Przeskocz do treści

Akt poświęcenia św. Józefowi ? który o. Anzelm wypowiedziany publicznie w Wadowicach dnia 18 IV 1948 r. ? to uroczyste votum dziękczynne Sługi Bożego, wówczas prowincjała polskiej prowincji, które wraz z gremium kapituły prowincjalnej złożył za ocalenie zakonników w 1945 r., a świątyni i klasztoru od zburzenia, z powodu zaminowania budynków przez odchodzące wojska hitlerowskie.

"Z głęboką pokorą upadamy przed Tobą, o święty Józefie! Uwielbiamy wielkość Twoją i tę niezrównaną chwałę, w jaką Cię Bóg przyozdobił! Ciebie wybrał ze wszystkich ludzi na przybranego swego Ojca i Opiekuna. Ciebie przeznaczył na Oblubieńca Niepokalanej swojej Matki. Tobie powierzył losy swego dziecięctwa na ziemi, zabezpieczenia swego i swojej Matki bytu. Dla tych tytułów ozdobił duszę Twą bogactwem łask i świętości.
Z jakąż więc radością uznajemy Twą wielkość i korzymy się przed nią! Z aniołami, ze świętymi w niebie i na ziemi, z całym Kościołem świętym uwielbiamy Cię i składamy Ci cześć, że bez miary swoje dary na Ciebie, o święty Józefie, Bóg raczył rozlać!
Lecz inna jeszcze myśl i inne uczucie sprowadziło nas dzisiaj tu, przed Twój łaskami słynący obraz w tym naszym kościele ? głęboka wdzięczność za niezliczone Twoje łaski, dobrodziejstwa i za Twą potężną i prawdziwie ojcowską opiekę nad całym naszym Zakonem, a zwłaszcza nad naszą Polską Prowincją i nad tutejszym klasztorem. Od samego początku odnowienia naszego Zakonu przez św. Matkę Naszą Teresę, Tyś okazywał się prawdziwym naszym Ojcem! Broniłeś dzieci Karmelu przed niebezpieczeństwami, byłeś dla nich wzorem głębokiego życia wewnętrznego, cichości, pokory i pracy w ukryciu! Toteż cały nasz Zakon Terezjański kochał Cię i czcił jako najlepszego i najukochańszego Ojca!
I u nas w Polsce, otaczałeś nasz Zakon zawsze prawdziwie ojcowską opieką. Dowodem tego była ta serdeczna ufność, z jaką się ojcowie nasi odnosili zawsze do Ciebie. Większość naszych klasztorów Twoim wezwaniem się chlubiła. Kwitnące arcybractwa przy naszych kościołach skupiały w sobie liczne rzesze Twych czcicieli. I w czasie ostatniej zawieruchy wojennej otaczałeś nas swą opieką. Mimo ciężkich warunków przetrwaliśmy w obserwie naszych praw zakonnych. Zwłaszcza tutejszy klasztor zachowałeś wprost cudownie przed zakusami wroga, broniąc ojców i braci i licznych młodych kleryków przed zaborczymi planami okupanta i w czasie działań wojennych zachowałeś klasztor przed zniszczeniem. Za te wszystkie niewymowne dobrodziejstwa składamy Ci dziś serdeczną podziękę i wyrażamy największą wdzięczność!
Aby Ci dać dowód trwałej i niewygasłej wdzięczności, o przybrany Ojcze Jezusowy, i ukochany nasz Patronie, my, wszystkie dzieci Karmelu polskiego, klasztory ojców, sióstr i wszyscy zrzeszeni w III Zakonie Matki Boskiej z Góry Karmelu ? oddajemy się dzisiaj Tobie na wierną i trwałą służbę. Tobie, który złożyłeś Bogu najdoskonalszą ofiarę z siebie i pragniesz pozyskać Chrystusowi serca ? oddajemy nasze serca i dusze, byś je zachował w czystości i miłością Bożą rozpalał. Oddajemy Ci nasze myśli, pragnienia, uczucia i zamiary, byś nimi rządził i podnosił je do pożądania rzeczy wiekuistych i nieprzemijających.
Przyrzekamy iść wiernie w Twoje ślady i naśladować Cię w cichej pracy dla Boga, w umiłowaniu życia wewnętrznego, w ukochaniu Dzieciątka Jezus i Jego Matki Najświętszej.
Pragniemy i ślubujemy uważać Cię zawsze za ukochanego Ojca i Przewodnika na drodze do doskonałego umiłowania Boga, które jest celem naszego życia i naszego powołania karmelitańskiego.
Przyjmij, o najukochańszy Józefie święty, ten akt naszej wdzięczności i naszego oddania. Weź w opiekę możną i ojcowską wszystkie domy naszych trzech zakonów, wszystkie dzieci Karmelu: ojców, braci i siostry, i prowadź nas drogą życia wedle ducha Karmelu.
Od wieków nie słyszano, byś kogoś opuścił, kto Twej pomocy wzywa, więc ufamy, że i naszych błagań nie odrzucisz, i jak do tego czasu, tak i nadal bronić nas będziesz, o najdzielniejszy nasz Obrońco w walce z mocami ciemności.
Klęcząc tu przed Majestatem Bożym, składamy Ci tę prośbę i ufamy, że ją przyjmiesz przez Tego, który był Twym Synem przybranym, Jezusa Chrystusa, Pana naszego, który z Bogiem Ojcem i z Duchem Świętym żyje i króluje na wieki wieków. Amen."

Zadanie Opiekuna Rodzin

Święty Józef jest opiekunem Kościoła katolickiego. (...) Lecz tę opiekę rozciąga szczególnie na rodzinę w najściślejszym pojęciu, to jest na ten związek męża i niewiasty, nazwany ?wielkim sakramentem? (por. Ef 5, 32) i nierozerwalnym (por. Mt 19, 6), z którego wychodzą dzieci Boże na zaludnienie ziemi i nieba, na rozszerzenie Królestwa Jezusowego na ziemi.

Święty Józef powtarza w tej rodzinie ten sam urząd, jaki spełniał w Nazarecie, z tą samą wiernością, stojąc na straży świętości rodziny chrześcijańskiej. Z tytułu ojcostwa, jakie spełniał względem Syna Bożego, z tytułu Oblubieńca i męża Niepokalanej Dziewicy, z tytułu, że wychował nam i zachował naszego Zbawiciela, i stał na straży godności Jego Matki, przejmuje obecnie opiekę nad rodzinami chrześcijańskimi, o którą zwraca się do niego Kościół święty. Czyż może być godniejszy opiekun rodziny nad św. Józefa?

Podstawy rodziny

a) Świętość. Pierwszym fundamentem rodziny jest świętość samego związku, opartego na prawie Boskim, którego wykładnikiem jest Kościół. W tę świętość związku, w sakrament jedności i nierozerwalności godzą w tych czasach, jak i zawsze, wrogowie wiary i Kościoła, bo wiedzą lepiej nieraz od samych katolików, że to podstawa najmocniejsza wszelkiego porządku społecznego, wszelkiego wychowania, że to jest źródło, z którego płyną czyste wody na odnowienie ludzkości. To źródło zatruć, ten fundament obalić, to znaczy zniweczyć życie prawdziwej miłości, udaremnić wychowanie, skazać pokolenia całe na zatrucie.

Nad świętością związku rodzinnego czuwa głowa rodziny z Nazaretu - św. Józef. Czyż może być piękniejszy związek nad ten, którego głową był mąż sprawiedliwy? (...)

b) Miłość. Drugim fundamentem rodziny jest miłość. Nie ta, która opiera się na wdziękach ciała i budzi lub zaspokaja zmysły, lecz ta, która zdolna jest do największego dzieła: połączyć dusze i ciało do największego dzieła, które może być przyrównane do dzieła stworzenia. Jakże tu potrzeba czystej i Bożymi pobudkami kierowanej miłości! Któż i która rodzina wstąpi na te wysokie wyżyny? Jedynie ten i ta rodzina, która wpatruje się w męża bez skazy, który swą czystością obejmuje i chowa, jako skarb najdroższy, dwie najczystsze Istoty: Maryję i Dziecię. Miłość na wzór Józefa pojęta i spełniana przetrwa wszystkie zmienności i kaprysy serca ludzkiego, utwierdzi związek serca miłością Boga, w której wszystko jest szczęściem. To szczęście znajdzie się i w trudach pracy, znajdzie się i w ubóstwie, spotęguje się cierpieniem zniesionym dla rodziny, odniesie triumf nad wszelką pokusą, którą podszepnie świat, czart, czy ciało.

c) Dziecko. Trzecim fundamentem rodziny jest życie, które objawia się w dziele świętości i miłości. Tym dziełem Boskim i ludzkim w rodzinie jest dziecko. W dzisiejszych czasach, z bólem wyznać trzeba, wiele rodzin (...) uważa dar dzieci za nieszczęście a nie błogosławieństwo. Nieszczęśliwe rodziny, które tak nisko upadają! Cóż było wielkością i chwałą rodziny, której Józef był głową? Jezus, Bóg-Człowiek! Dla tego Dziecięcia żył i poświęcał się św. Józef, dla tego Dziecięcia znosił ciężkie wygnanie, cierpienia, prace. W tym Dziecięciu było najdoskonalsze zjednoczenie Maryi i Józefa, tam było życie, którym żyli.

Przez dzieci związek małżeński staje się rodziną, tą rodziną, która nie ginie, ale żyje z wieku na wiek, a Bogu daje mieszkańców niebieskich, Kościołowi świętych synów, a państwu potęgę. W dziecku żyją rodzice, w nim widzą owoc świętości i czystości współżycia, w nim także widzą obraz Boga, tego który Dziecięciem stał się w rodzinie, aby ją uświęcić i świętą uczynić, a z niej stworzyć sobie wielką rodzinę, Oblubienicę - Kościół święty, za którą się wydał i poświęcił, aby ją uczynić bez skazy (por. Ef 5, 25-27).

Na ten fundament życia, na dziecko, uderzają dziś wrogowie wszelkiego życia Bożego. Chcą wyrwać dziecko z ogniska świętości i czystości, wszczepić w nie pierwiastki rozkładu, wychować je bez Boga, bez wiary w tę Rodzinę świętą, której głową był Józef, sercem Maryja, a szczęściem i życiem Jezus, Syn Boga. Stąd, największą pracą w rodzinie i z wszystkich prac najkonieczniejszą jest wychowanie dzieci.

Głos Opiekuna

Niech mówi do serc rodzin chrześcijańskich najwierniejszy opiekun i wzór rodziny - Józef-Opiekun. Przeglądając karty Ewangelii, na próżno szukać będziecie choć jednego słowa, które wymówił. Za to znajdziecie w tej Boskiej Księdze, co czynił. Święty Józef mówi do rodzin czynem i życie jego woła do wszystkich rodzin, by strzegły fundamentu świętości i czystości życia Bożego w rodzinie.

Patrzcie na czyny: św. Józef się modli. Sprawiedliwy, pełni prawo Boga w każdym czynie i poświęca siebie, z tej modlitwy czerpie, jak rosę niebieską, czystość i świętość życia, w modlitwie poznaje wolę Boga i nią osładza wszelki trud pracy, i krzyż w moc zamienia. Modlitwa uświęca rodzinę. Niech więc nie braknie jej rano i wieczór, i niech rodzice przewodniczą we wspólnym podniesieniu serc, zjednoczeni z Bogiem, źródłem życia.

Święty Józef pracuje. To źródło utrzymania; lecz pracuje tak, że dusza nie gubi się w pracy, w niej nie stygnie serce, ale przeciwnie, twardość pracy wyrabia w nim stałość cnoty i hartuje duszę na cierpienie, które im Bardziej uciska, tym bardziej zbliża go do Boga.

Święty Józef się poświęca, poświęca się dla Rodziny, wpatrzony w Boską Dziecinę i w Jego Matkę. To źródło jego szczęścia i zadowolenia: móc cierpieć dla tych, których kocha. Wpatrzeni w ten wzór ojcowie rodzin znajdą radość, jaką daje spełnienie obowiązku, nie uczynią serc swoich twardymi, jak praca, którą spełniają, lecz będą tym czulszymi na piękność życia rodzinnego.

Każda rodzina ma swoje skarby: imię, mienie i największe dobro: dzieci. Każda rodzina ma swoje bóle, cierpienia i prace. Każda rodzina ma swoje radości: miłość, czystość i cnoty domowe. By te skarby zachować i pomnożyć, by te bóle znosić i uczynić z nich zysk cnoty, by tę radość uczynić codziennym pokarmem i chłodzącym napojem wśród trudów życia, niech każda rodzina wpatrzy się w św. Józefa, niech mu powierzy całe swoje życie, a będzie pewna, że dom jej stanie się domem Bożym i napełni się wonią cnót chrześcijańskich.

GK 4 (1930) 66-71.

1 III ? I Niedziela Wielkiego Postu
Bracia, teraz jest czas i godzina, by powstać ze snu grzechu. Patrzcie na Chrystusa, tego prawdziwie dobrego Pasterza, jak zbroczony we krwi w Ogrójcu, przychodzi do was i upominając prosi ? czuwajcie i módlcie się.
2 III
Kto wiele kocha ? wiele cierpi.
3 III
Zawróćcie ze złej drogi waszej i czyńcie pokutę ? a rozradujecie serce Matki Bolesnej.
4 III
Przyczyną niestałości i niepoprawności człowieka jest brak umartwienia, czyli brak szczerej, ustawicznej i praktycznej pokuty.
5 III
Umartwienie polega więc na tym, byś dobrowolnie stworzył taki przedział między duszą a ciałem, aby ciało we wszystkim służyło duszy a nie przeciwnie, i dalej, abyś tak był mocny, żebyś wszystkie władze swej duszy i ciała kierował do dobrego a odciągał od złego.
6 III
Niech obraz Jezusa Ukrzyżowanego, a nade wszystko Jego miłość ? nauczą was umartwienia, abyście ukrzyżowani światu, ukrzyżowawszy ciało z namiętnościami, żyli w wolności dzieci Bożych.
7 III
Jezus, jest tam, gdzie nie ma nikogo ? na krzyżu, w ofierze, w ukryciu, w pokorze, w samotności, w miłości bez granic, w której sam się wyniszcza, aby nam ją dać. Otóż, czym więcej będziesz tam, gdzie Jezus, tym bliżej Go poznasz, tym więcej Go pokochasz.
8 III ? II Niedziela Wielkiego Postu
Miłość, taką codzienną, ofiarną, w małych rzeczach, przy pracy, w pokonywaniu siebie, swoich humorów, wrażeń, zmiennego usposobienia ? bardzo ci polecam, bo to jest źródło uświęcenia.
9 III
Każda cnota, mała czy wielka, nie będzie cnotą, póki nie przejdzie przez umartwienie.
10 III
Chcąc być pięknymi w oczach Bożych, musimy pozwolić Boskiemu Mistrzowi obrabiać się, choć to nieraz pychę naszą boli i często wymaga wielkiego wysiłku. Pan Jezus nie patrzy, czy to wielka czy mała rzecz, którą Mu dajemy, lecz patrzy ile nas to kosztuje i według tego liczy zasługę.
11 III
Wznieś się wysoko, wysoko do krzyża Jezusowego, do tego wyniszczenia samej siebie, w którym umrzeć trzeba sobie; do tego Serca Jezusowego, z którego czerpać trzeba codziennie miłość i pokorę, czystość i Boże uczucia.
12 III
Trzeba, życie Serca Jezusowego uczynić życiem swoim a Jego ofiarę swoją ofiarą.
13 III
Jeżeli przy tych łaskach, jakie ci Bóg daje, nie będziesz świętą, nic warta nie jesteś!
14 III
Rad bym ci nieba przychylić, lecz więcej chciałbym ci przychylić krzyża, upokorzenia, umartwienia, więcej tego co gorzkie niż tego co słodkie, bo wiem, że z krzyża jest najbliższe przejście do Alleluja.
15 III ? III Niedziela Wielkiego Postu
Gdy przez własne biedy poznasz samego siebie i niestałość własnego serca, wtedy poznasz naprawdę, jak człowiek jest nędzny i jak bardzo potrzebuje miłosierdzia Bożego.
16 III
Ile razy idziesz na modlitwę, tyle razy idź jako dziecko, które nic nie umie i nic nie rozumie, z prostotą jednak i z pokorą, a na pewno wyjdziesz z modlitwy napełniona darem obecności Pana Jezusa w duszy.
17 III
Pan Jezus nie patrzy na twoje zachwycenia czy uczucia na modlitwie, lecz oczekuje dobrej woli i szczerej pracy ? to na pewno wystarczy.
18 III
Gdy zobaczysz własną nędzę, nie będziesz się dziwić upadkom drugich, będziesz wyrozumiałą i pełną miłości dla innych. Człowiek, jedynie dzięki miłosierdziu Boga, trzyma się na dobrej drodze.
19 III ? Św. Józefa, Oblubieńca NMP, uroczystość
Święty Józef jest stróżem czystości wszystkich, szczególnie kapłanów, przez których posługę przychodzi łaska, jakby nowe Wcielenie Boga w dusze ludzkie.
20 III
Jeśli masz dobrą wolę, pokorę i prostotę serca, niczego ci Pan Jezus nie odmówi.
21 III
W miłość do Boga wkładaj nie tyle zasób uczucia, bo ono bywa rzadkie, lecz okazuj ją przez uczynki, czyli codzienne swoje prace, zajęcia, krzyże i niemoce.
22 III ? IV Niedziela Wielkiego Postu
Ponad wszystko żyj miłością Jezusa i Maryi ? miłość ta jest objęciem krzyża w cichości, w pokorze, w milczeniu, jednym słowem ? pełnieniem woli Bożej.
23 III
Wszystko, co bierzemy od Pana Jezusa, czy pociechę czy krzyż, czy różę czy ciernie, niech nam będzie nieskończenie drogie i kochane, jak Jego miłość do nas, która jest nieskończona i zawsze nowa.
24 III
Cały sekret świętości ? to czystość duszy i ofiarna miłość.
25 III ? Zwiastowanie Pańskie, uroczystość
O, Maryjo, Pani moja, do Ciebie się uciekam, w samotni Nazaretu przyjęłaś Słowo Boga, zbawienie dla wszystkich, spraw, abym zawsze słyszał wewnętrzne słowa mowy Bożej i według nich życiem kierował.
26 III
Nic tak do Boga nie ciągnie, jak widok własnej niemocy; wtedy dusza widzi i czuje, że bez Niego nic nie uczyni.
27 III
Potrzeba, abyś do krzyża się zaprawiała, bo w krzyżu odpada lekkość myśli i sądu, umysł dojrzewa, wola się hartuje, cnota się utwierdza.
28 III
Ciągle odnawiaj się przed tabernakulum ? tam znajdziesz zrozumienie miłości i ofiary.
29 III ? V Niedziela Wielkiego Postu
Krzyż jest znakiem miłości!
30 III
Ciągle odnawiaj się w miłości do Matki Najświętszej, bo Ona jest formą naszej świętości.
31 III
Miłość nie rodzi się na poduszkach i w wygodach, lecz w ofierze i zaparciu się siebie.

Pierwszych początków tego święta należy szukać na Wschodzie. Obchodzono je, jak to wynika z "Peregrinatio Etheriae", w wieku czwartym pod nazwą "Czterdziestnicy Objawienia się Pańskiego". Uroczystość, uważano przeważnie jako święto Pana Jezusa a nie Matki Boskiej. Przez dekret Justyniana, w 542 r. rozpowszechniło się na Wschodzie i stamtąd przeszło do Rzymu. Z początku nie miało to święto żadnego szczególniejszego tytułu i nazywało się "świętem dnia 2 lutego". Lecz, pod koniec VII wieku, za czasów Papieża Sergiusza, który był Grekiem z pochodzenia, święto to zyskało jedno z pierwszych miejsc, dzięki rozporządzeniu papieskiemu, że ma być poprzedzone procesją pokutną, jak inne trzy wielkie święta Matki Najświętszej. Stąd charakter tego święta w Rzymie i na Zachodzie jest przeważnie maryjny. Nazwa starożytna tego święta "Ypapante" czyli "Spotkanie się Pana", pozostawiła ślady w oficjum, odmawianym w tym dniu, jak w inwitatorjum, w lekcjach i antyfonach, w których sławi się spotkanie Dzieciątka ze starcem Symeonem, przez co rzuca się jakby zasłonę na samą tajemnicę Oczyszczenia Najświętszej Dziewicy. Nazywano nawet to święto "Dniem Symeona", a nazwa Oczyszczenie jest późniejszej daty i zapożyczona z liturgii gallikańskiej.

Podajemy tu starodawny opis, jak to święto obchodzono w Rzymie około roku 800. Z brzaskiem dnia 2 lutego, z rozmaitych kościołów miasta, wyruszały procesje parafialne, kierując się ku "Forum Romanum", do kościoła św. Adriana. Droga wiła się wśród ruin dawnych pałaców Rzymu, a wierni dla rozproszenia ciemności nieśli płonące świece, podczas gdy kler śpiewał psalmy i antyfony, a lud odpowiadał zwyczajnym przy procesji wołaniem: Kyrie eleison. Gdy tylko Papież przybył do bazyliki św. Męczennika, schodził do sekretarjum i na znak pokuty przywdziewał tak zwaną penulę, długi powłóczysty płaszcz koloru czarnego, co również czyniła cała jego asysta. Wówczas kler i rozmaite szkoły śpiewaków przystępowali do Papieża, z rąk jego otrzymując świecę. Po ukończeniu rozdziału świec śpiewacy intonowali antyfonę na Introit "Ex surge Domine - Powstań Panie", zachowaną po dziś dzień w mszale. Po introicie Papież odbywał swój uroczysty ingres do kościoła świętego Adriana, śpiewacy intonowali Kyrie, jak we wszystkich mszach, po czym następowała kolekta i rozpoczynała się procesja.

Lud dzielił się na siedem wielkich oddziałów, każdy oddział ze swoim krzyżem, śpiewając siedmioraką litanię. W średniowieczu, zamiast krzyżów, niesiono osiemnaście obrazów Zbawiciela i Matki Najświętszej, najbardziej czczonych w mieście. Papież szedł boso, poprzedzany dwoma akolitami z płonącymi świecami, wśród których subdiakon niósł żarzącą się kadzielnicę, obok dwóch kleryków niosło krzyże, a za nimi postępowały chóry śpiewaków psalmodujących. Procesja poruszała się przez Forum Nerwy i Trajana i rozwijała się ku wzgórzu Eskwilińskiemu, a opuszczając na prawo kościół Eudoksji, zstępowała niżej ku kościołowi św. Łucji  - S. Lucia in Silice, po czym znowu wstępowała ku św. Praksedzie i stąd już prosto do Bazyliki Liberiusza. Szkoły śpiewaków wykonywały antyfony i responsoria, kler śpiewał psalmy i odpowiadał responsorium ułożone według porządku liter, aż wreszcie za zbliżeniem się do bazyliki Maria Maggiore intonowano trzykrotną litanię, dlatego tak nazwaną, że ją powtarzano trzy razy. Po procesji następowała Msza święta, w której już nie śpiewano ani Kyrie ani Gloria.

Stare dokumenty liturgiczne rzymskie nie wspominają nic o specjalnym poświęceniu świec czyli gromnic. Zwyczaj ten datuje się od wieku dziesiątego. Pierwotnie rozdzielano świece na czas procesji, żeby ich światłem oświecić noc, ale nie stanowiły one żadnej specjalności przy uroczystości Oczyszczenia. W Rzymie pierwsza wzmianka o poświęceniu świec przypada na wiek dwunasty, chociaż i wówczas nie były one wyłącznością święta "Ypapante", gdyż i przy innych procesjach rozdawano poświęcone wcześniej świece. Cencjusz Kamerarjusz opowiada, że za jego czasów Papież udawał się do kościoła św. Martyny przy Forum i tutaj, odśpiewawszy Tercję na tronie umieszczonym na wolnym powietrzu na Via Sacra, rozdzielał świece, poświęcone przez najmłodszego z kardynałów. Po czym śpiewano Sekstę w pobliskiej bazylice św. Adriana, do której schodził się lud ze swymi krzyżami ze wszystkich parafii rzymskich. W procesji, która się następnie rozwijała, Papież szedł w sandałach, dopiero przy wejściu do bazyliki Maria Maggiore zdejmował sandały i szedł boso. Przed rozpoczęciem Mszy św. zstępował do sakrarjum, gdzie do umycia nóg przygotowano mu ciepłą wodę. (...)

Tajemnica tych obrzędów liturgicznych - związanych z tym świętem, była przedmiotem tłumaczeń już od wieku VII. Według Iwona, wosk świec, wykonany przez pszczoły z soków kwiatów, które starożytność uważała zawsze za symbol dziewictwa, oznacza dziewicze ciało Dziecięcia, które nie podległo skazie ani w swoim poczęciu ani w narodzeniu, jak również nienaruszoność Maryi. W płomieniu świecy widzi święty Biskup symbol Chrystusa, który przyszedł oświecić ciemności. Św. Anzelm, rozwijając tę samą tajemnicę, mówi nam, że trzy rzeczy należy rozróżnić w świecy: wosk, knot i płomień. Wosk, dzieło pszczółki dziewiczej, to symbol Ciała Chrystusowego, knot, który tkwi wewnątrz, to symbol duszy, a płomień, który błyszczy, to obraz Bóstwa.

Bez wątpienia w tłumaczeniu tajemnicy Ofiarowania Dzieciątka i Oczyszczenia Maryi nie brak głębokich tematów do poważnych rozważań, w których pokora Maryi, Jej posłuszeństwo prawu, pierwsze wejście Jezusa do świątyni Jerozolimskiej, Jego przedstawienie się w postaci grzesznika, proroctwo Symeona o Dzieciątku, o Jego prześladowaniu, męce i udręce serca Matczynego - to wszystko staje się przeobfitym pokarmem dla duszy wierzącej.

Streszcza tę uroczystość antyfona śpiewana przy procesji: Przystrój, twą komnatę ślubną Syjonie i przyjmij króla Chrystusa! Obejmij z miłością Maryję, która jest bramą niebios, gdyż ona tuli na swym łonie Tego, który jest światłem nowym! Dziewica się zatrzymuje, ofiarując swego Syna zrodzonego przed jutrzenką. Symeon bierze Go w swe ramiona i głosi narodom, że On jest Panem życia i śmierci i Zbawicielem ludzkości!

Ten pierwszy wstęp Jezusa do świątyni i Jego wejście na rękach Matki Najświętszej, obchodzi Kościół z wielkim weselem. Nazywa to święto "Ypapante" spotkaniem, i naśladując Symeona wychodzi na spotkanie Dzieciątka i bierze Je z rąk Matki Dziewicy, jako światło, jako znak na powstanie swych dzieci.

Św. Bernard, patrząc w duchu na to wejście Jezusa na rękach Dziewicy do świątyni, na starca Symeona i Annę prorokinię, tak nam przedstawia tę procesję: Dziś Matka Dziewica wprowadza Pana do świątyni Pańskiej. Józef przedstawia Bogu Syna, który nie jest jego synem, ale Synem najmilszym Boga Ojca, który w Nim położył swoje upodobanie. Sprawiedliwy Symeon poznaje Zbawiciela, którego oczekiwał, wdowa Anna wysławia Go w pochwałach. Te cztery osoby, obchodziły po raz pierwszy tę procesję dzisiejszą, która następnie miała być obchodzona po całej ziemi, we wszystkich miejscach i narodach. Nie dziwmy się, że ta procesja była tak mała, bo ten, którego wówczas przyjmowano był tak maleńki. Żadnego grzesznika tam nie było? wszyscy byli sprawiedliwi, wszyscy święci i doskonali.

Idźmy i my, przynajmniej ich śladami! Idźmy przed tym maleńkim Oblubieńcem dusz naszych, jak owe panny mądre, niosąc zapalone pochodnie w rękach naszych, ogień miłości w sercach! Niech biodra nasze będą przepasane, a w rękach naszych lampy zapalone na podobieństwo tych co wyczekują Pana. Prowadzeni przez wiarę, zapaleni miłością, spotkamy Go wreszcie, a On się nam powierzy, jak niegdyś Symeonowi, już nie przy blasku gromnicy, ale w słońcu swej Boskiej chwały!

Br. Anzelm od św. Andrzeja Corsini

Głos Karmelu 4 (1930) 34-37.