Przeskocz do treści

Blog

1 II
Językiem ludzkim Bóg jest nazywany, by sercem ludzkim mógł być kochany.
2 II
Chciał Bóg wykazać w życiu Bogarodzicy, że istota świętości nie leży w czynach nadzwyczajnych, zewnętrznych, lecz zasadza się na wewnętrznym usposobieniu duszy.
3 II
Gdy się zaś ma lat 60 i więcej, czuje się, że się nic nie ma, w duszy i sercu pustka, pociechy prawie żadnej, natomiast jest poznanie nieudolności swojej i konieczności Miłosierdzia Bożego. I w takim stanie nie trzeba się silić na uczucie; byłoby to bezcelowe i byłby zawód; natomiast należy żyć wiarą, ufnością i miłością.
4 II
Bez modlitwy nie ma Boga w duszy, nie ma Boga w Zgromadzeniu.
5 II
Powołanie podobne jest do skarbu ukrytego w roli, który, gdy znalazł człowiek, skrył, a przejęty radością, poszedł i sprzedał wszystko, co miał. Pełne powołanie to niebo w duszy.
6 II
Zawsze, ale dziś więcej niż kiedykolwiek należy przypominać sobie i drugim, że mamy Ojca w niebie i że w obrazie Dzieciątka cała miłość Ojca się mieści.
7 II
Chrystus poznany jest w poznającym, i Chrystus miłowany jest w miłującym.
8 II
Karmel wybrał to, co go czyni najbliżej Boga. Bowiem prawdą jest, że najbliżej Boga jesteśmy w modlitwie: czy ona będzie ciągłym ćwiczeniem obecności Boga, czy będzie kontemplacją, czy jednoczeniem się w Eucharystii.
9 II
Dziecięctwo to dojrzałość wiary, to utwierdzenie się w prawdzie i w ufności w łaskę, to pomoc Boga i branie z niej w pełności, to miłość, która nie pyta, tylko czyni prawdę w prostocie wykonania.
10 II
Pana Jezusa miej zawsze u siebie w myśli, w pamięci, we woli i kochaj Go tym więcej, im mniej czujesz, że Go kochasz. Bo miłość nie jest tylko uczuciem, miłość jest aktem woli i okazaniem uczynku.
11 II
Pomnij, o, chrześcijaninie, że Imię Matki Dziewicy jest pierwszym imieniem, które pozdrawiaj przestępując próg domu, idąc w drogę, imając się pracy i krzyża. Ono jest nadzieją duszy, pociechą w pracy i cierpieniu, zdrowiem w chorobie.
12 II
Kiedy się modlisz, to kochaj; kiedy pracujesz, kochaj; kiedy cierpisz, kochaj, kiedyś zniechęcona, czy smutna, kiedy ci się zdaje, że nie kochasz Boga, kochaj, i chodź w tej miłości, choćby bez uczucia miłości.
13 II
Wykonanie uczynku jest miłością; z latami uczucie znika, a zostaje ćwiczenie cnoty na sucho. Jednak nie jest sucho, bo łaska, która jest w duszy, zrasza, daje wzrost i dojrzałość z plonem.
14 II
Królestwo Boże w was jest, i gdy braknie formy zewnętrznej, uzupełnia ją pełność wewnętrzna. Wszak Pan Jezus błogosławi, nawet bez monstrancji, bo monstrancją Jego, to serce w Nim rozmiłowane.
15 II
W stosunku do drugich szukać zawsze dobra, bo w każdej duszy, choćby najwięcej przyduszonej, jest coś dobrego. To dobro wydobyć, pomnożyć, z niego wyprowadzić inne, to umiejętność dzisiejszego apostolstwa.
16 II
Więcej czyni miłość niż słowa, więcej modlitwa niż kazanie, najwięcej ofiara z siebie całkowita w duchu miłości Dzieciątka, bo dzieci wszędzie mają przystęp, a swoją prostotą więcej apostołują niż dorośli pokutą i dziełami.
17 II
Życzę wesela, zawsze w górę, zawsze ku słońcu. Smutki są zabójcze i dla duszy, i dla ciała, uśmiechaj się wesoło, a smutki za siódmą górę wysyłaj. Nie wolno się zatruwać, lecz życie zawsze odnawiać.
18 II
Tak będzie najlepiej, jak wola Boża pokieruje. Wszak Bóg nas kocha nieskończenie i cokolwiek nas spotyka, to dla naszego dobra - stąd miłującym wszystko obraca się ku dobremu.
19 II
Zostaw wolną rękę Panu Jezusowi, bo On jednym spojrzeniem łaski mocen jest uczynić cię świętą.
20 II
Zdaje mi się, że radości najwięcej potrzebujemy. Jest ona objawem tej miłości, którą kochamy Boga.
21 II
Sobą się nie przejmuj ale Bogiem w sobie. Kochaj Go spojrzeniem miłosnym.
22 II
Dziś więcej niż kiedykolwiek potrzebujemy tego wzajemnego umacniania w tym, co nam jest najdroższe: w wierności dla Boga, w posłuszeństwie dla Kościoła.
23 II
Nie sil się na wysokie drogi, chodząc w prostocie wiary ? sam Jezus cię podniesie i nauczy czego nie umiesz.
24 II
Tak dużo się za Was modlę, że jeśli świętymi nie będziecie, to albo ja nic nie wart, albo Wy do niczego.
25 II
W twoich trudnościach, czy co możesz lub nie możesz, zawsze się módl, bo modlitwa to wszechmoc prosząca.
26 II
Przeszkody i lęki nie są murem ani przedmurzem, są tylko płotkiem. Wystarczy przeskoczyć.
27 II
Trudności przychodzą i przechodzą. Bóg zawsze ten sam i bardzo blisko. Trzeba, byśmy i my byli blisko Niego.
28 II
Gdy źle się dzieje ? konkluzja bardzo prosta, bądźmy dobrymi ? kochajmy Boga, Kościół, uczmy przykładem najpierw, potem słowem, wreszcie umacniajmy Królestwo Boże w nas i w drugich modlitwą.

W niedzielę 20 stycznia 2019 r. w Domu Pamięci Sługi Bożego Anzelma Macieja Gądka w Marszowicach odbyło się tradycyjne coroczne kolędowanie. Już od 10 lat, odkąd w parafii Niegowić posługują siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus, w trzecią niedzielę stycznia, do zrekonstruowanego domu rodzinnego Gądków przybywają mieszkańcy Marszowic i parafianie na wspólne świętowanie radości z Narodzenia Pańskiego. Sługa Boży niejednokrotnie wspominał, że w dzieciństwie razem ze swoim ojcem Antonim budował szopkę, przygotowywał gwiazdę i potem z kolegami chodził po kolędzie. W domu rodzinnym już uczył się miłości do Dzieciątka Jezus.
W tym roku przybyło do "domu Maciusia" ok. 50 osób, rodziny z dziećmi, wiele z nich w strojach krakowskich, niektórzy wcieleni nawet w role postaci jasełkowych. Obecni byli także członkowie rodziny Sługi Bożego. Zapalone przed Domem Pamięci pochodnie rozświetlały miejsce przed figurką Dzieciątka Jezus i drogę do chaty Gądków.
Na wstępie spotkania jedna z sióstr odczytała Ewangelię Łk 2, 8-21, po czym ks. proboszcz Paweł Sukiennik, w ramach wizyty duszpasterskiej, poświęcił cały dom i zainaugurował kolędowanie. Na instrumencie przygrywała Agnieszka Długosz z Niegowici. Część kolędników rozlokowała się w izbie, inni zaś w galerii. Mimo to, dzięki nagłośnieniu, wszyscy doskonale się słyszeli, a nawet znalazł się dobry sposób kolędowania "na życzenie" z kolędniczka zredagowanego przez siostry jeszcze w 2010.
W połowie wspólnego świętowania, gdy kolędnicy już ustawali, siostry z łódzkiej postulacji i z niegowickiej wspólnoty, poczęstowały ich tradycyjnymi "bułeczkami marszowickimi" i rogalikami z herbatą. W efekcie słodkiego posiłku kolędnicy nabrali ochoty na dalszy radosny śpiew. Wysłuchali też poematu Sługi Bożego o Dzieciątku Jezus, który odczytała jedna z sióstr.
Na koniec jedna i druga "izba kolędnicza" stanęła do wspólnej z siostrami fotografii. Na pożegnanie kolędnicy otrzymali skromne dary, zapowiadając swoją wizytę równo za rok, a wcześniej jeszcze wezmą udział w obchodach 135.urodzin Maciusia, swego rodaka.

s. Konrada od Serca Bożego Dzieciątka

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Najmilsi w Chrystusie. Nie ma chyba między wami nikogo, kto by nie słyszał tego słowa Kościół święty, nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę co to jest. Więc dziś przy Bożej pomocy pomówimy o tem. Rzecz będzie nieco trudna, i nieco może nie tak zajmująca, jak inne kazania, jednak szczególnie w tych czasach bardzo ważna. Dwie bowiem wojny można zauważyć, na tym świecie, jedna kiedy bije się naród z narodem lub narody z narodami i to bez wątpienia jest wielkie nieszczęście ale rzadkie. Druga wojna jest ustawiczna, ciągnąca się przez wszystkie wieki i ta wojna jest wojną ludzi przeciw Kościołowi świętemu, albo przeciw Chrystusowi. Kiedy Żydzi przybili Syna Bożego do Krzyża, kiedy On skonał i został pogrzebany, myśleli w swej nienawiści, że wszystko skończone. Tymczasem Chrystus nie tylko zmartwychwstał, nie tylko wstąpił do nieba i siedzi królując na prawicy Ojca, lecz On żyje i króluje na ziemi. Jego nauka, Jego Ewangelia, On sam żyje w Kościele swojem, który założył. Stąd nie wystarczyło Żydom i bezbożnym zamordować Chrystusa raz, oni wiedząc że Go teraz nie dosięgną, prześladują Go przecież w Jego Kościele. Od początku istnienia Kościoła, aż do naszych czasów i aż do skończenia świata Kościół Chrystusowy był, jest i będzie prześladowany ? bo on jeden jest fundamentem prawdy, on jeden walczy przeciw złemu, on jeden podaje prawdę ? on jeden prowadzi ludzi do Boga. Historyę Kościelną można by nazwać ? jedną ciągłą wojną o prawa Boskie na ziemi.

Każdy chrześcijanin, nie tylko jak nazwa wskazuje, jest uczniem Chrystusa, lecz równocześnie jest członkiem rodziny chrześcijańskiej tj. Kościoła. Kościół bowiem założony przez Jezusa Chrystusa, to jedna wielka rodzina po całem świecie rozsiana, w której Ojcem jest sam Chrystus Pan i jego zastępca Biskup Rzymski, w której chrześcijanie są synami ? którzy też słusznie między sobą nazywają się braćmi w Chrystusie.

Dlatego ? jeśli chrześcijanin chce dobrze poznać siebie samego swój cel, swoją godność, swoje obowiązki, musi także poznać Kościół św., którego jest członkiem. Ten Kościół Chrystusowy na ziemi jest tak piękny, tak chwalebny, że język ludzki obrazu tego nie może przedstawić; trzeba by sam ten Kościół Boży wam stawić przed oczy, zasłonę z niego jakby zdjąć, abyście w zachwycie mogli nań patrzeć. Gdy jednak to niemożebne, mówił będę jak umiem i Boga proszę, aby gdy słowa słyszeć będziecie, sam Duch Święty wam otwierał zrozumienie i wiarę w jeden święty powszechny i apostolski Kościół.

Trzy punkta będą omówione:

     I.  Co to jest Kościół

     II. Jakie dobra daje nam Kościół

   III. Co my winniśmy Kościołowi

Cóż to jest Kościół. Są na świecie rozmaite instytucje, stowarzyszenia, związki, które mają za cel już to szerzyć oświatę podtrzymywać dobrobyt, zapewnić człowiekowi szczęście na ziemi. Taki jest i cel państwa, które ma na celu dobrobyt doczesny swych obywateli. Lecz człowiek ma jeszcze inny cel prócz doczesnego. Ma być obywatelem wieczności, ma mieć życie wieczne w niebie. Któż go do tego przygotuje. Oto jest na to założona przez Chrystusa społeczność, której zadaniem jest przygotować ludzi na cnotliwe życie, na szczęśliwą śmierć i na szczęśliwą pełną życia wieczność.

Jest to Kościół Chrystusowy. Jest on zaś społecznością wiernych Chrystusowych. Jest to społeczność wiernych chrześcijan, których wewnątrz ożywia wiara, nadzieja i miłość, zewnętrznie zaś łączy wyznanie tej samej chrześcijańskiej wiary, uczestnictwo w tych samych sakramentach, pod jedną głową niewidzialną, którą jest Chrystus i pod jego namiestnikiem widzialnym Najwyższym Biskupem Rzymskim. Tem jest ten Kościół Chrystusowy na ziemi, ściśle określony. Bo jeśli weźmiemy Kościół jako Ciało Mistyczne, którego głową jest Chrystus, to możemy powiedzieć, że Kościołem jest cały rodzaj ludzki, o ile się łączy z Chrystusem jako Głową i z Nim razem stanowi jedną wielką mistyczną rodzinę. Tak pojęty Kościół jest jeden i potrójny. Jest jeden, bo jest w nim jedność Głowy ? tj. Chrystus ? jest potrójny z powodu różnicy członków do niego należących. Jeden jest, bo jest to jedna rodzina i jeden Ojciec ? potrójny jest, bo trzy rodzaje są w nim braci, trzy klasy: jedni mieszkają na ziemi ? drudzy czekają w czyśćcu, trzeci cieszą się w niebie. Stąd mówimy że jest Kościół walczący ? na ziemi ? cierpiący w czyśćcu ? tryumfujący w niebie. Ten potrójny Kościół ? ta Matka ? to jakby trzy siostry ? córki jednego Ojca, różniące się tylko stanem, są to gałęzie trzy tego samego drzewa ? jakby potrójny postęp, w którym gospodarz niebieski, Ojciec rodziny zbiera żniwo: żniwo dojrzewające tu na ziemi ? żniwo zebrane i czyszczone w czyśćcu ? żniwo wyborowe zebrane w gumnach niebieskich.

Ten Kościół to duchowe Królestwo Jezusa Chrystusa, podobne do Królestwa ziemskiego; Założycielem jego jest Syn Boży. Obchodził on najpierw krainę ziemską i zapowiadał ? że przybliżyło się królestwo niebieskie ? położył pod ten Kościół fundament, tj. wiarę Piotra: Tyś jest Opoka a na tej opoce zbuduje Kościół mój ? a bramy piekielne nie przemogą go ? ustanowił Apostołów jako rządców ? uczniów jako urzędników ? dał temu Kościołowi prawa i władzę. (...) Uczył zaś Pan Jezus, że to Królestwo jego nie jest z tego świata, to znaczy, że cel jego i prawa i urządzenie nie jest takie jak mają Królestwa ziemskie, lecz że jest z nieba i za cel ma dobra niebieskie ? jednakowoż choć nie jest z tego świata ? jest przecież na tym świecie i używa jako środków dóbr tego świata i ma obywateli ludzi na tym świecie żyjących.

Jakiż jest skład tego Królestwa Bożego. Oto najwyższym Panem i Królem jest Jezus Chrystus ? zastępcą jego i namiestnikiem jest Biskup Rzymski. Dzieli się królestwo na prowincye ? na których czele stoją rządcy następcy apostołów Biskupi ? od nich zależni są niższego stopnia urzędnicy ? to jest kapłani ? wreszcie obywatelami są wszyscy wierni po całym świecie rozproszeni, a jednak złączeni. Jak z tego widzicie, to Królestwo podobne jest do państwa ? ale przecież zupełnie różne ? bo początek jego jest Boski ? zadanie jego jest uszczęśliwiać ludzi ? przede wszystkim w wieczności ? a obejmuje ludy nie jednego języka, kraju lecz wszystkie bez różnicy narodowości po całym świecie. Jest to państwo jedyne w swoim rodzaju, państwo we wszystkich państwach.

Że Kościół jest państwem więc ma i władzę. Ta władza jest potrójna, nauczania, uświęcania ? rządzenia czyli jest w Kościele Bożym urząd nauczycielski, urząd kapłański ? urząd pasterski ? stąd Ojciec Święty głowa Kościoła potrójną ma koronę czyli tyarę. (...)

Ślicznie się też nazywa ten Kościół św. Owczarnią. Niesie swoje owieczki ? pasie, karmi i pieści Jezus Chrystus Baranek bez zmazy, gładząc grzechy nasze ? i czyniąc nas podobnymi sobie przez chrzest, przez pokutę, przez ofiarę, przez śmierć.

Jest to ogród Chrystusowy, w którem drzewa i kwiaty zasadzone, gdzie Boski Ogrodnik obcina dzikie gałązki i uszlachetnia dziczki zaszczepiając w nich życie swoje ? gdzie siedem źródeł świętych Sakramentów bije dzień i noc; gdzie Duch Boży, jak wietrzyk łagodny tchnieniem swojem ożywia, gdzie rosa łaski rano i wieczór błyszczy na uczynkach wiernych, gdzie słońce Bożej miłości wszystko ogrzewa.

Jakie jest życie w Kościele Bożym?

Życiem Kościoła, duszą Kościoła jest łaska. Duch Święty Kościół swój ożywia, uświęca, sprawia że to wielkie Ciało Mistyczne żyje życiem własnem. Sercem zaś, środkiem w tem Kościele jest Eucharystia ? ten żywy Bóg z nami. Oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata. Ma i światło swoje Kościół, to są sakramenty św., żywe słowo przepowiadania, ma i odzienie, to są wszystkie zewnętrzne uroczystości. Płynie ten Kościół Boży, jako łódź Piotrowa, wioząca Chrystusa wśród świata. Różne burze miotają tą łódką ? ale ona pewna, bezpieczna, bo w niej jest Chrystus ? moc Boża. Tem jest Kościół. Jest on tak piękny ? tak wielki ? jeden święty, powszechny ? apostolski ? jeden prawdziwy ? jeden konieczny ? poza tym Kościołem Chrystusowym nie masz zbawienia. Kto dobrowolnie, wiedząc o Kościele Chrystusowym, poza nim zostaje ten zbawionym być nie może.

II. Co nam daje Kościół Boży, czyli co ten Kościół czyni na ziemi, szczególnie względem nas?

Wystarczy rzucić okiem, aby się przekonać. Kościół spełnia swe posłannictwo, jakie mu jego Boski Założyciel zostawił, to co Chrystus Pan czynił obcując między nami, to samo spełnia Kościół. Zachowuje prawdziwą wiarę. Podaje on naukę Bożą, objawioną, takową objaśnia, tłumaczy, praktycznie w życie wprowadza. Któż by z nas wiedział, co jest Bóg, jakie jego doskonałości, jaka cześć, jakie obowiązki, gdyby nie Kościół. Uczy on co jest złe, a co dobre, uczy, że dobrze czynić trzeba, aby się zbawić. Stąd podaje środki ? modlitwę, łaskę, umartwienia, ćwiczenie się w cnotach ? zaleca miłość Boga i miłość bliźniego ponad wszystko. Jest on ostoją, fundamentem wszelkiej wiedzy Boskiej i czuwa nad tem, by wiedza ludzka w pysze swej nie błądziła.

Posłannictwo Kościoła jest to samo, co Chrystusowe. Zbawiać dusze ludzkie. Stąd to Kościół z całym wysiłkiem pracuje aby zbłąkanych pogan, niewiernych przyprowadzić do poznania wiary ? stąd to te wielkie misye po wszystkich krajach pogańskich. Nie ma zakątka ziemi, gdzie by już głos tego Kościoła nie dotarł ? szuka też Kościół nie tylko tych którzy nie wierzą, lecz i swoje zbłąkane owieczki, chrześcijan wynajduje, by ich nawrócić, na powrót jak dzieci marnotrawne do domu sprowadzić. Zachęca wszystkich ludzi do pracy: Módl się i pracuj, jeśli chcesz być szczęśliwym w niebie i na ziemi, oto hasło. A że są w tej pracy przykrości, cierpienia, prześladowania, to Kościół sam z dziećmi cierpiąc zachęca je do walki, do cierpliwości, do wytrwania, aż wreszcie z nimi razem się cieszy i tryumfuje.

Jako Pan Chrystus przeszedł przez tę ziemię, czyniąc dobrze tylko, tak Kościół przechodzi przez wszystkie wieki ? narody, generacye, przez wszystkie miejsca, ludziom czyniąc dobrze ? miłość bliźniego prawdziwa, bezinteresowna ? to wyłączny przywilej Kościoła ? Instytucje ? ochronki, szpitale ? szkoły, zakłady ? uniwersytety, nauka, wszystko to wyszło i wychodzi z Kościoła. Uczynił Kościół ludzi braćmi, otoczył opieką niemowlęta, trędowatych ? niewolników a czyniąc tak dobrze, nic sobie nie przypisuje, lecz wszystko odnosi do Boga, Boga błogosławiąc i Bogu dzięki za siebie i za wszystkich składając. Aby zaś i przebłagać gniew Boski za grzechy dzieci, składa za nich na wszystkich miejscach Najświętszą Ofiarę, w której Bogu niesie w ofierze Chrystusa samego. Jest więc ten Kościół prawdziwem drzewem żywota, z którego kto pożywa otrzymuje życie duchowne na ziemi, a skarbi sobie wieczne. (...)

Czcijcie zatem Kościół Chrystusowy, tę Matkę świętą, pełną pieczy. Bo choćby najbardziej był prześladowany, on zwycięży, on zatryumfuje, a z nim tryumfować będzie, ten kto Kościoła bronił. Kto broni Kościoła, broni Chrystusa, kto bryzga błotem na Kościół, bryzga na Chrystusa. A zresztą pamiętajcie, że i wy jesteście Kościołem Chrystusowym. Sami się upodlacie, gdy kogokolwiek w Kościele Chrystusowym znieważacie i zniesławiacie.

Niechże przeto, żyje, króluje, tryumfuje Kościół Chrystusowy ? niech raczej zapomniana będzie prawica moja ? niech przyschnie język mój do podniebienia ? niech zapomniany sam będę na wieki, jakbym zapomniał ciebie Kościele Chrystusowy. Tak kochajcie Kościół Chrystusa ? kochajcie Ojca Świętego, czcijcie Biskupów, szanujcie kapłanów ? wszystkich ich słuchajcie, a tak i wy jak św. Matka Nasza Teresa umierając dziękować, będziecie Bogu. O jakżem szczęśliwy, że umieram w Kościele, żem dzieckiem Kościoła. Pójdę do nieba by tam z Kościołem tryumfującym wiecznie tryumfować! Amen.

J+M

Chrześcijaństwo jest religią ofiary i ta ofiara jest najwyższym aktem uwielbienia Boga, odkąd zwłaszcza sam Syn Boży stał się ofiarą. Niebo całe ze swemi rozkoszami i Aniołami nie było w stanie go zatrzymać, owszem On sam wyrwał się że tak rzec można z łona swego Ojca, aby stać się najuboższym i najnędzniejszym i aby jako skazaniec wzgardzony i odrzucony od wszystkich umrzeć na drzewie Krzyża, składając ofiarę zadośćuczynienia za zbrodnie świata. Nie mogło to wiekopomne zdarzenie pozostać bez wrażenia na rodzaj ludzki. Jeszcze przecież przed śmiercią swoją na zaproszenie: Pójdź za mną ? opuszczali biedni rybacy swoje sieci i ojca, i dom, i rodzinę, i szli za Nim. Kiedy zaś na Krzyżu ręce wyciągnął i zranione serce ludzkości pokazał i przez ciąg wieków codziennie tę samą ofiarę ponawia na ołtarzach, uczuły się ludzkie serca zniewolone, aby wyrzekłszy się wszystkiego iść za Nim i z Nim razem spełniać ofiarę ze życia swego dla Boga.

My z miłosierdzia Bożego znajdujemy się w liczbie tych szczęśliwych, którym jest dane naśladować Pana i pozwolono w dniu naszej profesyi złożyć Bogu uroczystą ofiarę wzajemności, na wzór tej w której Syn Boży za nas na Kalwaryi się poświęcił. Symbolem tej ofiary i Chrystusowej, i naszej, i wszelkiej jest i pozostanie Krzyż Chrystusa. Tam widnieje posłuszeństwo ubóstwo czystość. Toteż właściwie Kościół św., a za nim nasz zakon zgromadzą nas u stóp podwyższonego Krzyża, abyśmy ofiarą którąśmy niegdyś złożyli przez śluby zakonne, dzisiaj uroczyście odnowili. Mówię uroczyście, jako wspólny publiczny akt, że do Boga należymy, że Jemu się ofiarujemy, że śluby nasze i zobowiązania do śmierci zachowamy, że się nie cofniemy, aż się ofiara spełni i przyjętą zostanie do zapłaty w Królestwie Bożem.

Dwa momenty, dwa punkta dzisiejszej uroczystości stawmy sobie żywo przed oczy. Jeden jest smutny, drugi radosny.

Przypatrzmy się smutnemu. Dlaczego my odnawiamy śluby? Bez wątpienia dlatego, że w tych ślubach naszych i ślubowanej ofierze coś musiało się popsuć, coś musiało ponieść szkodę. Ściany nikt nie bieli, kiedy jest czysta i biała, domu czy kościoła nikt nie odnawia, kiedy jest cały i piękny. Otóż to odnowienie ślubów wskazuje że te śluby nasze pod wpływem złych skłonności naszych i zepsutej naszej natury i niestałości utraciły na swej świeżości i piękności. Z tego powodu musimy przy tym akcie poddać nasze życie ścisłemu sądowi i surowemu badaniu. Cośmy ślubowali, a cośmy zachowali. Jaką złożyliśmy ofiarę, a jaką ją dziś oddajemy? Przypatrzmy się uważnie, czy wydobywszy się przez łaskę Pana z Egiptu świata, z tego domu niewoli i powołani do ziemi obiecanej zamiast kłaniać się Bogu i nie mieć bogów cudzych przed sobą, czy nie naśladujemy Synów Izraelskich, i nie składamy czci i ofiar jakiemuś cielcowi, czy to swemu czy cudzemu, czy złotemu czy błotnemu. Bo smutne, by to było, gdybyśmy kogo innego kochali i kogo innego w Zakonie szukali prócz Ukrzyżowanego; smutnem by to było, gdybyśmy ciału służyli lub na jego wygody patrzyli, gdybyśmy własną wolę pełnili i za rozkoszami cebuli i czosnku (...) wzdychali, gdy mamy czystą mannę pszeniczną i odzienie łaski które się nie niszczy. Zważmy przy tem wzniosłość i godność naszego stanu i świętość miejsca, na którem jesteśmy, i pełność łaski w którą obfitujemy; a z drugiej strony błędy, które popełniamy. (...)

Jako Bogu poświęcona osoba jest zakonnik w szczególniejszy sposób świątynią Boga. Toteż gdy w swej gorliwości oziębnie, niech się przypatrzy uważnie na tę świątynię i na części jej pojedyncze, niech się zastanowi, czy czystości tego domu nie zbrudził, kształtów tej świątyni nie zniekształcił, nie wprowadził do tej świątyni innych praw, innego kultu, a niech się poprawi. (...)

Tak przy odnowieniu ślubów nasuwają się samorzutnie smutne refleksje ? że nie jesteśmy takimi, jakiemi przez śluby się być zobowiązaliśmy, że nie jesteśmy takimi, jak poznajemy, że być powinniśmy ? że nieraz okradliśmy z chwały Pana. Jakże nam daleko do tych prawdziwych zakonników, mężów świętych? Gdzie u nas gorąca modlitwa, gdzie umartwienie wewnętrzne i dobrowolne zewnętrzne, gdzie skupienie ducha, milczenie wśród dnia, gdzie cicha i pokorna praca, gdzie posłuszeństwo bez szemrania, bez krytyki, gdzie to zadowolenie, gdy nam czego nie dostaje; gdzie ucieczka prawdziwa przed światem? Znamy te wyrazy, sami operujemy niemi i głosimy, ale ich w rzeczywistości nie mamy i często w sercu swojem stwierdzić musimy że się o nie nawet nie staramy. Nasza doskonałość w tem się zasadza, żeby ciężko nie zgrzeszyć. To nie jest doskonałość, to ani początek doskonałości.

Niech jednak te smutne refleksje wywołają przynajmniej w nas dzisiaj uczucie skruchy. Mea culpa niech każdy z nas powie ? renovo professionem meam ? odnawiam śluby moje ? będzie inaczej.

I ten jest drugi moment, moment radosny, Bogu na chwałę, Kościołowi na zbudowanie, nam na powstanie i poświęcenie, zakonowi na pociechę. Odnawiamy profesyę ? Co to znaczy. To znaczy, że znowu przyrzekamy i postanawiamy śluby nasze i przyrzeczenia zachować jak najwierniej. Odnawiamy kontrakt z Bogiem zawarty i kładziemy nowy podpis na karcie naszej profesyi. I ten z łaski Kościoła i z miłosierdzia Bożego ma mieć ten skutek, że wszystkie nasze kary gładzi, że odpustem zupełnym ubogacona jest dusza, aby z nową ochotą i radością poczęła służbę Bogu.

Odnawiamy dziś posłuszeństwo: Z wysokości tego podniesionego krzyża słyszymy głos potężny, mocny: Wyniszczył samego siebie, stawszy się posłuszny aż do śmierci ? pełni nie wolę swoją, lecz wolę swego Ojca, który Go posłał ? pokarmem było mu posłuszeństwo. Toteż ten krzyż i Ukrzyżowany zaprasza nas głośno: Kto chce iść za Mną niech zaprze siebie samego, swego sądu, swego zdania, swej woli, swego serca, to jest pierwsza podstawa, ta basis wszystkiej zakonności i doskonałości. Posłuszeństwo odnawiamy i przyrzekamy pełnić wolę Bożą.

Z wysokości podniesionego Krzyża drugi głos się odzywa: Ptaszki mają gniazda, liszki nory, Syn Człowieczy nie ma gdzie by głowę skłonił ? w stajni się urodził ? na krzyżu nagi umarł i na pogrzeb sukienki nie miał. Woła na nas: pójdź za Mną. Ubóstwo ślubujemy, byśmy nic nie mieli, prócz Boga, nic nie pragnęli prócz Boga, niczem się nie cieszyli, prócz ubóstwem naszem. Jako nagi i twardy krzyż, tak ubogie ma być życie nasze.

Z wysokości krzyża słyszymy głos: Jam Baranek Boży i bez zmazy, moja Matka jest Dziewicą, mój Ojciec nie zna niewiasty ? ciało moje to przeczysta hostya bez skazy, we mnie Bóstwo mieszka cieleśnie. Nie wszyscy rozumieją to słowo, ale wam to jest dane byście rozumieli i zachowali. Czystość ślubujemy i odnawiamy, aby karcić ciało i w niewolę podbijać, aby karcić je postem i umartwieniem, aby stygmaty Chrystusowe w nim nosić. Czystość do śmierci ? do śmierci też być głuchym na zachcianki ciała, na pokusy świata, na nęcące podniety zewnętrzne. Lecz i pokorę ślubuję: Bo z wysokości tego krzyża już nie głos tylko ale serce Boga się otwiera i mówi: uczcie się ode Mnie, żem cichy i pokornego serca ? więc przyrzekamy, że miłość własną pogrzebiemy, sami pogrzebani w Chrystusie, że nie przyszliśmy po to, aby się wywyższyć, lecz po to aby poniżyć, nie być pierwszym, ale ostatnim, nie panem ale sługą, nie by nam służono, lecz byśmy służyli wszystkim i we wszystkiem. Ponadto na pociechę Bogu ukrzyżowanemu i Jego Matce obieramy cnotę jakąś szczególniejszą ? aby oprócz tego cośmy już winni z przysięgi, jeszcze dobrowolny upominek Panu złożyli.

Cóż może być radośniejszego, jak te akty odnowienia? Lepiej jest dawać, jak odbierać, beatius est dare, quam accipere mówi Zbawiciel, otóż my dajemy i dajemy to, co mamy najdroższego: siebie samych na zupełną i całkowitą ofiarę Bogu. I w tem zbliżamy się najdoskonalej do tej ofiary, jaką podziwiamy na krzyżu. I jak ta ofiara przynosi największą chwałę Bogu i jest aktem najwyższem czci Bożej, tak my przez nasz akt odnowienia ślubów czcimy Boga najdoskonalej, jak Go ludzie uczcić mogą. Większej ofiary człowiek uczynić nie może.

Oddajmy zatem śluby nasze Panu, oddajmy się sami całkiem a i Pan da co obiecał: wy, którzyście opuścili wszystko dla imienia Mego, stokrotnie weźmiecie i żywot wieczny osiągniecie. Amen.