Przeskocz do treści

Blog

J+M

Chrześcijaństwo jest religią ofiary i ta ofiara jest najwyższym aktem uwielbienia Boga, odkąd zwłaszcza sam Syn Boży stał się ofiarą. Niebo całe ze swemi rozkoszami i Aniołami nie było w stanie go zatrzymać, owszem On sam wyrwał się że tak rzec można z łona swego Ojca, aby stać się najuboższym i najnędzniejszym i aby jako skazaniec wzgardzony i odrzucony od wszystkich umrzeć na drzewie Krzyża, składając ofiarę zadośćuczynienia za zbrodnie świata. Nie mogło to wiekopomne zdarzenie pozostać bez wrażenia na rodzaj ludzki. Jeszcze przecież przed śmiercią swoją na zaproszenie: Pójdź za mną ? opuszczali biedni rybacy swoje sieci i ojca, i dom, i rodzinę, i szli za Nim. Kiedy zaś na Krzyżu ręce wyciągnął i zranione serce ludzkości pokazał i przez ciąg wieków codziennie tę samą ofiarę ponawia na ołtarzach, uczuły się ludzkie serca zniewolone, aby wyrzekłszy się wszystkiego iść za Nim i z Nim razem spełniać ofiarę ze życia swego dla Boga.

My z miłosierdzia Bożego znajdujemy się w liczbie tych szczęśliwych, którym jest dane naśladować Pana i pozwolono w dniu naszej profesyi złożyć Bogu uroczystą ofiarę wzajemności, na wzór tej w której Syn Boży za nas na Kalwaryi się poświęcił. Symbolem tej ofiary i Chrystusowej, i naszej, i wszelkiej jest i pozostanie Krzyż Chrystusa. Tam widnieje posłuszeństwo ubóstwo czystość. Toteż właściwie Kościół św., a za nim nasz zakon zgromadzą nas u stóp podwyższonego Krzyża, abyśmy ofiarą którąśmy niegdyś złożyli przez śluby zakonne, dzisiaj uroczyście odnowili. Mówię uroczyście, jako wspólny publiczny akt, że do Boga należymy, że Jemu się ofiarujemy, że śluby nasze i zobowiązania do śmierci zachowamy, że się nie cofniemy, aż się ofiara spełni i przyjętą zostanie do zapłaty w Królestwie Bożem.

Dwa momenty, dwa punkta dzisiejszej uroczystości stawmy sobie żywo przed oczy. Jeden jest smutny, drugi radosny.

Przypatrzmy się smutnemu. Dlaczego my odnawiamy śluby? Bez wątpienia dlatego, że w tych ślubach naszych i ślubowanej ofierze coś musiało się popsuć, coś musiało ponieść szkodę. Ściany nikt nie bieli, kiedy jest czysta i biała, domu czy kościoła nikt nie odnawia, kiedy jest cały i piękny. Otóż to odnowienie ślubów wskazuje że te śluby nasze pod wpływem złych skłonności naszych i zepsutej naszej natury i niestałości utraciły na swej świeżości i piękności. Z tego powodu musimy przy tym akcie poddać nasze życie ścisłemu sądowi i surowemu badaniu. Cośmy ślubowali, a cośmy zachowali. Jaką złożyliśmy ofiarę, a jaką ją dziś oddajemy? Przypatrzmy się uważnie, czy wydobywszy się przez łaskę Pana z Egiptu świata, z tego domu niewoli i powołani do ziemi obiecanej zamiast kłaniać się Bogu i nie mieć bogów cudzych przed sobą, czy nie naśladujemy Synów Izraelskich, i nie składamy czci i ofiar jakiemuś cielcowi, czy to swemu czy cudzemu, czy złotemu czy błotnemu. Bo smutne, by to było, gdybyśmy kogo innego kochali i kogo innego w Zakonie szukali prócz Ukrzyżowanego; smutnem by to było, gdybyśmy ciału służyli lub na jego wygody patrzyli, gdybyśmy własną wolę pełnili i za rozkoszami cebuli i czosnku (...) wzdychali, gdy mamy czystą mannę pszeniczną i odzienie łaski które się nie niszczy. Zważmy przy tem wzniosłość i godność naszego stanu i świętość miejsca, na którem jesteśmy, i pełność łaski w którą obfitujemy; a z drugiej strony błędy, które popełniamy. (...)

Jako Bogu poświęcona osoba jest zakonnik w szczególniejszy sposób świątynią Boga. Toteż gdy w swej gorliwości oziębnie, niech się przypatrzy uważnie na tę świątynię i na części jej pojedyncze, niech się zastanowi, czy czystości tego domu nie zbrudził, kształtów tej świątyni nie zniekształcił, nie wprowadził do tej świątyni innych praw, innego kultu, a niech się poprawi. (...)

Tak przy odnowieniu ślubów nasuwają się samorzutnie smutne refleksje ? że nie jesteśmy takimi, jakiemi przez śluby się być zobowiązaliśmy, że nie jesteśmy takimi, jak poznajemy, że być powinniśmy ? że nieraz okradliśmy z chwały Pana. Jakże nam daleko do tych prawdziwych zakonników, mężów świętych? Gdzie u nas gorąca modlitwa, gdzie umartwienie wewnętrzne i dobrowolne zewnętrzne, gdzie skupienie ducha, milczenie wśród dnia, gdzie cicha i pokorna praca, gdzie posłuszeństwo bez szemrania, bez krytyki, gdzie to zadowolenie, gdy nam czego nie dostaje; gdzie ucieczka prawdziwa przed światem? Znamy te wyrazy, sami operujemy niemi i głosimy, ale ich w rzeczywistości nie mamy i często w sercu swojem stwierdzić musimy że się o nie nawet nie staramy. Nasza doskonałość w tem się zasadza, żeby ciężko nie zgrzeszyć. To nie jest doskonałość, to ani początek doskonałości.

Niech jednak te smutne refleksje wywołają przynajmniej w nas dzisiaj uczucie skruchy. Mea culpa niech każdy z nas powie ? renovo professionem meam ? odnawiam śluby moje ? będzie inaczej.

I ten jest drugi moment, moment radosny, Bogu na chwałę, Kościołowi na zbudowanie, nam na powstanie i poświęcenie, zakonowi na pociechę. Odnawiamy profesyę ? Co to znaczy. To znaczy, że znowu przyrzekamy i postanawiamy śluby nasze i przyrzeczenia zachować jak najwierniej. Odnawiamy kontrakt z Bogiem zawarty i kładziemy nowy podpis na karcie naszej profesyi. I ten z łaski Kościoła i z miłosierdzia Bożego ma mieć ten skutek, że wszystkie nasze kary gładzi, że odpustem zupełnym ubogacona jest dusza, aby z nową ochotą i radością poczęła służbę Bogu.

Odnawiamy dziś posłuszeństwo: Z wysokości tego podniesionego krzyża słyszymy głos potężny, mocny: Wyniszczył samego siebie, stawszy się posłuszny aż do śmierci ? pełni nie wolę swoją, lecz wolę swego Ojca, który Go posłał ? pokarmem było mu posłuszeństwo. Toteż ten krzyż i Ukrzyżowany zaprasza nas głośno: Kto chce iść za Mną niech zaprze siebie samego, swego sądu, swego zdania, swej woli, swego serca, to jest pierwsza podstawa, ta basis wszystkiej zakonności i doskonałości. Posłuszeństwo odnawiamy i przyrzekamy pełnić wolę Bożą.

Z wysokości podniesionego Krzyża drugi głos się odzywa: Ptaszki mają gniazda, liszki nory, Syn Człowieczy nie ma gdzie by głowę skłonił ? w stajni się urodził ? na krzyżu nagi umarł i na pogrzeb sukienki nie miał. Woła na nas: pójdź za Mną. Ubóstwo ślubujemy, byśmy nic nie mieli, prócz Boga, nic nie pragnęli prócz Boga, niczem się nie cieszyli, prócz ubóstwem naszem. Jako nagi i twardy krzyż, tak ubogie ma być życie nasze.

Z wysokości krzyża słyszymy głos: Jam Baranek Boży i bez zmazy, moja Matka jest Dziewicą, mój Ojciec nie zna niewiasty ? ciało moje to przeczysta hostya bez skazy, we mnie Bóstwo mieszka cieleśnie. Nie wszyscy rozumieją to słowo, ale wam to jest dane byście rozumieli i zachowali. Czystość ślubujemy i odnawiamy, aby karcić ciało i w niewolę podbijać, aby karcić je postem i umartwieniem, aby stygmaty Chrystusowe w nim nosić. Czystość do śmierci ? do śmierci też być głuchym na zachcianki ciała, na pokusy świata, na nęcące podniety zewnętrzne. Lecz i pokorę ślubuję: Bo z wysokości tego krzyża już nie głos tylko ale serce Boga się otwiera i mówi: uczcie się ode Mnie, żem cichy i pokornego serca ? więc przyrzekamy, że miłość własną pogrzebiemy, sami pogrzebani w Chrystusie, że nie przyszliśmy po to, aby się wywyższyć, lecz po to aby poniżyć, nie być pierwszym, ale ostatnim, nie panem ale sługą, nie by nam służono, lecz byśmy służyli wszystkim i we wszystkiem. Ponadto na pociechę Bogu ukrzyżowanemu i Jego Matce obieramy cnotę jakąś szczególniejszą ? aby oprócz tego cośmy już winni z przysięgi, jeszcze dobrowolny upominek Panu złożyli.

Cóż może być radośniejszego, jak te akty odnowienia? Lepiej jest dawać, jak odbierać, beatius est dare, quam accipere mówi Zbawiciel, otóż my dajemy i dajemy to, co mamy najdroższego: siebie samych na zupełną i całkowitą ofiarę Bogu. I w tem zbliżamy się najdoskonalej do tej ofiary, jaką podziwiamy na krzyżu. I jak ta ofiara przynosi największą chwałę Bogu i jest aktem najwyższem czci Bożej, tak my przez nasz akt odnowienia ślubów czcimy Boga najdoskonalej, jak Go ludzie uczcić mogą. Większej ofiary człowiek uczynić nie może.

Oddajmy zatem śluby nasze Panu, oddajmy się sami całkiem a i Pan da co obiecał: wy, którzyście opuścili wszystko dla imienia Mego, stokrotnie weźmiecie i żywot wieczny osiągniecie. Amen.

J + M          

21/VI 1918

W dziełach Bożych podziwiamy piękność; każde nawet najmniejsze stworzonko przecież w rodzaju swojem jest dobre, jest piękne. W czem polega ta piękność dzieł Boskich? W tem, że choć są rozmaite, że w jednem nawet utworze można naliczyć wiele różnych właściwości, czasem na oko nawet sprzecznych, przecież wszystkie schodzą się w jednej całości harmonijnie i składnie. Rozmaitość i jedność tworzą piękność w dziełach stworzenia. Stąd to przez tę rozmaitość wszystko stworzenie, niebo i ziemia opowiadają chwałę Pańską. Gdy się przypatrzymy już nie bezdusznemu światu, ale istotom żyjącym, a zwłaszcza człowiekowi, widzimy tę rozmaitość i jedność w rozmaitych kierunkach. We władzach duszy, w układzie ciała ? w zdolnościach, zajęciach, stanach ? a jednak rozmaitości zbiegają się wszystkie w jednym wspólnym celu, w szukaniu szczęścia, prawdziwego czy urojonego. Jak różne są listki na drzewie, a przecież jedno zdobią drzewo, jak różne gwiazdy i planety ? a jedno zdobią niebo ? jak różne źródła i rzeki ? a wpływają do jednego morza, jak do jednego Rzymu wiele dróg prowadzi, tak i ludzie różnymi drogami mogą dojść i dochodzą do swego celu, do Boga. Dziwnie Bóg dobry i niepojęcie mądry, że taką wolność zostawił każdemu człowiekowi, w użyciu środków prowadzących do celu.

Już zastanawialiśmy się ogólnie, dokąd dąży człowiek, jak wzniosłe i wysokie jest przeznaczenie chrześcijanina, dziś zastanówmy się nad tem, co już nas bliżej obchodzi, na co my żyjemy, jaki mamy cel jako zakonnicy. O celu bowiem naszego Zakonu będzie później.

Może to śmieszne, ale i ze śmiesznych rzeczy poważną naukę wyprowadzić można. Kiedyśmy raz we Wiedniu szli w parku tureckich szańców na spacer, jakieś wyrostki może i akademicy, z miną jakiegoś politowania czy wyśmiania powiedzieli o nas przechodząc: Po co to żyje na świecie. W pytaniu tem choć z przekąsem rzuconem, znajduje się przecież pewna ilość poważnej prawdy, nie z tego tylko względu, aby każdy z nas przypominał sobie, po co ja żyję na świecie, ale i z tego względu, że zakonnik właściwie nie powinien żyć na świecie, on powinien żyć w raju, w niebie, z Bogiem obcować, jego prawa, doskonałości rozmyślać, z nim się zabawiać, stać ciągle przed nim, czyniąc w ludzkiej postaci to, co aniołowie czynią w niewidzialny dla nas sposób, adorując Boga przez wspaniały Trysagion: Święty ? Święty, Święty! (...)

Lecz, ponieważ Bóg na tej ziemi chciał mieć widzialnych aniołów, jako swoich chwalców, a anioł nie mógł przyjąć natury ludzkiej, nie postradawszy swojej, przeto Bóg z ludzi wybrał sobie pewne jednostki, aby mu cześć ustawiczną oddawały. Te jednostki ludzkie, na świecie żyjące, szczególniejszą łaską Bożą porwane, światłem Bożem oświecone, to są właśnie zakonnicy, którzy w zastępstwie aniołów mają na ziemi głosić i śpiewać chwałę Pańską. Nie tylko są zobowiązani do tego jako ludzie, nie tylko jako kupieni Krwią Boga chrześcijanie, nie, z dobrowolnej własnej ochoty dzień i noc mają stać i chodzić przed Panem i być doskonałymi, o ile człowiekowi możebna doskonałość na tej ziemi. Tworzą oni odrębny stan ludzi, wyłącznie Bogu poświęconych, związanych z Bogiem ślubami zupełnego się wyzucia z własnej woli i rozumu, ze wszystkiego mienia światowego, ze wszystkiej rozkoszy ciała, czyli innymi słowy oni wyzuwszy się zupełnie, ze wszystkiego czem są i co mają i używać mogą, spełniają tylko wolę Bożą, żyją bogactwem łaski Boga i na Jego stole, a ciało zwierzęce jakby zabijają, aby żyć duchem, swobodnie, bez przeszkody służąc tylko Bogu.

Zakonnicy więc są to słudzy Boga na wzór anielski, jakby ci ?spiritus administratorii? posługujące duchy. Gdy więc stawimy sobie to pytanie po co my żyjemy, jakie mamy założenie, to odpowiedź wypadnie: My żyjemy wyłącznie na to, by służyć Bogu. Ludzie świeccy prawda, mogliby tak samo odpowiedzieć, lecz różnica jest znaczna. Bo służba ludzi świeckich opiera się na tem, co uczynić muszą, na konieczności, kto z nich chce osiągnąć Boga i zbawić się, musi zachować przykazania, nie z wolnego wyboru, ale z prawa sobie nałożonego. Pan Bóg kładzie im jakby warunek: To wykonać musisz, jeśli chcesz być w domu moim, inaczej cię wyrzucę, jako sługę niepożytecznego. Stąd ta służba jest jakby przymusowa, służba bojaźni, jarzmo, którego ciężar gniecie. Dalej ludzie na świecie podzieleni są między siebie i Boga ? między troski doczesne i wieczne i tak ich serce rozdzielone na dwoje z trudnością się zbiera, aby w jednym kierunku działać, aby wszystko kierować do Boga. Mają też w tem służeniu Panu Bogu jakby interes własny, więcej patrzą na to, co im Bóg da, aniżeli, co oni dla niego zrobią, podobni do najemników pracujących dla zapłaty. Przeciwnie zakonnicy, choć zachowują przykazania, choć wiedzą że służąc Bogu, służą sobie najlepiej, przecież ich służba jest zupełnie bezinteresowna. Zaparli się własnego rozumu, własnego serca i woli, zaparli się ciała i jego rozkoszy, nawet tuniki ani żadnej rzeczy doczesnej nie chcą mieć jako swojej ? lecz wyłącznie z miłości ku Bogu obrali jego służbę. Choćby im Bóg nie płacił, choćby ich odrzucił, choćby im nieba nie obiecał, oni i tak by mu służyli, bo oni dla Boga opuścili wszystko i siebie i swoje, aby tylko jego służbę pełnić i zadowolić jego święte oblicze.

Wielka to rzecz zaiste tak zupełnie oddać się Bogu, aby całkiem zapomnieć o sobie, tak ujarzmić ciało i świat, aby zupełnie uwolnić duszę i panować nad wszystkiem niczego nie potrzebując, niczego nie ceniąc, prócz jednego Pana i Boga. Poświęcają się więc zakonnicy Bogu a ich stan jest stanem dusz poświęconych Bogu. Stąd to zakonnicy już z dawien dawna nazywali się mancipia Christi, niewolnicy Chrystusa, nie z konieczności, ale z miłości, i na znak tej służebności golili głowy, jak niegdyś ogolona głowa była znakiem niewolnictwa na świecie. Z tego to względu stan zakonny jest i nazywa się stanem doskonałości, świętości.

Kościół św., który na łonie swojem wychował wszystkie dzieci Boże, i o wszystkich ma matczyną pieczę, przecież ze szczególniejszą troskliwością otoczył zakony i stan zakonny. Prawami obwarował, przywilejami ubogacił, klauzurą od świata oddzielił, i co miał ze swych dzieci najlepszego do zakonu wprowadzał. Świat przeciwnie ? ilekroć wszczynał walkę przeciw prawdzie, przeciw Bogu, przeciw Kościołowi zaczynał ją od zakonników, wiedząc że jeśli tych dobrowolnych sług Bożych pokona, to łatwiej mu pójdzie z tymi, którzy jakby przymusowo służą Bogu albo z interesu osobistego.

Ojcowie święci, którzy sami już to w zakonach się wychowali, już też zakony zakładali pełni są pochwał dla stanu zakonnego. Św. Hieronim nazywa chóry mnichów i dziewic Bogu poświęconych wspaniałym kwiatem i najcenniejszym drogim Kamieniem w skarbcu Kościoła.

Grzegorz zaś Nazianzejski nazywa zakonników ukoronowaniem wiary, najpiękniejszym okwiatem z całego życia kościelnego. Zakonnicy, mówi on, to są dusze szlachetne i wielkoduszne, które swoje bogactwo zamieniają za ubóstwo, swoją cześć za pogardę, swoją moc za słabość, swoją rozkosz na dziewictwo; są oni powiada dalej pieszczochami łaski, pokorni a przecież wyrośli i wyniośli ponad wszystką ziemię, w ciele żyjąc, a przecież bez pożądliwości, ziemscy anieli. Prawdziwą szlachtą ziemi są zakonnicy, bo o nic nie dbając, ani się starając, wszystko mają, najwięksi magnaci, bo do najwyższego ze wszystkich Panów i Królów ciągle się zbliżają i z nim obcują.

Jesteśmy więc wielkimi Panami. (św. Teresa) 1. sługami najwyższego Boga. 2. wybrańcami Jezusa Chrystusa 3. dziećmi uprzywilejowanemi Kościoła 4. członkami przez Boga założonych stowarzyszeń 5. wykonawcami i stróżami zakonu Pańskiego. Stąd nasza nazwa zakonników.

Ta wysoka godność naszego stanu słusznie mogłaby nas wbić w dumę, gdyby ona od nas tylko zależała. Lecz nie z nas to przyszło. Bóg nas wybrał. Miał Bóg do wyboru między Ezawem pierworodnym, mocniejszym, zdolniejszym, a wybrał Jakuba słabszego, delikatniejszego. Mógł Bóg w miejsce nasze wybrać tysiące innych, a przecież nam tylko dał tę łaskę. A łaska to ogromna, być sługą Boga, stać przy Jego tronie, na jego koszt i przy Jego stole się utrzymywać, to prawdziwe królowanie. To nie niewola, ale wolność. Wszystkim Bóg udziela hojnie, ale z nami podzielił się najhojniej, bo uczynił się sam naszą cząstką i działem.

Jako zakonnicy jesteśmy wybrańcami Jezusa Chrystusa ? o łasce takiego wybrania mówił Pan Jezus, że ona rzadka, że nie wszyscy rozumieją słowo to, ale którym jest dane od Ojca. Nam się dostała ta mądrość, abyśmy rozumieli tajemnice królestwa Bożego. Nie w parabolach, podobieństwach lub przypowieściach mówił do nas Chrystus o tem wybraniu, lecz otwarcie nam rzekł jak niegdyś do młodzieńca: Jeśli chcesz być doskonałym, idź sprzedaj co masz, zostaw uboższym a pójdź i naśladuj mnie. Dał nam tę łaskę, tę moc i odwagę, że uboższym od nas zostawiliśmy świat, jego uciechy, bogactwa, radości, aby być u Boga niby ubogimi, w rzeczywistości prawdziwymi Bogaczami wydobyci z chaosu świata, z niebezpieczeństwa pochłonięcia nas przez jego zatrute gazy, weszliśmy do bezpiecznej oazy, gdzie w obfitości biją obfite źródła Zbawicielowej łaski, i tyle zbawczych i uzdrawiających środków do życia, że na niczem nam zbywać nie może.

Jesteśmy uprzywilejowanymi dziećmi Kościoła, nie tylko aby sami w nim pierwsze zajmować miejsce, lecz aby nad wielkiem dziełem nawracania i ratowania ludzkości współpracować, o ile to możebnem i o ile Bóg i nasze powołanie. Cel nasz schodzi się tu z celem Kościoła, jaki Chrystus, jego Głowa naznaczył i wykonuje. Mamy być nie bezczynnymi, ale pożytecznymi jego współpracownikami, jak tylu świętych, by Kościół miał z nas pociechę i chwałę. I w rzeczy samej zakony, to najpewniejsza armia namiestnika Chrystusowego, na której on się opiera, i która podpiera Kościół Boży swemi modlitwami i pracami.

Jako zakonnicy jesteśmy członkami, tych świętych zgromadzeń zakonnych, które Bóg założył, aby były szkołami pobożności i gorliwości. Stąd każdy z nas ma być nauczycielem prawdy Bożej praktycznie, przez przykład, przez słowo, przez budujące życie. Przez życie zakonników ma się objawiać na zewnątrz woń cnoty Chrystusowej i piękność chrześcijanizmu ma błyszczeć w całej pełni. Zakonnicy mają być tą solą ziemi, tą lampą i światłem dla tych, co pragną poznać prawdę Bożą, nie z książek tylko, ale z owoców, które przynosi. Stąd to zakonnik, religiosus jest ten który najdokładniej religię zachowuje człowiek doskonały, święty, najściślej związany z Bogiem. (...)

Wreszcie zakonnicy, regulares, nazwani od reguły, są ci ludzie, którzy żyją pod wspólnem prawem, i to prawo jak najdokładniej zachowują. Prawo to normuje ich stosunek do Boga, do ludzi i wzajemne obcowanie, a wykonanie jego rozgłasza chwałę Bożą, dumą napełnia Kościół, zbudowaniem bliźnich, a zakonnikom zapewnia bezpieczeństwo świętości i doskonałości.

Takie jest pokrótce powołanie i cel zakonników. Dobra duchowne wielkie, zadanie najszczytniejsze na ziemi. Lecz płyną też z tego obowiązki, i powinności, które przed oczyma mieć trzeba.

Jesteśmy zakonnikami, nie na to, aby się nazywać i suknię specjalną nosić, albo zewnętrznie tylko spełniać pewne ćwiczenia, których nie spełniają świeccy; jesteśmy zakonnikami, abyśmy prowadzili życie, które wysokości i świętości powołania odpowiada. Mamy czynić to dobro, które jest celem naszego stanu, a czynić doskonale i z najczystszych pobudek wiary. Na nas mają się spełniać słowa Jezusa Chrystusa: Jam was wybrał. I postanowiłem was, abyście szli i przynieśli owoc, a owoc by wasz trwał; i to co Paweł św. pisze: Dlatego też modlimy się zawsze za was, aby was Bóg nasz uczynił godnymi powołania swego i wypełnił wszystką wolę dobrotliwości i sprawę wiary w mocy.

Dlatego też tenże Paweł św. prosi nas: Proszę was tedy ja więzień w Panu, abyście chodzili godnie w powołaniu waszym. Jako słudzy Boga, jako wybrańcy Jezusa Chrystusa, jako dzieci Kościoła, jako synowie zakonu mamy rozliczne obowiązki pracy, miłości, wdzięczności, mamy długi, których nawet dostatecznie nigdy nie jesteśmy w stanie spłacić. Choćbyśmy wedle sił naszych i wszystkich wysiłków wszystko uczynili, jeszcze i tak na końcu powiedzieć musimy: Mea culpa ? Słudzy niepożyteczni jesteśmy. Nigdy się nie wypłacimy hojności Boskiego Majestatu. Chodźmy przeto godnie w powołaniu naszym, według przyrzeczeń i ślubowań naszego posłuszeństwa, czystości, ubóstwa i pokory ? według ćwiczenia cnót naszego stanu. Zachowujmy regułę i przepisy nie tylko według brzmienia litery, lecz według ducha jej, idąc w ślady tylu świętych Ojców Zakonu i świętych zakonnych, których życie było wsławieniem Imienia Bożego, ozdobą Kościoła, chwałą zakonu z którego wyszli, a tak jak oni doświadczymy na sobie spełnienia tej obietnicy Pana naszego, który nas powołał: Zaprawdę wam powiadam, iż nie ma żadnego, który by opuścił dom, albo rodziców, albo braci, albo żonę, albo dzieci dla Królestwa Bożego, a nie miałby wziąć daleko więcej w tym czasie, a w przyszłym wieku żywot wieczny. Amen.

J M J T

Drogie Siostry i Dzieci

Rokrocznie powtarza się największa tajemnica Zmiłowań Pańskich ? Boże Narodzenie. Rokrocznie przesyłam Wam moje życzenia myślą, sercem i wymową modlitwy więcej niż słowem.

Niechże więc ponowi się w Was uszczęśliwiająca Miłość Dzieciątka Jezus i Jego Niepokalanej Matki a milczenie i skupienie św. Józefa niech Was ustawi koło żłóbka.

Niech Was zapełni chwała Boża i pokój, który przewyższa wszystek zmysł, pokój dobrej woli, niech podda Was w niewolę słodkiego jarzma Chrystusa.

Niech Was wychowuje posłuszeństwo dla prawa miłości, czystość niech stwarza w Was przez moc Ducha Świętego i Jego darów formę dziecięctwa, ubóstwo niech Was karmi i odziewa w bogactwo cnót dziecięcych.

Łaska niech rośnie w Was w miarę dni i lat, a z nią coraz głębsze poznanie i umiłowanie Waszego powołania, prawda wiary w nadprzyrodzone dziecięctwo niech rozwija się w pokorze, nadzieja niech zamienia się w pewność w modlitwie, a miłość niech jednoczy myśli, serca i czyny w jednomyślny chór anielski Gloria in excelsis Deo!

Kochajcie Dzieciątko Jezus, nieście Mu życzenia, wsłuchajcie się w Słowo, przez które wszystko się stało i chowając Je w sercu, opowiadajcie dzieje Jego prostotą Waszego powołania i obcowania.

Pożywając Chleb Żywota, który z nieba zstąpił, łamię się z Wami Drogie Dzieci i Jego znakiem, w tej serdecznej miłości, jaka łączy dzieci i Ojca, wszystkich zaś razem jednoczy w kornym uwielbieniu i dziękczynieniu Dzieciątku Jezus w eucharystycznej ofierze. Uśmiech Dzieciątka i Wasz do Niego niech wypełni radość Waszą!

Błogosławię każdą ? Wasz Ojciec

fr. Anselmus a st. A. Corsini