i bliźnich przez małą drogę dziecięctwa - przez pokorę, prostotę i radość.

1 IV
Zamieniaj twoje cierpienia w miłość, która jest czynem: pokorą, cierpliwością, pokojem, ufnością, ofiarą i oddaniem.
2 IV
Miłość jest wejrzeniem dziecka na dobroć i miłosierdzie Ojca.
3 IV
Staraj się więc o radość ducha – wewnętrzny duchowy rozmach, bo to więcej leczy niż lekarstwo.
4 IV
Formą twojej modlitwy niech będzie Ojcze nasz...; formą umartwienia - ofiarność gotowa na wszystko, a formą apostolstwa niech będzie miłość.
5 IV
Jeśli chcesz być prostą i pokorną - musisz okupić to wewnętrznym cierpieniem, czyli zwyciężaniem siebie.
6 IV    5. Niedziela Wielkiego Postu
Modlę się bardzo za was, byście w krzyżu zachowały zawsze pokój i nadzieję zwycięstwa.
7 IV
Pokora uczyni cię wielką – miłość pokorna uczyni cię świętą.
8 IV
Gorąca miłość do Matki Bożej i dziecięca ufność uchroni nas od złego. Ona prowadzić nas będzie jak Jezusa i do Jezusa, jak prowadziła Jana i Apostołów.

9 IV
Kiedy przypomnimy sobie grzechy nasze, nie wstydźmy się ucałować stóp Jezusa Ukrzyżowanego – niechże nas to pobudzi do skruchy serdecznej i wielkiej ufności w Boskie Miłosierdzie.
10 IV
Wiara i nadzieja są cnotami „podróży”; u celu podróży, to jest w niebie, obie ustępują i robią miejsce miłości – miłość nie ustanie (por. 1 Kor 13, 8), bo nawet już na tej ziemi możemy kochać Boga tak, jak Go kochać będziemy w niebie.
11 IV
Pokuta odsuwa od nas wszelką przeszkodę, jaką jest grzech, największą zaporę do zjednoczenia się z Jezusem.
12 IV
Nadzieja jest źródłem naszej energii i stałości, oddziela nas od dóbr i rozkoszy świata, odrywa nas od rzeczy doczesnych, otwiera nam niebo i sprawia, że patrzymy tylko na niebo i do nieba dążymy.
13 IV   Niedziela Palmowa
Ten Król, przychodzi dziś nie na to, by się wznieść ponad ludzi przez blask chwały – tylko po to, by powalić pod stopy wielkość pychy ludzkiej.
14 IV
Ojciec Niebieski na wspomnienie krwawej męki Swego Syna usunie ciemności, duszę obleje jasnością, ból uciszy; bojaźń ustąpi ufności bez granic i miłosierdzie znajdziesz u Pana.
15 IV
Nie szukaj szczęścia własnego, lecz umiej poświęcić je tym, którzy giną – tak przyprowadzisz Panu szeregi braci i wtedy ten dzień twój, który ci Pan uczynił, będzie dniem zbawienia dla dusz.
16 IV
Troska o duszę drugich jest obowiązkiem każdej duszy miłującej Boga.
17 IV    Wielki Czwartek
Nigdy nie traćmy z myśli tej wielkiej prawdy, iż my wszyscy współuczestniczymy z kapłanem i Chrystusem w ofiarowaniu i ofiarowaniu się.
18 IV    Wielki Piątek
Krzyż jest mocą naszą – całe życie wyznawców Chrystusa, prowadzące przez cierpienia do chwały, jest przedstawione przez samego Zbawiciela jako droga krzyża: „Kto chce iść za mną, niech weźmie krzyż swój” (Mt 16, 24).
19 IV   Wielka Sobota
Pamiętajmy, że nigdy Bóg nie czuje się tak Bogiem, jak wtedy, gdy do serca swego przykłada serce żałującego i opłakującego swe winy grzesznika.
20 IV   Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
Z otwartych ran Jezusa Zmartwychwstałego płynie radość. Te cudowne rany mówią głośniej niż jakiekolwiek słowa, uczą wiary i ufności, mówią o nieskończonej miłości i miłosierdziu Boga względem nas.
21 IV   Poniedziałek Wielkanocny
Gdy cierpienie nas dotyka, potrzeba nam nadziei, a zmartwychwstanie jest fundamentem tej nadziei, że spodziewamy się Bożej pomocy i łaski.
22 IV
Radość niech będzie twoją ozdobą – uśmiech niech często zastąpi słowo, by „Słowo”, które jest życiem, miało swą pełność w Tobie.
23 IV
Cierpienia są dowodem Bożego zaufania i znakiem, że jesteśmy dojrzali, by uczynić coś dobrze.
24 IV Nie bądźcie smutni – bo smutek jest jako robak w pięknym jabłku; z wolna toczy go i rozkłada i wreszcie niszczy pełność jego.
25 IV
W Boskim Sercu Chrystusa nie ma sprawiedliwości, tylko miłosierdzie dla żałującego grzesznika.
26 IV
Jeśli tutaj ktoś z nas ponosi utrapienia, jeśli tu cierpieć i pod krzyżem uginać się musi – patrzmy dalej, bo miłosierdzie Boże jest z nami, tylko nie traćmy ufności w Bogu.
27 IV   Niedziela Miłosierdzia Bożego
Nadzieja jest kluczem do skarbów miłosierdzia Bożego.
28 IV
Sursum corda – Pan Jezus cię kocha i ty Go kochaj, a w miłości Jego znajdziesz wesele, jakiego świat dać nie może!
29 IV
Idźcie do Boga z nadzieją, która umie korzystać w ufnej modlitwie z darów dobroci Ojca i z Jego miłosierdzia.
30 IV
Tylko „mały” jest tak mocny całą potęgą miłości Bożej i oddania się tej miłość, by spełniać apostolstwo Miłości.

Według Ewangelii dzieje św. Józefa złączone są z dziecięctwem Jezusa – to dzieje radości i bólu, dzieje ofiary i miłości. Wielkość cnoty i heroizm św. Józefa przedstawiają się na tle dziejów Dzieciątka Jezus, które jest największą ozdobą i chwałą św. Józefa. Ta wielkość i chwała św. Józefa ma jedną cechę: wszystko w jego stosunku do Dzieciątka Jezus jest takie proste, tak naturalne a zarazem tak niewymownie nadprzyrodzone.

Prośmy, byśmy pod opieką św. Józefa umieli naśladować Dzieciątko Jezus tak, jak on, tak je kochać, jak on Je kochał, i tak się dla Niego poświęcać, jak on to czynił, i byśmy pod jego opieką razem z Dzieciątkiem Jezus wzrastali w mądrości i w łasce, i w latach świętego Bożego dziecięctwa. Amen.

DZIEŃ I.   Z JÓZEFEM, POKORNYM SYNEM DAWIDA

Bóg pokornym daje łaskę (Jk 4, 6)

Bóg każdemu daje łaskę według przeznaczenia do jakiegoś dzieła. Tych zaś, których wybiera do jakiegoś dzieła, tak przygotowuje i usposabia, by byli zdolni je wykonać. Otóż, św. Józef, po Matce Najświętszej, miał najwyższe obowiązki. Jako głowa Świętej Rodziny, Oblubieniec Matki Boga, według prawa ojciec Syna Bożego, przedstawiciel Ojca niebieskiego, Jego „sekretarz” w dziele Wcielenia, był przygotowany przez Boga do wypełniania tych zadań, uposażony w te szczególne cnoty, które miały rozświecać ubogi domek cieśli z Nazaretu.

Karty Pisma Świętego mało podają szczegółów o życiu św. Józefa. Kto chciałby pisać jego żywot według źródeł, jakie zostawili ewangeliści, znajdowałby tylko wypadki, które się łączą z dziecięcymi latami Jezusa. Poza tym całe życie Józefa jest w cieniu codziennej pracy przy warsztacie, ukryte, pokorne, pełne trudu.

Jezu, Maryjo, Józefie - Wam oddaję się w opiekę.
Sprawcie, bym nigdy nie wychodził z domu Ojca mego,
lecz wiecznie mieszkał w Sercu Jego pokorny
.

DZIEŃ II.   Z JÓZEFEM, UBOGIM CIEŚLĄ…

Bóg wybrał ubogich tego świata
na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa (Jk 2, 5)

Życie św. Józefa - to życie ubogiego cieśli, nie było ono wolne od starań i trosk o byt codzienny, od trudnych i niebezpiecznych wydarzeń, od trudów i wygnania, które jednak znosił z mężnym sercem.

Choć pochodził z rodu Dawida i był spokrewniony z królami, to ten fakt, który w oczach świata, uważany jest za wielką godność, w oczach Boga jest mało znaczący, jeśli nie jest złączony ze szlachectwem ducha. Szlachetnych według urodzenia jest wielu, lecz szlachectwo ducha i serca jest rzadsze, owszem, nader mało jest takich, którzy w ubóstwie i materialnych troskach zachowują godność człowieka i dziecka Bożego.

Godność człowieka mierzy się jego zbliżeniem się do Osoby Boga, stąd życie św. Józefa jest skarbnicą, z której mogą przeobficie czerpać pokrzepienie i pomoc wszystkie stany, wszystkie wieki i narody, i to nie tylko w duchowych potrzebach, ale i w doczesnych.

Święty Józefie Ojcze i Opiekunie Dzieciątka Jezus
wyjednaj mi łaskę duchowego ubóstwa!

DZIEŃ III.   Z JÓZEFEM, PRZECZYSTYM OBLUBIEŃCEM

Błogosławieni czystego serca,
albowiem oni Boga zobaczą (Mt 5, 8)

Józef był Oblubieńcem, mężem Dziewicy. Samo imię Oblubieniec głosi coś czystego, coś jednoczącego duchowo, coś co przechodzi z duszy do duszy i jednoczy je. Mówiąc Oblubieniec i to Dziewicy, najczystszej, niepokalanej, nienaruszonej podwajamy pojęcie tej czystości u św. Józefa: Józef stróż Dziewicy i stróż dziewic!

Józef przyjął Maryję nie tylko jako swą Oblubienicę, ale jako Oblubienicę Ducha Świętego, łącząc się z Nią tą miłością Boga, która oczyszcza wszelki zmysł i udziela się, raczej przelewa się z serca do serca najczystszą miłością Boga.

Dlatego św. Józef jest stróżem czystości wszystkich, szczególnie kapłanów, przez których posługę przychodzi łaska, jakby nowe Wcielenie Boga w dusze ludzkie, ale także jest stróżem czystości osób zakonnych, które w duszach swoich przez tę łaskę mają ponawiać tajemnicę Wcielenia.

Przeczysty Oblubieńcze, św. Józefie, uwolnij mnie od trosk i zamętu tego świata, abym starał się zawsze podobać Ojcu (por. 1 Kor 7, 32) i dostąpił pokoju, i radości ludzi czystego serca.

DZIEŃ IV. Z JÓZEFEM SPRAWIEDLIWYM

A mój sprawiedliwy z wiary będzie żyć,
jeśli cofnąłby się, nie upodoba sobie
moja dusza w nim (Hbr 10, 38)

Ewangelista nazywa św. Józefa sprawiedliwym (por. Mt 1, 19). Nie bez głębszej myśli rzucone zostało to słowo w Ewangelii, jako posiew cnót ukrytych. Sprawiedliwość jest bowiem wytrwałą i stałą wolą, która oddaje każdemu, co mu się należy. Podstawą jego sprawiedliwości była wiara, a cechą była modlitwa.

Świętemu Józefowi Bóg powierzył co miał najdroższego, to jest swego Boskiego Syna, i odstąpił mu nad Nim swoją władzę ojcowską; gdy zważymy, że jemu oddał w opiekę najkosztowniejszy klejnot Trójcy Najświętszej, jako Oblubienicę Niepokalaną Dziewicę i Matkę swego Syna, to obraz tego męża występuje w niepojętej piękności i godności.

Bo czyż Bóg mógłby powierzyć mu takie skarby, gdyby on nie miał istotnych wartości i zalet do wypełnienia tego zadania? Czyż Bóg wybrałby go, gdyby świętość tego męża nie była wyższa nad jego królewskie szlachectwo? Czy na jego sercu spoczywałby Syn Boży i dałby mu się nosić, karmić i pieścić? Czy stałaby przy nim w blaskach czystości Niepokalana Dziewica, gdyby on nie był mężem pełnym sprawiedliwości i utwierdzonym w łasce u Boga? Zaiste, to krótkie słowo: „był mężem sprawiedliwym” (Mt 1, 19) zamyka wszystkie pochwały i godności.

Święty Józefie, mężu sprawiedliwy, pomóż mi żyć w wierze w Syna Bożego,
który mnie umiłował, i samego siebie wydał za mnie.

DZIEŃ V.   Z JÓZEFEM, MĘŻEM UFNEJ WIARY

On to wbrew nadziei uwierzył nadziei (Rz 4, 18)

Z modlitwą, pełną wiary, łączy się u św. Józefa mężna ufność, ta ufność, która nie tylko zdaje się na opatrzność ojcowską Boga, lecz także daje ze swej strony wszelki wysiłek, by obietnica się spełniła. Nie zostawił Dziecięcia potędze Boga, w którego wierzył, lecz wziął Dziewicę i Dziecię… Ta wiara zamienia się w pełną ufność, kiedy wśród piętrzących się cierpień zachowuje pokój w pełnieniu woli Bożej. Ta wiara i ufność okazują się rosnącą miłością, kiedy jako wzgardzony przez otoczenie cieśla znosi swoje położenie, rosnąc ze swym przybranym Synem w cierpieniu, w łasce i mądrości.

Za wzorem św. Józefa módlmy się spojrzeniem ufności.
Wejrzenie prostoty dziecka i spotkanie się z okiem Stwórcy wystarczy,
żeby zrozumieć, iż Ojciec, nie odmówi nam niczego….

DZIEŃ VI.   Z JÓZEFEM POSŁUSZNYM

Jezus odpowiedział:
«Pierwsze jest przykazanie: Słuchaj, Izraelu... (Mk 12, 29)

Jakie było posłuszeństwo św. Józefa? Zjawia mu się anioł Pański we śnie i powiada: Zabierz Dzieciątko i Matkę Jego i uchodź do Egiptu (por. Mt 2, 13). A tu noc, i to ciemna noc, ani drogi może nie znał, ani środków nie miał. I rzeczywiście, była noc, nie tylko materialna, lecz tam była inna noc. Noc, gdzie trzeba było zapomnieć o swoim rozumie, o swojej woli. To była noc rozumu i noc woli, i noc roztropności czysto ludzkiej. Ale równocześnie było i światło wiary. Mocna wiara świeciła w tej nocy św. Józefowi, że nie kierował się swoim rozumem ani swoją wolą, ale kierował się objawioną wolą Bożą. To słuchanie, oddanie się i wypełnienie woli Bożej jest u niego najdoskonalsze.

Święty Józefie najposłuszniejszy, wstaw się za mną, abym zawsze wpatrywał się
w Twego przybranego Syna, słuchał słów Jego, kochał Go każdym ruchem ręki,
każdym uderzeniem serca, każdym spojrzeniem oka.

DZIEŃ VII.   Z JÓZEFEM MILCZĄCYM APOSTOŁEM SŁOWA WCIELONEGO

W milczeniu i nadziei,
w ciszy i ufności jest wasza siła (Iz 30, 15)

Święty Józef to pierwszy apostoł, pierwszy ewangelista i obrońca Zbawiciela. Jest on również pierwszym milczącym i najważniejszym świadkiem cudownych tajemnic Wcielonego Boga. Największe i najpiękniejsze misteria dziecięctwa i wiary mają w nim poręczyciela. Bóg wybrał go do tych wielkich tajemnic miłości, aby je widział i dawał świadectwo prawdzie. A Józef niósł to Słowo, tego Jezusa w dalekie kraje, nie w ustach jak Apostołowie, ale na własnych ramionach, on Go okazał poganom w Egipcie, on Go bronił przed śmiercią i głodem, on Go wychował i wykarmił. Wszyscy inni przepowiadali nam Jezusa. Józef nam Go zachował.

Jego wielkość jest wielkością milczącą, która nie objawia się słowami, ale czynami, cierpieniem i ofiarą. A przecież w rodzinnym życiu w Nazarecie był na pewno duszą oddania się i poświęcenia. Gdy Maryja chowała w sercu i rozważała, co słyszała o Dzieciątku (por. Łk 2, 51), on również chował w sercu, ale równocześnie poświęcał swoje siły na Jego utrzymanie, by dobrze było Bogu „Małemu”.

Święty Józefie, milczący apostole Słowa Wcielonego,
bądź moim ojcem i kierownikiem w codziennej modlitwie i apostolstwie dziecięctwa
.

DZIEŃ VIII.   Z JÓZEFEM, UKRYTYM W PIĘKNIE PROSTOTY

Życie jego jest ukryte z Chrystusem w Bogu,
stąd całe piękno syna królewskiego wewnątrz
(por. Kol 3, 3; Ps 45, 14).

Życie św. Józefa to zarazem głębia ukrycia, ale i pokorna, wytrwała prostota codziennego trudu dla miłości Boga. To również jakby uprzednie uczestnictwo w ofierze Jezusa Chrystusa, w którym wszystko poświecone jest rzeczywistej, choć ukrytej ofierze miłości. Żadna próba tej prostoty nie wywraca, bo regułą jej jest wola Boża.

Stąd chwała św. Józefa jest cała wewnątrz, wszelka wielkość jego, jak i wszystkie skarby Maryi i Jezusa są ukryte przed naszymi oczyma. Św. Józef jest sekretarzem Boga w dziele Wcielenia, są mu powierzone wielkie tajemnice. Nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić sobie jego życia wewnętrznego, jego stosunku do Jezusa i Jego Matki. Dusza jego tonęła w najwyższym widzeniu wiary, zanurzona w głębinach miłości i zjednoczenia z Bogiem. W życiu jego, tak prostym, a tak głębokim, tak ukrytym, a jawnym przed Bogiem, leży sekret jego świętości. Wszystkie dusze, które zmierzają do zjednoczenia z Bogiem, powinny wejść w to wewnętrzne sanktuarium i naśladować wewnętrzne akty tego życia, bo od nich najbardziej zależy świętość.

Św. Józefie, mistrzu życia ukrytego z Jezusem w Bogu,
prowadź mnie ku głębinom modlitwy, abym z prostotą dziecka
czynił wolę Ojca Niebieskiego i objawiał Jego miłosierną miłość.

DZIEŃ IX.   Z JÓZEFEM, ŚWIĘTYM CIENIEM BOGA OJCA

Bóg wybrał go przed założeniem świata,
aby był święty i nieskalany przed Jego Obliczem,
i z miłości przeznaczył go dla Siebie…(por. Kol. 1, 4)

Może najchwalebniejszym tytułem św. Józefa jest tytuł: ojciec Jezusa. Spośród miliardów ludzi na ziemi, jego jedynego, ubogiego cieślę z Nazaretu, Bóg nazwał ojcem swoim. Albowiem Ojciec Niebieski przelał na Józefa swoją powagę i władzę i zastępstwo na ziemi, i ten pokorny syn Dawida zajął na ziemi miejsce Boga. Jakie to cudowne! Jezus więc, Syn Ojca w niebie, nazywał św. Józefa słodkim imieniem: ojcze.

To ojcostwo św. Józefa, choć jest największym zaszczytem dla stworzenia przecież nabyte było za cenę wielkich ofiar, udręczeń i pracy. Misja Jezusa, w myśl Ojca Niebieskiego miała być do czasu zasłonięta w zaciszu Nazaretu. Ojciec Niebieski wybrał więc do strzeżenia tej tajemnicy męża sprawiedliwego, Józefa. Jako powiernik największej tajemnicy jest więc św. Józef jakby cieniem, który zakrywał blask Syna Bożego. Lecz zaiste, ten cień Józefa, który zakrywał blask Syna Bożego, sam był blaskiem!

Św. Józefa, Święty cieniu Boga Ojca, powierzam się Twojej przemożnej opiece, niech moc
 Twego wstawiennictwa kształtuje we mnie Jezusa, w którym Ojciec upodobał sobie!

Opracowanie: s. Koleta Bajda CSCIJ

W nowennie zostały wykorzystane rozważania Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD
z: „Opiekun Dzieciątka Jezus”, Łódź 1999; „Ojciec i Opiekun”, Kraków 2008;
niektóre wezwania K. Wonsa z: „Cały Sprawiedliwy”.