Przeskocz do treści

Gdy byłam maleńką, spodobałam się Najwyższemu

Najmilsi w Chrystusie! Niepodobna dziś nie podzielić się z Wami wielką radością, jaka rozbrzmiewa w Karmelach naszych. We wszystkich naszych klasztorach na całym świecie wznoszą się oczy ku niebu, aby podziwiać i uczcić nową Błogosławioną; ze wszystkich serc podnoszą się dziękczynienia dla Boga, że uczcił maleńką swoją sługę honorami błogosławionych. Oto dziś, o drugiej godzinie w Bazylice św. Piotra w Rzymie, spadła zasłona z obrazu, czcigodnej dotąd, Siostry Teresy od Dzieciątka Jezus – karmelitanki bosej, a cały Kościół święty, śpiewając dziękczynne Te Deum, wołał do niej: Błogosławiona Tereso, módl się za nami. Stąd i my dzisiaj, w tym pierwszym dniu jej beatyfikacji, łączymy nasze modły i radości z całym Kościołem świętym, z Ojcem Świętym, z kapłanami i biskupami, z Zakonem naszym i tysiącznymi tłumami pielgrzymów z całego świata, aby uczcić tę wybraną duszę, to uprzywilejowane dziecko, tę Siostrę naszego Zakonu, i podzielić się z wami tą szczęśliwą nowiną.

Różnice i podobieństwa Teresy Wielkiej i Teresy Małej

Jeszcze nie przebrzmiały echa trzechsetletnich uroczystości kanonizacyjnych (1622-1922) wielkiej Matki Karmelu – św. Matki Teresy od Jezusa, a oto znowu na ołtarzach podziwiamy Córkę duchową tejże Matki, małą Terenię od Dzieciątka Jezus. Wielka Teresa od Jezusa, mała Teresa od Dzieciątka: jest różnica między nimi wieków minionych, jest różnica lat przeżytych, jest różnica zależności córki od matki, ale nie ma różnicy w miłości do Boga. To samo serce, ten sam duch, ta sama gorącość i gorliwość, i zapał ożywia wielką i małą Teresę – obie heroiczne męczennice miłości Boga i bliźniego. Trzysta lat po kanonizacji wielkiej reformatorki: ze wszystkich stron oddawano jej modlitwy, głoszono tryumfy jej dzieła, jej nauki, jej modlitwy. Zgromadził Bóg w tej świętej dziewicy swoje skarby, które porozdzielał częściowo innym, teraz jakby na ukoronowanie tej wielkiej świętej, stawia na ołtarzach jej córkę, w której błyszczą cnoty matki nowym blaskiem i nową chwałą. Teresa od Dzieciątka patrzy z wysokości ołtarzy, a cały świat z radością ją wita i chwali, i biegnie jako do swojej najpopularniejszej, najbardziej znanej świętej.

Misja Teresy w naszym czasie

Dziwny jest Bóg w świętych swoich. Wielką Teresę przeciwstawił w XVI w. Lutrowi i jego nauce, aby ta wielka Służebnica Pańska, gromami swej modlitwy wytrącała oręż kacerstwa i przez życie wewnętrzne skupiała dusze ludzkie w Kościele Bożym. Teraz Bóg „wskrzesza” Małą Teresę i przeciwstawia ją najstraszliwszemu kacerstwu – bolszewizmowi, powszechnej nienawiści pomiędzy ludami i stanami, aby ta „Maleńka” swym życiem, swą ofiarą, swymi cudami, swoją powszechną miłością i ofiarą, wskazywała światu, gdzie jest lekarstwo na jego niemoce i choroby. Nie da się zaprzeczyć, Bóg miał w tej swojej Słudze zamiary i przeznaczył ją na nasze smutne czasy, jak to zaznaczył sam Ojciec Święty [Pius XI]. Powiada on, że są to czasy najgwałtowniejszych przewrotów. Dzień za dniem jesteśmy świadkami, że ludzie, którzy stali najwyżej, spadają najniżej; że ci, którzy byli najniżej, wstępują najwyżej; zmienia się stan ludzi z całą gwałtownością. Tym bardziej więc potrzeba dziś światu światła i reguły, jak się ma od zguby ratować.

Światło i skarby przyniesione przez Teresę: prostota, szczerość

Cóż to za światło i co za regułę przynosi mała Teresa? Przynosi to, czym sama jest. Oto ta pokorna 24-letnia dziewica, która piętnaście lat przeżyła na świecie, a dziewięć pomiędzy surowymi murami Karmelu w Lisieux, przynosi skarby swej maleńkości: prostotę i szczerość. Potrzebuje dziś świat, woła na jej widok Ojciec Święty, potrzebuje światła, aby mógł być dobrze rządzony i kierowany. Cóż to jest, to światło? Prostota sprawiedliwych, stąd Pismo mówi: Prostota sprawiedliwych będzie kierowała nimi (por. Prz 11, 3). Tę wielką, zapomnianą cnotę, niesie Teresa. Ona, Teresa, nazywa się maleńka, bo małymi drogami, dziecięcymi prawie krokami, dochodzi do najwyższej doskonałości. Wskazuje, że nie wielkie drogi ceni pokorny, nie wielkie myśli i wykonania, ale małe drogi, proste plany, szczere myśli prowadzą do szczęścia. I w tej prostocie swojej, w tej maleńkości, jest naprawdę niedościgniona! To nowy, szczególniejszy sposób i typ świętej. Jej świętość, choć najwyższa, jest tak prosta, tak łatwa, tak przystępna, tak pociągająca, że kto czyta jej Dzieje duszy, musi się cieszyć i płakać, i zachwycać, i śmiać, a jednak musi się rozkochać w Bogu.

O Tereni można powiedzieć: śmiejąc się, uśmiechając ciągle, została świętą. I ta mała święta, to wielka „królewna”, jej ojciec, gdy była malutka, tak ją nazywał (por. Rkps A f 14v), a ona rozumiała: żeby być wielką trzeba być małą. Małymi krokami, małymi drogami, ale zawsze iść naprzód, zawsze szczerze i prosto do Boga. I twierdziła, że więcej Boska wielkość się objawia, kiedy zniżać się raczy do małych, do niskich, do ubogich, do niedoskonałych, gdyż wtedy więcej jaśnieje jego wielkość, jego dobroć, jego miłosierdzie. Kiedyś napisała, że faryzeusza puszcza na środek kościoła, ale sama woli w kąciku wołać do Boga: miserere mei, peccatori – miej litość dla mnie, grzesznika (por. Łk 18, 13) (por. Rkps C f 36v).

Oprócz tej prostoty, której świat nie zna albo przyznaje mniej uznania, jest druga bolączka. Wzajemna nienawiść ludów i ludzi, którzy zapomnieli, że są braćmi, że mają Ojca w niebie, którego kochać mają i dla którego wzajemnie mają się kochać. To jest reguła najważniejsza i najkonieczniejsza obyczajów i postępowania. I to światło przynosi Terenia. To święta miłości. Błogosławiona Terenia – prawdziwy kwiat tej miłości, z nieba na ziemię przeniesiony, niebo i ziemię podziwem napełnia. Dusza jej i serce, jak u niemowląt żywi się i karmi miłością dziecięcą, wiarą gorącą i mocną, prostą, ale głęboką. I z tej to miłości rodzą się pragnienia wielkie, apostolskie, męczeńskie. I ta miłość sprawia, że wszystko co myśli, co mówi, co czyni, jest życiem miłości. Tej Boskiej miłości się poświęca i tą miłość ogromną, a prostą, dziś w ofierze, zbolałemu i schorzałemu światu, niesie mała męczennica miłości. Niebem moim będzie, mówiła w swoim testamencie Terenia, czynić dobrze na ziemi (NV, 17 VII).

Nowy typ świętości prostej, łatwej i przystępnej

To są krótkie rysy, dwie drogi, lub raczej jedna droga miłości prostej, a głębokiej. Uważając się za maleńką, czuła, że wielkich rzeczy nie dokona, więc jako mała chciała kochać jak najwięcej, szczerze jak dziecko. I ta droga maleńkości i miłości zaprowadziła ją na szczyty najwyższej doskonałości. Cum essem parvula placui Altissimo. Tą drogą szła i doszła w bardzo krótkim czasie do doskonałości.

Przebiegnijmy krótko jej żywot; jest to bieg dziecka z kwiatami w ręku, lub raczej z miłością w sercu do Boga. Uczynki jej to uśmiech. Wszystko miłe, dziecięce, ale przy tym zawsze wypróbowane wewnętrznym wyrobieniem.

Urodziła się w 1873 r. Otoczona kochającą atmosferą rodzinną – miała świętych rodziców i światłe rodzeństwo. Kochana najwięcej, jako najmłodsza, wychowana była jak kwiatek, aby się nie zwarzyła i dusza jej w niczym nie ucierpiała (Rkps A f 3v–12r). […] 

Przez małe rzeczy bieg ku wielkości

W Karmelu, jako dziecko, rozpoczęła swój bieg do Boga, przez maleńkie rzeczy stawała się wielka. Ukryta w głębokiej pokorze, jej oczy nie widziały siebie i serce szukało tylko Boga, do wielkich czynów nie miała sposobności, ale była wielką mistrzynią w małych. Szczególniej, za cel swego życia wzięła sobie: kochać i poświęcać się. Nie mogąc wielkich rzeczy czynić, mogąc kochać, stąd najrozmaitsze akty tej miłości i ofiarowania się całkowitego Bogu.

Prostota dziecka u Teresy i roztropność świętych

Niedługo po profesji zakonnej, bardzo jeszcze młodziutką, dano ją już, dla jej wielkiej cnoty, do nowicjatu (por. Rkps C f 3v). Dziecko prawie jeszcze, miała kierować duszami, a jednak to dziecko miało roztropność świętych, prostotę słów i czynów, przykład najpiękniejszych cnót. Toteż nowicjuszki i Zgromadzenie uważało ją za świętą. Porywy miłości ku Bogu, poświęcenie się bez granic, zniszczyło jej wątłe siły, zapadła na chorobę płuc. Cudowne jej słowa i myśli, wiersze pełne zachwytów o miłości Boga, pokora i prostota czyniły ją aniołem Zgromadzenia. Siły jednak wyczerpywały się. Jak miłością żyła, [tak z] miłości umarła. Ostatnie jej słowa były: Kocham Cię, ach kocham Cię, Boże (NV, 30 IX). Poszła do nieba, poszła jak dziecko do Ojca, aby stamtąd, jak mówiła, spuszczać deszcz różany na wszystkich (NV, 9 VI) i przebyć niebo, czyniąc dobrze na ziemi (NV, 17 VII).

                                            (zob. Anzelm Gądek OCD, „Przyszła Mała Teresa”, t. 5 BZ, Łódź, 2000, s. 11-21).

29 kwietnia 1923-2023

Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD poznał s. Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza – z lektury jej „Dziejów duszy”. Niespełna pięć lat po śmierci Teresy jej autobiografia została przetłumaczona na język polski przez karmelitanki bose z Przemyśla i wydana już na początku 1902 r. (por. Jerzy Zieliński ocd, Kulisy pierwszego polskiego tłumaczenia "Dziejów duszy", s. 21). Jako nowicjusz w Czernej, br. Anzelm doskonale zrozumiał swoją siostrę w Karmelu i jej „małą drogę”. Sam przeżywał podobne porywy miłości Bożej, czemu dawał wyraz w swojej młodzieńczej poezji:

Kocham Cię, Boże…
Dałeś mi życie wiekuisty Panie,
A z życiem Siebie i wszystko, co Twoje!
Otwarłeś skarby, jak morza wylanie,
Tylu łask zdroje –
Więc dziś ku Tobie wołam w pokorze –

Kocham Cię Boże!
Skąd mnie nędznemu z Tobą mówić śmiałość,
Przed którym niebo upada na twarzy?
Tyś mię ukochał nad stworzenia całość,
Więc serce marzy,
Kryjąc się w Twojej miłości przestworze –

Kocham Cię Boże!
Kiedy rozważam Twej dobroci dary,|
Oniemieć muszę i dziękować w duchu:
Im dłużej żyję, uczuwam, że miary
Nie znasz w łask ruchu –
Toż jasno widząc Twej hojności morze,

Kocham Cię Boże! […]
Kocham, bo wierzę, a wierząc miłuję,
Żeś Bogiem moim, żeś Panem nad Pany!
Tylko drobinę Twej wielkości czuję,
W proch zagrzebany –
Lecz gdy mą słabość Twa wszechmoc wspomoże

Kocham Cię Boże!
Kocham Cię Panie! boś Bogiem miłości,
Twój Syn odwieczny oddał za mnie życie;
I straszną kaźnią zmazał moje złości,
Na góry szczycie –
Więc gdy w mym sercu Twa miłość rozgorze,

Kocham Cię Boże! (br. Anzelm, Notatki nowicjackie, 15-17r)

Od 1914 r. Sługa Boży szerzył w środowisku krakowskim kult Dzieciątka Jezus. W pracy duszpasterskiej inspirował się nauką o dziecięctwie Bożym i propagował przykład świętości Teresy z Lisieux. Gdy w 1921 r. czynił przygotowania do założenia w Polsce kontemplacyjno-czynnego zgromadzenia sióstr karmelitanek Dzieciątka Jezus, w Rzymie dobiegał końca proces beatyfikacyjny s. Teresy. Przy „huraganie” chwały i „deszczu róż”, tzn. licznych łaskach otrzymywanych przez jej czcicieli na całym świecie, papież Benedykt XV, 14 sierpnia 1921 r. promulgował dekret o heroiczności cnót tej francuskiej karmelitanki. Niespełna pół roku później, Sługa Boży o. Anzelm pisał do karmelitanek w Przemyślu, które przez przetłumaczenie jej autobiografii oraz wydawaniu obrazków Teresy z modlitwą, miały zasadniczy udział w szerzeniu jej kultu w Polsce:

„Na pociechę Waszą powiem zaraz, co mi pisano ze Rzymu, że na przyszły rok na wiosnę będzie beatyfikacja Tereni. Dla Was to będzie tryumf największy, boście się najwięcej przyczyniły do rozszerzania czci tej „Malutkiej” (List do m. Weroniki Smoczyńskiej ocd, przeoryszy w Przemyślu, 24 V 1922).

Znów na początku 1923 r., jako wyższy przełożony polskiego Karmelu, dzielił się radością swojego serca i wzywał wspólnoty karmelitańskie w Polsce do przygotowania się do uroczystych obchodów beatyfikacji Teresy:
„Przewielebna Matko! Gaudium magnum! Terenia na ołtarzach! 12 lutego [1923 r.] dekret o cudach został zatwierdzony. Ojciec Święty miał przepiękną przemowę. Nowa chwała Karmelu i nowy dowód żywotności Zakonu. Ogromnie się cieszę i z Wami dzielę radość. Obym się jeszcze doczekał, by i z Waszego Karmelu taka chwała była Kościołowi i polskiemu Karmelowi. Gotujcie powoli świąteczne stroje na przyszłe uroczystości. Bo choćby się i sprzedać, to trzeba wielką paradę uczynić” (List do m. Antoniny Kobylińskiej, ocd, przeoryszy we Lwowie, luty 1923).

Dzień beatyfikacji

W dniu 29 kwietnia 1923 r. papież Pius XI beatyfikował w Rzymie s. Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza. Sługa Boży o. Anzelm, pomimo zaproszenia przez o. Generała Zakonu, nie mógł pojechać do Rzymu z powodu pilnych obowiązków prowincjała. Natomiast tego samego dnia wieczorem dał upust entuzjazmowi, który napełniał jego duszę i w krakowskim kościele karmelitów wygłosił płomienne kazanie, w którym życie i misję Teresy postawił za wzór świętości dla wiernych (treść kazania - w następnej części).

Gdy wkrótce Sługa Boży odwiedził w Sosnowcu założonego przez siebie Siostry karmelitanki, nadał im jako patronkę błogosławioną Teresę od Dzieciątka Jezus (Kronika, s. 35). W kolejnych miesiącach, razem ze współbraćmi, organizował w kościołach karmelitańskich tridua ku czci umiłowanej przez wszystkich nowej Błogosławionej. Ówczesna Polska potrzebowała takiej orędowniczki w niebie. Dlatego Sługa Boży śmiało wzywał jej wstawiennictwa, które i dziś jest nam bardzo potrzebne:

„O zuchwała Tereniu! Wybacz, że Cię tak nazwę, ale Ty mi przebaczysz boś Ty Siostra moja.... Tyś tak bardzo kochała Kościół święty, więcej niż matkę swoją.... Ach! Módl się dziś za ten Kościół, […]; módl się za Karmel, boś Ty zawsze w nim była i zawsze będziesz. Módl się za nas, kapłanów, wielu nam urąga, lecz mało kto za nas się modli; módl się, byśmy godnie brali do ręki ten kluczyk; i za Ukrainę i za Berdyczów, za kapłanów, którzy są pod bolszewikami; wiesz za co oni cierpią tak okropnie... za to, że nie chcą oddać tego kluczyka i naczyń świętych”.

                                                                                                      c.d.n.
opracowała s. Konrada Z. Dubel, cscij

Oto znów doroczna Wielkanoc. Podajemy i wzajem przyjmujemy radosne Alleluja. Wiosna wtóruje Zmartwychwstaniu; już minęła zima, deszcze przeszły i przeminęły, ukazały się kwiaty na ziemi, przyszedł czas obcinania winnic, głos synogarlicy słyszany jest w ziemi naszej (Pnp 2, 11-13). Pieśń radości rozbrzmiewa w duszy: albowiem Chrystus Pan, Zwycięzca śmierci, wstaje z martwych, z grobu do życia! Oko nie widzi wprawdzie powiewnych sztandarów, ucho nie słyszy okrzyków ani odgłosów fanfar: Tryumfator wychodzi z grobu cichy, niewidzialny, bez naruszenia pieczęci grobowych, tak jak niegdyś wyszedł z żywota Matki w Betlejem, nie naruszając Jej przeczystego Dziewictwa. (...)

Gdzie tryumf, gdzie chwała? Synowie ludzcy chcieliby rozgłosu, okrzyków, hymnów. Tryumf Boski nie jest jak ludzki. Ta sollemnitas sollemnitatum ma swoją wielkość Boską w mocy i majestacie cichości. (...) Ostatnie trzy dni widzieliśmy Jezusa, jako Męża Boleści i zbieraliśmy Jego Krew, wylaną na zbawienie. Wielkanoc daje nam Go nie jako ofiarę zwyciężoną przez śmierć, ale jako Zwycięzcę, który śmierć zwyciężył, który głosi życie, życie chwalebne duszy i ciała w wieczności. Nie tylko On wstaje do życia, z Nim i w Nim i przez Niego wstaje cały rodzaj ludzki, bo jak przez jednego człowieka śmierć, tak przez jednego życie; jak wszyscy w Adamie pomarli, tak w Chrystusie wszyscy wrócili do życia.

Oto tryumf Zmartwychwstania: zwycięstwo nad śmiercią, nowość życia, przemiana doczesności na chwalebną wieczność. A w parze z tym tryumfem idzie tryumf wiary, która przez Zmartwychwstanie utwierdza wszystkie tajemnice życia, śmierci i chwały Jezusa. Stąd radość cicha, prosta, ale mocna i trwała. Jak życie, które z ziarnka rzuconego w ziemię cudem natury powstaje, tak Zmartwychwstanie jest cudem ponad wszelką naturę, dokonaniem wszystkich Zmiłowań Pańskich.

Życzę Wam, potrójnego Alleluja, jako pamiątki tych bezcennych skarbów, które zostawił nam Zmartwychwstały Chrystus: a zostawił nam swoje Serce i Rany otwarte, byśmy z nich czerpali Alleluja w nowości życia; zostawił nam swoją Matkę, byśmy Jej naszym karmelitańskim życiem śpiewali Regina Coeli laetare, Alleluja; zostawił nam Krzyż, byśmy przez Kalwarię, dowodami ofiarnej miłości, czynili radosne Alleluja! Cieszcie się zatem w Panu! Alleluja! 
                                                                                                                               fr. Anselmus a st. A. Corsini

Życzenia na Wielkanoc do Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Warszawa, 1959 r.

1 IV
Z cierpień twoich pleć wianek różany – kolce bierz dla siebie, róże dla Pana Jezusa; wówczas i kolce zamienią się w dobrą woń Chrystusa.
2 IV Niedziela Palmowa
Życzę ci, byś umiała ocenić zaszczyt, jaki Pan Jezus ci czyni, dopuszczając cię do uczestnictwa w cierpieniu, by cię uczynić godną swoich zasług.
3 IV
Ofiara miłości, czyli ofiarna miłość, którą szczyci się dziecięctwo – to posłuszeństwo szczere, ochotne i radosne.
4 IV
Niech twoją radością będzie być bez radości - owszem chlubić się cierpieniem.
5 IV
Unikaj wrażliwości i przygnębienia, bo one odbierają ci pokój i wewnętrzne skupienie.
6 IV   Wielki Czwartek
Kto kłamie miłości wyklucza się z wieczernika, kto wierzy miłości i czyni ją, ma zapewnioną chwałę Zmartwychwstania.
7 IV   Wielki Piątek
Widzimy Chrystusa nie tylko na drodze naszego życia i powołania, On współczując z naszymi słabościami, kreśli ją sam, jako drogę nieoddzielną od krzyża, jako warunek przyszłej chwały.
8 IV   Wielka Sobota
Kiedy cierpienia przychodzą, nie smuć się - oddaj się w ręce Ojca, który dopuszcza krzyż, ale nie opuszcza dźwigającego krzyż.
9 IV   Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
Chrystus Zmartwychwstały – zamienił cierpienie w radość, śmierć w życie, stary kwas kłamstwa i nieprawości w przaśniki szczerości i prawdy.
10 IV
Nade wszystko życzę wam pełności życia eucharystycznego z Jezusem, bo to zadatek zmartwychwstania i chwały.
11 IV
Czynienia cudów ci nie życzę – natomiast życzę, byś z tego Chleba co z nieba zstąpił, czerpała łaskę, siłę, radość do codziennej cichej ofiary.
12 IV
Jak Narodzenie Jezusa jest wyniszczeniem aż do krzyża, tak Zmartwychwstanie Jego jest narodzeniem do chwały.
13 IV
Z grobu wstaje życie, które jest naszym odrodzeniem do wiary, nadziei i miłości, naszą nowością życia.
14 IV
Choć cierpienia niosą czasem ze sobą przygnębienie, nie trzeba się nim przejmować, ale zawsze wolę odnawiać, by miała siłę z ufnością zawierzać dobroci Bożej.
15 IV
Każdy krzyż jest równocześnie łaską i znakiem pamięci Boga, i Jego troski o naszą duszę.
16 IV   Niedziela Miłosierdzia Bożego
Gdy Wasze Gloria in excelsisAlleluja będzie pieśnią waszego dziecięctwa, to również wasze Zmartwychwstanie będzie ukoronowaniem dziecięctwa z Jezusem w chwale u Ojca.
17 IV
Łaska zawsze towarzyszy cierpieniu, a radość jest owocem cierpienia.
18 IV
Nie przejmuj się sobą, bo to powiększa trudności - troski swoje złóż w ręce Dzieciątka Jezus i z prostotą zaufaj Jemu.
19 IV
Bądź radosna, Bogu wdzięczna, znoś sama siebie i przypominaj codziennie Dzieciątku, że chcesz służyć Mu w weselu w każdej chwili.
20 IV
Daj się Bogu cała i na całego, intencją i czynem.
21 IV
Do wielkich rzeczy idźcie małymi krokami, z wielką ufnością i ofiarą ze siebie.
22 IV
Najpiękniejsza i najskuteczniejsza jest modlitwa cierpienia, pod warunkiem, że w niej będzie pokorne – bądź wola Twoja!
23 IV
Macie rosnąć i szerzyć chwałę Bożą, przez cierpienie i ofiarę, przez modlitwę i pracę.
24 IV
Potrzeba ci więcej wiary nadprzyrodzonej, ufności w pomoc Bożą i tej miłości, która kocha nie będąc kochaną, bo miłość, która chce być „płatną”, nie jest miłością.
25 IV
Duch Święty i Jego łaska niech cię ciągle odnawia i prowadzi z cnoty w cnotę.
26 IV
Bądź wielkoduszną a odczujesz, że każda złożona ofiara uczyni cię szczęśliwą.
27 IV
Wczuwaj się w Chrystusa żyjącego w Kościele, ukochaj codzienne apostolstwo modlitwy, pracy i cierpienia - kształtuj swoje życie na Jego życiu.
28 IV
Bóg daje zawsze Siebie, a my więcej zwracamy uwagę na dar, niż na Dawcę.
29 IV
Na małej drodze dziecięctwa znajdziesz pokorę, umocnisz się ufnością, poddasz się działaniu Jego łaski – odpoczniesz bezpieczna w Jego Miłości Miłościwej i sama tej Miłości złożysz ze siebie ofiarę.
30 IV
Radości dziecka Bożego w Duchu Świętym ci życzę i błogosławię.