Przeskocz do treści

Widzieliśmy wczoraj Królestwo Jezusa Chrystusa, zobaczmy dzisiaj samego Króla. Przypatrzmy Mu się z bliska ? Kim On jest? Jak On rządzi, jak panuje, jak nas kocha, jak miłuje? ? Jak my się odwdzięczamy i jak Go kochać mamy?

Królem naszym jest Jezus Chrystus. Kim On jest? Syn Boży i Syn człowieczy ? Syn Ojca w niebie i Syn Maryi Niepokalanej, Bóg z Boga, światłość ze światłości, a zarazem prawdziwy człowiek ? syn Adama. W jednej osobie jednoczy cudownie, niepojęcie dwie natury: boską i ludzką, i dlatego nie masz pod słońcem nic tak pięknego i wzniosłego, jak Jezus Syn Maryi ? Król nieba i ziemi.

Jest Królem naszym. Bo przez Niego wszystko się stało co się stało, przez Niego życie mamy i żyjemy ? bez Niego bylibyśmy niczym. On nas stworzył z niczego, więc do Niego należymy całkowicie, bez ograniczenia. On ma do nas wszystkie prawa, my do Niego nie mamy żadnego prawa, chyba takie, jakie nam z łaski udzieli.

On nie tylko nas stworzył. Gdyśmy upadli, gdyśmy w grzechach leżeli, On z nieba zstąpił, na ziemię, Słowo ? Syn Boga, ciałem się stało i zamieszkało między nami. Stał się do nas podobny, abyśmy przez Jego przykład stali się Jemu podobni ? stali się dziećmi Bożymi. I aby kupić nas, naszą miłość, nie dość Mu było, że do nas przyszedł ? On nam się oddał cały. ? Oddał życie za braci swoich, kupił nas za cenę ogromną, wylawszy na krzyżu za nas krew Boską. Jesteśmy zatem Jego własnością. Kto się z niej wymyka, czyni temu Królowi krzywdę i popełnia niewdzięczność.

Jest Królem naszym. Bóg Ojciec dał Mu wszystko w Jego ręce, (...) uczynił Go Panem i Królem w niebie i na ziemi. Jezus Chrystus nie tylko panuje jako Bóg, lecz panuje i króluje nad ludźmi jako Bóg-Człowiek. Wielka chwała mieć takiego Króla! I ten Król zaprasza nas wszystkich pod swoje panowanie.

Ten Król pokorny i cichy, sprawiedliwy i miłosierny, Książę pokoju wystawia znak swój. I na tym znaku wysoko postawionym, na tym krzyżu krwią swoją uświęconym, wypisuje słowa dla każdego, kto chce iść za Nim: pokuta ? życie chrześcijańskie ? cierpliwość ? niebo. I posyła ten Król na wszystkie strony świata swoje sługi: aniołów swoich, apostołów, kapłanów i wszystkich, którzy dusze ratować pragną. Posyła do wszystkich stanów bez różnicy, do wszystkich osób, do grzeszników i sprawiedliwych ? bo za wszystkich umarł. Idźcie, mówi do nich, idźcie... wyrywajcie dusze ze szpon diabelskich. Okażcie im, że zwodnicze są bogactwa, oszukańcze rozkosze, honory zawodzą. ? Uczcie ich pokuty, uczcie jak żyć mają jako moi uczniowie. Powiedzcie im, że kto wytrwa w tym życiu chrześcijańskim przez cierpliwe niesienie krzyża Mego ten będzie zbawiony i w niebie ze Mną królować będzie. I idą misjonarze ? za głosem Jezusa, który przez usta ich przemawia, idą pod sztandar Jezusowy nosząc jarzmo Jego i przekonują się, że jest ono słodkie.

I to Królestwo Jezusa rośnie, ze wszystkich królestw świata jest największe, najwspanialsze, najpiękniejsze ? królestwo pokoju i miłości. ? I Jezus Król świata jest najwięcej kochany, najwięcej znany, najwięcej naśladowany. Do Niego lgną serca, do Niego idą wszystkie modły ? dla Niego prace, krzyże, dla Niego śmierć sama, a przez nią udział w Królestwie.

J+M

Dopuśćcie maluczkim przychodzić do Mnie
(Mk 10, 14)

Pasł Mojżesz trzodę w krainie Madian, wysługując się swemu teściowi Jetro (por. Wj 3, 1n). Nic nie mąciło zwyczajnego trybu jego życia. Aż oto dnia jednego, gdy najmniej o tym myślał, ujrzał krzak. Krzak gorzał, a nie zgorzał. Pójdę, powiada Mojżesz, i zobaczę to dziwo, i szedł. A gdy się zbliżył, głos usłyszał mocny: Nie zbliżaj się, ale zdejmij obuwie twoje, bo ziemia na której stoisz święta jest (Wj 3, 5), i głos: ?Jam jest, którym Jest? (Wj 3, 14).
Drodzy Bracia i Siostry, i nasze życie płynie jak Mojżeszowi, po różnych drogach i ścieżkach biegamy, pasąc trzodę, pędzą troski nasze jedna przed drugą i nic nie zmienia monotonności szarego życia i dni naszych. Aż oto [...] krzak rozgorzał na górze, na Górze Karmelu ? i oczy wszystkich zwróciły się ku niemu. Pójdźmy, zobaczmy co to jest, czemu ten krzak gorze, a nie zgorze? I przyszliśmy, i cóż widzimy? Oto gorze przed nami krzak, krzak róży na Karmelu, rozpalił się, rozżarzył, a nie gaśnie, płomienie zawsze żywe. Co to jest? To jest Teresa, Teresa od Dzieciątka, błogosławiona Karmelitanka z Lisieux!
I choć się ten krzak pali, przecież nikogo nie spali, każdy się może zbliżyć, a zapach róż rozchodzący się wokół usuwa truciznę świata, którą dotąd oddychamy, oczyszcza powietrze, abyśmy pełną piersią wdychali i życie odnawiali. A głos z tego krzewu się rozchodzi, nie surowy, nie mocny, ale dziewiczy, czysty, jak śpiew anielski: Ludzie, serca otwórzcie, ducha odnówcie, żyjcie miłością, bo miłość życiem jest, a życie miłością!
Obiecała błogosławiona Terenia, że po śmierci, deszcz różany spuszczać będzie na ziemię. Przypatrzmy się na koniec tych dni uroczystych jeszcze raz tej róży wspaniałej, zbierzmy te, które ona porozrzucała w ciągu biegu swego życia, i jeśli to w naszej mocy, zbadajmy tajemnicę jej życia, źródło skąd zraszają się te róże, skąd płynie jej świętość i piękność tej świętości i wziętość wśród ludzi.
(...) Możemy badać życie tej Błogosławionej w świecie, w rodzinie, wśród ludzi, w Karmelu wreszcie, i zobaczymy różne jej cnoty: miłość Boża jak u serafina, miłość ludzi aż do zupełnego zapomnienia o sobie, gołębia prostota i szczerość duszy; podziwiać będziemy jak ona przy najwyższych zaletach umysłu i serca jest jak dziecko, które zda się nic nie rozumieć i nie umieć, prócz kochania. Zdumiewać się będziemy nad jej pokorą i posłuszeństwem, nad jej roztropnością (...), nad jej czystością anielskiego życia i oderwania, słowem nad jej świętością najprzystępniejszą, a przecież najdoskonalszą.
Gdzie sekret tego wszystkiego, gdzie klucz do tych skarbów? Na ziemi, czy w niebie? Ma ten klucz, bo ma skarby. Gdzie sekret jej świętości, źródło, z którego ona tryska? Eucharystia ? piękna miłość! Stąd płynęło jej życie i wszystkie objawy życia!
Nie szła ona do nieba wykraść ogień boski, nie wzbijała się zachwycona do wieczystych piękności, bo żadnych zachwytów nie miała. Ona skarby znalazła na ziemi, znalazła je w Eucharystii, w Najświętszym Sakramencie, i to życie Boga miłości przyswoiła sobie, aby Nim wyłącznie żyć i oddychać. Widzimy ją na ołtarzach. I na cóż ona tam jest? Na to, by spuszczać róże, by rozsypywać miłość po ziemi, by Jezus był Królem Serc, a królestwo Jego ? królestwem dusz miłujących. A ona stoi jak Anioł stróż Eucharystii i głosi miłość miłosierną tego Pana miłości.
Zdawać by się mogło, że Teresa, ten biały kwiatek, ta zabawka Pana Jezusa, będzie umiała się kochać i pieścić się z Bogiem, być jako dziecko rozpieszczone w ramionach Ojca. Nie, to dziecko ma rozum głęboki i zawstydzić by mogła teologa. Oto jak ona rozumuje: zrozumiałam, że jeśli Kościół ma ciało złożone z różnych członków, to nie może mu brakować jednego najszlachetniejszego, najpotrzebniejszego. Nie może brakować mu serca, że to serce musi kochać, musi ożywiać miłością. I gdyby to serce bić przestało, gdyby nie ożywiało członków, nie byłoby ani apostołów, ani męczenników; nie zdobiliby się w cnoty wyznawcy i nie śpiewałyby dziewice pieśni nowej Barankowi, i to serce obejmuje wszystkie powołania, wszystkie czasy i miejsca. I czymże jest to serce w Kościele? To serce to Eucharystia, to ta piękna miłość, z której jakby z oceanu zawsze pełnego rozlewa się duch Chrystusowy, miłość i uczynki miłości na wszystkie członki. Zrozumiała Teresa i wzięła, wzięła Eucharystię, wzięła to serce, aby nim kochać i żyć, aby się odziać w ducha Chrystusowego (por. Ga 3, 27). Serce Boga brała z Eucharystii, wzięła jako własne, aby kochać bez miary, jak Chrystus ukochał bez miary.
Jeśli Eucharystię nazwiemy słońcem, to słońce oświeciło najpierw dom, w którym mieszkało, to jest serce. Oświecając serce tej dzieciny, musiało jej pokazać jej nędzę, stąd płynie pokora i cichość tej świętej dziewicy. Stąd też widząc Jezusa pokornego, wzgardzonego, widząc jak On, Pan nieba i ziemi, nie miał gdzie by głowę skłonił, choć Jego jaskółki miały gniazda, a liszki nory (por. Mt 8, 20; Łk 9, 58). Teresa określa swoją pokorę w tych słowach: Tak się musimy uniżyć, i tak zniszczyć naszą pychę, byśmy mogli służyć Jezusowi za mieszkanie. A jakież to mieszkanie, gdzie by nie można skłonić, oprzeć nawet głowy? Myśl śliczna, a prosta. Tak się uniżyć, tak się uważać za biedną, że Jezus nie raczy nawet spojrzeć.
Zapatrzona w to wyniszczenie eucharystyczne Jezusa, ożywiona jest najwyższym pragnieniem ? być niczym i za nic mianą. W dzień Profesji świętej woła: ?Jezu, spraw, aby nikt się mną nie zajmował, niech będę pod nogami wszystkich, zapomniana i jak ziarnko piasku?. Ja pragnę być zapomniana, pisze w innym miejscu, nie chcę wzgardy, krzywdy, to za wielki zaszczyt dla ziarnka piasku. Bo gdyby gardzono ziarnkiem piasku, kiedy je zmiatają, to by przecież pamiętano o nim. Ja chcę być zapomniana, nie tylko przez drugich, ale od siebie samej, abym na ziemi niczym się nie zajmowała prócz miłowania Boga.
A z pokory rodzi się cichość. Ciche było życie świętej dziewicy, tak ciche, że siostry, widząc ją słabą, mówiły: Kiedy umrze, cóż napiszemy o niej? Nic nie zdziałała. Oto jak umiała ukryć swe cnoty przed sobą i przed drugimi, nawet najbliższymi. O, bo to delikatna nader cnota, ta pokora, i cichość. Ona musi się ukryć nie tylko przed drugimi, ale i przed sobą.
I gdzież to dziecko czerpało tę nadprzyrodzoną siłę wzgardy siebie? Tam, gdzie źródło życia. Uczcie się ode mnie, żem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie odpoczynek dla dusz waszych (por. Mt 11, 29). W tej to nauce pokory ta mała dziecina nauczyła się być pokorną i zamykać swe skarby, bo powiada pięknie: są rzeczy tak kosztowne i wonne, że żadne słowo ich nie wypowie, a wystawić je na powietrze to zapach swój stracą. Stąd też, choć się kwiatkiem nazwała, przecież tak zastrzegła, aby woń tego kwiatka wstępowała tylko ku niebu.
Miłość jest duszą, pokora jej ciałem, w której mieszka, a owocem jej pokój, wesele, radość, prostota. Oto zalety dzieci Bożych. Jako cechę charakterystyczną świętości Teresy bulla beatyfikacyjna zaznacza drogę maleńką, prostotę, że szła ona jak dziecko po ścieżkach sprawiedliwości, pełna ufności, wesela, pokoju, niczego się nie obawiając, pewna, że nad dzieckiem czuwa Ojciec, że takich jest Królestwo niebieskie (por. Mt 19, 14).
Ale skądże znowu ten przymiot dzieci Bożych w duszy Teresy? Skąd to zrozumienie tej drogi, tak prostej, a pewnej? Oto głos Eucharystii: Dopuście maluczkim przychodzić do Mnie (por. Mt 19, 14). Idzie do niej Teresa, a idzie z taką ufnością, że pomyśleć o większej trudno. Mojego pokoju i mojej ufności nie zdoła odebrać nawet grzech ciężki. Nie dlatego, że zostałam zachowana od grzechu ciężkiego, ja mam ufność do Pana. Nie! Ja czuję, że chociażbym miała na sumieniu wszystkie zbrodnie, które można popełnić, ufności bym nie straciła. Poszłabym, serce rozdarłszy żalem, rzucić się w objęcia Boga. Wiem także, że kocha marnotrawne dziecko (por. Łk 15, 20?24). Słyszałam Jego słowa do Magdaleny, do niewiasty cudzołożnej, do Samarytanki, wiem, co znaczy to miłosierdzie Jego i złość pychy są jako krople wody wrzucone w piec ognisty.
I gdybyśmy przechodzili kolejno wszystkie jej cnoty, to klucz do nich, znaleźlibyśmy w tabernakulum. Stamtąd jej zrozumienie Ewangelii, stamtąd zrozumienie miłości i uczynków miłości jaśniejących w cnotach codziennych.
Lecz Jezus w Eucharystii to nie tylko cichy, pokorny, miłujący Baranek, nie tylko Przyjaciel, Brat, Ojciec. To Apostoł, to Misjonarz. Wszak ta miłość Eucharystyczna działa cuda. Oto Ja jestem z wami, aż do skończenia świata (por. Mt 28, 20). I w tym Teresa chce być z Panem. Poszła do nieba i króluje, ale ona nie chce używać sama. Chce z nami się dzielić. Ja spuszczę deszcz różany, nie tylko, ja zstąpię. Chce być jak była za życia, Aniołem stróżem Eucharystii, tej pięknej miłości i tej miłości uczyć, czyniąc dobrze na ziemi.
Drodzy moi Bracia i Siostry. Podziwiamy tę świętą, kochamy, bo jest kochania godna. Znamy sekret jej świętości i klucz mamy. To życie Eucharystyczne Boga na ziemi i w sercach naszych. ?Pójdźcie do Mnie wszyscy...? (Mt 11, 28).
Serca lodowate ? suche kłody ? życia nam potrzeba: w sercach, w rodzinach; w społeczeństwie, w ojczyźnie ? oto stoi serafin miłości ? Teresa ? oto orzeł ? oto gołąbka.
(...) Kończąc te uroczystości, zwracamy się do Ciebie: Róże rzuć! Kościół święty walczy ? a w Polsce przede wszystkim. Rzuć różę miłości w Ojczyznę naszą, by zgoda panowała i miłość synów Ojczyzny budowała po Bożemu Królestwo niebieskie. Popatrz łaskawie na najczcigodniejszego Pasterza tej diecezji i jego pasterzowaniu błogosław, aby owieczki prowadził do Dobrego Pasterza, aby żadna nie zginęła.
A każdemu daj to, o co prosi ? ten odpust zupełny, którym jest miłość  i dary bogate. A nade wszystko daj nam klucz twój, klucz do tabernakulum, aby każdy mógł tam otwierać i brać miłość Jezusową i życie Jezusowe! Amen.

Najmilsi w Chrystusie! Między uroczystościami, przez które Kościół święty oddaje cześć Najświętszej Bogarodzicy dwie mają szczególny ze sobą związek, i związek z życiem naszym, są nimi narodzenie Matki Bożej i Jej chwalebne Wniebowzięcie. Narodzenie daje Maryję ziemi ? Wniebowzięcie daje Maryję niebu. My, co prawda cieszymy się zarówno z Jej narodzenia, jak z Jej wniebowzięcia. Dzień jednak Wniebowzięcia to raczej uroczystość aniołów, dzień Narodzenia to święto ludzi. Dzisiaj je obchodzimy z radością, dziękując Bogu, że dał nam, ludziom, Tę Świętą, uprzywilejowaną od pierwszej chwili poczęcia Dziecinę. (...)

Dzisiejsze święto Narodzenia Matki Najświętszej, to wywyższenie całej ludzkiej natury w osobie tej świętej Dzieciny. Podniesiona jest przez Nią nasza natura do nieskazitelności, do nieśmiertelności, w Niej widzimy doskonały obraz człowieka, czyli jaki człowiek powinien być, gdyby zachował w raju otrzymaną świętość i łaskę. Już tutaj na ziemi dwie rzeczy różnią ludzi od siebie: dobra, które mają, i dobra, które czynią. Te dwie rzeczy różnią Maryję i wywyższają ponad wszystkich ludzi.

Jakie Ona ma dobra, jakie otrzymała Ona już w kołysce swej niewinności? Jaką Ona rodzi się dziedziczką? Według dóbr ziemskich nie jest bogata. Choć pochodzi z rodu królów i proroków, choć Jej przodkowie panowali nad całą ziemią żydowską (por. Łk 1, 32), Maryja rodzi się uboga w ziemskie dostatki. Za to jest dziedziczką całej świętości i cnót swoich przodków. Królewna ta, choć nie w kołysce lśniącej od złota, jednak zdobna już we wszystkie cnoty i łaski, jakie kiedykolwiek ludzie posiadali. Wiele córek, tak powiada Pismo, nagromadziło bogactwa. Ona wszystkie przewyższyła (por. Prz 31, 29). Piękna Sara, Rebeka, powabna Estera, urodna Judyta, to tylko słabe figury wobec majestatu i piękności [Maryi].

Czytamy w Piśmie Świętym z jak wielkim nakładem budował Salomon z nakazu i planu Boga świątynię Jeruzalem (por. 1 Krl 6). Wybrano do tej budowy najdroższe drzewa, najkosztowniejsze materiały. Cedry libańskie, drogocenne dywany, najczystsze złoto użyto do budowy świątyni. 80 tysięcy kamieniarzy cięło kamienie i marmury na górach, 70 tysięcy nosiło ciężary, 3600 było nadzorców. A to wszystko dlatego, by przygotować mieszkanie Bogu. Jeżeli taki nakład, taka sztuka była potrzebna, by przygotować tę świątynię, w której tylko arka Boża spoczywała, jakiegoż nakładu Bóg, ten najmędrszy Architekt i Budowniczy użył, aby stworzyć świątynię żywą dla swego Syna. Maryja to najdoskonalsze dzieło Stwórcy, mająca w sobie wszystkie skarby Jego Wszechmocy. O ile stworzenie mogło być wielkie i święte, taką uczynił Bóg Maryję. (...)

Piękna, cała piękna jest Maryja. Nie ma w Niej grzechu, jest zaś pełność łaski, pełnia cnót - i to jest dobro, które wyróżnia Ją od wszystkich ludzi. Dzięki temu jest Ona Królową stworzenia, najgodniejszą, najpiękniejszą istotą, najbardziej zbliżoną do Boga.

Zobaczmy, jakie dobro Maryja czyniła. Bo i tym różni się Ona także od nas wszystkich. Cóż Maryja uczyniła? Maryja przyniosła światu Zbawiciela. Będąc pełną łaski tak, że między Nią a niebem nie było, można powiedzieć, przedziału, żyła i pracowała jako Służebnica pokorna. Stąd Owocem Jej życia z wyboru Boga jest Jezus Chrystus, Pan i Odkupiciel nasz. Jego nam dała, Jego wykarmiła, i przez Niego niebo otworzyła. Drugi czyn, którego nikt z nas nie uczynił, to zwycięstwo tej Świętej Dziewicy nad grzechem. Nikt z nas tak mocny nie jest, by nie był pod jego panowaniem i skutkami. Maryja grzech zwyciężyła. Przez całe swe życie czyniła dobrze, bardzo dobrze. Nikt z nas tego [o sobie] nie może powiedzieć, bo choćbyśmy najświętsi byli, zawsze znajdzie się coś w naszym życiu, czegośmy dobrze nie uczynili. (...) Dała przez to Maryja światu i ludziom wzór, ideał świętości i doskonałości, czym ma być człowiek, którego odkupił Jezus Chrystus i poświęcił w wodach chrztu świętego i wykarmił swym Ciałem.

Dla tych dwu rzeczy, tj. że dała nam owoc swego żywota Jezusa, że nigdy najmniejszej skazy na sobie nie miała, Maryja stała się dla nas wszystkim. Uczyniła nas dziećmi swymi, dziećmi Boga. [Jest] pośredniczką łaski, orędowniczką, lekarką naszych słabości, warownią przed grzechem. Stąd to płynie ta druga między Nią a nami różnica, że nie tylko odróżniają Ją od nas dobra, które w dziedzictwie otrzymała, lecz także dobra, które uczyniła. Uczyniła zaś więcej niż wszyscy święci, więcej niż wszyscy aniołowie, niezrównanie przeto ponad wszystkich jest wyniesiona.

Maryja od kolebki uczy nas cnót, które z natury dobre dzieci mają: prostoty, otwartości i niewinności. (...) U kolebki tej Pani, Pani świata, rozważajcie, że prawdziwa wielkość człowieka leży w tym, co człowiek od Boga otrzymał, i w tym, co człowiek dla Boga i bliźnich dobrego zrobił. Na koniec zróbcie postanowienie, [by] wszystko co czynicie, czynić tylko dobrze. Bo wiele czyni, kto to co czyni, czyni dobrze. Wówczas i jak Maryja ponad wszystkich, tak i wy między waszymi współbraćmi szczególnej będziecie wartości. Łasce waszej u Boga będzie odpowiadała wam wielkość i chwała, a uczynkom waszym odpowiadać będzie całą wieczność zasługa i nagroda wieczna. Amen.

(...) Jest jedno wielkie święto, uroczyste i codzienne, w którym niebo i ziemia głoszą chwałę Bogu. W tym święcie wszechświata Słowo Boga wielbi Ojca swego głosem miłości w Duchu Świętym, uwielbia barwami i tonami głosu, którego żaden język ani anielski ani ludzki wypowiedzieć nie zdoła. W tym hymnie zharmonizowanym pięknością dzieł Boskich łączy się w jedno chór duchów anielskich i chór serc ludzi dobrej woli pod przewodnictwem największego Mistrza i Najwyższego Kapłana, Boga-Człowieka, który jako pierworodny wszystkiego stworzenia w Duchu Świętym oddaje cześć Bogu Ojcu swemu. Wtóruje Mu w tym hymnie Oblubienica Jego, którą sobie wybrał i poświęcił, Kościół święty, zrzeszenie chórów niebieskich i ziemskich, na strunach rozśpiewanej miłości w niemilknących akordach Gloria i Alleluja, w chwale i radości. W tym wielkim powszechnym święcie organem jest serce rzeczywiste lub symboliczne, a dźwiękiem jest miłość głosząca już to chwałę już to radość.

Ktoś powiedział, że Bóg sam jest tym Sercem, z którego płynie miłość. Centrum jest Trójca Święta, morze chwały i radości. W Niej obchodzimy wszystkie święta: Święto Stworzenia ? przez rozlewną miłość Ojca, święto Odkupienia ? przez wcielenie i odkupienie w Synu Bożym, Jezusie Chrystusie, święto Uświęcenia w Duchu Świętym, który formuje w duszach królestwo miłości i układa odpowiedź stworzenia na dary Boskiej rozrzutności.

(...) Święto tego Serca i tej eucharystycznej miłości obchodzi Kościół święty w miesiącu czerwcu, jako wielkie święto uwielbienia, dziękczynienia, wynagrodzenia i prośby. Więc w tym trzydziestodniowym święcie nasze rozważania poświęćmy przede wszystkim Boskiemu Sercu Jezusa.

Przedmiotem czci i nabożeństwa jest Serce Jezusa fizyczne, żywe, ożywione duszą, zjednoczone z Bóstwem. Bije ono obecnie w uwielbionym ciele Jezusa jak niegdyś biło w śmiertelnym. Czcimy Je jako najszlachetniejszą część ciała Chrystusowego, jako najczulszy organ, powodujący krążenie krwi w całym ciele Zbawcy. Z tego powodu Serce Jezusowe zostało wybrane jako przedmiot specjalnego kultu, jest Ono bowiem symbolem Jego nieskończonej miłości nie tylko ludzkiej, ale i Boskiej. Czcimy i uwielbiamy to Serce jako symbol Miłości Jezusowej, Jego Serce pałające miłością. Przedmiotem czci nie jest więc ani sama miłość, ani samo Serce jako takie, ale miłość Jezusowa wyobrażona przez Jego fizyczne Serce. Tę cześć oddajemy Osobie, do której należy to Serce, to jest Osobie Słowa Wcielonego. Stąd celem tej czci i naszej miłości jest Osoba Boska Jezusa Chrystusa, objawiająca swoją miłość pod symbolem Serca. Pobudką tego kultu i święta jest najwyższa miłość, która się objawiła w Jego życiu śmiertelnym, w Jego męce, w Jego życiu chwalebnym i w życiu eucharystycznym.

Ilekroć zaś trzeba przedstawić miłość obrazowo, posługujemy się obrazem serca. Sam wyraz serce jest używany przenośnie na oznaczenie miłości: ?Synu, daj mi serce twoje?. Fundamentem tego pojęcia jest to, że miłość i inne afekty, uczucia są równoznaczne z poruszeniem serca, na serce spływają i w nim są odczuwane.

Czcić przeto mamy Boskie Serce; w Nim bowiem uwielbiamy niewypowiedzianą miłość Chrystusa, tak Boską jak ludzką, źródło wszystkich dobrodziejstw, które Boski Zbawiciel nam przyniósł. Szczytem ich jest ofiara krzyżowa, a przedłużeniem i ukoronowaniem Eucharystia. Ten wylew Boskiej miłości i darów zbawienia mistycznie objawia się w tym, że z przebitego boku i Serca Boskiego Zbawcy wypłynęła krew i woda, symbole chrztu i Eucharystii, przez które to sakramenty formuje się i kształci Kościół, Oblubienica Chrystusa. W tym znaczeniu mówi się, że Kościół powstał z boku Adama śpiącego na krzyżu, podobnie jak niegdyś z żebra śpiącego Adama utworzona została Ewa, jego oblubienica!

Historia czci Serca Jezusowego sięga czasów Apostolskich. Św. Jan Ewangelista pierwszy wskazał na Serce, przebite, z którego wypłynęła Krew i woda. Św. Augustyn powiada, że Apostoł, ten uczeń miłości ?vigilanti verbo usus est?, ?czujnego użył słowa?: mówiąc o przebiciu Serca Jezusowego używa słowa nie ?przebił? ale ?otwarł?, byśmy mogli czerpać ze skarbów Serca i miłości. Ojcowie i doktorzy Kościoła, walcząc z rozmaitymi herezjami w pierwszych i następnych wiekach rzadko wspominają o Sercu Jezusa. Benedyktyni ze świętym Bernardem na czele, dwie Benedyktynki, św. Mechtylda i św. Gertruda, rozwijają skutecznie kult Serca Jezusowego. Św. Jan Ewangelista gdy objawił się św. Gertrudzie, powiedział: Moją misją było napisać tylko jedno słowo dla młodego Kościoła o uderzeniach tego Serca, poznanie pełności uderzeń zachowane było na czas, gdy miłość będzie oziębiona. Św. Gertruda nazywa Serce Jezusa skarbcem, zamykającym kosztowności, lirą dotkniętą Duchem Świętym!, cudownymi akordami, które Trójcę Najświętszą najwięcej rozweselają, kadzielnicą, z której rozchodzi się zapach kadzidła, ołtarzem, na którym wierni składają swoje ofiary, wybrani uwielbienia, aniołowie swoje hołdy, lampą kosztowną, zawieszoną między niebem a ziemią, kielichem, z którego ludzie piją życie, młodość, lekarstwo i zbawienie. Najpiękniejsze słowa Pater noster płyną z tego Serca, które jest świątynią przyjmującą grzesznych, sprawiedliwych i świętych.

W XVI wieku kult Serca Jezusowego kwitnie już w klasztorach, a apostołem czci Serc Jezusa i Maryi staje się św. Jan Eudes, który jest jakby ojcem tego słodkiego nabożeństwa i nauczycielem, bo ułożył ku czci tych Serc officium i Mszę świętą i wszędzie szerzył to zbawienne nabożeństwo.

Pokorna Wizytka, św. Małgorzata Maria stała się narzędziem wybranym przez Boga, by to nabożeństwo, jego ducha i praktykę ostatecznie uformować i uczynić je wszechświatowym. W objawieniach Pan Jezus wskazuje na swoje Serce, jako na ognisko, które już nie może pomieścić płomieni i pragnie się objawić ludziom, by ich wzbogacić bezcennymi skarbami. Ponieważ ludzie zapomnieli o miłości, a nawet znieważają tę miłość, Pan Jezus pragnie, by w zamian zapomnienia darzyć Go miłością wynagradzającą: ?Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, iż nie szczędziło niczego, wyczerpało się zupełnie dla okazania im swej miłości, w zamian zaś odbiera od wielu tylko niewdzięczność przez brak uszanowania, świętokradztwa, oziębłość i wzgardę jaką znieważają mnie w tym Sakramencie Miłości? (16/VI 1675). Mimo sprzeciwów nabożeństwo rozszerzyło się szybko. (...)

Cała teologia streszcza się w miłości, a miłość Boga symbolicznie streszcza się w Sercu, tak że święty Augustyn nie wahał się powiedzieć, że Bóg jest wiecznym Sercem.

Bóg jest MIŁOŚCIĄ.
Bóg nas ukochał i dał nam byt, a z nim swój obraz ? oto DZIEŁO STWORZENIA.
Bóg nas ukochał, więc mówił do nas przez proroków, a kiedy przyszło wypełnienie czasów, przemówił do nas przez Syna ? oto OBJAWIENIE.
Bóg nas ukochał i przyszedł do nas z Sercem, stał się człowiekiem ? oto DZIEŁO WCIELENIA.
Bóg nas ukochał i wydał samego siebie za nas ? oto DZIEŁO ODKUPIENIA.
Bóg nas ukochał i wylał przez Syna swego Ducha łaski ? oto DZIEŁO UŚWIĘCENIA.
On nas ukochał i zawsze jest z nami ? oto EUCHARYSTIA.
On nas ukochał i chce być nie tylko z nami, ale w nas ? oto KOMUNIA.
Objawia nam tajemnice swego Serca i dzieli się swoim szczęściem na całą wieczność - oto NIEBO; a w tym niebie króluje prawdziwe Serce Boga, złączone z Bóstwem w Osobie Słowa, jako symbol Boskiej i ludzkiej miłości.

(...) Oto Serce, które tak ukochało? Dał nam Pan Jezus obraz swego Serca: Płomienie buchają z niego, w płomieniach krzyż jaśnieje, a w środku Serca rana głęboka krew sącząca. To Serce przemawia miłością i bólem. (...)

O, wy wszyscy, którzy przechodzicie koło tego Serca, gorący czy zimni, zobaczcie, czy jest większa miłość jak miłość Boskiego Serca? Przypatrzcie się i zobaczcie, czy jest większa boleść jak boleść tego Serca? Zapalcie się, zimni, i nawróćcie się, a wy, którzy w tym ogniu się palicie, którzy czujecie miłość tego Serca, czyńcie zadość za zniewagi, jakie ciągle odbiera, by już nie skarżył się Pan Jezus: ?szukałem, kto by Mnie pocieszył, a nie znalazłem?. Więc pocieszajmy Serce Jezusa i módlmy się z Kościołem świętym. (...)